Cześć. Pracuję jako Frontend (backendu też trochę klepie w obecnej pracy) - 4 lata expa, od początku w jednej i tej samej firmie. Jest bardzo spoko, luźno, ludzie 10/10, lecz wydaje mi się że w obecnej firmie już bardziej się nie rozwinę.Dużo siedzę po godzinach, czytam artykuły, uczę się nowych technologii, robie jakieś projekciki do szuflady itd itp.
Przeszedłem rekrutację w jednej firmie polsko-norweskiej i dostałem ofertę pracy w projekcie największego e-commerce w Skandynawii - ponoć w dni jak Black Friday mają po 200k ludzi na platformie w jednym momencie). Ludzie wydają się bardzo spoko, firma raczej też. Obecnie mam 20 dni urlopu, tam jest 26. Obecnie 19k b2b, tam 22k b2b. Z minusów - raz w miesiącu wyjazd na wspólne pracowanie do Poznania (jestem z Wrocławia więc daleko nie jest). Drugi minus (nie wiem w sumie czy to minus - nie musi być to minusem) to to, że ten ecommerce jest trochę legacy (aktualnie ponoć usprawniany). Jest to duża aplikacja podzielona na mikroserwisy/miktofrontendy. Pracowałbym w checkoucie (koszyk, płatność itd.) w którym jeszcze chyba nawet nie ma Typescriptu (ponoć jest wprowadzany), React jest. Ludzie na technicznej tak jak wspomniałem wydawali się bardzo w porządku. Lider wspominał że odszedł z tej firmy 4 lata temu i 2 lata temu wrócił z powrotem - więc chyba pracuje się dobrze. Praca z Norwegami więc to chyba też zaleta? Szukam miejsca do rozwoju bez micromanagementu i toksycznej atmosfery. Wiem, że ryzyko jest zawsze, a wy co myslicie?