Dieta a praca programisty?
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 277
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 3257
Zalezy co chcesz osiagnac, czy wygrywac zawody czy np. dozyc wzglednie komfortowo i w zdrowiu starosci.
Warto byc aktywnym, bo inaczej sie wpada w bledne kolo, jestem zmeczony wiec bede lezal/ogladal netflixa i jesli to powtarzamy to bedziemy sie czuli zle.
Po pierwszym covidzie jak przeszedlem kilometr do sklepu i z powrotem to myslalem ze ducha wyzione.
Jesli nie zalezy Ci na wynikach generalnie ruch to zdrowie. Praca na dzialce/kolo domu. Spacer, wyjscie na rower. Ekspozycja na swiatlo! Dla nas sporty walki sa bardzo dobre bo zwiekszamy mobilnosc, rozluzniamy miesnie (polecam wszystko co zwiazane z bronia biala). Morsowanie w zimie.
Jeszcze dodam ze organizm wiecej wybacza jak sie ma 20 lat niz jak sie ma 2x tyle.
Jak chcesz ciekawy podcast polecam: huberman lab.
A tutaj cale podejscie strzeszczone 7 minut (mnie przynajmniej zmotywowal pare lat temu ):
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 865
Cytując jednego klasyka, najgorsza perspektywa nie jest taka, że nie dożyjesz starości tylko taka, że ją dożyjesz, ale w takim zdrowiu, że będziesz wegetował.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 517
@mateuszrus: Jestem w temacie od kilku lat, u mnie to wygląda tak, że praktycznie codziennie wrzucam sobie jakąś aktywność fizyczną:
- Rower
- Bieganie
- Kalistenika / zimą siłownia
Do tego staram się jeść jak najmniej przetworzone produkty - piję głównie wodę, nie żrę McDonaldów, co jakiś czas wpadnie oczywiście jakaś czekolada, bo bez przesady nie jesteśmy zawodowcami - pilnuję mniej więcej ilości kalorii ażeby się nie ulać i tyle.
Zdrowy tryb życia jest prosty, tylko social media zrobiły z tego nie wiadomo jaki wyczyn, że bez "ekstra" suplementów i "prostym" trikom nic ci to nie da.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 277
A propos redukcji kalorycznej posiłków, stosuję i polecam, myk psychologiczny - jem z niskowolumenowych miseczek, przy pomocy łyżeczki do herbaty. Tak, na pierwszy rzut oka, wydaje się to absurdalne, ale... działa!
Różne badania psychologiczne pokazały, że im większy pojemnik tym zawsze mamy tendencję napełnić go do pełna (standard w supermarketach, o mały koszyk trudno, a głębokie wózki wszędzie naokoło).
Analogiczna sytuacja z łyżką, im większe łyżka, tym więcej ładujemy do paszczy. Ciekawy artykuł w tym temacie oparty na badaniach z Cambridge:
Larger-sized portions, packages and tableware lead to higher consumption of food and drink, gdzie the data showed that people consistently consume more food and drink when offered larger-sized portions, packages or tableware than when offered smaller-sized versions.

- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 277
@Miang: Mleko krowie jest dla cieląt, nie dla ludzi ... Pij mleko, bo zdrowe, to była zmowa lobby mleczarskiego popularyzującego produkt nie z tytułu wyjątkowych właściwości odżywczych, ale z oczywistej chęci zysku. Analogicznie, implikuje to walory odżywcze masła, których wyjątkowości kompletnie brak - w ostatnim artykule naukowym, który czytałem, z badań naukowych nad masłem wynikło, że jest ani dobre ani złe - po prostu neutralne, koszt per 100g jest nieuzasadniony, ale skoro jest popyt, to i jest podaż.
Natomiast wielka granda, to historia cukru. Popularyzacja cukru przez przedwojenny rząd, w celu wsparcia Związku Cukrowników, w postaci, między innymi, słynnego hasła Wańkowicza Cukier krzepi - za które to otrzymał 5000zł, gdy miesięczne wynagrodzenie prezydenta RP wynosiło 3000zł - i okolicznościowych plakatów, to tragifarsa która okazała się finansowym majstersztykiem dla budżetu państwa, przyczyną większej ilości dziur w zębach obywateli i innych schorzeń, niż dziur na drogach, a dentyści mieli od poranka po sam podwieczorek pełne gęby roboty.
Ta "piramidka" ze zdjęcia poniżej, sugerująca jakże pro-zdrowotne właściwości czystego cukru, myślę, że niestety, w istotny sposób ilustruje stosunek między państwem a obywatelem.

- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 1788
no ja się tylko zdziwiłam że ktoś nie pije mleka a pije mleko przetworzone, no chyba że chodzi o to żeby bez laktozy
Ja piję i mleko i różne kefiry lub jogurty i masło jem
i zwierzakom też krowie mleko daje a te cholerne drapieżniki nie wiedzą że w naturze tego powinny nie pić i się same pchają
no ale cukier tylko jak ciasto robię i to mniej niż jest w przepisie
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 181
Wódka, 3 razy w tygodniu po 200-500ml, czasem z piwem, pizza, kebab, hamburgery, spaghetti, schabowe, rosół, kurczak, ryż.
Nigdy diety nie miałem kiedyś tylko zoptymalizowałem z dwóch łyżek cukru do kawy na jedną, bo stwierdziłem, że trzeba ograniczyć.
sam jestem chudy, jak już naprawdę źle się objem to mi pryszcze wychodzą, ale nie przytyję nic, nadmiar jedzenia, białka czegokolwiek to mi w pryszczach wychodzi.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Wrocław
- Postów: 623
Ja polecam dietę ketogeniczną, tylko to trzeba mieć coś z głową, żeby na niej się utrzymać, więc dla mnie idealna XD
Tylko ja przeszedłem na keto ze względu przez działanie na głowę. Może mam jakieś zaburzenia metabolizmu glukozy, ale jak przechodziłem na dietę, to po kilku dniach adaptacji dziwiłem się, jak wcześniej mogłem żyć jedząc węgle. Przeszły mi problemy z koncentracją, większa motywacja do czegokolwiek, jakiś taki wewnętrzny spokój i przeszły mi wszystkie zmartwienia. Wtedy zacząłem się uczyć programowania i nieodłącznie wiążę te dwie rzeczy, bo dla mnie wejście na keto było jakby ktoś zdjął mi bielmo z oczu. Do tego keto euforia, która jest bardzo ciekawym stanem, ale po czasie zanika, jak mózg przyzwyczai się do nowego paliwa. Potem pozostaje tylko permanentny stan czucia się po prostu dobrze.
Są nawet badania mówiące o tym, że na keto jest faworyzowany neuroprzekaźnik GABA, który jest hamujący. Dodatkowo jak robi się okno żywieniowe np. 4-20, to zachodzi w organizmie autofagia, czyli proces wymiany komórek na nowe, co leczy stany zapalne itd. Jest to bardzo łatwe do osiągnięcia, bo przez brak węgli nie odczuwa się w ogóle głodu. Po prostu przy ujemnym bilansie kalorycznym organizm spala własny tłuszcz.
Wiem, że na stronach typu medonet itd. jest wszędzie przeklejony jakiś jeden artykuł, gdzie jest napisane, że keto maks 3 miesiące, bo potem niszczy zdrowie, ale wystarczy na reddicie poczytać albo sprawdzić empirycznie jak ja.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 1209
szafran98 napisał(a):
Ja polecam dietę ketogeniczną, tylko to trzeba mieć coś z głową, żeby na niej się utrzymać, więc dla mnie idealna XD
Może nie z głową, ale z codziennym życiem. Na keto praktycznie dostosowujesz życie do diety, a nie dietę do Ciebie. Aktualnie jest o wiele łatwiej niż lata temu, ale to jak bycie abstynentem w Polsce :)
Dodatkowo jak robi się okno żywieniowe np. 4-20, to zachodzi w organizmie autofagia, czyli proces wymiany komórek na nowe, co leczy stany zapalne itd. Po prostu przy ujemnym bilansie kalorycznym organizm spala własny tłuszcz.
Dokładnie, na drożdżach. Jeśli jesteś drożdżem, to na pewno zadziała :)
Jest to bardzo łatwe do osiągnięcia, bo przez brak węgli nie odczuwa się w ogóle głodu.
To po co w ogóle jesz?
Rozumiem jak zjesz tyle samo kalorii na diecie zbilansowanej i tyle samo na ketogenicznej, to na zbilansowanej jesteś głodny a na ketogenicznej nie? A robiłeś takie badania? Albo są takie badania? :)
Po prostu przy ujemnym bilansie kalorycznym organizm spala własny tłuszcz.
No spala, przy każdej diecie przy ujemnym bilansie kalorycznym organizm spala własny tłuszcz. Co do tego ma dieta ketogeniczna?
Wiem, że na stronach typu medonet itd. jest wszędzie przeklejony jakiś jeden artykuł, gdzie jest napisane, że keto maks 3 miesiące, bo potem niszczy zdrowie, ale wystarczy na reddicie poczytać albo sprawdzić empirycznie jak ja.
Super argument. Nawet nie wiem jak go skomentować :)
Wszystko testujesz na sobie i nie wierzysz nauce? A jeśli nauka jest przeciwna to szukasz poklasku na reddicie?
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Wrocław
- Postów: 623
froziu napisał(a):
Dokładnie, na drożdżach. Jeśli jesteś drożdżem, to na pewno zadziała :)
Tego argumentu nie rozumiem.
To po co w ogóle jesz?
Rozumiem jak zjesz tyle samo kalorii na diecie zbilansowanej i tyle samo na ketogenicznej, to na zbilansowanej jesteś głodny a na ketogenicznej nie? A robiłeś takie badania? Albo są takie badania? :)No spala, przy każdej diecie przy ujemnym bilansie kalorycznym organizm spala własny tłuszcz. Co do tego ma dieta ketogeniczna?
Jem po to, żeby dostarczyć odpowiednią wartość energetyczną do organizmu. Po to jest adaptacja, że mitochondria w organizmie musza się przystosować do produkowania energii z ciał ketonowych. Jak jesteś na węglach całe życie, to nie są do tego przystosowane i objawem niedostarczenia wymaganej wartości energetycznej z pożywieniem jest ból brzucha z głodu, a zaadoptowany do ketozy organizm zamienia tłuszcz w ciała ketonowe.
Super argument. Nawet nie wiem jak go skomentować :)
Wszystko testujesz na sobie i nie wierzysz nauce? A jeśli nauka jest przeciwna to szukasz poklasku na reddicie?
Robiłem badania i wszystkie wyniki w normie. Nie mam zamiaru Cię przekonywać, bo mi na tym nie zależy. Mam się nie wypowiadać, bo moje poglądy są sprzeczne z ogólnie przyjętą wersją? Ja wiem swoje, Ty wiesz swoje.
Byłeś w ogóle na ketozie, czy jesteś tylko pasjonatem prac naukowych i wierzeń dietetyków?
PS: Dodatkowo bardzo proszę, żebyś podesłał jakieś badania mówiące o tym, że ketoza niezaprzeczalnie jest szkodliwa dla organizmu, a być może zrewiduje moje poglądy.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 1209
szafran98 napisał(a):
froziu napisał(a):
Dokładnie, na drożdżach. Jeśli jesteś drożdżem, to na pewno zadziała :)
Tego argumentu nie rozumiem.
No bo przytoczyłeś badania o autofagii i nowych komórkach i w ogóle wspaniale. Czytałeś to badanie, czy przeczytałeś nagłówek i powielasz bzdury? To badanie było na drożdżach, nawet nie na myszach, a co dopiero na ludziach. To jak powiedzieć, że papier bije kamień i w ten sposób można owinąć się papierem i usunąć kamienie nerkowe :P
Jem po to, żeby dostarczyć odpowiednią wartość energetyczną do organizmu. Po to jest adaptacja, że mitochondria w organizmie musza się przystosować do produkowania energii z ciał ketonowych. Jak jesteś na węglach całe życie, to nie są do tego przystosowane i objawem niedostarczenia wymaganej wartości energetycznej z pożywieniem jest ból brzucha z głodu, a zaadoptowany do ketozy organizm zamienia tłuszcz w ciała ketonowe.
No to nie doczytałeś. Największym problemem w ketozie jest to, że nie ciało czy jakiś brzuch ma się dostosować tylko mózg do produkcji energii zamiast z dostępnej glukozy to z komórek tłuszczowych. Potencjalne problemy z bólem brzucha to np. brak błonnika, słabe nawodnienie co jest częstym efektem diety patoketogenicznej o której niżej.
Super argument. Nawet nie wiem jak go skomentować :)
Wszystko testujesz na sobie i nie wierzysz nauce? A jeśli nauka jest przeciwna to szukasz poklasku na reddicie?Robiłem badania i wszystkie wyniki w normie. Nie mam zamiaru Cię przekonywać, bo mi na tym nie zależy. Mam się nie wypowiadać, bo moje poglądy są sprzeczne z ogólnie przyjętą wersją? Ja wiem swoje, Ty wiesz swoje.
Jeśli przytaczasz jako swój argument "siebie" i "reddita" to przekonujesz tak samo jak wszyscy szamani "na których działa". To nie jest pytanie jak poderwać dziewczynę, tylko jak się odżywiać, warto by było nie zaszkodzić sobie długoterminowo. O ile zdrowotnie można szybko się naprawić o tyle psychicznie jest ciężej - w kontekście zdrowego podejścia do jedzenia.
Byłeś w ogóle na ketozie, czy jesteś tylko pasjonatem prac naukowych i wierzeń dietetyków?
Tak samo jak lekarz nie musi mieć raka by leczyć, tak samo człowiek nie musi być w ketozie by być w stanie ją zanalizować. Ale tak, byłem. Zmienia to cokolwiek w tej dyskusji? :)
PS: Dodatkowo bardzo proszę, żebyś podesłał jakieś badania mówiące o tym, że ketoza niezaprzeczalnie jest szkodliwa dla organizmu, a być może zrewiduje moje poglądy.
Ja nic takiego przecież nie napisałem. Ja nie mówię, że ketoza jest szkodliwa. Jest nieoptymalna pod względem żywienia, do tego jest droga. Tłuszcze są droższym źródłem energii niż węglowodany. I mówię tutaj o "poprawnych", jakkolwiek to brzmi, tłuszczach takich jak oleje, orzechy, ryby, awokado, pestki, nasiona, bo jeśli Twoja dieta to schabowy, karkówka, masło, smalec, boczek i śmietana, to stosujesz patologiczną dietę ketogeniczną nie mającą nic wspólnego z jej założeniami i bazowym podejściem.
A jest nieoptymalna - bo jak wspomniałem - jesteś niewolnikiem diety. Zdecydowana większość menu w restauracjach, okazjonalnych wypadów na piwo (lub lemoniadę dla abstynentów) związana jest z niemożliwością "życia" bez zastanawiania się czy nie zamówisz czegoś, co Cię z ketozy nie wywali. Już prościej być weganinem. Poza tym każda dieta eliminacyjna stanowi bazę to zaburzeń odżywiania pod względem psychiki. Jeśli coś jest zakazane, to człowiek się na to fiksuje.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 43
Podczas lockdownu w 2020 dobiłem do 94kg przy 1.7m wzrostu. Generalnie jeszcze bez mega dramatu ale już kluska z b. słaby samopoczuciem.
Dzisiaj 72kg przy dobrej kondycji, bezproblemowym utrzymaniem wagi i nawet delikatny spadek(chciałem jeszcze zrzucić 2-5kg przy obecnej masie mięśniowej (jeszcze nie jestem pewny)).
Bardzo prostym ale mega pomocnym narzędziem na początku okazała się... tania opaska sportowa. Mam jakiś xiaomi za 150zł. Na początku ciężko było mi nabić 8k kroków. Dzisiaj robię 13-18k dziennie. Oczywiście pomógł w tym bardzo pies ale kiedy widzę że mocno się zasiedziałem danego dnia to prędzej zabiorę go na jakiś spacer albo go po prostu wydłużę. Do tego pies sam w sobie jest bardzo aktywny, więc generuje dużo ruchu z mojej strony podczas zabawy. Do tego prędzej wybiorę spacer na piechotę do sklepu zamiast samochodu żeby tylko nabić dodatkowe 2-3k kroków. Spontaniczna aktywność ruchowa wydaje mi się jednym z najbardziej istotnych elementów wysiłku fizycznego w naszym życiu, ponieważ generuje codziennie fajne dodatkowe zużycie kaloryczne, a przy okazji wchodzi w krew, a przecież nie chodzi o to żeby by całe życie na diecie ale budować zdrowe nawyki. U mnie prowadziło to również do coraz większego zaangażowania w sport. Najpierw chodzenie po górach (akurat mam możliwość wybrać się na szlak nawet 2-3 weekendy w miesiącu), siłka (chwilowo przerwana z powodów zdrowotnych, nie związanych z dietą i aktualnym trybem życia), a później triathlon. Zwłaszcza to ostatnie strasznie drenuje energetycznie.
Żywieniowo sytuacja u mnie wyglądała następująco. Zacisnąłem zęby i przez 3 miesiące liczyłem kalorię przy wyliczonym zapotrzebowaniu kalorycznym i w makroskładniki. Nie chodziło mi o to żeby mieć wszystko wyliczone co do kcal ale o zbudowaniu pewnej świadomości żywieniowej. Po pierwsze nauczyłem się patrzeć na tabelę na produktach. Ogarnąłem które produkty w mojej codziennej diecie może warto wywalić, a które wprowadzić. Oczywiście warto przy tym się edukować dietetycznie nawet na dość podstawowym poziomie, żeby wiedzieć jaka żywność jest pozytywna dla naszego zdrowia. Węgli nie redukowałem, jest ich nawet sporo w mojej diecie (nie dotyczy to cukrów, które używam głównie przy treningach). Wynika to z faktu, że jednak przy bieganiu, pływaniu i rowerze jest to bardzo dobre źródło energii, a do tego siłą rzeczy będzie się pojawiać w diecie jeśli częściej zaczęło się sięgać po różne warzywa i owoce.
Czemu chwalę sobie to podejście? Ponieważ nie jest to rollercoster. Nie idziemy na dietę na kilka miesięcy, żeby schudnąć parę kilo ale walczymy codziennie o nowe nawyki. Nawet jak mam gorszy okres i częściej sięgnę po fastfooda czy słodycze, to zwykle kończy się to po prostu niewielkim wzrostem wagi rzędu 0.5kg, a z potencjalnie złego samopoczucie o wiele łatwiej się wyrwać.
Czy to pomoże każdemu? Nie. Wydaje mi się że warto jednak się podzielić doświadczeniem, ponieważ może komuś się przyda.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Wrocław
- Postów: 623
@froziu: Wydawało mi się, że autofagia u człowieka jest faktem, jeżeli masz badania, które temu zaprzeczają, to ok. Tutaj oddam Ci rację.
Piszesz, że ketoza może być nieoptymalna i może być patologiczna, a czy dieta przeciętnego polaka nie? Podaj konkretny powód, dla którego powinienem zacząć martwić się o swoje zdrowie. Pomińmy kwestie finansowe albo dostępności knajp z keto jedzeniem oraz psychiki. Jakoś nie telepie mnie na samą myśl o zjedzeniu jakiegoś pysznego pączuszka, czekoladki ewentualnie chleba. Większość Twoich argumentów odnosi się do stylu życia na ketozie albo insynuowania, że stajesz się niewolnikiem diety, ale każdy chyba ma subiektywne zdanie w kontekście bycia niewolnikiem czegoś. Ja uważam, że przez 22 lata byłem niewolnikiem powszechnie uznanego systemu żywienia, który nie był DLA MNIE optymalny.
I zapewniam Cię, że nie jestem na śmieciowym keto, a psychicznie nie przewiduję żadnych zaburzeń. Zresztą tak jak pisałem w pierwszym poście, jakbyś wcielił się we mnie, kiedy przechodziłem na keto i na własnej skórze poczuł zmianę, którą odczułem ze względu na zmianę sposobu odżywania, to byś zrozumiał, dlaczego jest to dla mnie coś ważnego.
Nawet jeśli po n latach okaże się, że mi jakoś zaszkodziła, to wolę żyć 10 lat mniej jak człowiek, niż 10 lat dłużej wegetować.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 1209
szafran98 napisał(a):
@froziu: Wydawało mi się, że autofagia u człowieka jest faktem, jeżeli masz badania, które temu zaprzeczają, to ok. Tutaj oddam Ci rację.
Widzisz, wydawało. Ty przytaczasz swoje wyobrażenia, które powielają wszyscy. W argumentacji raczej nie trzeba szukać badań na obalenie tezy, a jej poparcie. Więc jeśli masz badania przeprowadzone na ludziach, że IF powoduje autofagię to śmiało.
Piszesz, że ketoza może być nieoptymalna i może być patologiczna, a czy dieta przeciętnego polaka nie?
Rozmawiamy o diecie ketogenicznej. Jak chcesz porozmawiać o diecie przeciętnego polaka - nie ma problemu. Ale nie łącz tego w dyskusji bo szukasz sobie jakiegoś dziwnego argumentu by zboczyć z naszej dyskusji.
Podaj konkretny powód, dla którego powinienem zacząć martwić się o swoje zdrowie.
Przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Nigdzie nie wspomniałem, że masz martwić się o swoje zdrowie. Jeśli czujesz się na ketozie dobrze, to na niej zostań. Jeśli nie odbije się to na zdrowiu psychicznym (za rok nie będziesz się ślinił do ryżu czy czegoś słodkiego co ma węglowodany) to świetnie! Ale ludzie mają wiele problemów psychologicznych jeśli chodzi o jedzenie i dieta ketogeniczna może tylko to pogłębić (problemy typu zajadanie stresu, jedzenie na siłę by nie marnować, kompulsywne objadanie się, alkoholizm itd.)
Pomińmy kwestie finansowe albo dostępności knajp z keto jedzeniem oraz psychiki. Jakoś nie telepie mnie na samą myśl o zjedzeniu jakiegoś pysznego pączuszka, czekoladki ewentualnie chleba. Większość Twoich argumentów odnosi się do stylu życia na ketozie albo insynuowania, że stajesz się niewolnikiem diety, ale każdy chyba ma subiektywne zdanie w kontekście bycia niewolnikiem czegoś. Ja uważam, że przez 22 lata byłem niewolnikiem powszechnie uznanego systemu żywienia, który nie był DLA MNIE optymalny.
No i widzisz, masz tutaj pełną rację - dla Ciebie. Więc tak długo jak piszesz "czuję się dobrze" "zmieniło wiele w moim życiu" to super. Jeśli ktoś uzna, że szafran98 jest dla niego wystarczającym autorytetem by rozpocząć przygodę z taką dietą - super. Ale jeśli dorzucasz do swoich argumentów "JA" jakieś brednie (reddit negujący badania, przytaczasz badania na drożdżach jako coś co powinno działać na ludziach) to wprowadzasz manipulację.
I zapewniam Cię, że nie jestem na śmieciowym keto, a psychicznie nie przewiduję żadnych zaburzeń. Zresztą tak jak pisałem w pierwszym poście, jakbyś wcielił się we mnie, kiedy przechodziłem na keto i na własnej skórze poczuł zmianę, którą odczułem ze względu na zmianę sposobu odżywania, to byś zrozumiał, dlaczego jest to dla mnie coś ważnego.
Jak napisałem - wiem z czym wiąże się dieta ketogeniczna, nie muszę się w Ciebie wcielać. Ona ma swoje zalety, które Ty punktujesz, ale ma też swoje wady, które być może pomijasz albo których nie jesteś świadom. Narkotyki też są spoko jak się je zażywa i nikt kto je bierze:
psychicznie nie przewiduję żadnych zaburzeń
Ale bynajmniej nie mam zamiaru tego porównywać :)
Nawet jeśli po n latach okaże się, że mi jakoś zaszkodziła, to wolę żyć 10 lat mniej jak człowiek, niż 10 lat dłużej wegetować.
No to Twój wybór. Ogólnie nie spodziewam się byś tylko wyborem złej/dobrej diety miał wpływ aż na 10 lat swojej długości życia, aż tak zerojedynkowe to nie jest. Jednak jeśli zbilansowane jedzenie (które z powodzeniem stosuje większość ludzi świadomie lub mniej świadomie) nazywasz wegetacją, to zadałbym sobie pytanie co było nie tak z Twoim tamtym jedzeniem i może porównał to z obecnym, znalazł słabe punkty i je przeanalizował, niż oddzielił wszystko tamte i nazwał złym, a wszystko co obecne dobrym, bo to też nie jest dobra droga do pragmatycznego zanalizowania problemu :)
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Wrocław
- Postów: 623
No i przynajmniej doszliśmy do konsensusu, że w wątku o diecie wyraziłem swoje zdanie o diecie, na której jestem. Nie chcę być niczyim autorytetem, ale być może kogoś ta dieta zainteresuje i spróbuje być na niej, chociażby dwa tygodnie, a następnie oceni, czy jest to syf, czy też nie. Nie prowadzę bloga, na którym wychwalam keto pod niebiosa i obwieszczam jako jedyny sposób na życie, więc nie uważam, żeby mój post był społecznie szkodliwy.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 424
Najlepsza dieta to taka, którą jesteś w stanie utrzymać dłużej.
Sam obecnie jestem na redukcji od 2 miesięcy, odstawiłem alko oraz słodycze i słone przekąski, wrzuciłem więcej warzyw; wklepuję składniki posiłków do fitatu, ale przyznam że czasem na weekendzie wjedzie coś z maka czy innego fastfooda, z którego dość łatwo oszacować mi makro.
Do tego suplementacja omega3, aszwaganda, d3.
Waga ładnie leci, samopoczucie bardzo na plus.
W wątku często piszecie, że fast foody to zło.
Sorry, ale co takiego jest w złego w burgerze z dobrej jakościowo wołowiny, homemade bułce bez cukru itd., sosie na bazie jogurtu/skyra + ketchup oraz musztarda z dobrym składem i sporą ilością warzyw? Tak samo wrap z indykiem stworzony w domowym zaciszu jako alternatywa do kebsa z budy.
Tego typu rzeczy mam prawie codziennie w diecie, sprawiają że nie 'katuję się' psychicznie w tym czasie.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 277
Mini-dygresja z mojej strony, ale a propos konsumpcji tłuszczy w postaci dobrych oliw, z tym może być przednia, olfakcyjno-chemostezyjna zabawa, tak jak z degustacją win!
Superbonus - dobre oliwy są ultra pro-zdrowotne.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 57
Ja ostatnio zrobiłem badania tak profilaktycznie, ogólnie nie mam nadwagi a nic nie robię poza siedzeniem przed komputerem, 185wzrost i 75kg wagi która się nie zmieniła od 10lat, ogólnie cukier morfologia TSH perfekt a tu patrzę a cholesterol 50% ponad normę. Nie patrzę co jem, ale raczej nie jakoś bardzo niezdrowo. Jeszcze nic z tym nie zrobiłem bo dopiero odebrałem wyniki ale nie jest mi do śmiechu. Polecam także osoba bez nadwagi robić badania pod tym kontem bo można w przyszłości się zdziwić
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 277
Coraz więcej danych potwierdza że bekonik, kiełbaski, krakowska, paróweczki i szyneczki gorsze od wódeczki...
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Warszawa
- Postów: 85
Trafiłem na fajne źródło informacji dietetycznych
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 242
Odkąd jestem na diecie ketogenicznej (wysokotłuszczowej) przestałem puszczać bąki. Mówię poważnie
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 277
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 865
Trzeba również zauważyć, że za każdym razem kiedy ktoś mówi o jakiejś diecie lub składniku cud należy wziąc poprawkę na to, że ta osoba może być stronnicza. Jedna osoba mówiąca o tym, że przeszła na jakąś dietę i przez to czuje się lepiej to jest dowód anegdotyczny. Tak naprawdę bardzo trudno jest zrobić dobre jakościowo badanie mówiące czy jedna dieta jest lepsza od drugiej bo ciężko jest zmusić odpowiednio dużo ludzi do stosowania danej diety przez odpowiednio długi czas.
Dlatego ważne jest, żeby samemu gotować, poznawać coraz to nowe dania, dywersyfikować jedzenie i wykluczać z diety rzeczy, które uznajemy za szkodzące.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 1209
@twoj_stary_pijany: tylko wykluczanie dość ciężko jest zastosować nie mając pewnej wiedzy i nie stosując poprawnej obserwacji.
Jedno to wykluczanie jednocześnie wielu rzeczy (więc tak jak ktoś przechodzi z diety ZŁEJ na dietę DOBRĄ, to mówi że ZŁA jest ZŁA, bo były problemy, a w praktyce ZŁA jest ZŁA, bo jadł tam składnik A, po którym były problemy, którego nie ma w diecie DOBREJ i tylko dlatego jest mu lepiej).
Druga kwestia to jedzenie rzeczy, które niekoniecznie powinno się spożywać razem bo mogą spowodować szybki kibelek lub inne rewolucje. Albo po prostu zmniejszać wchłanianie jakiś związków (np. warto nie spożywać herbaty do posiłków z żelazem).
Trzecia kwestia to fakt, że niektórych rzeczy nie trzeba wykluczać, tylko ograniczyć ich spożycie. Jeśli ktoś zjada 80g błonnika dziennie i ma biegunki, to nie znaczy, że należy go ograniczyć do zera, tylko jeść go w odpowiednich ilościach. Dla przykładu nasiona chia są bardzo zdrowe, ale to nie znaczy, że należy zjadać całe opakowanie dziennie, bo toaleta gwarantowana.
Jeśli ktoś ma zdrowie, czas i odpowiednią ilość papieru toaletowego by testować na sobie odpowiednie dawki składnika X w diecie, to nikt mu nie broni. Osobiście myślę, że lepiej wygooglować pierwsze lepsze pytanie ("ile blonnika dziennie"), wiele nie różni się od "regex for email validation" i można wpisywać to samo regularnie bo nie sposób zapamiętać :)
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 277
W widele, oprócz dietowania w ogólności, jest też w szczególności krótka dyskusja na temat keto, które wydaje się być tak polaryzujące.
Recenzja A Grain of Salt: The Science and Pseudoscience of What We Eat książki ze strony Science Based Medicine.
Krótkie Bio dr Schwarcza ze strony McGill University.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 277
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 277
Zaczyna wyglądać na to, że liczenie kalorii to pic na wodę...
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 517
jakieś tldw? bo nie mam 1.5 h na oglądanie materiału który może okazać się bajaniem pragnącego rozgłosu atencjusza
jakie niby argmenty przemawiają za tezą, że liczenie kalorii to błąd?
