Jakiś czas temu ukończyłem pewne szkolenie i miałem otrzymać pewien przedmiot pocztą.
Organizator szkolenia twierdzi, że uruchomi jakiś formularz na zagranicznym serwerze, bo nie chce mieć adresów klientów na polskim serwerze ze względu na przepisy RODO i ochronę danych. Może organizator przesadza, ale jaki jest problem w samym fakcie istnienia mojego adresu zamieszkania na moim serwerze.
Jeżeli dobrowolnie podaję swój adres w celu wysyłki czegokolwiek do mnie, to jest to oczywiste, że ja wyrażam zgodę na wykorzystanie moich danych osobowych w zakresie niezbędnym do wykonania tej czynności. Oczywiście, że nie chciałbym, żeby moje nazwisko i adres był gdzieś na serwerach bez potrzeby, ale tak naprawdę liczy się, w jaki sposób i do czego będą wykorzystywane te informacje, a nie sam fakt ich istnienia.
Jeżeli firma jest uczciwa, a moje nazwisko leży w jakiejś bazie danych, ale nic z tym nie jest robione, to co mi szkodzi, że tam jest? Ewentualnie, zawsze mam prawo żądać usunięcia moich danych i po to m. in. wymyślono RODO. Zupełnie inaczej sprawa by wyglądała, gdyby firma odsprzedawała te informacje innym firmom lub wysyłała korespondencję handlową bez mojej wiedzy i zgody, wtedy to już jest bezprawne wykorzystanie moich danych.
O co tak naprawdę chodzi z tymi danymi osobowymi i skąd ten strach przed samym leżakowaniem danych osobowych na polskim serwerze?