Z moim zawieraniem relacji to dosyć złożona sprawa, bo niby nie mam wielu przyjaciół, ale jak trzeba (zwłaszcza podróżując na hipisa) to bardzo szybko umiem nawiązać kontakt z drugim człowiekiem. Z mojej obserwacji, komunikacja z ludźmi jest bardzo analogiczna do drabiny eskalacyjnej w prowadzeniu wojny, w tym, że pogłębia się od precedensu do precedensu wejścia na inny stopień zażyłości; różnica jest taka, że tutaj przegięcie powoduje odwrotny skutek. To będzie pewnie uogólnienie, bo są osoby bezpośrednie, ale często ludzie nawet tego nie ogarniają tylko trzymają rozmowe na jednym bezpiecznym poziomie (ja tak kiedyś robiłem). Trik polega na tym, że w każdym momencie możesz wejść na odrobinę bardziej osobisty temat i z mojego doświadczenia, jednorazowa taka akcja nie niesie ze sobą raczej ryzyka (chyba że bardzo przegniesz i się ośmieszysz), często się powiedzie, częściej niż kiedyś mi się zdawało. W ogóle to był przełom w moim życiu, bo nauczyłem się zwodzić rozmowy z tematów o przysłowiowej dupie Maryny. :D
Jak się umie dobrze obserwować drugą osobę, można określić na ile można pokierować rozmowę na wyższy poziom spoufałości, oczywiście za cenę szczerości — to dobrze działa w moim przypadku, ludzie bardzo szybko się ze mną swobodnie czują. Też często słyszę, że pomaga to, że nie oceniam tylko zawsze staram się zrozumieć drugi punkt widzenia. To też jest magnes i zgadzam się z tym, poznałem ostatnio taką osobę i rzeczywiście, to bardzo zjednuje. Tego oczywiście uczysz się z czasem, rozpoznajesz reakcje, poziomy spoufałości, różne typy osobowości. Jak dobrze to ogarniasz to możesz znacznie przyspieszyć sprawy. Oczywiście na tyle na ile jesteś w stanie stworzyć wrażenie prawdomówności (bynajmniej nie chodzi o oszukiwanie kogoś, uważam, że należy być prawdomównym; chodzi o to, że jeśli nawet mówisz szczerze, ale się spinasz, twój rozmówca może mieć wątpliwości) i na ile osoba jest gotowa na takie interakcje, ale jak nie jest to wiedza o takim trudnym temacie jest dla ciebie ważną informacją. I oczywiście, nic tak nie zjednuje ludzi jak autentyczne słuchanie, odnoszenie się do tego co mówi, a już w ogóle najlepiej, przyjmowanie jej toku myślenia i podążania nim.
Biorąc pod uwagę twój cel, w takich rozmowach, eksplorowałbym osobę pod kątem tego jakie ma cele, co chce osiągnąć, co jest ważne. Jeśli złapiecie taki wspólny temat, którym obaj jesteście zainteresowani, pewnie jest to najlepszy fundament. Pytanie tylko czy sam masz takie rzeczy na tyle wyklarowane i czy możesz sobie pozwolić na taką wybredność. Na pewno możesz wyciągać potrzebne wnioski z tego jak dana osoba myśli, na co zwraca uwagę, czym się kieruje, czy jest prawdomówna czy nie; możesz, przwidując potencjalne tematy sporne, rozjaśnić sobie sprawę zawczasu. Na pewno jak popróbujesz, bardziej ci się to rozjaśni. W każdym razie wyrażenie kluczowe: świadome kierowanie rozmową, bardzo przydatna umiejętność.
Oczwyiście, wspólne zajęcia można i warto łączyć z tym co napisałem wyżej, jako dobry pretekst do tego żeby powyższe mogło się zadziać i ułatwia, bo jak spędzasz razem cały dzień to można zajść dalej, bo jak się spotykasz po czasie, ten poziom zażyłości spada naturalnie, jeśli się go nie podtrzymuje. Survival brzmi super (bardzo lubię, zwłaszcza solo), wspólny wypad na grzyby albo na ryby (jak ktoś lubi, ja nie łowię, ale wyobrażam sobie, że jesli ktoś lubi, to bardzo dogodna sytuacja); wspólne jeżdżenie na rowerze, bieganie; jeśli grasz to również brydż i szachy mogą być bardzo spoko, jeśli nie są traktowane zbyt poważnie. Hackaton też może być, na pewno zbliża ludzi, ale chyba mniej w nim miejsca na luźne tematy, bardziej skupienie na pracy. Z drugiej strony, na pewno jest to dobry sposób, żeby sprawdzić jak się z tą osobą współpracuje.
Wreszcie, oczywiście wspólne spożywanie substancji psychoaktywnych zbliża i tu chyba LSD ma największy potencjał, ale oczwiście trzeba uważać na dawki i właściwy set&setting, to też nie jest coś co można zrobić z kimś zupełnie obcym (oczywiście piszę to czysto teoretycznie, nie zachęcam, posiadanie LSD w Polsce jest niezgodne z prawem).