Stąd ogólny wniosek, że nie jesteśmy w stanie nasycic atmosfery CO2 o więcej niż 16%, a zważywszy, że wydobycie WSZYSTKICH paliw kopalnianych jest niemożliwe technicznie i nieekonomiczne, to w najlepszym wypadku wyemitujemy 10% CO2 wiecej niż mamy.
Tak to jest, kiedy ktoś nie do końca znający temat bierze się za wyciąganie własnych wniosków.
Stężenie CO2 w atmosferze wzrosło z 280 ppm (10e-6) do 420 ppm w ciągu ostatnich 200 lat: https://twitter.com/PeterGleick/status/1127960911094865920
Nawet gdyby twoje wyliczenia byłyby prawdziwe (nie podałeś żadnych źródeł) to ignorują one spalanie materiałów nie będących paliwami kopalnymi, a zawierających węgiel (choćby i drewno). A przecież reakcji, w których wydziela się tlenek/dwutlenek węgla jest w cholerę - z tego co pamiętam wystarczy zmieszać sodę oczyszczoną z czymś kwaśnym (np. kwasek cytrynowy) i już bez paliw kopalnych będziesz miał CO2.
Ano, widać, że brak Ci inżynieryjnego myślenia.
De facto JEDYNĄ możliwą formą tzw. emisji CO2 jest spalanie paliw kopalnianych, z tym że gaz, ropa i węgiel to 99.99% tych paliw, a pewnie zdarzają się inne rzadsze.
Teoretycznie inną metodą emisji CO2 jest redukcja ożywionej biomasy, innymi słowy: jezeli palisz drewnem z lasu, ale utrzymujesz taka sama wielkosc lasu na przestrzeni lat to emitujesz dokladnie tyle CO2, ile te drzewa magazynują w czasie swojego życia.
Dlatego też powiedziałem, że jedyna, bo obszarów lasów w całej europie się nie zmniejsza od dekac, a obszarów zielonych wprowadza się coraz więcej.
Z reszta, 90% emisji to spalanie paliw, produkcja cementu to 3%, pozostale skladowe sa mniejsze.
Przeglądam rózne statystyki właśnie i badania. Co ciekawe ropy naftowej mozliwej do wydobycia nie ma wcale dość dużo, żebyśmy mogli istotnie popsuć klimat. Najwiecej jest wUngla. Z łącznych 4000 MT opłacalnych do wydobycia jest prawie 4%.