controll napisał(a):
Dziwi mnie, iż zakładacie z góry, że dana osoba popiera pewien stan chociaż w żadnym zdaniu tego nie zaznaczyła. Mnie również niezbyt pasuje obecny stan, wolałbym mieć ostawione zajęcia mniej więcej w proporcji 60% programowanie; 20% inżynieria oprogramowania; 10% matma i 10% na zajęcia dowolne z własnych zainteresowań.
OK :)
controll napisał(a):
No właśnie, więc albo pierw zasięgnę opinii odnośnie tegoż kota albo sam sprawdzę jego jakość; jeśli mi się nie spodoba to go oddam. Czy to nie jest proste?
Niby proste ale bardziej w teorii niz w praktyce. Pozwole sobie jednak podarowac uzasadnianie tego wszystkiego bo zaraz zrobi sie z tego dyskusja o kotach na kilkadziesiat stron :)
controll napisał(a):
Nie jestem przecież skazany na jednego kota. Mam do wyboru setki kotów o podobnych umiejętnościach, więc wybiorę taki który mi najbardziej pasuję
Jak to napisales to przypomnialy mi sie podrobki pegasusów, gdzie gier bylo chyba z 99 tysiecy w teorii, a w praktyce 5, reszta to klony.
Z uczelniami jest podobnie. Maja niby rozne poziomy, maja troche inny program, ale w rzeczywistosci nie ma to az takiego znaczenia na ktora polibude pojdziesz (co nie znaczy, ze nie ma znaczenia w ogole).
controll napisał(a):
Wielu nie chce zdobywać i rozszerzać wiedzę i umiejętności; Oni chcą nie raz po prostu umieć tyle aby zaliczyć i takich osób jest znacznie więcej.
Zgadza sie. Ale wiesz co? Mnie to w ogole nie dziwi. Wlasciwie to nawet mozna powiedziec ze czesto jest to zachowanie jak najbardziej sluszne.
controll napisał(a):
Co do zawodówek programistycznych to zdecydowane NIE. Jest wiele powodów ale jeden z głównych to zbyt duża niedojrzałość w wieku 16 lat jak na takie szkoły.
Wydaje mi sie, że @somekind miał tutaj na myśli uczelnie o charakterze rzemieślniczym a nie zawodówke w rozumieniu Zasadniczej Szkoły Zawodowej. Do takiej "zawodówki" mógłbyś sobie pójść po skonczonej szkole średniej mając maturę.
Ja popieram te inicjatywe, ale w troche inny sposób. Uwazam, ze uczelnie powinny organizowac kursy i przedstawiac oferty edukacyjne, w ktorej zawarte bylyby nastepujace rzeczy:
- Nazwa przedmiotu + opis co to w ogole jest
- Potencjalne korzysci, to czego sie nauczysz i gdzie ewentualnie mozesz te wiedze wykorzystac.
- Zakres materialu, ktory jest niezbedny do uczestnictwa w zajeciach.
Dodam, ze uczestnik kursu zapisywalby sie na kurs a nie na studia. Tzn. ze jezeli chcesz uczyc sie przetwarzania obrazow na Politechnice Warszawskiej a statystyki matematycznej na UW to idziesz na kurs przetwarzania obrazow na PW a na statystyke na kurs UW. Sam sobie dostosujesz poziom majac na uwadze swoje predyspozycje, przygotowanie i koszty (uwazam, ze za kursy powinni placic uczestnicy a nie podatnicy).
To by bylo o tyle fajne, ze jak chcesz byc rzemieslnikiem to sobie wybierasz kursy rzemieslnicze. Jak chcesz byc naukowcem to wybierasz kursy teoretyczne. Chcesz byc kims po srodku wybierasz sobie troche tego, troche tamtego. Chcesz być programista ze znajomoscia rynku finansowego? Wybierzesz sobie troche kursow typowo programistycznych na polibudzie i troche na uczelni ekonomicznej.
Fajna sprawa ale nie wiem na ile realna :) Wydaje mi sie, ze po powaznych reformach daloby rade cos takiego zrobic ale szansa na takie reformy to chyba zbyt wielka nie jest :) No i inna sprawa, ze z tego co napisales tez jestes zwolennikiem podejscia bardziej elastycznego niz w obecnym stanie wiec moze niepotrzebnie sie rozpisuje :)







