Przede wszystkim, naiwnie jest uważać, że opłacalność sprowadza się bilansu przychodów, wydatków, importu i eksportu. Na przykład Rosja raczej zyskała na sankcjach 2014 roku, bo zmusiło ją to zwiększenia niezależności, pomimo, że ekonomicznie było to raczej kosztowne. Tak samo być z, czy poza UE również nie sprowadza się tylko do tego czy będą sypać groszem czy nie. Jednym z takich czynników jest możliwość pracy za granicą. Gdy wchodziliśmy do Unii, dawało to Polsce więcej niż teraz, a już w szeczólności po Brexicie. Druga sprawa jest taka, że PIS chce ściągną możliwie wielu ludzi do Polski, a najtaniej jest zrobić to ograniczając ludziom możliwości wyjazdu. Polityka izolacyjna jest jedną z możliwych dróg, więc jest to jeden z możliwych motywów. Podobnie nie można traktować na równi znaczenia dotacji unijnych w 2004 roku, kiedy Polska była w D, a teraz gdy wybudowała drogi, infrastrukturę i rozkręciła wiele biznesów. Wtedy to było kluczowe, żeby ruszyć z miejsca. Teraz te pieniądze nie mają już tak kluczowego znaczenia.
Z drugiej strony, wydaje mi się, że opozycja tutaj tak naprawdę rozgrywa prozachodnie sentymenty Polaków. W tej sytuacji postępowanie PiSu wcale nie musi być chęcią wyjścia z Unii, bo w żadnym wypadku nie jest tak, że Niemcy czy Francja robi łaskę Polsce, że jesteśmy w Unii, choć zdaje się, elektorat PO tak myśli. Niemiecka gospodarka w dużej mierze zależy od Polskiej. Może też być nawet tak, że ewentualny Polexit oznaczałby rozpad Unii. Czemu więc Polska miałaby być członkiem 2 kategorii? Myślę, że o to głównie PiSowi chodzi, zeby zacząć się bardziej rozpychać, zobaczyć jak daleko może się posunąć, bo widzi, że pewnie może coś ugrać na tym. Dodatkowo, idiotyzmem jest przekonanie Polaków, że polityka międzynarodowa polega na przyjaźniach i uprzejmościach. Wcale tak nie jest i PiS to rozumie.
Nie to żebym miłośnikiem jakiejkolwiek opcji politycznej, uważam, że pewniej jest obserwować i przystosowywać się niż angażować się w politykę. Tym bardziej wiem, że siłą rzeczy moje zdanie nie może być zbieżne z Vox Populi i nawet jeśli mam rację to większość ludzi nie ma zamiaru tego zaakcjeptować, a zatem dopóki mamy demokrację trzeba sobie radzić inaczej. :)