Sam pełnego garnituru nie ubierałem chyba nawet w rekrutacji do sądu (chyba że gdzieś na początku kariery, kiedy miałem w szafie znikomy wybór), ale marynarka z koszulą i schludną całą resztą to taki minimalny standard cywilizacyjny. Mojemu koledze kiedyś (jakoś około 2018 lub 2019 roku) wytknięto na rozmowie o staż, że czemu przyszedł w krawacie, skoro na zdjęciu w CV miał muszkę, czy jakoś tak (nie było to w formie żartobliwej, tylko jako zarzut xD), ostatecznie tego nie stażu nie dostał, ale nie powiedzieli mu nawet, co było decydujące. Ja takich sytuacji chyba nie miałem. Natomiast jeśli miałbym być odrzucony za ubiór adekwatny do sytuacji, to nawet dobrze, żeby to nastąpiło od razu. Rozmowa rekrutacyjna jest rozmową oficjalną, podobnie jak rozmowa z klientem, w związku z czym wnioskuję, że jak komuś przeszkadza garnitur na rekrutacji, to w równie wieśniacki sposób podchodzi do biznesu. Czasy, w których IT robiło pozory branży przyjaznej, otwartej, inkluzywnej, etc. już chyba powoli mijają, mamy do czynienia z branżą urządzaną według metodyk zarządzania przemysłem produkcyjnym, więc takie głupoty jak chodzenie na rozmowy rekrutacyjne jak w odwiedziny do kolegi też można by już sobie chyba darować. Podobnie jak inne urojenia HR'ów dotyczące "budowania atmosfery w zespole", których jedynym skutkiem jest zwiększenie toksyczności tej atmosfery lub poczucia zażenowania.