Ostatnio wywiązała się dość długa dyskusja pod jednym z moich postów odnośnie nieuczciwego ściągania pracowników do biura Rynek pracy .NET w 2025 roku
W skrócie opisałem tam temat kumpla, który robi w gogle w Polsce:
- Kumpel został zatrudniony zdalnie na UoP, w umowie ma czarno na białym napisane, że praca będzie 100% zdalna i dostaje na pasku płacowym tzw. "ekwiwalent za pracę zdalną".
- Po około 1.5 roku zaczęły przychodzić agresywne i niemiłe emaile do pracowników (w tym jego) w stylu "RTO is now!!!!", "remote work NOT allowed". Przedstawiono mu informację, że pracownicy mają wrócić do pracy 100% w biurze oraz podpisać aneksy do swoich umów UoP, że teraz będą pracować tylko z biura.
- Z tego co mi powiedział, to kilku się zwolniło, a cała reszta dała się zastraszyć i podpisali aneksy umów i poszli do biura, poza jednym kolesiem, który powiedział, że jego te emaile nie obchodzą i został sobie w domu mając je w nosie.
Czekam na więcej info o kolesiu, może coś się dowiem jak teraz będą go straszyć lub ewentualnie czy firma oleje sprawę, to zrobię edit posta.
No i teraz sedno:
Jeden użytkownik podlinkował kodeks pracy, z którego wynika, że jeśli podpisałeś umowę o pracę na pracę zdalną i masz ją na papierze (koniecznie w umowie, nie żadne ustne zezwolenia) to firma nie może ściągnąć cię do biura, ani też nie może zwolnić cię za to, że odmawiasz zmiany trybu pracy na stacjonarny.
Innymi słowy jak podpisałeś UoP na pracę zdalną, to możesz robić zdalnie i emaile o powrocie do biura wrzucać do kosza, nie może firma zmusić cię do podpisania żadnego aneksu tak jak przez agresywne emaile próbują wymusić to w goglach.
https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-pracy-16789274/art-67-23
W takim razie moje pytanie do was, skąd ten brak oporu wśród ludzi? Skąd ta niemoc?
Przyznaję się uczciwie, że ja też nie wiedziałem o tym zapisku w kodeksie pracy i dopiero na forum ktoś podlinkował mi konkretny artykuł. No ale na logikę, jakby firma groziła mi pracą z biura, to bym poszukał informacji w necie, ewentualnie skonsultował się z prawnikiem i zasięgnął jakiejś porady, poszukał ludzi którzy byli w tej sytuacji. Na pewno nie poddałbym się na zasadzie "no dobra spoko, to od dzisiaj jestem waszym niewolnikiem biurowym", a z tego co kumpel mi opisał to większość z nich właśnie tak się zachowała.
Sporo widzę uzasadnionego narzekania na linkedin i w mediach jakie to korporacje są złe że wymuszają pracę z biura, ale nie widzę żadnych konkretnych działań.
Nie widzę w mediach poza narzekaniem czegoś w stylu (przykład zmyślony) np. "10 000 pracowników amazonu powiedziało że nie wróci do biura" albo "pracownicy gogle zostali w domu, walczą o swoje prawa".
Nie wierzę w to, że np. żaden prawnik nie ogarnął by sprawy w sądzie o obronę pracy zdalnej dla swojego klienta.
Nie wierzę w to, że nikt z pokrzywdzonych nie ma wśród znajomych radców prawnych, którzy doradzili by takiej osobie lub że ktoś nie był w podobnej sytuacji i nie pomoże.
Jak wy uważacie, skąd w ludziach ta niemoc i brak chęci do zdecydowanego sprzeciwu?
Czy to wynika po prostu z nieznajomości prawa i ludzie nie wiedzą, że mogą walczyć o swoje prawa i złe korpo im nic nie może zrobić skoro podpisali UoP na jasnych warunkach?
Co do nieznajomości prawa, to myślę, że korporacje mają z tym poważny problem ponieważ kumpel mówił, że firma chciała mu wmówić, że:
- Nie ma w Polsce takiego prawa, że za święto narodowe które jest dniem wolnym od pracy, ale które wypadło w sobotę muszą mu oddać wolny dzień w tygodniu
- Przysługuje mu tylko 15 minut przerwy za pracę biurową przy monitorze (nie wiedzą że na każdą godzinę pracy jest 5 minut przerwy)
Korpo nie ogarnia podstawowych praw w Polsce i wali ściemę pracownikom, więc dlaczego pracownicy nie pójdą po swoje i nie sprzeciwią się temu choremu systemowi tylko podpisują jakieś aneksy do umów z firmą, która ma problem z ogarnięciem podstawowych praw pracownika?
Skąd ten brak sprzeciwu według was?
