Powiem szczerze, że jeszcze rok-dwa lata temu moja opinia byłaby diametralnie różna od obecnej. Obserwacje z rekrutacji na juniorskie stanowiska frontendowe w 2021 roku całkowicie zmieniły mój pogląd na sprawę zadań rekrutacyjnych.
Ostatnio obserwuję mocny przechył rekrutacji w kierunku zadań rekrutacyjnych. Niby spoko, na początku to nawet lubiłem, bo można było pokazać, co się umie i dostać feedback. Ale teraz jak się dostaje np. trzy zadania rekrutacyjne, do każdego po 3-4 strony wymagań, czas na tygodniu mocno ograniczony (a coraz częściej nie pytają o to, kiedy wysłać zadanie, tylko nim po prostu rzucają zakreślając termin), a ilości godzin na dobę nie da się aż tak bardzo naciągnąć, no to wychodzi, że zawsze z jakiejś rekrutacji trzeba zrezygnować. A z tych zadań, które wykonałem, jeszcze mi się nie zdarzyło, aby otrzymać jakiś feedback inny niż "podjęliśmy decyzji o zakończeniu rekrutacji"/"zdecydowaliśmy się na przyjęcie innego kandydata" - niby rozumiem, że tych prac do sprawdzenia jest sporo, ale napisanie paru zdań komentarza nie powinno przerastać osoby, która się podjęła zorganizowania rekrutacji, a dla mnie jako kandydata byłaby naprawdę cenną "nagrodą" za zarwanie kilku nocek prywatnego czasu z rzędu, który mógłbym poświęcić na rozwój własnych projektów albo naukę kolejnych technologii. Mam potem wątpliwości, czy ktokolwiek to w ogóle sprawdzał. W efekcie chyba faktycznie przestanę uczestniczyć w rekrutacjach, gdzie żądają zadań, bo to się mija z celem i czuję się trochę robiony w balona.
Można oczywiście potraktować zadanie rekrutacyjne jako kolejny projekt, na bazie którego można następnie zbudować coś własnego do portfolio. I tak to końcowo zacząłem traktować, więc nie jest to całkowicie bezproduktywne. Ale pod kątem samego procesu rekrutacyjnego jak dla mnie to jest jednak słaba forma selekcji, przynajmniej przy obecnym podejściu rekruterów do tematu.
Najwięcej mi chyba dawały takie konkretne rozmowy z wiedzy o językach, z krótkimi zadaniami do wykonania czy też jakimiś problemami postawionymi do rozwiązania. Niestety, w ostatnim czasie prawie nie miałem okazji w takich uczestniczyć, bo ciągle tylko zadania, zadania, zadania. Nawet taka prosta rozmowa z HR daje więcej, niż "bez-feedbackowe" klepanie taska rekrutacyjnego, bo przynajmniej można poćwiczyć angielski i autoprezentację.