Zawsze gdy sa jakies rankingi na temat zarobkow to w IT najlepiej wychodza Project Managerzy. O ile jest to programista to to dla mnie zrozumiałe, ale jestem teraz w nowej firmie, gdzie jest właśnie PM, który programistą nie jest. Skończył informatykę, coś tam umie programować, ale nie ma szans, żeby komuś w czymś pomógł, bo umie na poziomie studenckim. Ma jednak jakieś tam certyfikaty językowe i SCRUMowe. Niestety ciężko się z tym gościem dogadać na temat pracy, bo po prostu wychodzi brak doświadczenia i on więcej szkodzi niż pomaga w programowaniu. Inne rzeczy są ok, ale się zastanawiam czy on rzeczywiście zarabia lepiej od przeciętnego programisty? Rozmawiałem ze znajomymi i u nich też się zdarzają nietechniczni Project Managerzy. Dla mnie to nowość, bo zawsze miałem technicznego PM. Ostatnio doszło między nami do konfliktu, bo powiedzialem, ze nie zrobie tego na szybko, bo tak to się niedługo wysypie, a on że jak nie umiem takich banalnych rzeczy to może powinienem się zwolnić albo obniżyć zarobki. Zdenerwowało mnie to i się zastanawiam czy rzeczywiście tacy ludzie zarabiają najwięcej w Teamach? Ja nie mówię że bycie PM jest łatwe, bo też trzeba dużo umieć, ale chyba nie tyle co programista.
Wielki Krawiec napisał(a):
jak nie umiem takich banalnych rzeczy to może powinienem się zwolnić albo obniżyć zarobki.
Ale to jakiś burak jest, a nie PM...
Wielki Krawiec napisał(a):
Ja nie mówię że bycie PM jest łatwe, bo też trzeba dużo umieć, ale chyba nie tyle co programista.
Co z tego że trzeba mniej umieć jak jest to pozycja o ściśle wyższej odpowiedzialności i o wiele wyższej widzialności dla osób z góry (czytaj: osób które zarządzają budżetem)? Jeśli sądzisz że zarobki są proporcjonalne do wnoszonej wartości to chyba nie pracujesz w branży zbyt długo.
IMO problemem jest przekonanie, że kariera programisty podczas awansowania musi prowadzić do menadżerki.
Tymczasem szeroko pojęta inżynierka i zarządzanie ludźmi wymaga innego zestawu umiejętności.
Znam wielu super programistów, którzy po "awansowaniu" na jakiegoś tam menadżera stają się nieszczęśliwi. Najczęściej prowadzi to do tego, że firma traci dobrego inżyniera, bo gość nie chce być "zdegradowany".
Tymczasem znam też odwrotny przykład: gość był dupa wołowa, a nie programista (ledwo "hello world" był w stanie napisać), ale jak został Scrum Masterem, a potem menadżerem, to okazał się człowiekiem na swoim miejscu. Warto zwrócić uwagę, że jako menadżer nawet nie próbował narzucać rozwiązania inżynierskie.
Pewnie tu leży problem, skoro awans programisty musi prowadzić do menadżerki, a awans to większe pieniądze, to menadżer powinien zarabiać więcej.
Drugi problem, to fakt że zwykle to menadżer decyduje o pensjach, więc kto będzie zarabiał więcej inżynier czy menadżer?
A trzeci problem, chętnych do zarządzania ludźmi trudno znaleźć, szczególnie tych kompetentnych.
PMowi płaci się za odpowiedzialność i umiejętność zarządzania projektem a nie za wiedzę techniczną. Oczywiście wiedza techniczna się PMowi przydaje bo wtedy nie daje się robić w balona. W Twoim przykładzie koleś jest kompletnym burakiem i mam nadzieję, że nie zrobi wielkiej kariery.
Wielki Krawiec napisał(a):
on że jak nie umiem takich banalnych rzeczy to może powinienem się zwolnić albo obniżyć zarobki.
Jeśli naprawdę ci tak powiedział to menadżerem też jest do d**y.
Najlepiej załatwić to profesjonalnie, zaprosić gościa na stronę, powiedzieć że: rozumiesz z czego wynika jago niepokój, ale jego zachowanie było nieprofesjonalne i nie prowadzi do rozwiązania. Niestety prowadzi to do złej atmosfery w pracy i masz nadzieję, że to się nie powtórzy.
Staraj się mówić tak, by nie wywołać odruchu obronnego, bo jeśli odbierz to za atak to nic się nie zmieni.
Jeśli to nie pomoże to albo eskaluj sprawę do jego przełożonego, albo naprawdę złóż wypowiedzenie.
Można zripostować :):
"Jeśli w ten sposób jako PM rozmawiasz z ludźmi w zespole to może powinieneś się zwolnić albo obniżyć zarobki" :)
Wielki Krawiec napisał(a):
bo tak to się niedługo wysypie, a on że jak nie umiem takich banalnych rzeczy to może powinienem się zwolnić albo obniżyć zarobki.
Nie dziwię się, że Ciebie to zdenerwowało. Sam bym się wkurzył i pewnie coś bym odpowiedział, albo poprosił twojego PM na stronę i powiedział co o tym myślę. Zwłaszcza że nie życzę sobie takiego podejścia do pracy. Prawdopodobnie poszłoby na noże.
Na Twoim miejscu zaczołbym się rozglądać za innym projektem.
MarekR22 napisał(a):
Drugi problem, to fakt że zwykle to menadżer decyduje o pensjach, więc kto będzie zarabiał więcej inżynier czy menadżer?
Jeżeli gdzieś PM decyduje o pensjach programistów, to należy taką firmą opuścić, bo coś bardzo jest nie tak. Te stanowiska są równorzędne, różniące się po prostu zakresem zadań. Hierarchia przebiega gdzie indziej, negocjacje finansowe także.
Jestem PMem i nietechnicznym i jeszcze do tego kobietą :P i z drugie jstrony też jest cięzko bo ja zawsze chce zrobic wszystko, by mojemu zespolowi programistow pracowalo sie jak najlepiej wiec nie zawracam im dup*y jak trzeb JIRę uzupełnic albo zupdate'ować statusy jeśli duzo pracują, to im nawet obiadki przyniosę do biurka. Ale nistety są PMowie którzy pmowanie traktują jak rządzenie ludźmi, to moim zdaniem sa pmowie do dup**.
A jeśli chodzi o zarobki to np u nas Mid Front-End dev zarabia 8-12 netto UoP a Junior PM 5500 netto, a Mid PM ok 8-12 netto jak deweloperzy ;)
** mówię o firmie która jest w mieście zaliczanych do tych jednych z największych w Polsce :)
A ja tak mowilem "programistom" ze sobie jaja robia jak przedstawiaja jakies tam trywialne problemy jako ciezki i zaimplementowanie zajmie im duzo czasu. A jak zaczeli mi tlumaczyc ze ftp/sftp to kiepska, zawodna technologia (do naprawde trywialnych zadan - importu max 20 plikow) i za jakis rok bedzie lepiej jak kupia cos od IBM to sie wywolala krotka dyskusja o tym ze robia to calkiem zle. Korporcja. Seniorzy. Z Indii... Zajmuja sie ESB ktory tylko transferuje pliki... :)
Ale ty wiesz, że on zarabia więcej czy zakładasz, że zarabia więcej? PM-owie często zarabiają mniej niż senior dev.