Rekrutacyjne WTF jakie Was spotkały

Rekrutacyjne WTF jakie Was spotkały
4

zadanie rekrutacyjne miało być 2-3 h patrzę dokładniej 5-8 raczej.
i co najlepsze pozycja "junior" a zadanie zdecydowanie nie dla juniora,
poza tym wyglądające na kawałek wyciągnięty z tego co firma robi, wykorzystanie zewnętrznego API
gdybym zrobiła porządnie to rzeczywiście zatrudniony tam junior mógłby dokończyć
czyli dla nich profit, ktoś im zrobił projekt za darmo

4
samuraii napisał(a):

AVENGA - Java Developer

2 etapy rekrutacji:

  1. Wstępna rozmowa z rekruterka
  2. 2.5 GODZINY rozmowa techniczna + live coding. 2.5h… Zaśmiałem się i powiedziałem do widzenia

Ja zawsze mówię, że rozmowa może trwać max godzinę. Jeśli ktoś nie potrafi zrekrutować w godzinę to jest to dla mnie red flag.

Edit: wnoszę wniosek aby zacząć pisać nazwy firm. Dziękuję

Popieram wniosek.

Sensacyjny Sebastian dziś, 10:57 Szczerze mówiąc, wolę jeden etap trwający 2.5 godziny, niż cztery etapy rozrzucone po całym miesiącu.

Zgadzam się. Ale 2,5h to za długo. Gorsze są tylko zadania do domu.

1
tefu napisał(a):

Zgadzam się. Ale 2,5h to za długo. Gorsze są tylko zadania do domu.

Zdecydowanie. Godzinka, max półtorej części technicznej powinno być wystarczające, żeby pogadać o doświadczeniu, projektach i rozwiązać jakiś problem praktyczny, może być w kodzie, może być na papierze/tablicy i wsio.

7

Zdarza mi się pójść na rekrutację, zobaczyć co w trawie piszczy. Nie dąsam się na zadania, na ilość etapów itd.
To co zauważyłem to jedna wielka cisza, czyli przechodzę sobie te etapy, w sumie chyba źle skoro potem nikt nic nie mówi, ale przechodzę.
Po czym cisza. Zero kontaktu, z kimkolwiek, z firmą, rekruterem. Z 3 czy 4 razy tak miałem. Raz nawet byłem specjalne w siedzibie firmy (pierwsza taka rekrutacja od jakichś 7 lat).
I nic.

Ja potrzebujący na tą chwilę nie jestem, ale wyobrażam sobie jak taka postawa może być frustrująca dla kogoś kto jest w potrzebie.

Nie chodzi mi o jakieś rozbudowane feedbacki, wystarczy zwykła informacja tak czy nie.

4
ref napisał(a):

Nie dąsam się na zadania, na ilość etapów itd.

A ja się właśnie dąsam i odmawiam. Co prawda gdybym nie miał żadnej pracy to bym szedł na wszystkie etapy. Ale jak mam stabilną pracę to mogę powybrzydzać.

To co zauważyłem to jedna wielka cisza, czyli przechodzę sobie te etapy, w sumie chyba źle skoro potem nikt nic nie mówi, ale przechodzę.

W tym właśnie tkwi sedno. Namęczysz się, nakodzisz, nagadasz i nie wiadomo czy dobrze czy źle. Dopóki moge to będę unikać takich rekrutacji.

Nie chodzi mi o jakieś rozbudowane feedbacki, wystarczy zwykła informacja tak czy nie.

Zgadzam się całkowicie.

markone_dev napisał(a):

Zdecydowanie. Godzinka, max półtorej części technicznej powinno być wystarczające, żeby pogadać o doświadczeniu, projektach i rozwiązać jakiś problem praktyczny, może być w kodzie, może być na papierze/tablicy i wsio.

Ja na zadania do domu, czy to zbudowanie jakiejś protezy aplikacji, czy algorytmikę zawsze mówię nie. Jeśli ja mam poświęcać swój czas na rekrutacje to tego samego oczekuję od firmy. A nie, że ja mam w swoim wolnym czasie naparzać zadania a potem ghosting i cisza.
Albo siadamy razem, gadamy, kodujemy cokolwiek. Ale oboje solidarnie poświęcamy swój czas na rekrutacje i sprawdzenie czy się dogadujemy.

4

image

0
tefu napisał(a):

Namęczysz się, nakodzisz ...

Przy zadaniach rekrutacyjnych? To co Ty normalnie kodzisz w robocie? Loop'y na tablicach?

tefu napisał(a):

... Jeśli ja mam poświęcać swój czas na rekrutacje to tego samego oczekuję od firmy.

I to firma jako pierwsza, w ciemno powinna najpierw Tobie ten czas zaczac poswiecac. Dobre ...
Ktos tu ma niezle wy...ane w kosmos ego.

10

PayU - Poznań

Rozmowa HR - 1 minutę przed rozpoczęciem rozmowy wideo dostaje maila że spotkanie się przedłuża i nie da rady. W mailu także prośba o podanie nowego terminu. Termin podałem i brak odpowiedzi przez cały dzień.
Następnego dnia odpowiedź z nowym terminem.

Rozmowa w nowym terminie przebiegła dość standardowo, dostałem info ze na technicznej jest zadanie do wykonania i będzie to codereview.

Rozmowa techniczna - loguje się na spotkanie a tam 5 chłopa siedzi w sali konferencyjnej.
Jeden z nich zaczyna prowadzić wprowadzenie, generalnie gada czym się PayU zajmuje itd. To co przykuło moja uwagę to to jak opisał prace w firmie. Programista zajmuje się WSZYSTKIM: backend, front, testy, devops, procesy wokół developmentu.
W ogłoszeniu o prace zatytułowanym: JAVA DEVELOPER było tylko wspomnienie o nauki i pracy z frontem.
Prowadzący spuentował na końcu tak: po kilku latach pracy programista ogarnia wszystko.

Zadanie: nie ma code review, jest zadanie do postawienia end pointa w Springu oraz napisanie funkcjonalności do przetworzenia danych przepływających przez endpoint. Czas: 1.5h....

Powiedziałem że to co zrozumiałem od jego wypowiedzi to to ze w firmie maja konkretny bałagan. Zadania robić nie będę z szacunku do samego siebie. Nie będę się degradować do robienia czegoś za darmo przed 5 par oczu, nope.

Powiedziałem im że środowisko pracy mi nie odpowiada i się pożegnałem.
2h rekrutacji zamienione na 20 minut.

Od początku mialem podejście ze to będzie lipa bo przeczytałem opinie na gowork (ocena 1.5 na 5) i duża część z opinii mówi o ghosting'u.

Generalnie uderzył mnie brak szacunku. Miało być codereview a jest zupełnie cos innego, 1.5h xD zadania technicznego za darmo lol nope. Do tego ze programista ogarnia wszystko, powstrzymałem się z pytaniem czy tez chcą żebym ścianę otynkował. A i jeszcze sytuacja z rozmowa HR.....

12
samuraii napisał(a):

Rozmowa techniczna - loguje się na spotkanie a tam 5 chłopa siedzi w sali konferencyjnej.
Jeden z nich zaczyna prowadzić wprowadzenie, generalnie gada czym się PayU zajmuje itd. To co przykuło moja uwagę to to jak opisał prace w firmie. Programista zajmuje się WSZYSTKIM: backend, front, testy, devops, procesy wokół developmentu.

Nie no totalny dramat, programista musi ogarniać programowanie. Toż to skandal.

0

Pierwszy raz widzę ponad 3x większe górne widełki od dolnychscreenshot-20250131105922.png

1

Ktoś jest w stanie to zrozumieć logicznie? Czemu to ma służyć niby?

W ogłoszeniu jest napisane praca zdalna, a potem na samym dole wyliczanka z przedszkola o kilometrach do pracy. To nie pierwsza firma gdzie to zauważyłem, https://www.relativity.com/ - ci mieli taką samą formułkę na dole ogłoszenia w zależności jak daleko mieszkasz do pracy to ileś tam razy powinieneś przychodzić, a powyżej X kilometrów 100% zdalnie.

https://nofluffjobs.com/pl/job/net-developer-shiji-poland-remote
screenshot-20250201145114.png

Tutaj na przykład przeciwieństwo - szanuję mocno jak pozwalają 100% remote bez zbędnego gadania.
https://nofluffjobs.com/pl/job/technical-lead-net-remote-cshark-wroclaw-waasiiju
screenshot-20250201145949.png

0
JunDev napisał(a):

Ktoś jest w stanie to zrozumieć logicznie? Czemu to ma służyć niby?

W ogłoszeniu jest napisane praca zdalna, a potem na samym dole wyliczanka z przedszkola o kilometrach do pracy. To nie pierwsza firma gdzie to zauważyłem, https://www.relativity.com/ - ci mieli taką samą formułkę na dole ogłoszenia w zależności jak daleko mieszkasz do pracy to ileś tam razy powinieneś przychodzić, a powyżej X kilometrów 100% zdalnie.

https://nofluffjobs.com/pl/job/net-developer-shiji-poland-remote
screenshot-20250201145114.png

Tutaj na przykład przeciwieństwo - szanuję mocno jak pozwalają 100% remote bez zbędnego gadania.
https://nofluffjobs.com/pl/job/technical-lead-net-remote-cshark-wroclaw-waasiiju
screenshot-20250201145949.png

U kumpla w firmie tak jest. On mieszka w innym mieście to ma zdalnie a Ci bliżej muszą przychodzić do biura xd.

Jeżeli nie płacą więcej tym z hybrydą to nie wiem jaki geniusz na to wpadł.

4

Na początku listopada odezwała się do mnie na LI headhunterka z pewnego znanego SH. Zaproponowała udział w rekrutacji na mid lub senior java developera. Pierwszy rozmowa miękka odbębniona na dniach, potem w ciągu tygodnia wewnętrzny etap techniczny przed posłaniem do klienta. Tego samego dnia pozytywny feedback i obiecanki-cacanki rychłego etapu technicznego z klientem. W międzyczasie jeszcze jedna bardzo potrzebna rozmowa z HR, podczas której miałem możliwość zadania pytań dot. warunków współpracy z SH. Na każde pytanie pani odpowiadała bardzo dokładnie i wyczerpująco. Wyczerpała w ten sposób 45 minut z godzinnego spotkania, odpowiadając na całe 3 postawione przeze mnie pytania. Potem miała problem, że nie jestem w stanie opowiedzieć o swoim doświadczeniu w czasie poniżej 5 minut i kilkakrotnie przerywała mi sugerując, abym się streszczał.

Potem dłuuuuga cisza. Parę tygodni bez żadnego odzewu. Nowa praca nie była mi wtedy potrzebna od zaraz, więc nie przejąłem się szczególnie tym, że zostałem olany. Ot, taki standard w naszej branży, tym razem trafiło na mnie - trudno.

Nagle, tydzień przed świętami, pani dzwoni i mówi, że chce mnie umówić na dwa (nie jeden, jak było ustalane wcześniej) etapy u klienta. Oczywiście dopytuje, czy mam jakieś inne otwarte rekrutacje oraz jaki jest ich status. Zależało mi na tym, żeby pójść na rozmowę techniczną w ramach ćwiczeń, więc odpowiadałem tak, aby do niej doszło. Potem znowu zmiana, jednak będzie jedna rozmowa techniczno-miękka z klientem na której obecny będzie lead architect i manager.

Dzień rozmowy. Na pół godziny przed jej rozpoczęciem otrzymuje informację, że znowu im się coś zmieniło i dziś jednak będę miał tylko rozmowę miękką z menadżerem xD Bardzo chcę odbyć rozmowę techniczną, więc brnę dalej w ten cyrk mylnie nazywany rekrutacją. Sama rozmowa spoko i bez żadnych redflagów. Czuję, że odnalazłbym się w tym miejscu, gdyby warunki oferty pozwalały mi ją przyjąć.

W oczekiwaniu na ostatni etap, czyli rozmowę techniczną z klientem, pani z HR ponownie pyta o otwarte procesy rekrutacyjne i wali już prosto z mostu, że po otrzymaniu pozytywnego feedbacku będę musiał ofertę przyjąć bądź odrzucić w ciągu 2 dni. Przypominam, mamy kilka dni do świąt, proces rozpoczął się na początku listopada, po czym przez ponad miesiąc nikt nie kwapił się, by choć poinformować mnie, że z jakiegoś powodu trzeba jeszcze poczekać na dalszą jego część. Wyraziłem swoją opinię, że nie podoba mi się, że SH/klient prowadzi rekrutację w tak niewydajny sposób, pozostawia kandydata w niepewności przez okres kilku tygodni, a jednocześnie oczekuje od niego niemalże natychmiastowej decyzji. Odpowiedź była nieco zbijająca z tropu. Odniosłem bowiem wrażenie, że powinienem się cieszyć, że SH tak bardzo zabiega o to, by klient chciał zatrudnić tak świetnego kandydata, którym jestem (podobno rekruter techniczny dalej stosuje mnie jako punkt odniesienia w ocenianiu innych kandydatów po tym, jak rozpykałem zadanie z code review xD) i z tego wynikał tak długi czas oczekiwania na kolejny etap. Podobno klient nie chciał już zatrudniać kolejnego programisty, ale dzięki ich staraniom udało im się nakłonić klienta, aby pochylił się nad moją kandydaturą. Nie bardzo rozumiem, mam teraz paść na kolana w podzięce za to wstawiennictwo, jakim raczył się obdarzyć mnie Wielmożny Software House? Dalej chcę odbyć tę rozmowę techniczną, więc przymykam oko na kolejne zgrzyty, ale jednocześnie stawiam twardy warunek, że decyzję przekażę w pewnym konkretnym terminie między świętami a nowym rokiem.

Rozmowa techniczna się w końcu odbywa, feedback jest pozytywny, zostaje przesłana umowa. Wbrew wcześniejszym ustaleniom, pani z HR informuje, że postawiony wcześniej przez klienta termin 48h pozostaje wiążący, ale ona "może się tak ze mną umówić", że przekażę decyzję w terminie, o który ja wnioskowałem. Co prawda nie może mi zagwarantować, że klient będzie tę umowę jakkolwiek respektował, ale "mamy święta więc i tak pewnie nic się przez te kilka dni nie wydarzy". Oczywiście, stało to w kompletnej sprzeczności z wcześniejszymi ustaleniami. Na tym etapie mógłbym po prostu odrzucić ofertę, ale chciałem trochę postawić na swoim i specjalnie przeczekać, do wyznaczonego przeze mnie terminu.

Nadchodzi dzień sądu. Umówiliśmy się, że decyzję przekażę do godziny 13 tego dnia. Zależało mi na tym, aby decyzję przekazać po odbyciu innej rozmowy rekrutacyjnej. Niestety, w skutek mojej pomyłki w godzinach 12-13:30 uczestniczyłem w tej właśnie rozmowie, przez co nie mogłem odebrać telefonu od rekruterki.

Oddzwoniłem o 13:45, czyli z 45-minutowym poślizgiem i poinformowałem, że oferty nie przyjmuję. Pani podziękowała, życzyła wszystkiego dobrego i już mieliśmy się rozłączyć, ale postanowiłem zapytać jeszcze, czy będą dalej przechowywać moją kandydaturę na potrzeby przyszłych rekrutacji. W odpowiedzi pani uraczyła mnie jakimś meltdownem i powiedziała, że już nie będzie do mnie dzwonić, bo niezachowanie przeze mnie terminu źle świadczy o moim profesjonalizmie oraz zostawi przy mojej kandydaturze stosowną adnotację na ten temat xD

Rozumiem, że trzymanie kandydata w limbo przez ponad miesiąc, ciągłe zmienianie warunków spotkań na ostatnią chwilę, a na koniec oczekiwanie, że podejmie on decyzje o zmianie pracy w okresie międzyświątecznym to są oznaki tego profesjonalizmu, którego u mnie zabrakło. No trudno, niech to będzie lekcja na przyszłość.

Dostałem na maila zaproszenie do podzielenia się opinią na temat rekrutacji. Było to ponad miesiąc temu, ale wciąż jeszcze nie zdecydowałem, czy mam w sobie wystarczająco dużo motywacji, by wylewać swoje frustracje w wiadomości, która pewnie i tak nic nie zmieni.

Pisząc ten post przypomniałem sobie, że wciąż nie przesłałem im żądania do usunięcia wszystkich moich danych zebranych w ramach rekrutacji, włącznie z jakimiś personalnymi adnotacjami sfochanej pani rekruterki.

3

na takie dwa kwiatki sie ostatnio natknalem:
A)

screenshot-20250206114211.png
tylko mi nie pasuje pierwszy i ostatni punkt w wymaganiach?

B)

screenshot-20250206114521.png
to w koncu jest ta praca zdalna czy nie?

2
lvyadhjpik napisał(a):

tylko mi nie pasuje pierwszy i ostatni punkt w wymaganiach?

Ale konkretnie, to co w nich złego? Wymagania jak wymagania.

6

Pani dzwoni, gadka szmatka, widełki nie zgadzają się z tym co w ogłoszeniu, ale to już codzienność.
Najzabawniejsze co usłyszałem, to w umowie zapis, że:

  • jak ja zerwę umowę, to 3 msc wypowiedzenia
  • jak klient zerwie umowę, to 1 msc wypowiedzenia

bo kiedyś ktoś podpisał umowę i po pół roku postanowił złożyc wypowiedzenie (tak ta pani mi powiedziała)

:D :D

7

Najpierw pracowałem jako fullstack z Angularem, potem backendowiec z Azurem, następnie fullstack z Reactem. Według rekrutujących, z Reactem pracowałem zbyt krótko, z Angularem zbyt dawno, a do ról backendowych brakuje mi doświadczenia z kubernetesem.

8
debugariusz napisał(a):

Najpierw pracowałem jako fullstack z Angularem, potem backendowiec z Azurem, następnie fullstack z Reactem. Według rekrutujących, z Reactem pracowałem zbyt krótko, z Angularem zbyt dawno, a do ról backendowych brakuje mi doświadczenia z kubernetesem.

Znam to... Co chwilę na takie podejście trafiam...

  • rekrutacja do projektu z Yii2 - wg rekrutujących nie mam doświadczenia w frameworku, bo chociaż pracowałem 3 lata w nim, to było to 5 lat temu
  • rekrutacja do projektu z Symfony - wg rekrutujących nie mam wymaganych X lat doświadczenia w frameworku, bo nie było to X lat ciągiem, tylko w międzyczasie miałem np. rok czy dwa pracy z innym frameworkiem
  • itp.

Trochę komedia...

Hitem rekrutacji jest też to, że bardzo często zdarza się, że pytają się mnie o lata doświadczenia w danej technologii. I nie chodzi tylko o samo PHP, czy framework. Np. ostatnio pytali się mnie ile dokładnie mam lat expa w bazach relacyjnych, bazach nierelacyjnych, używaniu Dockera, itp.

3
lvyadhjpik napisał(a):

na takie dwa kwiatki sie ostatnio natknalem:
A)

screenshot-20250206114211.png

Śmiem twierdzić, że jeśli nie liznęło się nigdy obowiązków innych niż klepanie w backendzie / frontendzie, to nie da się dobrze znać na systemach rozproszonych i całej reszcie. Jak można je projektować i wdrażać nie wiedząc, z czym ma się do czynienia? Jak można robić RCA nie znając się na infrastrukturze, choć masa błędów wywodzi się z problemów w infrastrukturze i sieci? No i jak można się nieustannie rozwijać nie wychodząc poza jedną, wąską bańkę 😅

1
somekind napisał(a):
lvyadhjpik napisał(a):

tylko mi nie pasuje pierwszy i ostatni punkt w wymaganiach?

Ale konkretnie, to co w nich złego? Wymagania jak wymagania.

Dziwnym jest dyskryminowanie kogoś do roli backendowca bo robił backend+frontend/devłops, nie sądzisz? :D

1
WeiXiao napisał(a):

Dziwnym jest dyskryminowanie kogoś do roli backendowca bo robił backend+frontend/devłops, nie sądzisz? :D

Mnie mało rzeczy dziwi. Zasada taka sama, co X lat doświadczenia we frameworku X.
Może chcą uniknąć cwaniaków, którzy jako fullstackowcy nie znają się za bardzo na backendzie, bo robili głównie front.
Inna rzecz, że nie mają jak zweryfikować, czy ktoś np. był backendowcem tylko w 80%.

2

@somekind

Inna rzecz, że nie mają jak zweryfikować, czy ktoś np. był backendowcem tylko w 80%.

To tylko potwierdza dziwność tego wymogu? :D

1

Zadziwiające, że nie wpadli na to, że niektórzy fullstackowcy mogą lepiej ogarniać backend niż 99% backendowców, którzy im wyślą cv.

1

Też wydaje mi się to dziwne. Skonfigurowałeś raz Github Action, to przegrałeś karierę.

Może chcą odsiać pewien typ ludzi, którzy wpisują DevOps do CV, ale tak naprawdę są adminami Jenkinsa.

Cała oferta wygląda jak startup, który jeszcze nie zderzył się z realiami rynku.

0
somekind napisał(a):
lvyadhjpik napisał(a):

tylko mi nie pasuje pierwszy i ostatni punkt w wymaganiach?

Ale konkretnie, to co w nich złego? Wymagania jak wymagania.

  1. 5 lat to duzo czasu, a wg ogloszenia jesli w tym okresie wpadla rola jako fullstack to juz odpadasz
  2. jest wiele powodow dla ktorych w ostatniej firmie mozna byc krocej niz 2 lata i czesc z nich jest niezaleza od osoby ktora aktualnie szuka pracy
6

Pracując przez 5 lat w jednej kontraktorni nie miałem ani razu projektu trwającego dłużej niż 2 lata. Pamiętam iterview gdzie musiałem się tłumaczyć czemu tak często zmieniam projekty :D W ogóle mieli zero pojęcia jak to wygląda w praktyce. Nie mogli się nadziwić jak w jednym projekcie byłem one men army czyli robiłem presale, oferta, architektura, terraform, backend, frontend i ci/cd. Jak jeszcze im zacząłem tłumaczyć, że robiłem system rekomendacyjny to już w ogóle przegrzanie zwojów...

7

@Golang mialem kiedys podobnie, na jakiejs konferencji podszedlem do budki jakiejs firmy zeby sie dowiedziec, co jak itp. Dziewczyna zapytala jakie stanowisko i nie mogla ogarnac jak powiedzialem ze moge robic Dev, QE, Perf Testy albo Opsowanie.

3

Ja mam w sumie trzy śmieszne storki.

1.technical interview. Dwójka smarków po 20 kilka lat, z rozdygotanymi głosikami, przepytywała mnie na senior QA czytając pytania z kartki i zaznaczając sobie w checkboxach czy odpowiedziałem dobrze, czy nie. Można się było tego domyśleć, bo ruchu długopisu po każdym zadanym pytaniu i odpowiedzi.

Podczas rozmowy jeszcze były takie kwiatki jak załamały im się totalnie nastroje jak okazało się, że nie mam minimum 4 lat doświadczenia w jakiejś trzeciorzędnej z punktu widzenia stanowiska technologii, mimo że w bliźniaczych technologiach, na które jestem w stanie przesiąść się w ciągu jednego dnia miałem >5 lat expa :D To niestety wykraczało poza ich rozumowanie.

2.Technical interview na senior QA z zaje-bistą, totalnie nie rynkową stawką. Ja wtedy w cv wpisy m.in. Lead QA, Expert QA itd. Dobre odpowiedzi na 100% pytań, na dodatek można powiedzieć "przejęcie pałeczki" prowadzenia rozmowy, rzucenie kilka fajnych pomysłów jak mógłbym ulepszyć ich procesy itd.
Wszyscy zachwyceni, na koniec rozmowy atmosfera taka, że już praktycznie witali mnie na pokładzie tylko kwestia 2-3 dni i dostanę zwrotkę z ofertą.
Po 3 dniach dzwoni panienka i informuje, że mam "zbyt wysokie kwalifikacje" na to stanowisko i marnowałby się mój potencjał. Widzieliby mnie jako Lead engineera, albo coś w tym stylu i będą się odzywali jak będą mieli wakat na takie stanowisko. To było 2 lata temu. Nie zadzwonili :)

3.Dwuetapowa rekrutacja na Lead QA, z czego pierwszy to rozmowa 10 minuta z hrówką. "Technical interview". 10% czasu rozmowy o technikaliach na zasadzie wymiany kilku myśli i pomysłów na rozwiązanie problemu x, czy y. 90% czasu rozmowy o siłowni, treningach i diecie xD. Na drugi dzień oferta z bardzo dobrą stawką $ :D

0
WeiXiao napisał(a):

To tylko potwierdza dziwność tego wymogu? :D

Jest bez sensu, ale w ofertach pracy to nie jest raczej nic dziwnego.

ArchitektSpaghetti napisał(a):

Cała oferta wygląda jak startup, który jeszcze nie zderzył się z realiami rynku.

Ja takich wymagań raczej bym spodziewał się ze strony korpo. Tam jak nie masz 3 lat doświadczenia w określonej wersji IDE, to się nie liczysz.

Golang napisał(a):

Pracując przez 5 lat w jednej kontraktorni nie miałem ani razu projektu trwającego dłużej niż 2 lata.

Ja z kolei raz miałem prawie 4 lata, raz prawie 5 lat. W tym ostatnim byłem backendowcem, ale pisałem też helm charty. (Na usprawiedliwienie dodam, że dowiedziałem się o tym po fakcie.)

19

Całkiem niedawno temu interview na SysAdmina do korpo (to ważne że korpo). Interview zdalnie z Managerem (Polak), PMem (Hindus) i technicznym (Hindus). Ja, Manager i PM już obecni, czekamy na technicznego. Mija 10 min i typa dalej nie ma więc manager mówi żeby PM zaczął i opowiedział o projekcie. PM mówi że tak naprawdę to on tego projektu nie prowadzi ale postara się odpowiedzieć na moje pytania. Więc pytam o stack (w tle słyszę jak kartki szeleszczą XD ) po czym po chwili mówi że nie ma tego w notatkach :D Więc się pytam o metodologie: Scrum, ITIL etc. Znów szelest kartek i ta sama odpowiedź :D Więc ja już mówię że nie mam pytań. W miedzy czasie czekamy na technicznego. Mija 20. minuta interview i Manager mówi żeby PM już się wyłączył i ze mną tylko pogada. I TU NASTĘPUJE CREME DE LA CREME interview: Manager: (już po polsku - i tu cytuję dokładnie) "Ja tych k*$wa yebanych dzbanów wypier*$*ole z tej roboty!". I tu koleś zaczyna opowiadać o ich mrocznej przyszłosci i co zrobi z ich beżowymi tyłkami :D W między czasie ja zbieram szczenę z klawiatury i zastanawiam się czy to nie jest jakiś element interview :) Autentycznie koleś tak się nakręcił że myslałem że wylewu dostanie po drugiej stronie :D Filalnie przepraszał mnie 10 min przeplatając bluzgi o współpracownikach. Już się później nie umowili na kolejną rozmowę.... :)