Jakiś czas temu zapisałem się na bootcamp. Chciałem po prostu wejść do nowego obszaru branży IT (Python + data engineering). Kurs zaliczyłem, kosztowało to "tylko" 12k zł. Tylko coś jest nie tak. Prowadzący kurs cały czas dawał gwarancję zatrudnienia. Rekruterzy mieli być bić się o mnie. A jeżeli będzie problem, to zwrot kasy. Ale...
Wysłałem ponad 100 CV bez odzewu. W międzyczasie poczytałem jaka jest aktualna sytuacja w branży i dotarło do mnie, że nic z tego.
Problem w tym, że prowadzący bootcamp nie chce zwrócić kasy. Nie odbiera telefonów, a na maile nie reaguje. Raz tylko odpisali powołując się na jakiś bezsensowny kruczek w regulaminie.
Co teraz zrobić? Iść z tym do prawnika?