spoko spotkasz w pracy kumpla z uczelni i będzie bardzo zdziwiony że jakoś Cię na tych studiach nie spotkał
brak studiów, czy można to ukryć

- Rejestracja:ponad 7 lat
- Ostatnio:3 minuty
- Postów:1756

- Rejestracja:prawie 10 lat
- Ostatnio:około godziny
- Postów:549
Młodzi nie znają już słowa honor :(
- Rejestracja:ponad 7 lat
- Ostatnio:4 miesiące
- Postów:172
"Cześć Biały Programista, widzę że nie masz doświadczenia, zatem jaki fajny projekt lub temat licenjcatu/magisterki robiłeś na studiach?" Zwykłe przełamanie pierwszych lodów a już wpadniesz ;) Po co sobie nerwów dokładać. Pisz prawdę a brak studiów pokryj ciekawymi projektami, które wpiszesz do CV i o których opowiesz. Mnie w kilku nie pytali, w jednej tak (ale właśnie bardziej dla pogadania o doświadczeniach) ale pytali mnie o doświadczenia z poprzedniej pracy więc jak takich nie masz musi na coś innego paść (studia, osobiste projekty).
I gdzie była ta ankieta aby ograniczyć postowanie anonimom?

- Rejestracja:ponad 11 lat
- Ostatnio:około 5 godzin
- Postów:8474
Jak wyżej, czy wpisanie do cv studiów, jakiegoś licencjatu z informatyki podczas gdy go realnie nie mam może wyjść?
To prawie jak pożyczanie Ferrari i ściemnianie dziewczynom, że to twoje.
To "prawie" jednak odnosi się do tego, że licencjat to g**no-papierek, i w rezultacie bardziej by to przypominało chwalenie się Paszportem Polsatu, którego nie masz.
Już chwalenie się nieistniejącym doktoratem czy profesurą byłoby bardziej prestiżowe.

- Rejestracja:ponad 7 lat
- Ostatnio:2 dni
- Lokalizacja:Kraków
- Postów:2002
Po co zatrzymywać się na zmyślonych studiach?
- możesz zmyślić sobie doświadczenie zawodowe i startować od razu na mida/seniora. Najwyżej się spalisz ze wstydu na paru rekrutacjach, ale ktoś się w końcu nabierze, prawda?
- możesz zmyślić sobie ukończenie studiów podyplomowych, nawet kilku. Kto zakwestionuje kompetencje kandydata który nie tylko "skończył" prestiżową uczelnię, ale na dodatek robił jeszcze podyplomówki? A nawet jeśli, to ktoś się w końcu nabierze, prawda?
- możesz zmyślić sobie, że właściwie to jesteś w trakcie doktoratu - kto by to sprawdzał?
- możesz zmyślić sobie, że jesteś tak naprawdę dyrektorem jakiegoś departamentu X z innego oddziału firmy, którego rekruter pewnie na oczy nie widział, i mają Cię zaprowadzić do Twojego nowego biura bo od teraz zawiadujesz jakimś tam departamentem Y - jeśli udało Ci się naściemniać z trzema poprzednimi punktami, zostanie dyrektorem departamentu to będzie bułka z masłem.

- Rejestracja:ponad 11 lat
- Ostatnio:około 5 godzin
- Postów:8474
superdurszlak napisał(a):
- możesz zmyślić sobie, że jesteś tak naprawdę dyrektorem jakiegoś departamentu X z innego oddziału firmy, którego rekruter pewnie na oczy nie widział, i mają Cię zaprowadzić do Twojego nowego biura bo od teraz zawiadujesz jakimś tam departamentem Y - jeśli udało Ci się naściemniać z trzema poprzednimi punktami, zostanie dyrektorem departamentu to będzie bułka z masłem.
Akcja jak z jakiegoś serialu :) Na Supernatural często się przebierają za FBI-owców i udają, że są jakimiś grubymi szychami i że jak ktoś czegoś nie zrobi, to będzie miał kłopoty.



- Rejestracja:ponad 8 lat
- Ostatnio:11 miesięcy
- Postów:191
Tak, autorze, może wyjść. Ba, wyjdzie na pewno, pytanie tylko kiedy :)
Nie wymyślaj głupio, bo się wpakujesz w kłopoty, przy których utrata pracy, którą zyskałeś przez oszustwo to będzie małe piwo.
W przypadku B2B nie dość, że wylecisz z hukiem, to niewykluczone, że potencjalny pracodawca postara się odzyskać pieniądze, które otrzymałeś w ramach pensji.
Dodatkowo, niezależnie od formy współpracy, z pewnością będzie się za Tobą ciągnął smród w branży, bo ludzie migrują i wieści się rozchodzą. Nawet jeśli to nie strona oszukana o to bezpośrednio zadba.
Ponadto jest to, jak wyżej wspomniałem, oszustwo. Za oszustwo grozi Ci do 8 lat pozbawienia wolności.
Także żarty żartami, ale to pytanie jest zwyczajnie głupie. ;)
Proponowałbym raczej wziąć się za naukę, żeby brak dyplomu zniwelować sensowną wiedzą nabytą samodzielnie lub złapać dowolną pracę, która pozwoli się utrzymać i wymyślić jak ten dyplom zdobyć uczciwie. W ten sposób stracisz najwyżej czas.

- Rejestracja:ponad 11 lat
- Ostatnio:około 5 godzin
- Postów:8474
O braki w wiedzy się nie martwię bo kiedyś studiowałem prawie 2 lata pokrewny kierunek ale rzuciłem
I naprawdę sądzisz, że wiedza na studiach to ta sama wiedza potrzebna w pracy?
Lepszą alternatywą będzie po prostu zorientowanie się jakich umiejętności szukają pracodawcy, intensywna nauka tych umiejętności, a następnie złożenie CV albo tam gdzie nie wymagają wykształcenia, albo nawet tam gdzie wymagają, bo wymagania są pisane na kolanie często, a rynek weryfikuje (chyba, że firma ma jakieś głupie polityki Kuriozalna sytuacja - brak Magistra przeszkodą dla pracodawcy. , ale tego nie przewidzisz).
W normalnej firmie, jak będą mieć dwóch kandydatów - dobrego bez studiów i słabeusza po studiach - to wybiorą tego pierwszego. Niestety wiadomo, że w jakimś procencie firm będą preferować słabeuszy po studiach (przypuszczam, że w jakichś dużych, bo tylko duże firmy mogą sobie pozwolić na takie trwonienie pieniędzy).Ale zastanów się czy w takich firmach chciałbyś pracować.
Interesuje mnie b2b i wtedy nie musiałbym przynosić dokumentów, pytanie tylko czy może to wyjść w jakiś inny sposób?
Mam wrażenie, że firmy, które oferują B2B i firmy, które wymagają koniecznie wykształcenia to zupełnie inne firmy (mogę się mylić, ale wydaje mi się, że te drugie raczej preferują UoP).

- Rejestracja:ponad 21 lat
- Ostatnio:ponad 3 lata
- Lokalizacja:Space: the final frontier
- Postów:26433
- Możesz próbować, ale jest szansa że ktoś cię jednak poprosi o ten dyplom i potem będzie się to za tobą ciągnąć, bo ludzie w branży jednak się znają.
- Może to byś podciągnięte pod jakieś poświadczenie nieprawdy i oszustwo, za co grozi odpowiedzialność karna
- Tak jak napisał @superdurszlak po co się ograniczać z samymi studiami? Wpisz PhD + 10 lat doświadczenia i startuj na jakiegoś senior architekta ;)




- Rejestracja:prawie 8 lat
- Ostatnio:10 miesięcy
- Postów:344
Ja w poprzedniej pracy miałem stanowisko Młodszy Inżynier Systemowy (trafiłem tam przez przypadek po stażu). Co prawda developowałem jakieś wewnętrzne toole, bo jako jeden z niewielu w zespole umiałem programować. Wiedzę na junior developera miałem, ale korporacyjnego doświadczenia oficjalnie nie. Zmieniłem sobie zatem na linkedinie słówko "Systemowy" na "Oprogramowania" i nagle zaczęły spływać oferty. Dostałem się do kilku bez większego problemu.
Zmierzam do tego, że czasami lekkie nagięcie rzeczywistości to nic złego, jeśli jesteś pewien swoich umiejętności. To tak jakbyś miał 4 lata doświadczenia, a firma wymaga kategorycznie 5 i kropka. Wiesz, że masz wiedzę większą niż ludzie nawet i po 7, więc obchodzisz ten durnowaty wymóg mówiąc, że masz 5 lat doświadczenia.
Kłamanie w kwestii studiów to już chyba jednak trochę przegięcie moim zdaniem;) Jak masz dużą wiedzę, to brak studiów nie powinien być przeszkodą.

- Rejestracja:ponad 11 lat
- Ostatnio:około 5 godzin
- Postów:8474
Z doświadczeniem jest o tyle dziwnie, że nie wiadomo jak to liczyć. Tzn. jeśli ktoś podąża standardową ścieżką i skończył studia a po studiach zaczął kodzić tylko:
- na cały etat (a nie na część etatu)
- w biurze (a nie remote)
- w zespole (a nie pracując w pojedynkę)
- za pieniądze (a nie hobbystycznie)
To wiadomo. Po prostu bierze się i podlicza dupogodziny
Natomiast jeśli doświadczenie jest np. zdobyte na niepełnym etacie, na freelance, w pracy zdalnej, w projektach open source to już niektóre HRki mogą kręcić głowami i nie liczyć tego jako "prawdziwego doświadczenia". Panuje kult dupogodzin wysiedzianych na open space. Dlatego w zasadzie samemu trzeba się często określić ile ma się tego doświadczenia, na podstawie oceny własnych umiejętności i zdobytych doświadczeń. Tak, żeby ułatwić przeliczenie stanu faktycznego na abstrakcyjny koncept pod tytułem "doświadczenie".
Kłamanie w kwestii studiów to już chyba jednak trochę przegięcie moim zdaniem;) Jak masz dużą wiedzę, to brak studiów nie powinien być przeszkodą.
No, skończenie studiów to trochę co innego. Jest to binarne. Albo masz, albo nie. Choć czasem sytuacja wygląda nietypowo, bo studia można robić 3 lata, ale nie skończyć. Nie napisać tego licencjata. Myślę, że sporo jest takich osób. Można się bawić w prezydenta* można po prostu wytłumaczyć jak było. Dzisiaj przecież rzucenie studiów w połowie albo w ogóle nie pójsćie na studia to nie jest powód do wstydu, a wręcz przeciwnie, można się lansować na to (a potem będą mówić "nie skończył studiów, a osiągnął sukces" albo "nie skończył studiów, a ma wiedzę większą od absolwenta").
*Olek twierdził, że miał wyższe wykształcenie, mimo, że studiów nie skończył, nie napisał magisterki. A inny polski prezydent, niejaki Bolek chwali się ciągle, że ma ileś doktoratów, mimo, że są to doktoraty honorowe tylko.



- Rejestracja:ponad 7 lat
- Ostatnio:2 dni
- Lokalizacja:Kraków
- Postów:2002
LukeJL napisał(a):
Z doświadczeniem jest o tyle dziwnie, że nie wiadomo jak to liczyć. Tzn. jeśli ktoś podąża standardową ścieżką i skończył studia a po studiach zaczął kodzić tylko:
- na cały etat (a nie na część etatu)
- w biurze (a nie remote)
- w zespole (a nie pracując w pojedynkę)
- za pieniądze (a nie hobbystycznie)
To wiadomo. Po prostu bierze się i podlicza dupogodziny
Zapomniałeś jeszcze uwzględnić tego, że ktoś mógł siedzieć od początku do końca na jednym stacku, lub przynajmniej w jednym głównym języku, a kogoś innego mogło rzucić raz tu, raz tam. W korpo nie jest chyba niczym niezwykłym, że klepiesz sobie jak gdyby nigdy nic w powiedzmy C++, a pewnego dnia dowiadujesz się, że managiery gdzieś 4 szczebelki wyżej wsadziły patyk w szprychy Waszego projektu, lądujesz w projekcie który pisze w dajmy na to Clojure, robisz szkolenia z Clojure i od teraz klepiesz w Clojure, bo tak wyszło.
Teraz weź gościa, który przepracował komercyjnie, na pełen etat, w zespole, w biurze 3 lata w Perlu, 4 lata w Javie, 3 lata w Scali i 2 lata w Elixirze, a teraz postanowił wrócić do Javy.
Ile lat doświadczenia policzy mu HR?
- 12, bo tyle dupogodzin wypracował w swojej karierze
- 7, bo tyle wypracował w językach JVM-owych
- 4, bo tyle wypracował w Javie
- mniej lub wręcz nic, bo wprawdzie wypracował te 4 lata w Javie, ale to było dawno temu i nieprawda
Myślę, że możesz spytać o to 4 osoby z HR i dostaniesz 4 różne odpowiedzi. Choć mój wrodzony pesymizm podpowiada, że każda kolejna jest ze 2 razy bardziej prawdopodobna od poprzedniej. :)
Natomiast jeśli doświadczenie jest np. zdobyte na niepełnym etacie, na freelance, w pracy zdalnej, w projektach open source to już niektóre HRki mogą kręcić głowami i nie liczyć tego jako "prawdziwego doświadczenia". Panuje kult dupogodzin. Dlatego w zasadzie samemu trzeba się często określić ile ma się tego doświadczenia, na podstawie oceny własnych umiejętności i zdobytych doświadczeń. Tak, żeby ułatwić przeliczenie stanu faktycznego na abstrakcyjny koncept pod tytułem "doświadczenie".
I tu wchodzi Efekt Krugera-Dunninga. Wyjdzie na to, że taki patentowany matoł z mlekiem pod nosem, jak ja może się oceniać dużo wyżej, niż w rzeczywistości się znajduje, a ktoś dużo mocniejszy może wręcz podświadomie zaniżać własne doświadczenie. A jak patentowany matoł będzie miał gadane, to jeszcze mu się uda całkiem drogo swoją skórę sprzedać.
No, skończenie studiów to trochę co innego. Jest to binarne. Albo masz, albo nie. Choć czasem sytuacja wygląda nietypowo, bo studia można robić 3 lata, ale nie skończyć. Nie napisać tego licencjata. Myślę, że sporo jest takich osób. Można się bawić w prezydenta* można po prostu wytłumaczyć jak było.
Czy rozpoczęcie studiów i nieskończenie ich nie jest wręcz gorsze, niż nie zaczynanie ich wcale? Pomijam sytuacje gdy np. nie mogłeś skończyć studiów z uwagi na stan zdrowia czy jakieś sytuacje rodzinne, ale jak ktoś nie kończy, bo imprezował i wyleciał albo zapachniała mu kaska i nie raczył już skończyć licencjatu, to nie świadczy o nim najlepiej.
Dzisiaj przecież rzucenie studiów w połowie albo w ogóle nie pójsćie na studia to nie jest powód do wstydu, a wręcz przeciwnie, można się lansować na to (a potem będą mówić "nie skończył studiów, a osiągnął sukces").
I jeszcze to zabawne myślenie "skoro Gates rzucił studia (czy tam wyleciał) i został miliarderem, to rzucam studia, by zostać miliarderem" ;)



deadline to deadline - masz umowę z pracodawcą.
ale takie numery mogą odstawiać nie tylko w pracy. Ilu ludzi kończy studia jadąc na plecach innych i ciągle migając się od roboty? Ilu potrafi odstawić jakiś numer w rodzinie, obiecać załatwić jakieś sprawy i potem to olać?


- Rejestracja:ponad 14 lat
- Ostatnio:około godziny
- Postów:3250
@superdurszlak: akurat Gates byl juz calkiem bogaty "z domu"

- Rejestracja:ponad 9 lat
- Ostatnio:ponad 5 lat
- Postów:177
Ja nie mam żadnych studiów skończonych (studiowałem, ale.. nie wyszło :P). Tylko raz pytano mnie o brak wykształcenia w CV, ale nie wpłynęło to na proces rekrutacji (dostałem ofertę).
Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.
Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.