Cześć.
Spotkała mnie dziwna sytuacja z pewną firmą, aplikowałem do pewnego średniego "software house" na "fullstacka".
Przeszedłem wzorowo część rekrutacji jaką była tylko rozmowa, odpowiedziałem na 100% pytań, w drugiej części było zadanie rekrutacyjne, które również dobrze
zrobiłem co zostało napisane mi w mailu od tej firmy. Następnie zaczęło się dziwnie dziać. Pani z hr-u napisała że w przeciągu 2-óch dni zadzwoni cyt:
"Zadnie jest ocenione pozytywnie. Czekam na decyzje kierownika i zarządu dotyczącą podjęcia współpracy, pozostaniemy w kontakcie. Dziś lub najpóźniej jutro się w tej sprawie odezwę. :)"
Następnie 3-go dnia zadzwoniła i powiedziała że jednak klient zrezygnował i nie mogą zatrudnić nikogo do tego projektu. Niemniej jednak wciąż ogłoszenie wisi i jeszcze do końca października będzie
aktywne widać to po dacie w "ważne do". Co o tym myślicie bo dla mnie to jakaś lipa, zamiast od razu zagrać w otwarte karty co i jak, że może jako kandydat nie spełniam jakiś wymagań to grają w coś takiego.
Czasami próbuję zrozumieć logikę takich firm i nie potrafię. Ktoś z was ma jakieś pomysły dlaczego tak to wygląda?
No zakładając, że mówi prawdę to nie ściągają ogłoszenie bo za nie zapłacili i zdobędą CV na przyszłość
Też 2 dni temu aplikowałem na bulldogjob do jednej firmy, dzisiaj rozmawiałem z rekruterką i mi przedstawiła 2 inne projekty mówiąc, że tamten jest już nieaktualny. Ogłoszenie dalej wisi z datą +2 tygodnie. Możliwe że projekt nigdy nie istniał, po prosty wpisali technologie, których potrzebują i fajną branżę, zbierają CV jak mówi kolega wyżej i przedstawiają inne projekty.
nie zmienia to faktu że te różne argumenty, te o których wyżej pisałem i o których ty tu piszesz, opisują stan branży jakby był delikatnie mówiąc słaby, Są tu takie zjawiska jak udawane oferty, nieodpisywanie na maile, po zakończonych rekrutacjach, jakieś dziwne wybiegi z rezygnacją projektodawców, dzikie wysyłanie cv przez juniorów (na masę, ps: jak oni mają się przebić?) No i z ostatniego mojego doświadczenia wynika również że znacznie mniej dostaję zaproszeń, niż 2 -lata temu kiedy wiałem wcześniejszą sesję poszukiwań pracy, teraz w moim odczuciu mam 2-3 razy mniej odpowiedzi.
Rekrutacje wyglądają teraz tak, że kto pierwszy ten lepszy.
Firma X potrzebuje pracownika. Wysyła zapotrzebowanie do kilku kontraktroni. Kontraktornie robią co mogą, aby dostarczyć pracowników w jak najszybszym czasie, korzystając z:
- z ławeczki,
- z ludzi na wypowiedzeniu,
- z łapanki na LI,
- z ogłoszeń na portalach
I jak ktoś wspomniał, jeśli zapłacono za ogłoszenie to sobie wisi. Firmy rzadko zdejmują ofertę, bo wiele stanowisk się pokrywa i łatwiej wtedy przerzucać kandydatów*
Zdejmowane są te oferty, gdzie po jednym dniu wpada 100 CV (manuale, juniorzy) i nie ma sensu nawet tego procesować.
*Oczywiście kandydaci nadal muszą wyrazić na takie coś zgodę.
DonZelo napisał(a):
jakieś dziwne wybiegi z rezygnacją projektodawców,
Ino to jest normalna rzecz w kontraktorniach. Niestety klienci potrafią zerwać współpracę mocno niespodziewanie i powodów jest mnóstwo. Mówię to jedynie z tego, co widziałem jako programista, a nie sprzedawca.
Budują bazę kontaktów na lepsze czasy.
Ogłoszenie już opłacone, jak pojawi się nowy klient to mogą sobie je edytować i uderzać do tych co się zgłosili jeśli są podobne wymagania.
Czyli wychodzi na to że rynek nie rozpieszcza. Można trafić na fejkowe ogłoszenie, bo służy tylko do zbierania kontaktów (a może nawet trudno jest trafić na normalne, bo większość jest z przeznaczeniem do zbierania kontaktów) Panowie, to jak żyć ja się zapytuje :) Jak znaleźć skutecznie pracę?
Miałem tak samo w GlobalLogic, z tym że dali nawet ofertę na stół na którą się zgodziłem, no ale tuż przed podpisaniem umowy klient się wycofał. Po 2 miesiącach wystawili to samo ogłoszenie, pisze do rekruterki że przeszedłem już tą rekrutację i mogą mnie wziąć z marszu, ale zostałem zghostowany.
- Wisi żeby budować bazę CV na lepsze czasy
- Chciałeś 50k na miesiąc
- Nie poszło Ci tak dobrze jak myślisz lub były zastrzeżenia do twojej osoby (np. soft skille, skoczek, przepity wygląd...)
- Firma liczy na to że znajdzie lepszego kandydata, jesteś "backup'em" lub jak sie teraz mówi "programistą w odwodzie"
- Ogłoszenie wykupiono na miesiac, nie ma zwrotu pieniędzy więc nadal wisi...
Niestety tak to teraz wygląda. Firmy chcą robić jakieś projekty, szukają ludzi, a później ktoś na górze musi klepnąć ten wydatek i jest odmowa, albo przeciąganie odpowiedzi w nieskończoność. Wszystko dlatego, że mamy bardzo trudną sytuację gospodarczą.
PMI odzwierciedlający aktywność finansową podmiotów gospodarczych jest cały czas poniżej 50 punktów, co oznacza, że aktywność finansowa firm jest co raz mniejsza (wynik powyżej 50 punktów oznacza wzrost wydatków w stosunku do miesiąca poprzedniego, a poniżej spadek). Przykładowo w Niemczech czyli u naszego największego partnera gospodarczego PMI jest poniżej 50 punktów już od lipca 2022, czyli gospodarka się kurczy i ma to odzwierciedlenie w PKB, ponieważ Niemcy borykają się z odczytem PKB na poziomie 0% albo ujemnym już od kilku kwartałów. W najbliższym czasie w Niemczech może wystąpić techniczna recesja czyli dwukrotny z rzędu odczyt PKB poniżej 0. W USA wskaźnik PMI od lipca 2022 oscyluje w okolicach 46-52 punktów czyli mamy stagnację, z lekkim ukłonem w kierunku recesji.
W większych firmach rekruterzy wyrabiają swoje KPI i mają wywalone na to, czy proces ma sens. Np. https://tomhrm.com/najwazniejsze-wskazniki-kpi-dla-hr-rekrutacja/
Obłożenie rekruterów pracą,
Średni czas trwania rekrutacji u poszczególnych rekruterów (ilość prowadzonych przez nich projektów itd.),
Koszt pozyskania jednego CV (lub pozyskania wartościowego CV, który przechodzi do kategorii „kontakt”),
Koszt narzędzi stosowanych przy rekrutacji w przeliczeniu na proces rekrutacyjny.
Ilość czasu poświęcanego na proces rekrutacji przez managera liniowego.
Trywialne do zmanipulowania przez powieszenie jednego ogłoszenia i obsłużenie setki zgłoszeń przez bullshit i zghostowanie.
To jest nic! Moj kumpel, po przepracowaniu kilkunastu lat w korporacji X, na bardzo wysokim stanowisku, stwierdzil, ze podejmie wyzwanie w korporacji Y.
Korporacja Y wziela go z otwartymi rekami, znacznie podbila stawke i zgodzila sie na to, aby ten moj kumple wzial sobie miesiac wolnego zanim zacznie prace, z czego chetnie skorzystal.
Zblizamy sie powoli do konca historii... Domyslacie sie juz?
Po miesiacu przychodzi do pracy i mu mowia ze baaaardzo przepraszaja, ale w miedzyczasie w biznesie sie duzo wydarzylo i ze jednak nie ma dla niego pracy. I ze tez jest im smutno
Miedzynarodowa korporacja finansowa. Cale szczescie poprzednia korporacja szybko znalazla dla niego jakis stoleczek
"Dziwna sytuacja z zatrudnieniem, nie wiem co o tym myśleć."
Kiedyś też to rozkminiałem, ale potem doszedłem do wniosku że najlepiej nic o tym nie myśleć.
Jak tylko taka niezręczność Cię spotka przez całą karierę, to spokojnie będziesz mógł się nazwać na emeryturze szczęściarzem.
Jeżeli macie jakieś swoje historie, o takich nieprzyjemnościach to chętnie poczytam. Fajnie jest mieć świadomość że nie jest się z tych nielicznych pechowców ;)
DonZelo napisał(a):
Jeżeli macie jakieś swoje historie, o takich nieprzyjemnościach to chętnie poczytam. Fajnie jest mieć świadomość że nie jest się z tych nielicznych pechowców ;)
Początki "kariery". Chcę zmienić swój pierwszy projekt na inny (remote 100%, co na tamten moment było dla mnie jak wygrana w totka, bo wyprowadziłem się specjalnie do innego miasta na jakiś czas żeby tylko zdobyć pierwszy exp w IT + większa kasa).
Wtorek: rozmowa HR-owa, wszystko cool
Piątek, mogła to być godzina 10:00-12:00 : rozmowa techniczna z grupą osób (lider, dev, qa, hrowiec), wszystko bezbłędnie
Piątek, godzina 15:00-16:00 : szczęśliwi dzwonią z gratulacjami, że przeszedłem proces rekrutacji pozytywnie. Dogadaliśmy szczegóły finansowo - organizacyjne i umówiliśmy się, że zadzwonią w PN żeby zamknąć formalności. Ja oczywiście skakałem pod sufit ze szczęścia, bo mogę wracać do swojego domu, do swojego miasta. Weekend oblewania.
Nadchodzi poniedziałek: nie zadzwonili.
Nadchodzi wtorek: nie zadzwonili. Ja zadzwoniłem do nich. Dostałem informację, że przepraszają, ale ostatecznie zdecydowali się na kandydata z większym doświadczeniem.
Fanfary.
DonZelo napisał(a):
Czasami próbuję zrozumieć logikę takich firm i nie potrafię. Ktoś z was ma jakieś pomysły dlaczego tak to wygląda?
Jedziesz na myjnię bezdotykową. Oczywiście na Orlenie bo jakże. Niestety Orlen w celu wyśrubowania wyników nie zainwestował w terminale płatnicze na panelu kontrolnym. Więc musisz przejść się do kasy, poczekać w kolejce aż 3 grubasów (i jeden sportsmen) przed tobą dobierze kolor sosu do hotdoga i wykupić żetony o określonych nominałach.
I teraz zaczyna się problem bo nominały są stałe (5 zł za 4 minuty, inflacja) a ty wiesz że mycie zajmie ci minut 5. Ponieważ lakierowanie kosztuje więcej niż dobre umycie auta to bierzesz dwa żetony po 5 zł. Zapłaciłeś za 8 minut gdy masz pracy na 5 a wydałeś 10 zł. Jak umyjesz w 5 to poniesiesz koszt alternatywny. Jak umyjesz w 8 to koszt alternatywny wyniesie 0.
Wniosek jest prosty: leję wodę dłużej bo za nią zapłaciłem. Myślę że tak samo jest z logiką firm.
DonZelo napisał(a):
Jeżeli macie jakieś swoje historie, o takich nieprzyjemnościach to chętnie poczytam. Fajnie jest mieć świadomość że nie jest się z tych nielicznych pechowców ;)
Historia numer 1: Testy roztrzaskane, różne testy na inteligencję w prawie najwyższym percentylu, pełno etapów. Dzwonią że wszystko super, że to tylko formalność już. Potem niestety zadzwonił mój niedoszły kierownik i że komuś w firmie nie spodobał się mój gap year w CV.
Historia numer 2: Na rozmowie CTO twierdził że mają test driven development. Potem devowie jak chciałem zobaczyć znacząco się zaśmiali i to wszystko mi powiedziało o stanie testów w firmie
Historia numer 3: Inna technologia niż w ogłoszeniu.
Historia numer 4: Brak przypisania projektu, potem zwolnienie.
To te o których pamiętam, i związane z "bramą" lub tuż za. O samej patologii dalej w pracy niezwiązanej z procesem, to już temat na inne historie i tutaj wielu ma własne.
DonZelo napisał(a):
Cześć.
Spotkała mnie dziwna sytuacja z pewną firmą, aplikowałem do pewnego średniego "software house" na "fullstacka".
Przeszedłem wzorowo część rekrutacji jaką była tylko rozmowa, odpowiedziałem na 100% pytań, w drugiej części było zadanie rekrutacyjne, które również dobrze
zrobiłem co zostało napisane mi w mailu od tej firmy. Następnie zaczęło się dziwnie dziać. Pani z hr-u napisała że w przeciągu 2-óch dni zadzwoni cyt:
"Zadnie jest ocenione pozytywnie. Czekam na decyzje kierownika i zarządu dotyczącą podjęcia współpracy, pozostaniemy w kontakcie. Dziś lub najpóźniej jutro się w tej sprawie odezwę. :)"
Następnie 3-go dnia zadzwoniła i powiedziała że jednak klient zrezygnował i nie mogą zatrudnić nikogo do tego projektu. Niemniej jednak wciąż ogłoszenie wisi i jeszcze do końca października będzie
aktywne widać to po dacie w "ważne do". Co o tym myślicie bo dla mnie to jakaś lipa, zamiast od razu zagrać w otwarte karty co i jak, że może jako kandydat nie spełniam jakiś wymagań to grają w coś takiego.
Czasami próbuję zrozumieć logikę takich firm i nie potrafię. Ktoś z was ma jakieś pomysły dlaczego tak to wygląda?
Nie mogą grać w otwarte karty bo miałbyś podkładkę pod ścieżkę prawną. Dlatego się pisze jakiś shove off email, żebyś się odwalił, a nie miał otwartych możliwości prawnych wkroczenia z nimi na ścieżkę sądową
p4vv3L napisał(a):
To jest nic! Moj kumpel, po przepracowaniu kilkunastu lat w korporacji X, na bardzo wysokim stanowisku, stwierdzil, ze podejmie wyzwanie w korporacji Y.
Korporacja Y wziela go z otwartymi rekami, znacznie podbila stawke i zgodzila sie na to, aby ten moj kumple wzial sobie miesiac wolnego zanim zacznie prace, z czego chetnie skorzystal.
Zblizamy sie powoli do konca historii... Domyslacie sie juz?
Po miesiacu przychodzi do pracy i mu mowia ze baaaardzo przepraszaja, ale w miedzyczasie w biznesie sie duzo wydarzylo i ze jednak nie ma dla niego pracy. I ze tez jest im smutno
Miedzynarodowa korporacja finansowa. Cale szczescie poprzednia korporacja szybko znalazla dla niego jakis stoleczek
Dlatego ludzie wynaleźli OE i w ciężkich czasach jak recesja i częste layoffy walili po 2-3 etaty jako gwarant jakiegokolwiek dochodu, a nie chciwości
Aha, jeszcze mały szczegół mi przyszedł do głowy jako powód być może małego odzewu na wysyłane cv. Mam tu na myśli brak profilu na "LinkedIn", co o tym myślicie?
My tu sobie gadu gadu, w sumie o mniejszych lub większych patologiach, a konkretna analiza rynku jest np tutaj: https://www.pulshr.pl/rekrutacja/mamy-coraz-mniej-czasu-by-sie-uratowac-polska-w-pulapce-czekaja-nas-ogromne-klopoty,108072.html?mp=promo
wychodzi że teraz największym problemem jest liczba aplikujących na jeden etat.
@DonZelo przecież to propaganda lobbystów: importować tanią siłę roboczą x 100. O integracji i wyzwaniach z nią związanych (gdzie ci ludzie będą mieszkać? co ze znajomością języka? jak uniknąć problemów Szweckich - gangi czy Niemieckich - gwałty ani słowa).
sorry, mój błąd linki mi się pomyliły: https://www.pulshr.pl/rekrutacja/coraz-trudniej-o-prace-w-it-juz-nawet-187-zgloszen-na-jedno-stanowisko,104778.html