To jest dyskusja z serii "wyższość świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą". Zalety dużych korpo padły, jam jest w małej firemce i oto mój pogląd na obecny rzeczy stan:
-
jesteś prze gość, bo przełączyłeś się w Kalkulatorze na widok Programisty i czasami wybierasz HEX (cokolwiek więcej wywołuje okrzyk ekstazy jak zobaczenie nagiej Beaty Kozidrak przez osobę w wieku emerytalnym)
-
odpowiadasz za projekt w 100%, nikt się nie pakuje, nie sprawdza co jak robisz i nie psuje czegoś w tym co robisz (psucie to zmora średnich firm/małych korpo, gdzie robią studenci bez doświadczenia i zmieniają się jak rękawiczki - trafisz na team debili, to choćbyś na głowie stanął, to projekt wyjdzie zwalony we wszystkich możliwych kierunkach, z poślizgiem, a po tyłku dostają równo wszyscy - Ty też)
-
ponieważ nikt na niczym się nie zna, to można nieco zawyżyć wagę swej pracy (np. narzekając ile to trzeba zrobić skomplikowanych operacji, żeby tekst na stronie był wyrównany do prawej, gigantyczny kod na 10 000 linijek w PHP jest do tego niemal niezbędny - wszystko jest git, póki jednak nie zatrudnią lub nie dowiedzą się od kogoś, że jednak nie bardzo)
-
przy dobrych wiatrach gdy wyczerpią się pomysły na rozwijanie/poprawianie/tworzenie bywa że można pod płaszczykiem utrzymywania sprawności systemu się nie przemęczać i na luzie dorabiać z wyprzedzeniem to, co da się przewidzieć, że za niedługo się sypnie jako pierwsze.
-
(wszystko to, co na + w dużych korpo)
-
zarobki zwykle mierne, trzeba się ciągle wykłócać o swoje, lubią robić wałki na zasadzie mniej na umowie - reszta pod stołem, okresy próbne po ileś miesięcy lub kombinacje z ZUS-em - trzeba się pilnować, nie iść na żadne ustepstwa
-
socjał ogranicza się do obecności WC, lodówki (na szczęście zwykle nie stoi w WC), stołu i rozpadających się krzesełek w stylu późnobarokowego PRL-u
-
szkolenia organizujesz sobie sam (zamawiasz przez portal google.com :] )
-
biuro z resztą ludzi nie związanych z programowaniem, przeważnie nie mają co robić i przeszkadzają
-
wyraz delegacje nie istnieje (nie licząc wyjść na przerwie po bułkę do spożywczaka, sponsorujesz sobie sam, wrażenia gratis)
-
ludzie zwykle nieciekawi, dość często komputerowi troglodyci, niekompetentni zarówno w tym, co robisz Ty, jak i w tym, co sami robią (ale w ramach rozrywki można sobie robić dzienne statystyki kto w czym się bardziej ośmieszy)
-
pracujesz nad starym sypiącym się kodem systemu napisanego lata świetlne temu lub dostajesz zadania "na wczoraj" niezależnie, czy realnie da się je zrobić w godzinę, czy w pół roku.
Uzupełnienie - nie przedstawiłem rekomendacji (jeśli można - proszę połączyć)
Polecam jednak małą firmę. Dlaczego? W dużej korpo jest ciśnienie na sukces, wbrew pozorom wcale nie jest łatwo się ukryć i nic nie robić. W dobrze zarządzanych korpo musisz przedstawić dzień w dzień co robiłeś, jak i po co. Można zmyślać, ale nadejdzie taki dzień, że dowali Ci kumulacją jak w lotto i będziesz musiał zrobić to, co ściemniłeś, albo wylecisz z hukiem i syfem w papierach. W małej firmie, szczególnie nie stricte informatycznej jak trafisz, że jesteś sam na stanowisku informatyka (albo reszta to pozoranci i robią coś innego, a mają wpisane, żeby mieć fajne CV w przyszłości jak odejdą), to wystarcza, abyś przetrwał pierwsze 3 miesiące. Jeśli zaznajomisz się z sytuacją i ją opanujesz, to jesteś bogiem. Nie zwolnią Cię łatwo, bo wiedzą, że ogarnięcie tego syfu zajmie kolejnej osobie nieco czasu - musiałbyś naprawdę grubo nawalić. A w korpo wylecieć łatwo, bo studentów nie brakuje. Jak się mocno nie wykażesz, to możesz nie zagrzać miejsca. Z ludźmi w małej firmie też da się żyć - wkurzają, ale jak polubisz tych wariatów, to jakoś będzie to szło.
Pracę w korpo polecam osobom niewyżytym, którzy cisną na sukces i wiedzą, że dadzą radę robić pod presją. Mniejsze firmy = mniej ciśnienia, luzujesz, ale zarazem zapominasz o awansach i luksusie - po prostu będziesz zawsze klepać nudy, bez większych perspektyw na rozwój. W porywie doświadczysz zacnego uścisku dłoni prezesa, co jest niezwykłą nobilitacją, podwyżki pensji są wszak przereklamowane :]
No i nie wolno zapominać, że od każdej reguły istnieją wyjątki. Masz pecha, to trafisz w małej firemce na szefa informatyka, który ma pojęcie i Cię zajedzie jeśli jesteś cienki jak sik węża. A w dużej - jeśli mądrze gospodaruje zasobami ludzkimi, to nie będzie tragedii i nie przemęczysz się. Podstawa: czytać opinie o pracodawcach i na ich bazie wyciągać wypadkową (bo nie zawsze są to wpisy uczciwe, trzeba wypośrodkować).