Zastanawiam się nad modelem naprawczym dla naszej branży/zawodu.
Wiemy już, że pewny rzeczy były błędem, większość wynikała z naszej mentalności czy podejścia do życia/relacji międzyludzkich.
Przygotowałem kilka punktów, nad którymi można by popracować:
- Jeśli bierzemy udział w rekrutacji jako kandydat i nie jesteśmy zdesperowani, należałoby odrzucać te, w których są zadania domowe, lub więcej jak 3 etapy. Doświadczenie mamy udokumentowane w CV/świadectwie pracy. Jeśli na rozmowie tech. cisną z jakiegoś gówna, którego świat nie widział, warto to potraktować jako red flag, dać sobie spokój.
- Jeśli bierzemy udział w rekrutacji jako osoba tech. to w pierwszej kolejności stawiałbym na system design/architekturę oraz na struktury danych. Osoba która ma doświadczenie chociażby w CRUDach będzie wiedzieć, żeby ciężkie taski rzucać na background worker. Nie ma sensu takich osób męczyć z niskopoziomówki, o ile nie pracują przy tego typu projektach.
- Niestety mamy przesyt na rynku i jednym z rozwiązań jest redukcja osób w zawodzie i niezachęcanie nowych osób. W pierwszej kolejności uderzałbym w bootcampy i osoby z 3 msc. doświadczeniem/bez studiów. Musimy zacząć traktować nasz zawód poważnie, wpuszczanie każdego jak leci nie jest dobrym pomysłem.
- Trzeba zacząć częściej powtarzać, że ze Scrumem jest coś nie tak. Ciężki temat, ponieważ ma wielu wyznawców, którzy się sami karają po tym, jak nie dowiozą sprint goalu. Może warto zacząć powtarzać, że procesy są dla nas, a nie my dla procesów i ich rolą ma być ułatwianie naszej pracy. (och moja naiwność)
- Jestem zdania, że trzeba zbilansować miłość do soft skillsów. Owszem, są ważne, ale ich uwielbienie sprawiło, że wpuściliśmy wielu aktorów, sprzedawców i innych "dynamicznych Oskarów" do branży. Stawianie ich nad ludźmi z kompetencjami tech. prowadzi do późniejszych problemów, kompletnego niezrozumienia jak działa system i co należy zrobić, aby nie wdrażać kupy.
- Myślę, że warto wyleczyć się z kompleksu pt. "a lekarze to...". Lekarze to zwykli ludzie z inną ścieżką kariery. Każdy z nas był przynajmniej raz u takiego, który okazał się opryskliwy, chamski lub po prostu niekompetentny. Ich zawód jest krytyczny, ale też dużo starszy i regulowany. Warto wyciągnąć z tego wnioski.
- IHMO zaorałbym cały ten hype na B2B i kontraktownie. Jeśli ktoś pracuje za granicą bezpośrednio dla klienta to spoko. W pozostałych przypadkach B2B niesie ze sobą spore ryzyko i pozbywamy się podstawowych praw pracowniczych. Kodeks pracy powstał po to, żeby chronić ludźmi przed zapędami dużych firm. Kontraktownie biorą sporą część waszego wynagrodzenia i są niczym pośrednik nieruchomości. Jestem zdania, że cała kasa powinna trafiać do waszych rąk.
- Warto zacząć powtarzać wszystkim dookoła, że jest to zawód trudny i wymagający wysiłku. Mówiąc, że to proste i "wyklepiem w 2 godziny" sami sobie sramy do gniazda. Jeśli kuzyn pyta na Wigili "jak zostać programistą", warto odpowiedzieć "wiesz co Kaziu, daj sobie spokój, my mało zarabiamy, robota trudna, niewdzięczna".
- Najtrudniejsze, to budowa szacunku do samego siebie. Nie udało się dowieźć feature'a? No kurde, czasem tak bywa. O ile to nie jest krytyczny element, zaczekałbym z tym do następnego sprintu. Crunchowanie, robienie nieodpłatnych nadgodzin i poświęcanie się w weekendy to bardzo złe podejście, które sprawia, że sami sobie narzucamy niewolnicze ramy. Uważam, że trzeba rozmawiać wprost z biznesem/PM/managerem i otwarcie mówić, że czegoś nie dowieziemy, nie da rady, mamy za mało czasu. Nie chodzi o to, żeby mieć pesymistyczne podejście, ale profesjonalnie estymować pracę i nie dać sobie narzucić więcej, niż jesteśmy w stanie wziąć. Wyznaczać granicę.
- Kocham open source i szkolenia na youtube, ale jeśli są całkiem za darmo, to ktoś to wykorzysta i zarobi na tym pieniądze. Może czas zadbać o to, aby projekty OpenSource były darmowe dla małych użytkowników, a płatne dla dużych firm/korporacji? Np. takie Unity 3d można używać za free, póki nie osiągnie się określonego pułapu. Sprzedawanie całej wiedzy w filmikach na youtube dla własnej korzyści to też nie najlepszy pomysł.
- Pracując na etacie dostajemy to samo wynagrodzenie co miesiąc. Warto się starać dla dobrego wizerunku, żeby nie być lujem, ale ciśniecie jak rakieta po sobie i kolegach to zła praktyka. Tj. tzw. pasjonat w review, który przed mergem się odpala i wali 30 komentarzy, aby podbić sobie ego. Czas zrozumieć, że to niczego nie wnosi, a tylko się upadlamy.
- Czas wyleczyć się z wielu kompleksów. Znaczna cześć osób w IT musi się pochwalić ile zarabia, tj. zachowanie typowo nowobogackie. Czas uświadomić sobie, że ludzie, którzy naprawdę mają pieniądze, wiedzą że one lubią ciszę.
- Opanowanie ego, część z nas uważa się za magów w pelerynie, bo klepiemy kolorowe literki w edytorze i potem jest magia. Im wyższy tytuł seniority, tym bywa z tym gorzej. Może warto się jednak nawzajem trochę bardziej szanować, porozmawiać z kasjerką o pogodzie z uśmiechem? To dużo nie kosztuje, a wizerunkowo też lepiej wyglądalibyśmy pośród społeczeństwa.
- Należałoby utrzymywać presję płacową. To skomplikowany zawód i zbijanie płac do średniej krajowej nie jest w naszym interesie. A jak ktoś mówi, że za dużo zarabiamy, to niech się leczy.
Zapraszam do dyskusji. Dorzucam jeszcze scenę z kultowego filmu, który obrazuje jak był postrzegany programista kilka lat temu w kinematografii:



