http://coaching.focus.pl/2012/10/25/zmierzch-ery-etatow/
Nie chce reklamować jakiejkolwiek strony ale dziś na "fejsie" walnął na tablicy taki o to link. Z ciekawości wszedłem, przeczytałem i zdumiałem. Czy faktycznie za kilka-kilkanaście lat praca na etacie przejdzie do lamusa?
Część z tekstu:
Menedżer przyszłości będzie musiał znać biegle kilka języków obcych, być elastyczny, możliwe, że będzie musiał stale podróżować na duże odległości i podejmować decyzje związane z dużym ryzykiem. Jedno z większych wyzwań to także zdolność do współpracy z ludźmi należącymi do odmiennych kultur i wypracowanie metod motywowania i nagradzania pracowników w różnych rejonach świata.
Tomasz Lechowicz pracował dla amerykańskiego koncernu Guardian Industries Corporation, budował hutę szkła pod Moskwą i usprawniał działanie linii produkcyjnej szkła w Teksasie. „W Rosji moi koledzy mieli największe trudności z wykonywaniem wielu zadań równolegle i z wielotorowym myśleniem. Musiałem też im wyjaśniać, co to znaczy, że coś jest czyste, i że coś jest dokładnie zrobione. Z kolei w Stanach Zjednoczonych, gdzie w ciągu trzech miesięcy miałem doprowadzić do zwiększenia wydajności linii produkcyjnej o 75 proc., największym problemem było przekonanie Amerykanów, że istnieją w innych krajach lepsze metody od tych, które znają z własnego podwórka. Niezależnie od miejsca, w którym pracowałem, największym wyzwaniem byli ludzie, a nie sprzęt” – opowiada Lechowicz.
Nowy lider to nie tylko specjalista od zarządzania i organizowania działań firmy czy budowania sieci relacji. To także błyskotliwy pomysłodawca, który dzięki wiedzy będzie umiał wypracować sobie autorytet. „Kończą się czasy, w których lider korzysta ze statusu wynikającego ze stanowiska” – mówi Joanna Pommersbach. Znacznie mu pomoże stała współpraca z mentorem i coachem, doświadczonym, emerytowanym liderem biznesu.
Kluczem do kariery stanie się kreatywność i wiedza niezbędna w rozwiązywaniu problemów. Zawody inżynierskie z Europy przeniosą się do Azji, gdzie nadal nie będzie brakować młodej i taniej siły roboczej. Techniczne umiejętności staną się mniej ważne, bo ich łatwiej można się nauczyć.
Znikną zawody wymagające powtarzalnych, rutynowych czynności, przestaną być potrzebni kasjerzy, recepcjoniści, bibliotekarze czy osoby przetwarzające dane. Za to zwiększy się zapotrzebowanie na pracę wymagającą bezpośredniego kontaktu w służbie zdrowia i w edukacji. Tych ludzi komputery i roboty nie zastąpią. A w każdym razie nie w ciągu najbliższych dwóch dekad.