Wg mnie optymalność w kwestii seksualności to abstynencja seksualna.
Zatem optymalne jest wymarcie ludzkości?
Gender - fakt, mit czy kit?
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
https://docs.google.com/document/d/1Z0kr3XDoM6cr5TgHH0GXQTjyikr7WpCkpWFn9IglW3o/edit
Maximizing happiness = death.
In the goal seeking or reinforcement model of AI, this means maximizing a utility function which depends on mental state. Normally, we can only do this by manipulating the environment. But an uploaded mind could also do this by modifying its own software. A state of maximum utility would be static. Any thought or sensory input would be unpleasant because it would result in a different state with lower utility.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
Gender to jest głupota. Tzn samo promowanie tego jest głupotą ihmo. Czemu? Zostało udowodnione to, że mózg mężczyzny i kobiety jest inny. To jest fakt. Mózg kobiety i mężczyzny posiadają różnice. Fizyczne. Twierdzenie, że mężczyzna urodził się w ciele kobiety, czy na odwrót jest pozbawione sensu. Dlaczego, bo ten mężczyzna, który myśli, że jest kobietą ma budowę mózgu mężczyzny. W jego krwi płyną męskie hormony, posiada męskie myślenie, ma inną budowę ciała i wiele, wiele innych. Są osoby, które twierdzą, że jest inaczej, ale tak nie jest. To jest po prostu zwykłe zaburzenie, które można wyleczyć.
Doczekaliśmy się takich czasów, że takie zaburzenia podnosi się do rangi problemu tolerancji itp. W ogolę słowo tolerancja bardzo często jest używana w złym kontekście, ale o tym może innym razem :)
Generalnie chodzi o to, że osobnik, który ma cechy określonej płci, lecz myśli, że jest płci przeciwnej, nie powinien ubierać kiecki itp, tylko komuś takiemu powinno się pomóc. Podobnie jest z homoseksualizmem.
Co do słowa "tolerancja", to jak mówiłem wcześniej, jest ono wykorzystywane źle. Ja mogę np tolerować jakieś zachowanie, ale się z nim nie zgadzać, nie akceptować. Sądzę, że Polacy są dość tolerancyjni, ale nie akceptują zbytnich "odchyłów od normy", gdyż czują, że jest z tym coś nie tak i nieraz czują się zagrożeni.
Tak więc, wiele osób (w tym ja) tolerują w społeczeństwie LGBT, ale się z nim nie zgadzają i nie chcą, aby to wchodziło do ich życia. Gender mówi nam o tym, że możemy sami sobie wybrać płeć. To jest totalne nieporozumienie. Nigdy mężczyzna, który ubierze kieckę i zacznie się malować, nie stanie się kobietą. Dlaczego? Bo natura go zaprojektowała tak, że ma mniejszą wrażliwość emocjonalną, widzi nieco mnie kolorów niż kobiety, że nie ma takiej dużej swobody okazywania i wyznawania uczuć i wiele wiele więcej (mówię ogólnie). Tak samo jak jakaś dziewczyna, która ubierze spodnie i zetnie włosy nie wyzbędzie się swojej naturalnej wrażliwości, poczucia bezpieczeństwa itp. Są oczywiście wyjątki od normy, ale tak jak mówiłem - różnego rodzaju zaburzenia da się leczyć.
Jaki jest absurd w gender? A no tak, że teraz ja jestem mężczyzną. Za miesiąc mi się odwidzi i postanowię, że jestem kobietą. Mogę? A no mogę. Jak mi się to znudzi, to znów mogę być po roku mężczyzną. Więc kim tak naprawdę jestem? Męzczyzną przez 25 lat, później kobietą rok i później znów mężczyzną?
A co jeśli ja naprawdę, bardzo głęboko zacznę wierzyć, że jestem Napoleonem? Serio mówię. Jestem Napoleonem! Zażądam zmiany w dowodzie osobistym. Rok urodzenia też mi się zmieni. Możecie uważać, że jestem jakiś pop***ony, ale ja w głębi serca czuję, że jestem napoleonem i jak wczoraj pamiętam klęskę z rosjanami! W normalnym świecie by mnie zamknęli, ale skoro istnieje gender, to mam prawo zostać tym kim się czuję. Precz z nietolerancją!
Co w gender jest najgorsze wg mnie? Nie to, że ktoś ubierze sobie kieckę, lecz to, że zaczyna się wpychać to na siłę. Na zachodzie widać to wyraźniej. Ludzie wierzący, że ma to sens chcą to wepchnąć do szkół, chcą, aby rodzice wychowywali dzieci w myśl tej ideologii. Powiem tak: nie mam nic przeciwko, aby jakiś tam rodzic wychowywał swoje dzieci w myśl gender. Mam przeciwko temu, że powoli wymusza się tego ode mnie. A jak się z tą ideologią nie zgadzam, to znaczy, że jestem jakiś homofob, zacofany katol i w ogóle jakieś same zło, co nie wie co to tolerancja, ograniczam swoje dzieci i wychowuje je na nietolerancyjne i złe.
Poza tym są też materiały (głównie na zachodzie, ale do nas też może to przyjść), gdzie namawia się rodziców, by seksualnie pobudzały swoje dzieci, a to po to, aby je przygotować do dorosłego życia. Pomijając już fakt, że jest to namawianie do pedofilii, to sama idea tego jest kompletnie błędna. Mnie KOMPLETNIE NIKT nie przygotowywał do tego "dorosłego życia". Przygotowanie do życia w rodzinie u nas w szkole było tragiczne. Były puszczane filmy, z których się śmialiśmy i nic z nich nie wyniosłem. I co? I bez tego wiem jak się poczyna dzieci, wiem jak się zabezpieczać czy też wiem mniej więcej jak wyglądają etapy rozwoju płodu itp. To przychodzi z czasem i nie trzeba instruować na bananach dzieci jak kondoma założyć.
Staram się do gender podejść jakoś uczciwie i znaleźć coś w nim takiego, co by przemawiało za plus za tym. Intencje (pod warunkiem, że szczere) może są dobre - dobro dziecka - lecz kompletnie źle podchodzą do tego tematu.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
no_solution_found napisał(a):
Jaki jest absurd w gender? A no tak, że teraz ja jestem mężczyzną. Za miesiąc mi się odwidzi i postanowię, że jestem kobietą. Mogę? A no mogę. Jak mi się to znudzi, to znów mogę być po roku mężczyzną. Więc kim tak naprawdę jestem? Męzczyzną przez 25 lat, później kobietą rok i później znów mężczyzną?
A co jeśli ja naprawdę, bardzo głęboko zacznę wierzyć, że jestem Napoleonem? Serio mówię. Jestem Napoleonem! Zażądam zmiany w dowodzie osobistym. Rok urodzenia też mi się zmieni. Możecie uważać, że jestem jakiś pop***ony, ale ja w głębi serca czuję, że jestem napoleonem i jak wczoraj pamiętam klęskę z rosjanami! W normalnym świecie by mnie zamknęli, ale skoro istnieje gender, to mam prawo zostać tym kim się czuję. Precz z nietolerancją!
Zmiana w dowodzie to oczywisty nonsens, natomiast jeśli komuś się uwidzi że jest innej płci czy Napoleonem, to czemu miałby tego nie głosić? Czemu miało by się zamykać takiego kogoś? Jeśli ktoś nie zagraża społeczeństwu, to nie widzę sensu zamykania takiego kogoś i płacenia na jego utrzymanie w psychiatryku.
Inni ludzie oczywiście mają możliwość nie przyjęcia do wiadomości słów głoszonych przez takiego osobnika.
Ogólnie według mnie to jest proste. Na poziomie państwowym nie powinno być możliwości zmiany płci i tyle.
Na poziomie społecznym, ludzie mogą robić co chcą nie łamiąc zasady nieagresji. Ale wszelkie odchylenia od normy które się nam nie podobają najlepiej olać i tyle.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
Mnie KOMPLETNIE NIKT nie przygotowywał do tego "dorosłego życia". Przygotowanie do życia w rodzinie u nas w szkole było tragiczne. Były puszczane filmy, z których się śmialiśmy i nic z nich nie wyniosłem. I co?
No właśnie to, że to widać w twoich wypowiedziach -_-' Masz zerowe pojęcie o biologii i psychologii i śmiesz twierdzić, że twoje wymysły to są FAKTY. Jest różnica między zdaniem: "Zostało udowodnione to, że mózg mężczyzny i kobiety jest inny." a zdaniem "Zostało udowodnione to, że mózg STATYSTYCZNEGO mężczyzny i STATYSTYCZNEJ kobiety jest inny." BTW w tych samych badaniach udowodniono, że różnice zaczynają się pojawiać w okresie dojrzewania, ale ten fakt przemilczmy, bo nie pasuje pod tezę, co nie? Natura NIE JEST zero jedynkowa. Gdzie w waszym widzeniu świata są hemafrodyci lub osoby z zaburzeniami chromosomów płciowych? Zespół Klinefeltera też się pewnie skutecznie leczy?
Dodajmy do tego, że kłócicie się ze swoimi własnymi wymysłami na temat poglądów jakichś osób, które się w tym wątku nie wypowiadają... (jakaś tajemna nacja zwana "postępowcami") Ten topik zszedł na dno...
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
Natura NIE JEST zero jedynkowa. Gdzie w waszym widzeniu świata są hemafrodyci lub osoby z zaburzeniami chromosomów płciowych? Zespół Klinefeltera też się pewnie skutecznie leczy?
Oczywiście, że nie jest zero-jedynkowa, ale zwykle z powodu znikomej ilości odchyleń nie tworzy się szalonych klasyfikacji.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
ale zwykle z powodu znikomej ilości odchyleń nie tworzy się szalonych klasyfikacji.
Bzdura nad bzdury. Chorób się nie klasyfikuje? Zaburzeń? Parafilii? Klasyfikuje się nawet takie choroby, które zdarzają się raz na 100 000 urodzeń i rzadziej. Sklasyfikowano syndrom MDP, który do tej pory rozpoznano u OŚMIU osób.
Chciałeś chyba powiedzieć, że CHCIAŁBYŚ, by nie klasyfikowano. Ale dlaczego przeszkadza ci rozwój nauki, to ja kompletnie nie rozumiem.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
No to czemu ograniczać się do 2 płci w dowodzie? Można dać wybór 100000 płci, w tym takie rozpoznane wśród ośmiu osób. Przeróbmy gramatykę, do "on, ona, ono" dodajmy jeszcze z 10 opcji.
Tylko skoro nie ma różnicy między płciami to po co to w ogóle roztrząsać? Po co ktoś ma się określać czy jest kobietą lub mężczyzną skoro podobno nie ma różnicy?
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 4883
Mam rozwiazanie. Niech beda specjalne reguly dla takich osob. Np w sporcie nie wolno im wystepowac ani w grupie mezczyzn ani w kobiet. Musza znalezc sobie innych podobnych i zrobic swoj wlasny turniej :) Toalety np w galerii? Powinny byc dla nich zabronione, chyba ze sa specjalnie dla nich wybudowane. Np jezeli ktos zmienial plec 5 krotnie to powinna byc toaleta ""dla tych co zmienili plec piecokrotnie" itd itp :)
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
Po co ktoś ma się określać czy jest kobietą lub mężczyzną skoro podobno nie ma różnicy?
A kto twierdzi, że nie ma różnicy? Po raz kolejny polecę artykuł: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9256
@fasadin, ja mam lepszy pomysł. Dajmy ich od razu do gazu - ostateczne rozwiązanie kwestii transseksualnej. Wszystkie problemy rozwiązane jednym kurkiem! I świat znów może być prosty...
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Wrocław
Wibowit napisał(a):
Otóż to! Są tacy, którzy twierdzą, że są Napoleonami, ale nikt się do tego nie przychyla. Zamiast tego stwierdza się chorobę psychiczną i zamyka delikwenta w zakładzie psychiatrycznym. Mimo długotrwałej rehabilitacji objawy choroby rzadko przechodzą.
Są tacy, którzy twierdzą, że są dobrymi programistami, a piszą słaby kod i nikt ich za takich nie uznaje. Nikt też nie stwierdza u nich choroby psychicznej ani nigdzie nie zamyka. A może powinno się tak robić, bo to w końcu też pewno jakaś choroba?
Zacząłeś w wątku o gender (z niezrozumiałych powodów) pisać o transseksualizmie. Jak rozumiem chcesz, aby uznano go za chorobę? To się chyba spóźniłeś...
no_solution_found napisał(a):
W jego krwi płyną męskie hormony, posiada męskie myślenie, ma inną budowę ciała i wiele, wiele innych.
Męskie hormony płyną w krwi wszystkich kobiet, a żeńskie w krwi wszystkich mężczyzn.
Generalnie chodzi o to, że osobnik, który ma cechy określonej płci, lecz myśli, że jest płci przeciwnej, nie powinien ubierać kiecki itp, tylko komuś takiemu powinno się pomóc.
Chcesz pomagać komuś na siłę?
Nigdy mężczyzna, który ubierze kieckę i zacznie się malować, nie stanie się kobietą. Dlaczego? Bo natura go zaprojektowała tak, że ma mniejszą wrażliwość emocjonalną, widzi nieco mnie kolorów niż kobiety, że nie ma takiej dużej swobody okazywania i wyznawania uczuć i wiele wiele więcej (mówię ogólnie). Tak samo jak jakaś dziewczyna, która ubierze spodnie i zetnie włosy nie wyzbędzie się swojej naturalnej wrażliwości, poczucia bezpieczeństwa itp. Są oczywiście wyjątki od normy, ale tak jak mówiłem - różnego rodzaju zaburzenia da się leczyć.
Kobieta, która ma krótkie włosy, jest stanowcza i ma zdolności przywódcze, to dla Ciebie zaburzenie kwalifikujące się do leczenia?
Jaki jest absurd w gender? A no tak, że teraz ja jestem mężczyzną. Za miesiąc mi się odwidzi i postanowię, że jestem kobietą. Mogę? A no mogę. Jak mi się to znudzi, to znów mogę być po roku mężczyzną. Więc kim tak naprawdę jestem? Męzczyzną przez 25 lat, później kobietą rok i później znów mężczyzną?
To jest absurd w Twojej głowie, który nie ma żadnego związku z gender.
Staram się do gender podejść jakoś uczciwie i znaleźć coś w nim takiego, co by przemawiało za plus za tym.
Nie, nie starasz się, bo nawet nie spróbowałeś doczytać o co w tym chodzi.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
Pytam o to, jak rozróżnić płeć. To nie ma związku z gender?
Z tego co rozumiem, gender studies starają się wykazać że kobiety i mężczyźni różnią się tylko i wyłącznie genitaliami, a cała reszta różnic jest kulturowa, czyli inaczej mówiąc mylnym wyobrażeniem.
Pewnie znowu się pomyliłem i jednak w tym gender coś tam chodzi o coś zupełnie innego. Tylko, że teoria teorią, a w praktyce jest burdel (w sumie u lewicowców to norma). Kto robi testy na płeć mózgu? Trzeba je przejść zanim będzie można wymagać zwracania się wskazującego na inną płeć?
Po co w ogóle jest ta szopka i po co gmatwać tak proste sprawy? Obecne proste rozróżnienie na kobietę i mężczyznę jest praktyczne. Kobieta jest słabsza psychicznie i fizycznie, rodzi dzieci, itd więc jeśli ktoś ma mieć ułatwioną gdzieś sprawę to właśnie kobieta, a nie mężczyzna właśnie ze względu na biologiczne cechy. Jeśli stukilogramowy kwadratowy kafar stwierdzi, że jest kobietą to podział straci sens.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
Wibowit napisał(a):
. Kobieta jest słabsza psychicznie i fizycznie, rodzi dzieci, itd więc jeśli ktoś ma mieć ułatwioną gdzieś sprawę to właśnie kobieta, a nie mężczyzna właśnie ze względu na biologiczne cechy. Jeśli stukilogramowy kwadratowy kafar stwierdzi, że jest kobietą to podział straci sens.
Czyli proponujesz podział: silniejsi są mężczyznami, słabsi kobietami?
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Wrocław
Wibowit napisał(a):
Z tego co rozumiem, gender studies starają się wykazać że kobiety i mężczyźni różnią się tylko i wyłącznie genitaliami, a cała reszta różnic jest kulturowa, czyli inaczej mówiąc mylnym wyobrażeniem.
Z tego, co ja rozumiem, to "gender studies" starają się wykazać, że wiele cech przypisywanych płciom wynika z tradycji i kultury - czyli przyzwyczajenia, a nie z różnic biologicznych.
Tylko, że teoria teorią, a w praktyce jest burdel (w sumie u lewicowców to norma).
Ale nie aż taki jak u prawicowców, którzy głoszą idee wolności osobistej, a jednocześnie chcą narzucać swoje normy innym.
Ja też nie wiem, po co ta szopka. Mi po prostu nie przeszkadza, gdy Krzyś nagle chce mieć na imię Ania, nosić sukienki i się malować. To jest dziwne, ale to nie powód, żeby prowadzić z tym wojny. Odmawianie komuś człowieczeństwa czy szacunku z tego powodu jest po prostu infantylne. A jeśli to faktycznie grzech, to tym bardziej nie mamy prawa tego osądzać.
Ktoś chce sobie wybierać płeć, to niech to robi. Ja i tak zostanę przy swojej, wbrew całej katolickiej propagandzie, która twierdzi, że na skutek czegoś tam mogę chcieć ją zmienić.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
Tylko właśnie takie manipulowanie pojęciem płci podważa sens podziału jak i wynikające z niego ustanowienia.
Z tego, co ja rozumiem, to "gender studies" starają się wykazać, że wiele cech przypisywanych płciom wynika z tradycji i kultury - czyli przyzwyczajenia, a nie z różnic biologicznych.
A może chodzi też o to by wszelkimi sposobami różnice zatrzeć, przynajmniej w statystykach? Norwegia wydaje miliardy by zachęcić kobiety do studiowania męskich zawodów i lipa, wyniki są mizerne. Testy na IQ są od niedawna konstruowane tak by wykazywały jak najmniej różnic między płciami - czyżby to był dowód na to, że różnice w IQ wynikały z kultury zadawania męskich pytań kobietom (pff)?
Czepiasz się że offtopuję (moim zdaniem lekko), ale przecież nie będę toczył dyskusji w 5 wątkach naraz. Zresztą to dział Flame.
Nie rozumiem też co ma wolność do cudowania z pojęciem płci. Skoro jestem wolny, to mogę np nazwać Grodzką facetem, no nie?
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
A może chodzi też o to by wszelkimi sposobami różnice zatrzeć, przynajmniej w statystykach?
A może zamiast dywagować, zajrzyj wreszcie do tej wikipedii?
Gender (ang. gender, czyt. dżender – płeć, rodzaj gramatyczny), inne określenia to: płeć kulturowa, płeć psychiczna, płeć społeczna, płeć społeczno-kulturowa, tożsamość płciowa – jest to suma cech osobowości, zachowań, stereotypów i ról płciowych przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w ramach danej kultury w drodze socjalizacji, nie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała pomiędzy płciami, czyli dymorfizmu płciowego. Gender, czyli kulturowy składnik tożsamości płciowej, przekazywany jest poszczególnym jednostkom w sposób performatywny, czyli poprzez uczenie się, odgrywanie i powtarzanie zachowań innych osób tej samej płci. Na płeć społeczną składać się może np. sposób ubierania się, sposób zachowania, oczekiwane funkcje w ramach społeczeństwa, sprawowana władza itp. Gender odróżnia się tym od płci biologicznej (ang. sex), czyli sumy cech fizycznych i zachowań seksualnych wynikających z odmiennych funkcji i ról obu płci w procesie rozmnażania płciowego[1].
Gdyby zatrzeć te różnice, to gender studies nie miałoby prawa bytu, bo zajmuje się właśnie badaniem różnic!
Możliwe, że są na świecie ludzie, którym chodzi o to, by zatrzeć różnice między płciami. Na świecie są różne dziwaki. Jedne wymyślają, że płeć kulturowa to zło i kobieta nie powinna nosić sukienek bo ją to upadla (wpisuje w płeć kulturową). Inne dziwaki uważają, że jak chłopiec założy sukienkę, to na pewno zryje mu to psychikę i będzie gejem.
Tylko tak się składa, że nie widziałam w tym topiku wypowiedzi osób, które twierdziłyby, że należy zatrzeć różnice między płciami. Więc z kim wy się właściwie kłócicie i o co?
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
Z tego, co ja rozumiem, to "gender studies" starają się wykazać, że wiele cech przypisywanych płciom wynika z tradycji i kultury - czyli przyzwyczajenia, a nie z różnic biologicznych.
Ależ może sobie wynikać.
Ale z tego wyciąga się w domyśle wniosek (albo go mocno sugeruje) że jak coś wynika z tradycji i kultury to znaczy że jest nieistotne i trzeba to odwrócić do góry nogami.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
Tylko tak się składa, że nie widziałam w tym topiku wypowiedzi osób, które twierdziłyby, że należy zatrzeć różnice między płciami. Więc z kim wy się właściwie kłócicie i o co?
Topik na 4p to nie cały świat. Różnice zaciera się siłą, np różnice w płacach czy różnice w proporcjach zatrudnienia (poprzez parytety). W Szwecji zakazano (lub planowano zakazać, nie śledzę tematu) facetom sikać na stojąco, w imię likwidowania różnic.
Jakoś nie widzę konkretnych eksperymentów porównujących wydajność pracy kobiet i mężczyzn w różnych warunkach środowiskowych, pracy pod presją, pracy fizycznej/ umysłowej, itp itd Przedstawia się tylko objawy, czyli różnice płacowe i różnice proporcji płci w zawodzie i robi się wszystko by je usunąć. Różnice biologiczne się ignoruje, wszystko zwala się na zaszłości kulturowe.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Wrocław
Wibowit napisał(a):
Tylko właśnie takie manipulowanie pojęciem płci podważa sens podziału jak i wynikające z niego ustanowienia.
Wątpię, aby jakiś mały odsetek dziwnych ludzi podważał podstawę przetrwania gatunku... Niektórzy np. nazywają techno muzyką, i wcale to nie zmienia sensu istnienia muzyki.
A może chodzi też o to by wszelkimi sposobami różnice zatrzeć, przynajmniej w statystykach?
Tego nie wiem.
Norwegia wydaje miliardy by zachęcić kobiety do studiowania męskich zawodów i lipa, wyniki są mizerne.
Norwegia w ogóle wydaje miliardy, żeby edukować głąbów, którzy się do studiów nie nadają. Tak to już jest z bogatymi, że nie mają co z kasą robić.
Testy na IQ są od niedawna konstruowane tak by wykazywały jak najmniej różnic między płciami - czyżby to był dowód na to, że różnice w IQ wynikały z kultury zadawania męskich pytań kobietom (pff)?
Czy ktoś bierze na poważnie jakieś testy czegoś, co nie ma właściwie sensownej definicji?
Nie rozumiem też co ma wolność do cudowania z pojęciem płci. Skoro jestem wolny, to mogę np nazwać Grodzką facetem, no nie?
Jesteś wolny, więc możesz nosić sukienki. Ale jeśli chcesz zakazywać komuś noszenia sukienek, to już nie jesteś wolnościowcem.
Azarien napisał(a):
Ale z tego wyciąga się w domyśle wniosek (albo go mocno sugeruje) że jak coś wynika z tradycji i kultury to znaczy że jest nieistotne i trzeba to odwrócić do góry nogami.
Ja tam takiego wniosku nie wyciągam. I nie jest nieistotne, po prostu często nie ma sensu.
O ile są biologiczne przeszkody, które utrudniają kobiecie być górnikiem, to np. programistką może być bez problemu, mimo że to "typowo męski zawód". Tak samo żadna biologia nie uniemożliwia facetowi opiekować się dziećmi w przedszkolu, a to przecież "typowo kobieca praca". Cały gender to wytykanie takich "typowych" ról, w które ludzie są wtłoczeni (prawicowcy nie czytają "Ferdydurke", nie?), mimo że nie mają podstaw innych niż nasze wyobrażenia.
Wibowit napisał(a):
W Szwecji zakazano (lub planowano zakazać, nie śledzę tematu) facetom sikać na stojąco, w imię likwidowania różnic.
A to było tak:
Szwedzka partia lewicowa z regionu Sörmland ma bardzo oryginalny postulat. Chce zabronić mężczyznom oddawania moczu na stojąco w budynku Rady Regionu Sörmland.
Czyli w jednym budynku, a nie w Szwecji.
Swój pomysł przedstawiciele lewicy tłumaczą względami higienicznymi oraz badaniami, które dowodzą, że oddawanie moczu na siedząco korzystnie wpływa na prostatę.
Czyli nie w imię "likwidowania różnic" lecz zdrowia i higieny.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
Jesteś wolny, więc możesz nosić sukienki. Ale jeśli chcesz zakazywać komuś noszenia sukienek, to już nie jesteś wolnościowcem.
Nie napisałem o zakazywaniu noszenia sukienek, ale o nazywanie kogoś według moich skojarzeń.
Tak samo żadna biologia nie uniemożliwia facetowi opiekować się dziećmi w przedszkolu, a to przecież "typowo kobieca praca".
Ilu facetów ma wystarczająco cierpliwości? :]
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
O ile są biologiczne przeszkody, które utrudniają kobiecie być górnikiem, to np. programistką może być bez problemu, mimo że to "typowo męski zawód".
Trudno dopatrywać się jakiejś wielowiekowej tradycji w programowaniu. Nie można też powołać się na żadne „wieki ciemne” kiedy to kobietom zabraniano programowania. Czyżby więc „typowa męskość” zawodu wynikała jednak z biologii? (tylko nie ramion ale mózgu)
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Wrocław
Azarien napisał(a):
Trudno dopatrywać się jakiejś wielowiekowej tradycji w programowaniu. Nie można też powołać się na żadne „wieki ciemne” kiedy to kobietom zabraniano programowania. Czyżby więc „typowa męskość” zawodu wynikała jednak z biologii? (tylko nie ramion ale mózgu)
Programowanie to tylko przykład, ogólnie wszystkie techniczne i inżynierskie zajęcia są stereotypowo uznawane za "nie dla kobiet".
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
Ogólnie kobiety nie lubią pracy, gdzie siedzi się w skupieniu i długo nie odzywa, gdzie nie ma emocji ukierunkowanych na konkretnych ludzi. Kobiety wolą gadać w kółko. Oczywiście nie wszystkie. Mały procent kobiet pewnie jest innego zdania. W inżynierii emocje są z osiągnięcia sukcesu, podejmowania wyzwań, a nie kontaktów z ludźmi.
W Norwegii, o czym już wspominałem, były bardzo kosztowne programy mobilizacji kobiet do inżynierskich zajęć, ale statystyki ledwie drgnęły.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
Ogólnie kobiety nie lubią pracy, gdzie siedzi się w skupieniu i długo nie odzywa, gdzie nie ma emocji ukierunkowanych na konkretnych ludzi. Kobiety wolą gadać w kółko.
Ty znasz jakieś kobiety? :/
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
Tak.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
ogólnie wszystkie techniczne i inżynierskie zajęcia są stereotypowo uznawane za "nie dla kobiet"
Ale jak stereotypowo? To kobiety nie chcą, bądź nie nadają się, do tych zajęć. Chcesz je zmuszać? Ustanawiać parytety?
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 1493
Ale to też w kulturze nieco leży:
http://www.smbc-comics.com/?id=1883
http://blog.codinghorror.com/what-can-men-do/
Mam nadzieję, że nie powtarzam po kimś ;)
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
To, że jest coś takiego jak, gender, czyli, że społeczeństwo wymaga pewnych zachowań od danej płci, to chyba nie powinno wzbudzać wątpliwości.
Najprostszy przykład, to kobiety noszą sukienki i spódnice, ale w pewnych kulturach są wyjątki, np Szkoci.
Tak samo nie ma wątpliwości, że płeć ukierunkowuje wiele naszych zachowań.
Niestarty czasami trudno rozróżnić czy dane zachowanie jest wynikiem wpływu społeczeństwa, a co wynikiem biologii.
Właśnie tę trudność obie strony próbują wykorzystać by przepchnąć na siłę swój światopogląd.
Najgorsze jest to, że ci o najbardziej ekstremalnych poglądach są widoczni na pierwszej linii dyskusji i cały koncept gender zostaje wykrzywione pod ich propagandę, a tych rozsądnych wcale nie widać.
Doskonałym przykładem jest argumentacja księdza Oko. Dla niego gender jest o stymulacji seksualnej, transseksualizmie, homoseksualizmie oraz pedofilii, a za dowód pokazuje broszurki wydane przez debili, dla których pojęcie gender to doskonały sposób na propagowanie tych właśnie pojęć.
Pojęcie gender stało się modne, więc zostało zaanektowane i wykrzywione przez lewicowych debili, ergo stało się z automatu celem dla prawicowych debili. Już nie jest ważne co to pojęcie znaczy, ważniejsze jest by jeden drugiego mógł nazwać zacofańcem, zboczeńcem, ciemnogrodem, pedofilem, ... .
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: Wrocław
Wibowit napisał(a):
Ogólnie kobiety nie lubią pracy, gdzie siedzi się w skupieniu i długo nie odzywa, gdzie nie ma emocji ukierunkowanych na konkretnych ludzi. Kobiety wolą gadać w kółko. Oczywiście nie wszystkie. Mały procent kobiet pewnie jest innego zdania. W inżynierii emocje są z osiągnięcia sukcesu, podejmowania wyzwań, a nie kontaktów z ludźmi.
Jeśli chodzi o skupianie się, to kobietom chyba lepiej to wychodzi niż mężczyznom. My mamy problem z więcej niż jedną czynnością w danej chwili, kobiety potrafią skupić się na kilku rzeczach na raz bez problemu.
Jasne, że są kobiety, które wolą gadać zamiast podejmować wyzwania i osiągać sukcesy, są też mężczyźni, którzy wolą od tego picie piwa. Wydaje mi się, że te grupy w obu płciach są podobne.
Azarien napisał(a):
Ale jak stereotypowo? To kobiety nie chcą, bądź nie nadają się, do tych zajęć. Chcesz je zmuszać? Ustanawiać parytety?
Nie chcę nikogo zmuszać, a parytety uważam za idiotyzm.
Nie kobiety "nie chcą", tylko często jest tak, że ta część kobiet (zapewne mniejszość), która by chciała i się nadawała, nawet nie próbuje, bo jest zniechęcana przez otoczenie. Bo przecież "kobiety nie nadają się do tych zajęć".
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Lokalizacja: XML Hills
Znalazłem te filmy dokumentalne prześwietlające dźendera: http://en.wikipedia.org/wiki/Hjernevask
Jeśli chodzi o skupianie się, to kobietom chyba lepiej to wychodzi niż mężczyznom. My mamy problem z więcej niż jedną czynnością w danej chwili, kobiety potrafią skupić się na kilku rzeczach na raz bez problemu.
Właśnie skupienie się na jednej rzeczy jest potrzebne, by skupić się maksymalnie. Jeśli kobiety rzeczywiście myślą o wielu rzeczach naraz, to źle to wróży.
Potraktuję wątek jako zbiorczy i dorzucę jeszcze artykuł o, powiedzmy, odkrywaniu własnej seksualności wśród chłopców:
http://www.pudelek.pl/artykul/69964/goly_chlopiec_posuwal_drugiego_to_obrzydliwe_czuje_sie_zazenowany/
Sensu nie mają takie przedsięwzięcia jak adaptacja Szekspira, w której to na scenie ma miejsce gwałt, gdzie jeden goły chłopiec posuwa drugiego. To skończyło się zresztą tak, że jeden z tych chłopców jakoś przez to przeszedł, ale drugi płakał jak dziecko, tak bardzo nie chciał tego robić. Ale... robił, ponieważ bał się, że jeśli odmówi, to zostanie wyrzucony. I to jest naprawdę straszne.