Sam do tematu dotacji podchodziłem kilka lat temu w pewnej firmie.
Sytuacja była praktycznie identyczna z tym, co pisze @renderme. Temat został wyceniony też na kilkadziesiąt tysięcy (też coś w okolicy 70, nie pamiętam dokładnie), w tej cenie zawierało się wszystko - nowe serwery, napisanie aplikacji oraz wdrożenie.
Potem ze strony zarządu padł pomysł, żeby na to uzyskać dotację, została zatrudniona specjalistyczna firma, która miała się tym zająć.
Mimo, że podczas wyceny wcale nie cięliśmy kosztów, wszystko było zrobione "na bogato", ale nie na wyrost (w końcu co mogę za to, że potrzeby klienta nie były jakieś wybitnie wygórowane), gdy "fachowcy" rzucili na to okiem, to uznali, że kwota jest za mała i szkoda czasu. No ale że zarząd firmy się napalił na dotacje, to zaczęło się powiększanie kwoty.
Do pierwotnej sumy doszło prawie drugie tyle za doradztwo i obsługę wykonane przez "firmę od dotacji" - zapewniali, że tutaj wszystko jest OK, bo te środki zostaną zwrócone, gdy otrzymamy dofinansowanie, zostaną rozliczone w ramach przyznanej dotacji. Okazało się, że skoro mamy dostać tyyyle kasy za free, to przecież można kupić serwery nie na miarę naszych potrzeb, ale takie, co by mogły pół Google obsłużyć. Tak samo aplikacja - nagle w wycenie zrobił się z niej prawie że SAP za 10x wartości pierwotnej.
Ostatecznie wyszła z tego suma rzędu 300kpln. Firma wystawiła swoją fakturę, która została przez zarząd opłacona. Potem okazało się, że dotacja nie wypaliła, ale firma nie poczuwa się do zwrotu kosztów, bo oni swoją pracę wykonali, projekty stworzyli, wnioski wysłali, a że skończyła się pula do rozdania to już nie jest ich wina.
MORAŁ:
- Na dotacji zyskała jedynie firma pośrednicząca.
- Zleceniodawca wydał i tak tyle samo kasy, ile miał pierwotnie, tylko zamiast posiadać działający system, zapłacił magikom za sporządzenie wniosku, który nie wypalił.
- Całość trafiła do sądu, gdzie się podobno przez dłuższy czas nieźle trzaskali.
- Na szczęście wycofałem się w porę z tego projektu i mnie poprzedni pkt. nie dotyczy ;)