donkey7 napisał(a)
Taaaa, bo niby Putin bardziej boi się 460 idiotów niż 1 króla? Śmieszne porównanie. Gdyby chciał napaść na Polskę to zabicie kolejnych 460 dupasów wielkiej różnicy mu nie zrobi.
Zły, zły, niedobry Putin... :D
donkey7 napisał(a)
Taaaa, bo niby Putin bardziej boi się 460 idiotów niż 1 króla? Śmieszne porównanie. Gdyby chciał napaść na Polskę to zabicie kolejnych 460 dupasów wielkiej różnicy mu nie zrobi.
Zły, zły, niedobry Putin... :D
Kolejny debil przylazł... skąd was tylu?
Wolę, aby rządziło mną 460 idiotów, którzy boją się jednak przywalić mocno w klamota, bo ich nie wybiorą następnym razem, niż jeden kompletny dureń,
A co ty masz zostać tym królem?
Bo widzisz JKM, wcale nie zależy aby zostać królem, min. dlatego że wie iż nie ma na to szans. Ze mną jest to samo mimo iż jestem monarchistom.
Teraz rządzi 460 przeciętniaków, a prezydentami/premierami zostają rolnicy, elektrycy, historycy i prawnicy.
W monarchii władca miałby zawód: Monarcha. Byłby do tego przygotowanym od dzieciństwa (byłby nauczony honoru i etyki), więc byłby najlepszym kandydatem.
Reszty posta nawet nie komentuje, bo autor po prostu zabłysnął prymitywnym postrzeganiem świata.
Prawie przez cały czas istnienia II Cesarstwa francuskiego, gospodarka kraju rozwijała się względnie intensywnie, stymulowana zwłaszcza rozwojem przemysłu. Najbardziej rozbudowały się przemysły tekstylny i ciężki. Burzliwie rozwijał się transport, dzięki budowie w całym kraju linii kolejowych, które liczyły w 1870 r. już 24 tys. kilometrów. Także marynarka handlowa Francji stała się potęgą, drugą po angielskiej. Również rolnictwo, mimo swego rozdrobnienia (w 1900 r. było 1,5 miliona gospodarstw), notowało stały, choć niewielki, wzrost swej produkcji. Przebudowane i rozbudowane zostały duże miasta: Paryż, Lyon, Marsylia. Otrzymały one oświetlenie gazowe, wodociągi, kanalizację, autobusy konne. Zaczęto stosować konstrukcje stalowe w budownictwie dworców kolejowych, hal targowych, mostów. W Paryżu wyburzono i przebudowano kilka dzielnic pod kierownictwem barona Haussmanna. Zaplanował on szerokie aleje, bulwary i place gwiaździste na głównych skrzyżowaniach ulicznych, a to w celu umożliwienia dalekiego ostrzału artyleryjskiego oraz wprowadzania kolumn żołnierzy na wypadek rozruchów i walk ulicznych. Miasto wzbogaciło się o tysiące nowych budowli, fortyfikacje, gmach wielkiej opery.
Dużą rolę w rozwoju gospodarczym odgrywały banki i nowe formy obrotu kapitałowego: akcje, obligacje, papiery państwowe. Rozrastała się administracja ogólna i komunalna, poczta, szkolnictwo, policja, a praca w administracji pozwalała na lepszy zarobek, niż otrzymywali robotnicy przemysłowi. Przy czym ci ostatni pracowali 11-12 godzin na dobę, bez zabezpieczenia na starość, lub na wypadek inwalidztwa, ich warunki mieszkaniowe były nędzne, wzrost płac bardzo powolny. Toteż mnożyły się strajki i inne spontaniczne formy protestów robotniczych, szczególne ich natężenie przypadało na ostatnie lata II Cesarstwa.
Do zasług Napoleona III należy także popieranie i finansowanie budowy Kanału Sueskiego, (1869) przeprowadzonej przez Ferdynanda de Lessepsa, kuzyna cesarzowej Eugenii (matka Lessepsa, Hiszpanka, była ciotką Manueli de Montijo, matki Eugenii).
Cesarstwo liberalne
Pod wpływem kuzynów Aleksandra Walewskiego i księcia Napoleona - obaj mieli poglądy demokratyczne - Napoleon III zdecydował się po roku 1860 zliberalizować swój system rządzenia. Parlament otrzymał więcej uprawnień, m.in. prawo interpelacji (1867) i inicjatywy ustawodawczej (1869), debaty parlamentarne, dotychczas nieznane ogółowi, były publikowane w "Monitorze". W roku 1864 robotnicy otrzymali prawo tworzenia związków zawodowych. Ostatnie referendum ery Napoleona III w roku 1870 zatwierdziło - ponownie olbrzymią większością głosów- te wszystkie reformy. Tron Bonapartów wydawał się spoczywać na solidnym fundamencie, ale władza cesarska osłabła. Pięć miesięcy po bitwie pod Sadową tylko Napoleon III widział niebezpieczeństwo grożące ze strony Prus i zażądał zgody parlamentu na podwyższenie stanu liczebnego wojska na 1.200.000, tyle samo ile miały Prusy, ale i partia republikańska z Favre'm i Thiersem na czele, i konserwatywna wyraziły sprzeciw, uważając że Francja łatwo zwycięży Prusy. Prawo decyzji nie należało już wyłącznie do cesarza.
A wasze podejście wobec monarchii to jak "Wyrzec się światła bo i ciemność być może."
Proszę o to jak wyobrażam sobie jedną z możliwości monarchii:
Plan dnia Króla - Poniedziałek:
6.30 - 7.15 Pobudka, poranna toaleta
7.15 - 7.30 Śniadanie
7.30 - 8.30 Przegląd prasy
8.30 - 10.00 Przegląd listów, maili, wiadomości tv
10.00 - 12.00 Ustosunkowanie się do poprzednich, zastanowienie nad rozwiązaniem przedstawionych tam problemów i spisanie przypuszczalnych rozwiązań
12.00 - 15.00 Udział w posiedzeniu sejmu/przemowa/udział w uroczystości/ programie
15.00 - 16.00 Obiad - połączony z audiencją wojewody w trakcie której wojewoda (co tydzień inny) zda królowi sprawozdanie z problemów jakie napotkał w trakcie realizacji swoich planów przedwyborczych.
16.00 - 18.00 Videoblog z królem - swoje zastrzeżenia, prośby itp. do króla kierują burmistrzowie, wójtowie, przedstawiciele organizacji i zwykli obywatele
18.00 - 20.00 - Czas wolny
20.00 - 23.00 - czas wolny najczęściej przeznaczany na jakiś bankiet/kolacja w towarzystwie jakiegoś innego władcy/rodziny
(W między czasie król rozkazuje wysłać w dane miejsca swych urzędników do sporządzenia raportu środowiskowego - min. aby sprawdzić, czy ludzie z audiencji/videobloga /"Sprawy dla Reportera"/Interwencji itp. faktycznie mają rację)
Wtorek - Podobnie, lecz zamiast wojewody król wita prezydentów dużych miast.
Środa - Podobnie, lecz audiencje uzyskują przedstawiciele największych organizacji, partii politycznych, prokurator generalny, komendant główny policji, ministrowie
Czwartek - Patrz środa. (albo podróż do jakiegoś obcego kraju, jak Estonia)
Piątek - Zwoływana jest Rada Królewska, król wraz z :
*Które później ląduje u 100 posłów do przegłosowania, lub nie. Jeśli im się nie spodoba, wraca ono do króla który ma prawo je poprawić i wysłać jeszcze raz.
Posłowie też mają prawo składania propozycji.
Sobota - Król pisze:
1 Do wojewody np. "Proszę nie przejmować się ekologami, ściąć drzewa"
2. Do komendanta policji "Podobno działa na terenie pana jurysdykcji tak zwana - mafia Gruszkowska. Żądam zdementowania tych plotek (wraz z dowodem iż są to plotki) lub usunięcia problemu. Jeśli nie radzi sobie pan z tym zadaniem, proszę również dać mi znać. [mógłby dopisać "mój urzędnik ma na sytuację u pana oko, ale nie musiałby bo było by to oczywiste"]
3. Szanowna Pani Barbaro - przyjrzałem się pani sprawie i gwarantuję, że zarówno pani, jak i reszta poszkodowanych przez firmę "Budowlanka pasfjop" otrzyma stosowne odszkodowania.
4. Do prezydenta miasta - w ubiegłym tygodniu otrzymałem 19 maili ze skargą na opóźnienia autobusów w pańskim mieście.
W dodatku król odwiedza źródła największych problemów, spotyka się z zainteresowanymi i burmistrzami miast.
Niedziela - Dzień wolny.
I teraz zły obrzydliwy król mówi "zerżnąć wszystkie blondynki!" I tępi żołnierze robią co król powiedział!
A serio - do dyspozycji króla zostawiłbym 1000 najlepszych, elitarnych żołnierzy (do ochrony i wykonywania zadań), a resztę zostawiłbym podobnie do stanu dzisiejszego.
Aha, a jeśli ktoś się martwi o koszty utrzymania - możemy przyznać królowi takie same środki jakie są wydawane na kampanię prezydencką.
Wtedy oszczędzamy na pensji prezydenta.
Hm... tylko co on by zrobił z tak wielką forsą? Przyznajmy mu połowę tego, też mu starczy.
Warto wziąć pod uwagę, że gdybyśmy mieli monarchię w Polsce to np. Dopalacze:
a) Zostałyby od razu zalegalizowane
b) Zostałyby od razu zdelegalizowane
I nie było by takich machlojek - ze strony przedsiębiorców nie było by pogrywania z prawem, a ze strony polityków, nie było by łamania prawa w celu zamknięcia sklepów które im się nie podobają (w ramach kampanii samorządowej).
"Powinien być król, autorytet ostateczny i najważniejszy, jakaś rada koronna do tego. To było przez setki lat dobre. Komu to przeszkadzało? (...) Wydaje mi się, że w monarchii wszystko poukładane jest zupełnie porządnie."
//"Demokracja ateńska, na którą tak często się powołujecie była obrzydliwa. Pozwalała na odebranie jednostce jej praw, własności a nawet jej wygnanie, jedynie dzięki woli ludu."
"Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad. Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może się bronić przed demokratycznie podjętą decyzją."//
Teraz nawet możliwości obrony nie macie - w mojej monarchii mielibyście prawo do posiadania broni - na wzór Szwajcarski.
"(...) demokracja nadaje się jedynie do tego, by ją jakiś Lepper ostatecznie skompromitował i rozwalił demokratycznie. Nie podoba mi się system w którym dwaj pijacy spod budy z piwem mają w demokratycznym głosowaniu dwa razy więcej do powiedzenia niż profesor."
Demokracja nazwała zawiść „zdrową konkurencją”.
"Demokracja to anarchia, a tyrania jest o wiele lepsza od anarchii."
"Demokracja zastępuje mianowanie zepsutej mniejszości wyborem dokonanym przez niekompetentną większość."
"Demokratyczne wybory rozstrzygają o tym, kto będzie uciskany w majestacie prawa."
Aha - Posłowie byli by wybierani z jednomandatowych okręgów wyborczych.
Urzędnicy prezydenta (i ew. Rada Królewska choć jak dla mnie powinni służyć za darmo) byli by opłacani z tego co dziś dajecie na 360 posłów.
Nie prezydenta, a króla, sry.
Spokojniej Victor, nie daj się prowokować. Unikaj ataków personalnych bo zejdą się trolle.
Jestem spokojny - gdy jestem sprowokowany zaczynam ludzi wyzywać - "Ty demokrato!".
@Victor:
Masz trochę idealistyczne podejście. O, dobry król, tutaj pomoże biednej pani poszkodowanej przez firmę, tutaj porozmawia przez wideo z obywatelami, tutaj skarci prezydenta, że autobusy się spóźniają.
Nie ma czasu! 40 milionów ludzi w Polsce, plus jeszcze niektórzy zawracaliby głowę ciągle. Jeśli ktoś ma problem - niech się zwróci do swojego prezydenta miasta czy powiatu, ale lepiej wójta czy radnego. Fajnie by było, gdyby istniała samorządność w znacznie większym stopniu.
Ten plan dnia pokazany powyżej wymaga dodatkowo, aby i inni najwięksi urzędnicy mieli świetny kontakt ze swoimi podwładnymi, którzy im będą raportować problemy i wyniki. To wymaga zaangażowania całej warstwy urzędników w sprawne działanie państwa. Dość idealistyczna wizja.
Nie wspomnę, że zgodnie z tym planem, to władca pracuje 10 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu. I to jest ciężka, odpowiedzialna praca umysłowa. Nie każdy może to wytrzymać, trzeba by mu dać jakieś urlopy ;-)
Dodatkowo - nie każdy się do tego nadaje. Nie ma gwarancji, że potomek (bo chyba będziemy równoważnie traktować króla oraz królową?) władcy będzie równie dobry jak on (ona?). Charyzma, oddanie sprawie, sposób pracy - to są cechy indywidualne. Nie wszystko się da wyćwiczyć.
Urzędnicy prezydenta (i ew. Rada Królewska choć jak dla mnie powinni służyć za darmo)
Kojarzysz starożytne Chiny? Byli sobie tam mandaryni, urzędnicy cesarscy. Mieszkali w ubogich domach, zarabiali niewiele. Ale mieli dużą władzę, mieli dostęp do ucha cesarza, więc kwitła korupcja. Analogicznie - Rada Królewska miała by wpływ na władzę, więc narażona by była na wpływy lobbystów, biznesmenów i tym podobnych pragnących uzyskać przychylne dla siebie decyzje. Niskie pensje urzędników są korupcjogenne (a wysokie - kosztowne, więc trzeba znaleźć złoty środek).
A serio - do dyspozycji króla zostawiłbym 1000 najlepszych, elitarnych żołnierzy (do ochrony i wykonywania zadań), a resztę zostawiłbym podobnie do stanu dzisiejszego.
Wykonywanie zadań? Na przykład zabójstwa, ataki, przejęcia? Tysiąc to za dużo, wystarczyłoby kilkudziesięciu do samej ochrony. Albo i znacznie mniej, prezydenta ochrania 10 oficerów BOR. Im większa "gwardia" tym większa chęć użycia jej do celów niewłaściwych. Ja wiem, że mamy XXI wiek, ale coś mówi hasło "pretorianie"?
Masz trochę idealistyczne podejście. O, dobry król, tutaj pomoże biednej pani poszkodowanej przez firmę, tutaj porozmawia przez wideo z obywatelami, tutaj skarci prezydenta, że autobusy się spóźniają.
Nie ma czasu! 40 milionów ludzi w Polsce, plus jeszcze niektórzy zawracaliby głowę ciągle. Jeśli ktoś ma problem - niech się zwróci do swojego prezydenta miasta czy powiatu, ale lepiej wójta czy radnego. Fajnie by było, gdyby istniała samorządność w znacznie większym stopniu.
Idealistyczne? Z przyczyn technicznych wcześniejsi królowie nie mogli sprawować tego urzędu w tak dobry sposób - ale właśnie po to istniały audiencje i np. Francuska księga "Życzeń i Zażaleń".
Byłby odsiew ziarna od plewu jeśli chodzi o listy itp. - przez urzędników.
Jak ktoś ma problem i zwraca się do prezydenta miasta, a nawet premiera, to ten nie może mu pomóc, bo nie ma do tego środków, możliwości, chęci.
40 mil. ludzi - 1. Odsiew
2. Ich problemy są przeważnie masowe (np. w moim mieście przez 12 lat nie potrafią zrobić mostu - za każdym razem z bzdurnego powodu) rozwiązanie TYLKO jednego problemu dla jednego miasta, to już bardzo dużo.
3. Po tym, gdy monarcha już by działał i już rozszedłby się respekt do niego, problemy zwalczały by się automatycznie i prezydenci miast starali by się bardziej, bo ktoś by nad nimi stał. A dziś?
Nie wspomnę, że zgodnie z tym planem, to władca pracuje 10 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu. I to jest ciężka, odpowiedzialna praca umysłowa. Nie każdy może to wytrzymać, trzeba by mu dać jakieś urlopy ;-)
Dodatkowo - nie każdy się do tego nadaje. Nie ma gwarancji, że potomek (bo chyba będziemy równoważnie traktować króla oraz królową?) władcy będzie równie dobry jak on (ona?). Charyzma, oddanie sprawie, sposób pracy - to są cechy indywidualne. Nie wszystko się da wyćwiczyć.
Jasne że nie każdy król będzie taki sam, ale nawet w ciemnych czasach średniowiecza mamy więcej "Wielkich" i "Chrobrych" niż "Tchórzliwych" i "Głupich".
Poza tym - według różnej interpretacji - nasze zachowanie i inteligencja w 20% zależy od genów, w 80% od wychowania i środowiska. Zarówno geny, wychowanie i środowisko jesteśmy wstanie zapewnić królowi idealne.
Kojarzysz starożytne Chiny? Byli sobie tam mandaryni, urzędnicy cesarscy. Mieszkali w ubogich domach, zarabiali niewiele. Ale mieli dużą władzę, mieli dostęp do ucha cesarza, więc kwitła korupcja. Analogicznie - Rada Królewska miała by wpływ na władzę, więc narażona by była na wpływy lobbystów, biznesmenów i tym podobnych pragnących uzyskać przychylne dla siebie decyzje. Niskie pensje urzędników są korupcjogenne (a wysokie - kosztowne, więc trzeba znaleźć złoty środek).
Najlepsi ekonomiści w kraju, dowódcy wojskowi i prawnicy mają dość pieniędzy, aby nie ulegać korupcji. Co to za ekonomista, który nie jest bogaty?
Poza tym do RK byli by wybierani też, biorąc pod uwagę ich przeszłość kryminalną itp.
Ale możemy im i płacić - to jest szczegół.
Wykonywanie zadań? Na przykład zabójstwa, ataki, przejęcia? Tysiąc to za dużo, wystarczyłoby kilkudziesięciu do samej ochrony.
Szczegół - po prostu moim zdaniem Król powinien mieć ochronę na najwyższym poziomie i mieć możliwość inwigilacji swoich urzędników. Ale to szczegół.
Najpierw czytam, że jeden król, bo teraz jest za dużo urzędasów, a tu zaraz widzę nagle posłów, wojewodów, urzędników, jakieś RK jeszcze - no to co zmienia obecność króla, jak wynika, że i tak pełno urzędasów nadal będzie? Zmianę widzę tylko na górze, że zamiast rządu, który w jakimś stopniu ma autokontrolę (opozycja chce przejąć władzę, więc czuwa na wpadki rządzących) jest jedna osoba. Nie wiem skąd założenie, że jak się będzie tą jedną osobę od małego przygotowało do bycia królem, to automatycznie będzie dobrym królem? Mogę podać setki przykładów z czasów monarchii, że wcale tak być nie musi (w Polsce choćby Bolesław Krzywousty do czego doprowadził? Naprodukował dzieci i chciał każdemu coś dać - jako król przecież może, niestety małe króliki okazały się niemądre, gdyby nie Łokietek, to byście teraz w innym kraju mieszkali). Dlatego monarchia jest g**** warta. Gdyby była tak zajebistym ustrojem, to by nigdy nie upadła - ale upadła, widać coś jest nie tak.
Najpierw czytam, że jeden król, bo teraz jest za dużo urzędasów, a tu zaraz widzę nagle posłów, wojewodów, urzędników, jakieś RK jeszcze - no to co zmienia obecność króla, jak wynika, że i tak pełno urzędasów nadal będzie?
Liczbę urzędasów i tak można baaardzo obciąć (to że Król będzie miał 100 nie znaczy, że nie będzie można wywalić 1000 skąd indziej - np. w ZUS'ie
A Król jest po to, aby podejmować decyzje, których zwykły polityk ci nie podejmie, z różnych powodów.
Nie wiem skąd założenie, że jak się będzie tą jedną osobę od małego przygotowało do bycia królem, to automatycznie będzie dobrym królem? Mogę podać setki przykładów z czasów monarchii, że wcale tak być nie musi
No to podawaj - na każdego złego króla, znajdę ci trzech dobrych.
(w Polsce choćby Bolesław Krzywousty do czego doprowadził? Naprodukował dzieci i chciał każdemu coś dać - jako król przecież może, niestety małe króliki okazały się niemądre, gdyby nie Łokietek, to byście teraz w innym kraju mieszkali).
Pitolenie. Rozbicie dzielnicowe występowało w wielu krajach europy - Francja, Rosja, Niemcy - to po prostu taki etap. Możesz to traktować jako zwiększenie władzy samorządowej. W Niemczech to rozbicie istniało do 1870 r.
I czego to dowodzi? Że bez silnej władzy monarchy ludzie się gryzą między sobą.
Dlatego monarchia jest g**** warta.
W sensie, że dlaczego?
Dlatego demokracja jest g**no warta. (tu jeden cytat z wcześniej podanych) -> takiego poziomu argumentami się posłujesz.
Gdyby była tak zajebistym ustrojem, to by nigdy nie upadła - ale upadła, widać coś jest nie tak.
Cóż za prymitywny tok rozumowania... szkoda pisać - gdybyś czytała posty w temacie w którym się wypowiadasz to nie musiałbym ci teraz tego tłumaczyć.
Gdzie jest Republika Nowogrodzka? Co się stało z Rzecząpospolitą? Co z Republiką Rosyjską, Grecją, Rzymem?
Są dziś jeszcze stare monarchie o silnej władzy i jest jeszcze sporo starych monarchii o znikomej władzy... ale starych republik nie ma nigdzie.
"Demokracja" w Polsce trwa (według wielu) od 20 lat. Czym to jest przy okresie panowania Kapetyngów?
I znowu "Wyrzec się światła, bo i ciemność być może"
Dla niekumatych demokratów - "Nie chcieć dobrego króla, bo i zły się trafić może"
Oceniając dawnych monarchów nie możecie ich porównywać z człowiekiem dzisiejszym.
Dobra, niech będzie - Kazimierz Wielki cudzołożył z jakąś służką.
Ok, Jagiełło zastosował pod Grunwaldem niegodne sztuczki.
Dobra, dobra decyzja Bolesława Krzywoustego (mimo iż kierował się dobrymi intencjami, to samo stało się w większości Europy i ten okres wcale nie był taki zły) nie wyszła Polsce na dobre.
Ale jakie decyzje podjął by w średniowieczu typowy chłop, jeśli jego IQ oscylowało koło 50? Dziś uznany by został za niedorozwiniętego, byłby głupszy od typowej bandy dresów.
I teraz, gdy porównacie sobie działania królów Polskich, z chłopem, który czasami zapominał ściągnąć spodni przed załatwieniem i ze szlachcicem, który z trudem mógł nauczyć się pisać - możecie się zastanowić co z tą demokracją.
Już widzę jak niepiśmienni chłopi decydują się na podwyżkę podatków.
A jeszcze zanim zgani się jakiegoś króla za jedną decyzję to warto przeczytać (już chociaż wiki) o nim co nieco:
Charakterystykę postaci Bolesława można odnaleźć w polskim dziejopisarstwie. Jan Długosz w swojej kronice[310] tak opisuje polskiego księcia:
Kreślić mam sławne panowanie i wojny najdzielniejszego i najszczęśliwszego monarchy, księcia Polskiego Bolesława; którego umysł tak skorym był w przedsięwzięciach, tak w ich popieraniu silnym i wytrwałym, tak szybkim w wykonaniu; taką przytem odznaczał się szczodrotą i wspaniałością, tak liczne i okazałe dał dowody bystrego i przenikliwego rozumu, pomiarkowania w zycięztwach, ludzkości dla cierpiących i nieszczęśliwych, gościnności dla obcych, sprawiedliwości i przychylności dla poddanych (jak - to wielu pisarzy dzieła poświadczają), że pomiędzy królmi i książętami Polskimi nie było ani zacniejszego męża, ani wodza bieglejszego w prowadzeniu wojny, ani waleczniejszego rycerza, ani szczęśliwszego zwycięzcy, gorliwszego miłośnika ojczyzny i sprawiedliwszego sędziego. Czterdzieści i siedem bitew, jak wiadomo, wstępnym bojem stoczył, a we wszystkich tak roztropnie i dzielnie się sprawił, że sam prawie był w każdej zwycięzcą.
– Jan Długosz, przekł. Karol Mecherzyński
K. Maleczyński w monografii Bolesław III Krzywousty naszkicował portret Bolesława. Według niego książę posiadał dużą siłę fizyczną, skoro zdołał zabić niedźwiedzia, i wytrwałość, ponieważ pokonywał duże odległości w krótkim czasie. Do cech osobowości Krzywoustego mediewista zaliczył cierpliwość i upór, które ujawniały się w trakcie wojen i oblegania grodów. Bolesław był hojny, o czym świadczą liczne dary dla zasłużonych rycerzy, i wspaniałomyślny, skoro przebaczał zbrodnie popełnione przeciwko niemu. Książę był porywczy i wymierzał kary pod wpływem gniewu i niesłusznych oskarżeń, np., Zbigniewowi i Skarbimirowi. Krzywousty był pobożny – fundował kościoły i klasztory. Posiadał umiejętność zjednywania sobie wrogów, np., kasztelana Magnusa, dobierania sobie dobrych doradców, np., Żelisława, Skarbimira, Piotra Własta, dyplomatów, np., Henryka głogowskiego, Pawła santockiego, oraz współpracowników spośród duchowieństwa, za których pośrednictwem pozyskał zaufanie papieża w polityce kościelnej. Umiejętnie zjednywał sojuszników, prawidłowo oceniając sytuację na arenie międzynarodowej. W sztuce wojennej stosował strategię szybkich i gwałtownych marszów, wypady w głąb kraju wroga. Do walki używał konnicy, co pozwalało na uzyskanie efektu zaskoczenia w obozie nieprzyjaciela. Potrafił ocenić swoje siły militarne, skoro nie wstąpił w otwartą walkę z Niemcami w 1109, tylko stosował wojnę podjazdową. Jako wódz dbał o morale swoich żołnierzy, którzy wbrew radom doradców wojennych wybierali walkę w miejsce odwrotu. Historiografia przypisała Bolesławowi cechy dobrego polityka i dyplomaty, uznając go za obrońcę suwerenności państwa i polskiego Kościoła[311].
Już ostatni post na razie:
Krótka charakterystyka okresu
W tym okresie kraj znalazł się w obliczu silnych zagrożeń zewnętrznych, rozbicie oznaczało osłabienie militarne. Wzmógł się napór książąt i margrabiów niemieckich na ziemie zachodnie oraz czeskich na Śląsk. Pomorze Zachodnie i Wielkopolska znalazły się w strefie ekspansji Marchii Brandenburskiej.
Okres dzielnicowy mimo wszystko był czasem intensywnego rozwoju gospodarczego i istotnych przemian społecznych. W rolnictwie upowszechnił się system trójpolówki, używanie ugoru jako pastwiska. Zaczęto używać nowocześniejszych narzędzi rolniczych. Stworzono immunitety - zwolnienia dóbr od danin i posług, co zmieniało sytuację wolnych chłopów. Lokowano miasta na prawie niemieckim, skodyfikowano także inne normy osadnicze (prawo polskie, średzkie). Wykształciły się samorządy wiejskie oraz ogólny zbiór reguł feudalnych.
Rozbicie dzielnicowe było charakterystyczne dla przemian ustroju feudalnego. Dochodziło do niego w poszczególnych krajach w różnych okresach ze względu na zróżnicowanie w przebiegu procesów zmian społeczno-ekonomicznych.
Mimo podziałów dzielnicowych nie uległo zatarciu poczucie jedności w społeczności polskiej. Pojęcie narodowości polskiej - gens polonica - pojawia się u autorów miejscowych i obcych. Jedność tę wzmacniała jedność organizacji kościelnej. Funkcjonowało również w czasie rozbicia określenie Regnum Poloniae.
Dla tych co mówią o demokracji w U.S.A
http://pl.wikipedia.org/wiki/System_prezydencki
Wygląda ona jak w południowej Afryce.
" Prezydent jest odpowiedzialny tylko przed Narodem i Konstytucją, nie ponosi natomiast odpowiedzialności politycznej."
Postanowiłem przed snem, jeszcze coś napisać...
Kojarzycie "Święto Narodowe Trzeciego Maja"? Skoro je obchodzimy, to większość uważa, że się z niego cieszy i że jest z K3 dumna?
No to zadajcie sobie to pytanie - Czy jestem dumny z uchwalenia Konstytucji 3 Maja, która była próbą umocnienia Polski i zagwarantowania jej niepodległości?
Zapewne tak.
Więc teraz kilka faktów na jej temat:
-Władza wykonawcza spoczywała w rękach rady królewskiej, która nosiła nazwę Straży Praw. Komisji przewodniczył król. Składała się z pięciu wskazanych przez niego ministrów: ministra policji, pieczęci (tzn. spraw wewnętrznych – pieczęć była tradycyjnym atrybutem wcześniejszych kanclerzy), ministra pieczęci spraw zagranicznych, ministra belli (ministra wojny), ministra skarbu. Ministrowie byli wybierani przez króla, ale odpowiadali przed sejmem. Oprócz ministrów w komisji znajdował się również prymas (będący przewodniczącym Komisji Edukacji Narodowej) oraz (bez prawa głosu) – następca tronu, marszałek sejmu i dwóch sekretarzy. Rada ta wywodziła się z analogicznej funkcjonującej w poprzednich dwóch stuleciach sankcjonowanej przez Artykuły Henrykowskie (1573). Każdy akt prawny wydany przez króla wymagał kontrasygnaty odpowiedniego ministra. Zasada mówiąca, że król nic sam przez się nie czyniący, za nic w odpowiedzi narodowi być nie może jest analogiczna do brytyjskiej The King can do no wrong – król nie może się mylić. W obu krajach za akty prawne odpowiedzialny był odpowiedni minister.
Gdy będą wam mówić, o upadku Rzeczypospolitej główną rolę przypiszą Liberum Veto...
Tylko że w sejmach skonfederowanych (obowiązywała w nich zasada większości głosów) też podejmowano uchwały dla Polski niekorzystne.
Od Łokietka Polska rosła w siłę, aż do epoki królów elekcyjnych - Henryk Walezy opuścił kraj. Następny Stefan Batory był bardzo dobrym władcą... gdy patrzymy na niego po latach. W okresie panowania miał wielu wrogów zarzucających mu chęć wzmocnienia władzy królewskiej i w dodatku został wybrany na przekór - wcześniej jako kandydat nie miał praktycznie żadnych szans.
Bezkrólewie, po ucieczce 19 czerwca 1574 do rodzimej Francji króla Henryka Walezego, trwało prawie półtora roku. Dopiero 12 grudnia 1575 Senat, pod naciskiem nuncjusza apostolskiego Vincenzo Lauro, obrał na kolejnego króla cesarza Maksymiliana II Habsburga. Maksymilian nie zdołał jednak nigdy oficjalnie przywdziać korony. Prymas Jakub Uchański obwołał go wprawdzie oficjalnie królem, ale do jego ceremonii koronacji w katedrze wawelskiej nigdy nie doszło. Na wieść o wyborze Maksymiliana masy szlacheckie podburzone przez Jana Zamoyskiego zażądały Piasta i wybrały na króla córkę Zygmunta I Starego, Annę Jagiellonkę (1523-1596). Z inicjatywy kasztelana bieckiego Stanisława Szafrańca przydano jej też wkrótce na małżonka księcia Siedmiogrodu Stefana Batorego. 14 grudnia Batory został ogłoszony królem Polski. Podwójna elekcja zagroziła jednak widmem wojny domowej. 18 stycznia 1576 zwołano pospolite ruszenie do Jędrzejowa. 20 tysięcy wiernych stronników Batorego zajęło Kraków, terroryzując sprzyjające Habsburgom miasto i Akademię. 16 lutego 1576 książę siedmiogrodzki zaprzysiągł w Meggeszu pacta conventa, m.in. przyrzekł odebrać ziemie zagrabione przez Rosję. 16 marca uroczyście przekroczył granicę Polski, witany przez swoich zwolenników.
A później? Później mimo iż królowie przeważnie bardzo się starali (np. Sobieski chciał odzyskać Prusy [przypomnę że to bardzo bogaty, acz jeszcze dość słaby region, który później był jednym z zaborców] lecz szlachta nie wyraziła na to zgody)obserwujemy powolną agonię Polski i Litwy pod demokratycznymi rządami.
Działo się to przez jakieś 180 lat...
...jeśli sytuacja na świecie będzie się utrzymywała przez następne 180 lat to Polska znowu zniknie z mapy świata, jeśli nie wytępimy się sami to będziemy pod zaborami/nieznaczącym państewkiem przy Chinach, Turcji, Arabii Saudysjkiej czy Tajlandii.
Aha, właśnie - Europejczykom się wydaje, że zawsze byli najlepiej rozwiniętym regionem świata.
W X i XI wieku Rosja przewyższała Europę.
Przez bardzo długi czas Arabowie przewyższali Europę.
Nawet w Afryce w średniowieczu były kraje lepiej od Francji rozwinięte.
Przez jakiś czas wiedliśmy prym (za czasów monarchii absolutnych), a teraz dominacja znów się zmienia.
A co mi tam, to dział flame, walnę jeszcze jednego posta pod postem ;)
Może wciąż nie wszyscy rozumieją w czym monarchia jest lepsza od demokracji i trzeba im to wytłumaczyć na przykładzie... proszę bardzo:
Grupka harcerzy postawiła sobie na ulicy pomnik. Drewniany krzyż... takie niby nic.
Bo cóż to za problem w XXIw. dwie belki drewna? Okazuje się że wielki. Nagle cała Polska zaczęła żyć taką drobnostką, zrobiła się wielka afera, zamieszki, pobicia...
Jakby to wyglądało w monarchii? Jeśli ktoś zwróciłby na to uwagę, to król wydałby krótką decyzję:
a) Przenieść - i krzyż zostałby przeniesiony (i mała grupka fanatyków, była by zła że zostało to wykonane siłą, że krzyż znalazł się w kościele)
b) Zostawić - i krzyż stałby sobie tam gdzie stał (i wadził małej grupce fanatyków która traktuje krzyż gorzej niż swastykę).
Otóż "problem krzyża" wcale nie był problemem krzyża. Samego krzyża większość Polaków na oczy by nie zobaczyła, a ci co zobaczyli gdyby nikt im na to uwagi nie zwrócił nawet by nie zauważyła.
Skąd wzięło się to całe zamieszanie? Z prymitywnej walki politycznej.
Z początku wszyscy używali tego krzyża jako broni, a gdy opinia publiczna zaczęła się nim męczyć wszyscy twierdzili, że to nie oni zaczęli problem.
I czyja to wina? Żadnej z tych partii politycznej, bo jeśli wszyscy są winni, to winny jest ustrój. Winna jest demokracja.
W demokracji taka drobnostka jest powodem do wojny domowej.
Zresztą większości ludzi nie denerwowało miejsce pobytu krzyża, a nieudolność władzy.
Ta "prymitywna walka polityczna" nie rozgrywa się tylko w Polsce - to że nie słyszycie o podobnych zamieszaniach nie znaczy, że ich nie ma.
W niżej podanym linku, macie przykład baaardzo podobnej walki - a przecież demokracja jest słaba nie tylko w trakcie walk o symbole.
Tak wracając do tego, jak demokracja też potrafi nam wolności ograniczać, ale ludzie za głupi by to zauważyć:
Albo czegoś nie rozumiesz albo nie o Polsce. Nie będzie zakazu używania kawy, alkoholu ani papierosów.
To nie słyszeliście o głośnej aferze dopalaczowej, która skończyła się głośną obietnicą uchwalenia ustawy zabraniającej sprzedaży produktów, które mogą służyć jako środki psychoaktywne?
I wszyscy się cieszą, bo narkotyki to zło i szatan. Wszyscy się cieszą, nie rozumiejąc, że środkiem psychoaktywnym jest kawa, alkohol, papieros, propan-butan, gałka muszkatołowa. A ja pisząc tego posta kawę piję, i będę za nią tęsknić :(
Oczywiście z głośno obiecywanej ustawy albo g wyjdzie, albo totalnie ją przepiszą na inne znaczenie, które już propagować nie będą, bo po co jak będzie już po wyborach? A w najgorszym wypadku, takim już obrzydliwie najgorszym, wejdzie w życie właśnie w takiej postaci i nie będzie przestrzegana tylko dlatego, że ludzie nie rozumieją znaczenia słów. Choroba cywilizacyjna naszych czasów - debilizm :/
Jesli bylby zakaz sprzedazy alkoholu, kawy, papierosow to stanie sie u nas to samo co w USA w latach 30. Powstanie wiele grup przestepczych i bedziemy mieli wlasnego polskiego ojca chrzestnego :P
brzmi smiesznie ale mafia w USA wybila sie z poczatku na alkoholu wlasnie.
Nie sadze by to przeszlo w takiej postaci jak piszesz :P ( ilu politykow pije i pali? mieliby sie pozbawic rozkoszy :P? )
Oni wcale nie chcą zakazać papierosów - wynika to z ich głupoty i niekompetencji.
Jeśli przejdzie ustawa która zabroni wszystkich środków psychoaktywnych poza papierosami, alkoholem, kawą, herbatą (czekoladą!) i lekami - to i tak za sklepowych półek zniknie np. gałka muszkatałowa.
A ja tam nie wiem, może powinno? Dlaczego niby alkohol ma być lepiej traktowany (przez prawo) niż tajfun? Ale to offtop, godny oddzilengo flame'a :P
aurel:
Socjaliści majaczą coś o społecznej akceptacji. Tzn rząd (niekoniecznie tylko obecny, w tym przypadku ważniejsze są poprzednie) wyprał idiotom mózgi i wmówił, że dopalacze są dużo groźniejsze od wódki i papierosów, a teraz niby kieruje się ich zdaniem. Typowa socjalistyczna zagrywka.
W sprawie dopalaczy - zgoda...
... ale gdzie się podziali antymonarchiści? Skorom taki ciemniak i nieuk, że wierzę w te debilizmy to chyba warto mnie oświecić?
Bo czym sobie teraz samobója strzelicie? Bolesław Krzywousty już padł, argument "nie ma to nie dobre" chyba już wyjaśniłem dlaczego jest idiotyczny... znowu "A co jak się trafi król którego jedynym marzeniem będzie zniszczyć ludzkość? <chlip, chlip>"?
Jakieś 200 metrów od mojego domu znajduje się pałacyk z kompleksem leśnym. Kiedyś mieszkał tam hrabia. Teraz mieszkają tam ci którzy twierdzą że są hrabiami. I tak powinno być.
A ja jestem kosmicznym prezydentem - zwracam się o odebranie flagi, którą bezprawnie wpieprzyli mi ludzie na mój księżyc.
A słyszałeś kiedyś EgonOlsen o czymś takim jak argument, albo kontrargument?
To, że UPR odkryła, że w narodzie jest więcej głupich niż mądrych (paradoks - jakieś 90% społeczeństwa też tak uważa) nie upoważnia nikogo do zmiany ustroju w państwie. To, że mała partia nie potrafi zaprowadzić porządku w swoich strukturach (chyba jako jedyna, samoobrona nawet dała radę), a marzy się im rządzenie państwem - niezłe kuriozum. Victor, te Twoje końcówki wyniosłeś jeszcze gdy randkowaliście z lpr? Giertych, też tak zalatywał.
Ech... pla, pla, pla...
UPR mam gdzieś, więc atakowanie tego ugrupowania wcale mnie nie ruszy - wciąż czekam na jakieś rzeczowe wypowiedzi... może ktoś wytłumaczy mi dlaczego demokraci obchodzą święto Konstytucja 3 Maja, a jednocześnie okropnie boją się króla który zrobi coś zamachem stanu?
Victor, te Twoje końcówki wyniosłeś jeszcze gdy randkowaliście z lpr?
"Argumentum ad personam (łac. argument skierowany do osoby) – pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym dyskutant porzuca właściwy spór i zaczyna opisywać faktyczne lub rzekome cechy swego przeciwnika, nie przebierając przy tym w słowach. W ten sposób unika stwierdzenia, że jego racjonalne argumenty zostały wyczerpane, a jednocześnie sugeruje audytorium, że nasze poglądy są fałszywe. Dodatkowo, obrażanie oponenta ma na celu wyprowadzenie go z równowagi, tak by utrudnić mu adekwatne reagowanie na przedstawiane postulaty."
Jeszcze nie zaczęliście podawać żadnych argumentów, a już się wam skończyły? Oo
"Artur Schopenhauer w swoim dziele Erystyka wskazuje, że jest to ostatni sposób nieuczciwej argumentacji, który stosuje się, gdy wszystkie inne sposoby zawodzą i nie ma szans na wygranie sporu"
Dolomit, pochlebiasz mi :)
Chciałem Ci po prostu dać do zrozumienia, że nie ma sensu dyskutować z kim o sprawach państwa, jeśli ktoś nie zna podstaw gramatyki. Sami nie chcieliście głupim dać prawa głosu, więc o co chodzi?
No to teraz jak drugi raz z rzędu zrobiłeś to samo... dzięki za przyznanie mi racji (lub uznanie siebie zbyt głupim, aby udowodnić niesłuszność moich wcześniej przedstawionych tez).
Chciałem Ci po prostu dać do zrozumienia, że nie ma sensu dyskutować z kim o sprawach państwa, jeśli ktoś nie zna podstaw gramatyki. Sami nie chcieliście głupim dać prawa głosu, więc o co chodzi?
Już postępujesz zgodnie z "naszymi" przekonaniami? Bo wiesz, ja staram się kierować moimi, natomiast ktoś kto zmienia je w zależności od sytuacji, jest tanią k**wą.
Victor napisał(a)
może ktoś wytłumaczy mi dlaczego demokraci obchodzą święto Konstytucja 3 Maja, a jednocześnie okropnie boją się króla który zrobi coś zamachem stanu?
A kto powiedział, że akurat tego konkretnego króla się boją? Wiesz po co był ten zamach stanu? Bo przez poprzednie 100-150 lat monarchia dostawała zadyszki. Kolejni królowie nie byli na tyle ani silni, ani mądrzy, aby przeciwstawić się szlachcie. Kolejne przywileje wydawane przez króli pod naciskami (lub przekupstwami) szlachty stopniowo uwalały monarchię, będącą systemem totalnie nieskutecznym. Królowie tracili kontrolę nad państwem, nawet ten przewrót i tak g**** dał, bo zaraz dzięki 200 letniej impotencji decyzyjnej kiepskich monarchów nastąpiły rozbiory i było po zawodach.
Dlaczego więc ogólnie panuje niechęć do monarchi? Bo jak widać z historii jeśli tylko znajdzie się grupa ludzi wpływowych, to łatwiej jest im przekupić jednego gościa niż 460 (i to często ze sprzecznymi ideami).
Coś tam wyżej gryzmoliłeś "gdzie się podziali antymonarchiści". Informuję, że antymonarchiści wolą spędzać konstruktywniej czas, niż pitolić przed komputerem :D Zamiast pisać po prostu na dniach wyjdę z domu, zagłosuję na Gronkiewilcz-Waltz, nastepnie przejdę pod dom JKM z transparentem "HAHAHA, znowu przegrałeś!" (wszak każdy chce mieć swoje 5 minut radości, trochę szkoda kasy na transparent, ale czego się nie robi dla idei :D ) i pójdę do domu z dumą, ciesząc się, że dzięki demokratycznym instrumentom po raz kolejny ludzie, którzy do władzy dojść nie powinni - nie doszli i nie dojdą. Dziękuję za uwagę :)
JKM jest stary, może niedługo (wreszcie) zrezygnuje z polityki i będzie (wreszcie) spokój :) Bo już słuchanie jego pitolenia bezmyślnie powtarzanego przez jego zwolenników mi się naprawdę znudziło po tych ~20 latach :D Szkoda, że nie zapisywałem/nagrywałem jego wypowiedzi z lat .90 - byłoby się z czego pośmiać, bo takie wizje roztaczał, że Polska już dawno istnieć nie powinna, a jednak jakoś kurcze istnieje - a to pech Panie Korwin-Mikke...
Fakt, że ma te 9% prognozy w Warszawie to chyba tylko dlatego, że lata po mieście i mówi wśród studentów, że zalegalizuje zioło - populizm.
Populizm to obiecywanie drugiej Irlandii, a potem robienie ponad stumiliardowego deficytu rocznego.
Rządzą nami chorzy ludzie, którzy chcą, aby Polska zbankrutowała. Dlatego, jaka by nie była koniunktura, oni dalej robią deficyty, prawie, że z roku na rok coraz wyższe.
http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/434848.html
Stosując dalej tą metodę, w krótkim czasie zabraknie pieniędzy na nowe inwestycje. PO już znacząco przyspieszyła sprzedawanie państwowego majątku.
Euro nie wprowadziliśmy, więc eurokraci nie mają pretekstu, aby ratować walutę dodrukowując kasę.
W kryzysie źle mają tylko ludzie biedni i mali przedsiębiorcy - bogaci inwestorzy z poparciem politycznym dostają dotacje od państwa, aby zachowali miejsca pracy.
Ciekawe czym w 2015 roku będą nam mydlić oczy socjald**okraci, aby ich wybrać? "Rozkraść majątek kościelny", "Eutanazja dla 20latków", "Zniżki dla gejów i lesbijek", albo inne "sensacje".
Prędzej wykupią nas Chiny czy Niemcy, niż debilokraci rozwiążą problem deficytu.