No tak, ale w takim razie gdzie są te przyrosty, jak nie na politechnikach? Na Biologię, Chemię, Matmę czy Fizykę nagle zaczęło więcej iść? Nie sądzę.
Statystyk nie znam, ale "z tego co ludzie mówią", to kierunki "czyste" (matma, fiza, chemia) otrzymały zaskakująco dużo pieniędzy na stypendia (w ramach "zamawianych"). Studentów tych kierunków też jest więcej, ale byłbym ostrożny z tezą, że to wynik dotacji. Czytałem gdzieś, że wzrost zainteresowania technicznymi/ścisłymi i tak by nastąpił, bo "po tym jest praca". Podobno stypendia mało którego "humanistę" skłoniły do zmiany kierunku. Raczej spowodowały, że "ścisły" zrezygnował z niefinansowanego ścisłego i poszedł na finansowany ścisły, często niekoniecznie bardziej "przyszłościowy", jak np. chemia, po której ponoć często kłopot z pracą.
Co do filozofii - krytykujecie, ale mial ktos z Was zajecia z jakiegos powiazanego przedmiotu?
No właśnie...bo coś mi się wydaje, że o stereotypach, a nie stanie faktycznym rozmawiamy...
Ja musialem wyboerac przedmioty humanistyczne w ramach tzw. "odchamiania", bylo w tym kilka filozofii i zeby opracowac niektore teksty jednak troche sie trzeba bylo przylozyc, ale nie byla to walka o przetrwanie jak na metodach numerycznych
To i tak nieźle, że "trochę trzeba było się przyłożyć", zamiast "nie robić nic", bo właśnie tak są często traktowane te "nikomu niepotrzebne przedmioty". Gdyby jednak nie był to przedmiot "w ramach odchamiania", tylko poważnie traktowany kierunek na dobrej uczelni, która nie musi walczyć o studenta, to filozofia, czy inne "bujanie w obłokach" mogłyby okazać się bardzo wymagające intelektualnie (pod względem "rozumienia", nie "wkucia, zapamiętania").
Z drugiej strony ciekawe doswiadczenie, poszerzajace horyzonty (IMHO zdecydowanie bardziej niz niektore matematyki na studiach).
Pewnie ;). "Matematyki na studiach" są z reguły matematykami dla "ynżyniera"...wybaczcie język, ale wydymanymi na wszelkie możliwe sposoby, "byle działało". Nawet niekiedy "czysta" matma jest tak prowadzona: rycie dowodów na pamięć (oczywiście dokładnie takich, jak W.P. Profesor podał) i nabieranie wprawy w żonglowaniu wzorami poprzez wykonywanie kilkuset - w gruncie rzeczy podobnych do siebie - zadań, tak aby ostatecznie rozwalać je z prędkością światła obudzonym w środku nocy...a wszystko pod płaszczykiem dochodzenia do istoty sprawy i rozwiązywania problemów "wymagających pomysłów, myślenia".
Matma naprawdę teoretyczna, a nie niby teoretyczna, lub po prostu techniczna, ma w sobie wiele z pogardzanej filozofii. Topowe uczelnie tworzą nawet kierunki matematyczno-filozoficzne, w odróżnieniu do matematyczno-ekonomicznych, czy matematyczno-fizycznych.
Ale byly fajniejsze bardziej specyficzne: informatyki, nauki (dr. Jan Płazowski), kosmologi (z Michalem Hellerem)
Często stanowią one fundament nauk szczegółowych, albo źródło inspiracji. Np. badania Bertranda Russela, w dużej mierze o filozoficznym charakterze, mają swój udział z typowaniu zmiennych.
ale nie można im zarzucić braku wiedzy, inteligencji itp. Po prostu ukierunkowali się w inna strone.
Znowu racja ;). Dodam tylko, że nieraz są po prostu tytanami, przy których maszynki do "trzaskania zadanek" są intelektualnymi zerami.
Ludzie są coraz głupsi
. Zawsze mnie to niszczy :D Nie wiem czy to tylko anegdota, czy fakt, ale Arystotelesowi przypisuje się cytat podobny do twojego, z tym, że jest głównie o tym, jak młodzież jest coraz głupsza i gorzej wychowana. Przypominam, że żył grubo ponad 2 tysiące lat temu.