Ciekawe jak to wygląda, kiedy jesteś na JDG, ale już kogoś zatrudniasz dodatkowo, ale nadal masz tylko jednego kontrahenta
@BartoSAS: O ile kojarzę, to w takim przypadku już nie ma problemu. Bo ta cała nagonka na B2B wynika z tego, że wiele osób/firm w ten sposób maskuje/obchodzi stosunek pracy, czyli etat. Jeśli ty masz już pracowników, to jest to o poziom wyżej i raczej nikt nie będzie próbował udowadniać, że obaj jesteście pracownikami zleceniodawcy, a na B2B się maskujecie.
aczkolwiek nieoficjalnie i tak jesteś traktowany jak "pracownik" co poniekąd musisz podpisać na umowie: zgoda na instalację programu komputerowego praca 8h, za zbyt wczesne odejście z firmy(rozwiązanie umowy) kara rzędu 50tys złotych(chyba że oni Ciebie zwolnią), instalacja programu komputerowego na pc monitorującego Twoją pracę. No i Twoj przełożony w stylu wypowiedzi gdy chcesz wziąć tydzien wolnego: Krystian jesteś potrzebny nie możesz dziś być nieobecny w pracy.
@bronex: coś mi się tutaj nie łączy. Najpierw piszesz i tak jesteś traktowany jak "pracownik"
a potem dodajesz, że za zbyt wczesne odejście z firmy(rozwiązanie umowy) kara rzędu 50tys złotych
. Pokaż mi proszę, gdzie w Kodeksie Pracy masz podstawę do obciążenia pracownika karą za wypowiedzenie umowy?
sęk w tym iż nie miałem wówczas spisanej umowy o pracę tylko b2b na której za zbyt wczesne odejście w pierwszym roku była kara finansowa 50k, w drugim 40k aż do 5 roku 10k. Jestem ciekaw czy na waszych umowach również były pewnego rodzaju kary finansowe za odejście z firmy. Umowa na 5 lat. Przykładowe wzory umów do firm/korporacji z którymi miałem teoretyczne rozmowy o pracę również zawierały umowę na dłuższy okres czasu oraz kary finansowe za wczesniejsze odejście. To chyba dość logiczne, każdy kto chce mieć programistę lub specjalistę w jakiejśc dziedzinie pragnie mieć pracownika na dłużej, stąd takie zabezpieczenie. Gdyby to była umowa o pracę - raczej nie byłoby czegoś takiego do podpisania! Dodatkowo na umowie miałem iż zdalnie muszę przepracować 7h dziennie nie wykonując w tym czasie innych czynności
Ja z czymś takim częśto się spotykam tzn: kary finansowe za wcześniejsze odejście od pracodawcy i umowa na dłuższy okres czasu(więcej niż rok). Kodeks pracy w przypadku b2b nie obowiązuje - to dla mnie taki haczyk prawny: taniej, dluższy kontrakt, kara finansowa za wczesniejsze odejscie. aczkolwiek jak nie pasuje, wcale nie musisz podpisywać! A jesteś traktowany jak pracownik aczkolwiek - nie w 100% :) Ma to swoje plusy i minusy
Kodeks pracy w przypadku b2b nie obowiązuje - to dla mnie taki haczyk prawny
To żaden haczyk tylko bezmyślne podpisywanie umów, o których funkcjonowaniu ludzie nie mają pojęcia. UOP powstał nie bez przyczyny. Państwo daje ci dupochron i zajmie się wszystkim w myśl, że ludzie nie potrafią podetrzeć tyłka bez skaleczenia się, ale za tą ochronę trzeba słono płacić.
Ja zawsze powtarzam. B2B jest tylko dla ludzi dorosłych i odpowiedzialnych. Jeżeli ktoś nie chce/nie może/nie czuje się na siłach, żeby ogarnąć wszystkie kwestie podatkowe, prawne, negocjacyjne itd to powinien brać UOP i cieszyć się, że nie wdepnął w B2B gorsze niż niewolnictwo XIX wieku.
czy jest w polskim prawie w ogóle umowa o prace/dzialalnosc B2B ? wg mnie to jest sprzeczne z polskim prawem
wg mnie powinna byc albo umowa na etacie albo umowa zlecenie albo wlasna dzialalnosc na fakture
bronex napisał(a):
sęk w tym iż nie miałem wówczas spisanej umowy o pracę tylko b2b na której za zbyt wczesne odejście w pierwszym roku była kara finansowa 50k, w drugim 40k aż do 5 roku 10k... To chyba dość logiczne, każdy kto chce mieć programistę lub specjalistę w jakiejśc dziedzinie pragnie mieć pracownika na dłużej, stąd takie zabezpieczenie.
To nie jest ani trochę logiczne. Dobrego pracownika można zatrzymać podwyżką, czy ewentualnie akcjami firmy. W chwili podpisywania umowy żadna ze stron nie wie, jak będzie działać druga firma. Równie dobrze po Twojej stronie może istnieć zapis, że niezależnie od jakości pracy, firma dla której świadczysz usługi, ma Ci zapewnić ciągłość przelewów przez okres 5 lat. W przeciwnym razie czeka ich kara umowna. Będąc na B2B też jesteś firmą, to że masz mniejsze zasięgi, zaplecze, strukturę, nie oznacza, że masz się godzić na mocno niekorzystne warunki. Z takim podejściem nie ma sensu się pchać na B2B.
@bronex: gdyby ktoś mi dał do podpisania umowę z zapisami o karach jakie miałbym płacić za wcześniejsze rozwiązanie kontraktu to bym zwyczajnie, po ludzku zapytał czy się dobrze czuje.
Jestem w stanie zrozumieć podpisanie lojalki (nauczymy cię czegoś fajnego co ci się w życiu przyda ale ty zobowiązujesz się pracować dla nas przez rok czy 2 po zakończeniu tego szkolenia) ale zapis o takim charakterze jaki przedstawiłeś to patologia.
Inicjatywy typu Academy, Starter itp. gdzie wymagają tylko "podstawowej znajomości programowania i jakiegoś dyplomu ścisłego" wymagają podpisania "lojalki" na rok. Ale uczą od postaw, płacą za to że się ktoś uczy, dlatego chcą żeby wyszkolony pracownik przepracował rok.
Rok.
Lojalka w zamian za przeszkolenie od zera.
I to chyba wyczerpuje temat "lojalek".
PS
W pawie pacy jest "lojalka", nawet 3 miesiące okresu wypowiedzenia. Programista ma zazwyczaj rok, bo w staż po którym ma te 3 miesiące, to programista w tej samej firmie zwyczajnie nie wchodzi.
Panowie, warto też zwrócić uwagę na okresy wypowiedzenia.
O ile na umowie o pracę sprawa jest jasna bo regulowana przez przepisy, o tyle na B2B trzeba bardzo uważać: jeżeli chcesz siedzieć w firmie w której ci się nie układa i mozolić się z kodem przez cały miesiąc albo nawet dłużej (okres wypowiedzenia na koniec następnego mca) to trzeba też patrzeć na, właśnie, okresy wypowiedzenia.
Nigdy nie wiesz jaki bałagan zastaniesz w firmie, więc np. ja obecnie wszędzie nie biorę okresu wypowiedzenia dłuższego niż 2 tygodnie bo po prostu nie będę się męczył z niskiej jakości charakterami współpracowników. Firmy mówią o 3 mcach tego okresu, dla mnie to jest bajka.
Po to też są okresy próbne żeby zobaczyć czy razem współgramy czy nie. Nie wszystko jest od nas zależne. Psychika ludzka i podświadomość swoje, a wymagania roli i ludzi to drugie.
Po raz kolejny nie mógłbym męczyć się na B2B przez półtora mca bo po prostu nie mam na to ani siły, ani chęci. Jak firma nie wie kogo bierze albo uskutecznia bałagan, że wszyscy biegają i krzyczą żeby być najlepszymi i powiedzieć swoje ostatnie słowo, to to jest dziecinada i żaden bardziej doświadczony specjalista nie chciałby w tym uczestniczyć. Z wiekiem poglądy na dobrą pracę się zmieniają.
Zakaz konkurencji - kolejna sprawa wątpliwej wagi - jeżeli ktoś robi w Go albo AI to nie może mieć zakazu konkurencji pracowania w tym języku (Go) czy dziedzinie (AI) bo po prostu nie może sobie na to pozwolić. Lepiej znaleźć pracę bez takiego zakazu i zarabiać mniej, niż wyłączyć sobie pracę w tym czymś na rok.
Poufność to ostatnia sprawa - ale też ważna - bo o ile mówić o poprzedniej firmie nie musicie, o tyle robienie tego samego co w niej, w nowej firmie, to oczywiste że tak będzie zawsze. Zawsze będziecie w następnej firmie częściowo robić to co w poprzedniej. Tutaj poufność na szczęście nie działa. Ale już mówienie o zastosowanych rozwiązaniach, czy podjętych decyzjach to może być jawny problem. A firma następna po złośliwości może poprzedniej powiedzieć że zdradzacie jakieś rozwiązania i macie problem. Na poufność też trzeba uważać.
krzychu82a napisał(a):
czy jest w polskim prawie w ogóle umowa o prace/dzialalnosc B2B ? wg mnie to jest sprzeczne z polskim prawem
wg mnie powinna byc albo umowa na etacie albo umowa zlecenie albo wlasna dzialalnosc na fakture
Umowa B2B to umowa o współpracę między dwiema firmami. Generalnie w prawie istnieje swoboda zawierania umów, więc co tu może być sprzecznego z prawem? Dopóki nie ma mowy o wypłacie w ludzkich organach, narkotykach albo dzieciach, to wszystko jest w porządku.
A, że ktoś podpisuje umowę B2B, w której deklaruje, że będzie pracował w miejscu, czasie i pod nadzorem zamawiającego, to w pewnym momencie może mieć problemy z ZUS/US.
Jeśli ktoś podpisuje umowy na 5 lat z wielotysięcznymi karami za wcześniejsze zerwanie, to chyba jest nieco nieroztropny. Ale podobno są faceci, którzy płacą za to, żeby ktoś im butami na szpilkach gniótł klejnoty, więc mnie już nic na świecie nie zdziwi.
Wiecie co... tak sobie myślę że taki argument ze strony ścigającego że wystawia pan tylko jedną fakture miesięcznie to jest troche inwalida. A co jak mi jest po prostu tak wygodnie i nie chce się przepracowywać? To MUSZĘ harować więcej bo pan tak chce? Na UoP można pracować przecież na różne wymiary etatu. Dlaczego na b2b nie może być tak samo? Może ktoś ma chorą córkę, gospodarstwo, cokolwiek i zwyczajnie jest się w stanie utrzymać z tej jednej faktury? Wystarczy brak ilości godzin wymaganych do przepracowania/rozliczenie dziennie i jesteśmy czyści
Wyobraźcie sobie lekarza który np przeprowadza jedną operację mózgu (neurochirurg?) miesięcznie (przykład z d**y)
pikob napisał(a):
Panowie, warto też zwrócić uwagę na okresy wypowiedzenia.
jeżeli chcesz siedzieć w firmie w której ci się nie układa i mozolić się z kodem przez cały miesiąc albo nawet dłużej (okres wypowiedzenia na koniec następnego mca)
Słuszna uwaga, najlepiej zadać odpowiednie pytania przed rozpoczęciem pracy, ale pewnie się nie zawsze to udaje. Chociaż z drugiej strony, co jeżeli przestaniesz na B2B pracować z dnia na dzień? Ktoś Ci coś zrobi? ;)
A co myślicie o takich zapisach ( () - nazwa firmy), przesadzam czy tak wygląda rzeczywistość B2B?
Pierwszy:
- Wykonawca udziela niniejszym () gwarancji jakości Produktów, na okres 6 miesięcy począwszy
od dnia wskazanego...- W ramach gwarancji Wykonawca zobowiązuje się do usunięcia własnym staraniem i na własny
koszt, bez prawa do odrębnego wynagrodzenia z tego tytułu, wad Produktów ujawnionych w okresie
gwarancji.- Przez wady Produktów rozumie się w szczególności okoliczność, że Produkt ma istotne usterki
zmniejszające jego użyteczność lub okoliczność, że Produkt nie ma właściwości, o których
Wykonawca zapewnił () lub Klienta lub Produkt został wydany () lub Klientowi w stanie
niepełnym. W odniesieniu do Produktów będących programami komputerowymi za wady Produktów
uznaje się w szczególności również:
a. wykonanie Produktu niezgodnie z dobrymi praktykami,
b. rażącą niestaranność w wykonaniu Produktu,
c. niezgodność Produktu ze specyfikacją lub kryteriami odbioru.- Wykonawca jest zobowiązany udzielić odpowiedz na zgłoszenie wady Produktów w terminie
5 dni roboczych od daty jego otrzymania. Brak odpowiedzi w powyższym terminie uważa się za
uznanie zasadności zgłoszenia.- Uznane przez Wykonawcę wady Produktów zostaną przez niego usunięte niezwłocznie
nie później jednak niż w terminie 10 dni roboczych.- W okresie trwania gwarancji Wykonawca jest zobowiązany do udzielania () na każde
jej żądanie, w żądanej przez () formie i terminie szczegółowych informacji na temat Produktów
jak również wykonanych Usług Programistycznych.
Drugi:
W przypadku wystąpienia przez osoby trzecie wobec () z roszczeniami wynikającymi
z niewykonania lub nienależytego wykonania przez Wykonawcę obowiązków, wynikających
z Umowy, Wykonawca zobowiązuje się do zwolnienia (), na zasadzie art. 392 Kodeksu
cywilnego, z odpowiedzialności wobec takich osób w szczególności poprzez zaspokojenie
na swój koszt wszelkich takich roszczeń lub w przypadku zasądzenia od () - do zwrotu
regresowo na wezwanie (), w terminie 7 dni od daty jego otrzymania, całości pokrytych
roszczeń oraz wszelkich związanych z tym wydatków, włączając w to koszty postępowania sądowego,
arbitrażowego lub ugodowego oraz kosztów obsługi prawnej. Wykonawca zobowiązuje się nadto
do przystąpienia na swój własny koszt, na wezwanie () lub kompetentnego organu,
do jakiegokolwiek postępowania sądowego lub pozasądowego toczącego się z udziałem ()
a wynikłego z okoliczności, o których mowa w niniejszym ustępie. Postanowienia niniejszego ustępu
mają odpowiednie zastosowanie w przypadku, gdy stroną postępowania będzie pracownik
czy współpracownik ().
Trzeci kwiatek to różne kary w stałej wysokości 50 000 zł. za różne tam przewinienia.
Moje uwagi co do zapisów to:
- Ta gwarancja strasznie mi śmierdzi, nie wyobrażam sobie wracania do projektu za 5 miesięcy i naprawianie jakiegoś mniej lub bardziej istotnego buga za darmo. Zwłaszcza że są zawarte subiektywne podpunkty typu "dobre praktyki"
- Zupełne odcięcie się firmy () od projektu i zrzucenie tego na mnie
- Stała kwota 50 000 zamiast w kwocie maksymalnie 50 000
@CountZero: ale czy to jest umowa dotycząca wytworzenia przez Ciebie jakiegoś produktu, czy świadczenia usług programistycznych we współpracy z programistami po stronie klienta?
To drugie, pracowałbym w projekcie dla klienta.
No to to pierwsze to jest jakiś absurd, bo to bez sensu dawać gwarancję na produkt, którego nie jest się wyłącznym autorem.
@somekind: No właśnie też mi się to nie podoba, produkt jest zdefiniowany w umowie jako:
Produktach – rozumie się przez programy komputerowe, aplikacje, dokumentację i inne rezultaty
wytworzone przez Wykonawcę w wyniku świadczenia Usług Programistycznych,
Więc teoretycznie miałoby to tylko dotyczyć kodu wytworzonego przeze mnie, ale jak miałoby to niby w praktyce działać? Co jeśli napisałem klasę, ktoś zmienił metodę i przez to przestało działać?
CountZero napisał(a):
Więc teoretycznie miałoby to tylko dotyczyć kodu wytworzonego przeze mnie, ale jak miałoby to niby w praktyce działać? Co jeśli napisałem klasę, ktoś zmienił metodę i przez to przestało działać?
No właśnie, dlatego jak dla mnie taka umowa jest w tym momencie absurdalna. Gwarancji można udzielić na coś wykonywanego samodzielnie, a nie wespół z obcymi ludźmi, za których nie odpowiadasz.
Spytaj autorów tej umowy jak mają zamiar tę bzdurę egzekwować, i czy z uwagi na absurdalność tego pomysłu wykreślą to z umowy.
Taki update:
Teoretycznie ta część umowy jest nie do zmiany i wszyscy programiści w firmie ją podpisali (pewnie z uśmiechem na ustach). Generalnie mowa była o tym, że to są podpunkty "bezpieczeństwa" które w 99.99% przypadków nie są używane. Zgaduje że tak jest bo to dosyć znana kontraktownia w Krakowie i gdyby było inaczej, to bym o tym słyszał.
Podpunkt o gwarancji ma mnie nie dotyczyć, bo będę pracował z zespołem programistów i mój kod będzie na bieżąco akceptowany przez klienta. Natomiast nie dostałem jasnej informacji czemu podpunkt nie może zostać wykreślony z umowy, poza faktem że "wszyscy to podpisują i to nie jest do zmiany". Na razie skończyło się na tym, że chce mieć jasno zapisane na papierze, że po zaakceptowaniu kodu przez klienta mam mieć wywalone na gwarancje.
podpunkty "bezpieczeństwa" które w 99.99% przypadków nie są używane
A Ty akurat będziesz miał to szczęście, że będziesz pierwszym, na którego to odpalą.
Tak samo jak z totolotkiem - szanse na szóstkę są niewielkie, ale jednak czasami ktoś trafia :P
Jakiś czas temu negocjowałem umowę z pewną firmą - chodziło o prowadzenie socjal mediów, reklamy w necie itp. I ta firma się broniła przed wpisaniem do umowy odpowiedzialności za treści, które zamieszczą. Powiedziałem, że wszystko fajne, ale co w sytuacji, jak na naszego firmowego FB wrzucą zdjęcie wielkiego kutasa i podpis, że wujek Adi miał rację, bo Żydów oraz Murzynów należy wkładać do piekarnika. Odpowiedzieli, że są wieeele lat na rynku, czegoś takiego nie zrobili i na pewno nie zrobią. Na co napisałem, że skoro są tacy pewni tego, to dlaczego boją się tego zapisu w umowie i nie chcą go dodać. Po paru bezsensownych mailach, w których nie umieli tego wyjaśnić, kontakt z nimi się urwał ;)
Jakkolwiek dziwnie to brzmi, ale większość osób które spotykały groźby wiedziały, że są one przesadzone lub w ogóle nic za nimi nie stoi, a jednak jest to jakaś trauma.
Jak ktoś do Ciebie dzwoni i mówi, że Cię zabije, to pewnie tego wcale nie zamierza zrobić, ale ma mocny lewar, bo zaczynasz się bać.
Ja aktualnie odchodzę z jednej firmy i jestem szczęśliwy, że nie miałem takich zapisów, bo pojawiły się pewne groźby i wymagania.
Szczęśliwie z lekkim sercem mogę im powidzieć "nara" i to oni muszą się starać, żeby mieć ze mną dobre relacje.
Zastanów się, czy jak będziesz chciał odejść z takiego miejsca, to będziesz w równie komfortowej sytuacji, czy może ktoś Ci szepnie:
"szanowny Panie, nie chcemy oczywiście wykorzystywać zapisów Pana umowy, ale stawia Pan nas w niekomfortowej sytuacji, dlatego nie możemy się zgodzić na odejście w tym miesiącu, ale musi Pan dokończyć projekt przez następne 3 miesiące" itp.
TLDR
Tracisz kontrole nad sytuacją przez takie zapisy.
Koniec historii:
Niedoszły teamleader potwierdził, że moje zmiany byłyby akceptowane na bieżąco przez klienta, więc zapisek o gwarancji nie miałby mocy. Na pytanie czemu w takim razie tego nie można wykreślić, odpowiedzią było "bo to podpisują wszyscy i tak po prostu ma być".
Koniec końców wybrałem inną firmę, zaoferowali podobne warunki na UoP.
Jedno mnie zastanawia - wszyscy z tamtej firmy powtarzali że taki zapiski to standard. W to jakoś mi się nie chce wierzyć.
Hej,
Co myślicie o takich zapisach w umowie:
1. Kontrahent ponosi całkowitą i wyłączną odpowiedzialność
za szkodę wyrządzoną osobom trzecim w związku z
wykonywaniem Usług oraz pełne i wyłączne ryzyko
gospodarcze związane z prowadzoną działalnością
2. W przypadku naruszenia zobowiązania wymienionego powyżej w art. 6 pkt. 2
(z wyłączeniem zdarzeń losowych takich jak choroba, działanie siły wyższej),
Kontrahent jest zobowiązany do zapłaty Usługobiorcy kary umownej w
wysokości 20.000 zł (słownie: dwadzieścia tysięcy złotych), co nie wyklucza prawa
Usługobiorcy do żądania pełnego odszkodowania za szkody poniesione przez
naruszenie zobowiązań Kontrahenta.
3. Kontrahent zobowiązuje się do zapłacenia kary umownej w wysokości
100.000 PLN (słownie: sto tysięcy złotych) w przypadku każdorazowego
naruszenia klauzuli o zakazie konkurencji określonej w niniejszym artykule.
Co myślicie o takich zapisach w umowie
Spadaj stamtąd natychmiast. Bo takie zapisy miałyby sens w przypadku, jakbyś rzeczywiście był firmą, która ktoś wynajmuje do wykonania zadania. Taki freelancing czy coś w ten deseń. Ale jeśli (jak podejrzewam) masz pracować na etat, tylko opakowany jako B2B to takie zapisy są mocno niefajne.
@Lwojtow: dlaczego stryczek? zwykle zabezpieczenia! sam niejednokrotnie tego typu rzeczy podpisywalem i nigdy nikt mnie nie zaskarżał - trzymałem gębę maksymalnie jak to możliwe na kłódkę. Czasem potencjalni kekruterzy(bo taka ich praca) mocno podpytują co wykonywałem - bo oni muszą to wiedzieć, muszą to wpisać, muszą wiedzeć jak to się robi!
Zakaz konkurencji to nic dziwnego, problemem są 2 pozostałe punkty.
Pierwszy jest co najmniej dziwny i wygląda niebezpiecznie. Drugi wygląda jak klauzula niewolnicza
To, że podpisywałeś i było ok nie oznacza że warto to podpisywać. Można sobie przez to narobić wielu problemów.
@var: zwykle zabezpieczenie pracodawcy! dla mnie to całkiem normalne, myślę iż każdy kto prowadzi firmę podpisywał niejednokrotnie podobne rzeczy przy kontraktach b2b. Nie jest to dla mnie nic nowego, nic dziwnego, na poczatku też jak każdy miałem obawy - biedy uważam sobie nie narobiłem, oprócz może pewnej rzeczy - byłem zobowiązany kontraktem 5 letnim robiąc coś czego miałem dość marząc o innej pracy! 5 lat minęło kontrakt się skonczył i się zwolniłem(tzn nie przedłużałem kontraktu).
Jeden ze zleceniodawców chciał porozmawiac na mój temat z moimi poprzednimi zleceniodawcami. 2 z nich było wkurzonhych iż podałem w ogóle kontakt do nich iż rzekomo przeczy to z umową którą podpisywałem ale nie zostałem zaskarżony tylko telefonicznie opierdolony!
poza tym wszystko ok. nie pasuje popros umowe o prace/zlecewnie.
Zabezpieczenie? Jeśli to byłoby przyjęcie całego zlecenia jak pisze @cerrato to ok, jak najbardziej.
Jeśli jednak to ma być praca w zespole organizowanym przez pracodawcę to:
- punkt pierwszy wygląda jak spychologia w kontekście wszystkich roszczeń. Nie wiem jaki robią tam soft ale załóżmy że to jakiś system finansowy. Jeśli ktoś straci pieniądze w wyniku jakiegoś błędu to w teorii osoba która źle coś zakodowała (albo nawet i nie) może zostać pociągnięta do pełnej odpowiedzialności. Nawet na miliony. W interesie pracodawcy jest organizować zespół w taki sposób żeby projekt był bezpieczny i przynosił zyski a nie grozić swoim pracownikom.
- wyobraź sobie sytuację, że psuje ci się samochód i nie możesz dojechać do biura a nie pozwalają pracować zdalnie. Cyk - 20k w plecy. Drugiego dnia również nie możesz -cyk i kolejne 20k w plecy.
Umawiasz się z półrocznym wyprzedzeniem na kilkanaście dni urlopu, dostajesz zgodę i kupujesz sobie wycieczkę do Ameryki Południowej za 30k. Dzień przed wyjazdem dostajesz info, że nie możesz jechać bo musisz ogarnąć wdrożenie albo coś szybko dopisać. Cyk, kolejne 20k w plecy i to pewnie za każdy dzień.
Te punkty oczywiście są opisane bardzo nieprecyzyjnie i jedyną rozsądną reakcją na zapędy dot. zapłaty tych kar byłoby postępowanie sądowe. Ale te się wloką latami i nie ma sensu sobie psuć nerwów.
Osobę, która wrzuca takie klauzule do umowy widzę jako typowego Janusza który szuka niewolnika.
Kiedy pracowałem na B2B to potrafiłem przez tydzień męczyć potencjalnego pracodawcę z poprawkami dot. umowy, szczególnie doprecyzowując rzeczy powiązane z zakazem konkurencji, karami umownymi i ich wysokością, wypowiedzeniem i zakresem obowiązków. Tak, żebym miał w pełni jasną sytuację.
Nie jest to dla mnie nic nowego, nic dziwnego, na poczatku też jak każdy miałem obawy - biedy uważam sobie nie narobiłem, oprócz może pewnej rzeczy - byłem zobowiązany kontraktem 5 letnim robiąc coś czego miałem dość marząc o innej pracy! 5 lat minęło kontrakt się skonczył i się zwolniłem(tzn nie przedłużałem kontraktu).
Tego nie będę komentować, ale widać że nie powinieneś nikomu doradzać.
Na koniec dodam tylko, że umowę podpisuje się nie na czasy kiedy jest fajnie a na wtedy kiedy jest źle.