Cześć,
W IT pracuję już jakiś czas, ponieważ zaczynałem w 2017 roku. W tych czasach całkiem inaczej to wyglądło. W swojej pierwszej pracy, w korporacji nie mieliśmy żadnego Scruma, metryk, wskaźników. Po prostu przychodziłem do pracy i 'odwalałem swoją robotę'. Nawet nie wiedziałem tak szczerze, co to znaczy presja, czy deadline'y. Na przerwach chodziło się bez żadnych skrupółów grać w rzutki, czy na obiad. W paru pracach też było w miarę normalnie, ale ostatnio zauważyłem wraz z kryzysem IT coraz większe dociskanie programistów i tzw. "dokręcanie śruby". To doświadczam już w 3 firmie w której jestem z kolei.
Przejdę do meritum. W mojej aktualnej pracy wprowadzono monitoruje się aktywność pracy programistów, nie wiem w jaki sposób to wygląda, ale wiem, że kierownik przegląda sobie "raporty aktywności". Ja kontraktorem nie jestem, ale w firmie były już zamieszania jak kontraktorom na B2B nie akceptował Timesheetów, ponieważ w raportach aktywności mieli mniej godzin aktywności niż faktycznie zalogowali na Jirze. Dodatkowo manager ma jakieś wskaźniki do przeglądania ilości "commitów".
O ile nie robiłbym sobie nic z tego, bo rzetelnie pracuję, to często czuję stres. Np. w ten piątek nie robiłem w ogóle "commitów", ponieważ sporo siedziałem nad analizą zadania, ponieważ zmieniły nam się wymagania biznesowe i na taska zalogowałem już 8h, z czego nie zrobiłem żadego commita.
Pracujemy w Scrumie, ale jest to pseudoscrum pod przykrywką EVM (metoda prowadzenia projektów). Na czym to polega? Wszystkie zadania estymujemy w godzinach i wszystko logujemy na danego taska nad czym pracujemy. Spotkania, analizy, programowanie, code review i tak dalej.... Zazwyczaj dorzucam do taska parę godzin, ale często loguję na zadanie więcej godzin niż powinienem. Wiem, że to także kierownikowi ma jakieś raporty w PowerBI ile deklarujemy godzin na taska, a ile logujemy.
Ta nadmierna kontrola, pilnowanie się każdego dnia na co zalogować czas, czy mam commity, bawienie się w papierologie powoduje że czuję chroniczny stres. Dodam także że np. Analityczka, czy Product Ownerka, czy Scrum Masterka tego nie mają. Logują 8h na projekt.
Aktualnie nie mam opcji pracować hybrydowo, czy stacjonarnie, ponieważ mieszkam z dala od miasta. Pracuję zdalnie i mieszkam na wsi. Mam 8 lat doświadczenia głównie w korporacjach w Javie. W aktualnej pracy pracuję już 2 lata i powoli mam dość. Nie mówię, że mam dość programowania, ludzi - bo nie mam. Po prostu czuję chroniczny stres z tym ciągłym monitoringiem, stresem, presją. Regularnie także zdarza mi się robić darmowe nadgodziny jak za mało wycenię na zadanie, a potem robię je dłużej i wyjdzie że potrzebuję poświęcić 1,2 dni więcej.
Chciałem się wyżalić i po prostu posłuchać jakichś rad? Chciałbym normalnie pracować jak np. moja PO, czy Analityczka, logować 8h na projekt codziennie, nie mieć takiego monitoringu. Czuję też lekkie załamanie, że nie znajdę nowej pracy. Mam też 2kę dzieci, jedno 4 msc, drugie 2 lata- więc też mam mniej czasu.
Pozdrawiam,
Damian