Nie no, okej, płeć biologiczna ma jakiś tam wpływ i tego się nie da zanegować, tylko, że:
a) statystyka to jedno, a fakty to co innego. Jeśli odsetek kobiet w jakimś zawodzie jest mniejszy nie oznacza on wcale, że się one do niego słabiej nadają. Musimy pamiętać, że jeszcze 100 lat temu kobiety nie miały praw wyborczych. Przez te 100 lat sporo się zmieniło i świat się jakoś nie zawalił.
b) Rozwój cywilizacji polega m.in. na używaniu coraz bardziej doskonałych narzędzi, do obsługi których potrzebna jest wiedza, a nie siła fizyczna. To sprawia, że kobiety wchodzą do zawodów, które kiedyś wykonywali mężczyźni. Biologiczne predyspozycje się zacierają, lub wręcz odwracają (np. panie są ponoć lepszymi pilotami).
c) Skąd możemy wiedzieć, że kobiety gorzej się sprawdzają w jakiejś dziedzinie, skoro jedynym wyznacznikiem jest arbitralne stwierdzenie, że należy ona do mężczyzn? Kobiety w wojsku? Są bardziej odporne na ból i wytrzymalsze psychicznie. W zawodach technicznych? Są dokładniejsze i bardziej wnikliwe. W zawodach humanistycznych? Lepiej kontaktują się z ludźmi i mają większą empatię. So why not?
d) Teraz może już mniej, ale jeszcze parę(naście) lat temu na wsi nie był niczym niezwykłym widok babć rąbiących drewno i zaiwaniających w polu od świtu do nocy. Rozumiem, że klepanie w klawiaturę jest bardziej męskie?
e) U dawnych Słowian kobiety cieszyły się równouprawnieniem i nikomu to nie przeszkadzało. Potem coś poszło nie tak...
Wpływ hormonów ...
Mam wrażenie, że naczytałeś się jakichś mądrych opracowań na temat hormonów i teraz próbujesz podpierać się nimi na lewo i prawo. Powinieneś jeszcze doczytać, że testosteron występuje również u kobiet, a estrogeny u mężczyzn i sprowadzanie wszystkiego do różnic w proporcji hormonów w zasadzie zamyka dalszą dyskusję. Mówimy o roli kobiet i mężczyzn w społeczeństwie, zaś "płciowość" dotychczasowych ról jest w dużej mierze narzucona przez tradycję/religię/politykę/ideologię/media i diabeł wie, co jeszcze. Ty postulujesz teorię hormonalną, kto inny militarystyczną, prokreacyjną itd., ale w przeważającej mierze to mężczyznom przeszkadza, że kobiety wypierają ich z dotychczas wykonywanych zajęć i, o zgrozo, mogą zrobić coś lepiej. Z czego to wynika?
w Europie rodzi się co raz mniej dzieci...
Sounds good for me. A tak poważniej - kobiety, które chcą mieć dzieci, będą je miały. Te, które nie chcą - nie powinny ich mieć.
Świadomie pominąłem kwestię mężczyzn wykonujących "typowo kobiece" role ponieważ mechanizm powstawania niechęci do nich był, jest i prawdopodobnie pozostanie dla mnie zagadką.