aurel napisał(a):
W sumie 6,1 km w jedną stronę, szacowany koszt paliwa wg Google: 4,51 zł. A bilte autobusowy? 3,60 zł od jednej osoby. Taniej jest mi jeździć samochodem.
Nie wynaleźli u Was jeszcze biletów okresowych? :D
aurel napisał(a):
W sumie 6,1 km w jedną stronę, szacowany koszt paliwa wg Google: 4,51 zł. A bilte autobusowy? 3,60 zł od jednej osoby. Taniej jest mi jeździć samochodem.
Nie wynaleźli u Was jeszcze biletów okresowych? :D
W warszafce są przecież bilety 90 dniowe. Wykonajmy krótkie obliczenie.
Policzmy sobie 22 dni robocze/miesiąc. A więc 66 dni roboczych na 90 dni. Koszt przejazdu samochodem na 1 dzień (tam i z powrotem): 9,02 zł. A zatem, mnożąc to przez 66 całkowity koszt dojazdów samochodem przez 3 miesiące wyniesie 595,32 zł. Oczywiście, ten "koszt podawany przez google" jest na pewno bardzo optymistyczny, a dodajmy do tego jeszcze koszty utrzymania samochodu, przeglądy, ubezpieczenia. Można śmiało powiedzieć że 650-700 zł spokojnie na to pójdzie.
Koszt 2 biletów 90 dniowych w Warszawie (bilety normalne) to 500 zł. A więc, wychodzi taniej. Ciekawe czy @aurel przesiądzie się razem ze swoim mężczyzną na komunikację miejską hehe
Weźmy też pod uwagę, że @aurel ma blisko do pracy. 6 km to jest bardzo, bardzo blisko jak na duże miasto. Wyobraźmy sobie że ktoś dojeżdża do pracy 15 km. Jak myślicie, co będzie bardziej opłacalne - komunikacja miejska czy własny samochód? :P
@somekind, @othello,
Jeśli już mam samochód, to po to, by go używać. Nie kupię okresowego na komunikację miejską, bo nie ma szans być ona moim głównym środkiem transportu. Nie ma szans, ponieważ: smród, spóźnienia, nie zsynchronizowane linie, jeżdżenie w całkowitym oderwaniu od rozkładu. To się po prostu nie nadaje do korzystania, już prędzej przesiądę się na rower...
Komunikacja miejska może wygrać z samochodem pojedyncze potyczki conajwyżej, ale niestety, nie wygrywa, bo cena jednorazowego biletu jest kosmiczna. Nie przesiądziesz ludzi na komunikację miejską, oferując im bilety okresowe na 3 miesiące! No ludzie, przecież ja nie będę podpisywać kontraktu na 3 miesiące z firmą, które oferuje szajsowe usługi :/
Najpierw niech mnie przekonają do usługi, potem rozważę kupienie biletu okresowego. Powiem więcej - ja takowy bilet miałam, ale zbyt często zdarzało mi się, że nie mogłam skorzystać z usługi, bo np. autobus po prostu nie przyjechał. Następny za 40 min, + 40 min spóźnienia. Ile razy mokłam na przystanku Politechnika, bo jest tak strasznie rzadko uczęszczany, że żałują wiaty? Ja zrezygnowałam z ZKM z pełną świadomością i ze szczerej nienawiści.
Zapominasz, że autem pojedziesz też na duże zakupy albo z rodziną gdzieś daleko za miasto, więc OC, przegląd i ewentualne naprawy nie da się tak prosto doliczyć do dojazdów do pracy.
U mnie zresztą wychodzi 30gr/km * 8km * 2 * 22 * 3 = 315zł, niewiele więcej od kosztu kwartalnego, a po odjęciu PIT wychodzi tyle samo. Jadę do pracy 25 minut od momentu wyjścia z domu. Autobusem ponad godzina, bo trzeba z kapcia spory kawałek zrobić i jeszcze czekać na przystanku. Zresztą jeśli stać mnie na auto, lubię pospać rano i wolę mieć klimatyzację, którą steruję samodzielnie, to dlaczego miałbym umartwiać się komunikacją miejską? Czemu miałbym to robić w zimę, kiedy jest -15'C i każda minuta czekania na autobus trwa wieczność?
Auto jest zawsze na plus w stosunku do komunikacji miejskiej, jeśli masz dalej do pracy / masz LPG / możesz sobie pojechać na dowolną porę omijając korki.
othello napisał(a):
Koszt 2 biletów 90 dniowych w Warszawie (bilety normalne) to 500 zł. A więc, wychodzi taniej.
Do tego można wliczyć w koszty, więc wyjdzie jeszcze mniej.
@aurel, z tego co piszesz, to wynika, że komunikacja zbiorowa w Twoim mieście jest dziadowo zorganizowana. Na szczęście, w innych miastach jest lepiej. We Wrocławiu czy w Warszawie działa całkiem sprawnie.
Niezależnie od tego przyczyną korków są indywidualni kierowcy, a nie komunikacja miejska.
I to jest w sumie takie zamknięte koło - człowiek nie zacznie korzystać z komunikacji, bo jej usługi są do kitu, a usługi się nie poprawią, dopóki więcej ludzi nie będzie z nich korzystać. Dlatego poprawa w tym zakresie to bardzo powolny proces.
ŁF napisał(a):
Zapominasz, że autem pojedziesz też na duże zakupy albo z rodziną gdzieś daleko za miasto
No można tak zrobić, ale samochód wcale nie jest do tego potrzebny.
A tak w ogóle najlepiej jest mieszkać 3 minuty od pracy na piechotę. ;)
No i to jest właśnie błędne koło, o którym pisałem. Ludzie nie korzystają z komunikacji, więc jest coraz gorsza, bo nie ma kasy na to, żeby być lepsza. A w nagrodę ludzie stoją w coraz większych korkach.
Ja się nie zgadzam z tym, że to jest błędne koło. To jest tylko pustka w głowie zarządzających tym burdelem.
Pozwól, że powtórzę. SKM uważa, że wypełniony po brzegi pociąg po imprezie masowej, im się nie opłaca, chyba że organizator imprezy do tego dopłaci:
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/SKM-to-organizatorzy-imprez-powinni-zapewniac-transport-n70120.html
No matko jedyna - pełne obłożenie, a im się to nie opłaca?
Jak więc przyczyną złej kondycji SKM może być za małe obłożenie? No chyba nie bardzo.
No i z perspektywy pasażera - większe obłożenie to oznacza chyba, że pasażerowi mają jedni na drugich się kłaść, bo przecież już teraz często jest tłok i ścisk.
To jest bardzo dobry pomysł - te 30km/h.
Tyle że w miastach, gdzie ruch miejski stanowią taksówki i autobusy, a nie gdzie trzeba walczyć na każdych światłach, bo ktoś mądry dał dwie nitki przez miasto a obwodnica to jakiś wymysł europosłów.
Właśnie wróciłem z miasta gdzie mniej więcej tak właśnie centrum wygląda - ludzie swobodnie chodzą po ulicy (nawet na czerwonym) a samochody grzecznie zwalniają gdy widzą pieszego (w Polsce zdarzyło mi się zauważyć że przyspieszają).
Tylko żeby mieć taki ruch nie wystarczy dyrektywa i fotoradary. Trzeba by jeszcze postawić parę obwodnic, ścieżek rowerowych i innych udogodnień - które niestety kosztują trochę więcej niż papier.
aurel napisał(a):
Pozwól, że powtórzę. SKM uważa, że wypełniony po brzegi pociąg po imprezie masowej, im się nie opłaca, chyba że organizator imprezy do tego dopłaci:
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/SKM-to-organizatorzy-imprez-powinni-zapewniac-transport-n70120.htmlNo matko jedyna - pełne obłożenie, a im się to nie opłaca?
Jak więc przyczyną złej kondycji SKM może być za małe obłożenie? No chyba nie bardzo.
No i z perspektywy pasażera - większe obłożenie to oznacza chyba, że pasażerowi mają jedni na drugich się kłaść, bo przecież już teraz często jest tłok i ścisk.
Ja również powtórzę - gdyby więcej ludzi jeździło komunikacją miejską i płaciło za bilety, to pieniędzy na komunikację byłoby więcej, więc mogłaby być lepsza. Naprawdę nie trzeba Nobla z ekonomii, żeby to zrozumieć, wystarczy podstawowa znajomość arytmetyki.
A to, że macie bezmyślny zarząd SKM to jest inna kwestia.
Pisałem jako zxczxczxc o "bezpłatnej" komunikacji miejskiej. Dlaczego to jest korzystne?
Wibowit napisał(a):
W tramwaju czy autobusie można się za to udusić, gdy koło nas zasiądą panowie, którzy dawno się nie myli. Już nie mówiąc o tym, że często jak jadę busem do domu (140 km) to trafiam na pojazdy w których wali moczem i to mocno. Po prostu jak coś jest tanio to niektórzy ludzie nie mają do tego szacunku i leją na to (jak widać nawet dosłownie).
Dlatego jestem przeciwny kolektywnemu dopłacaniu do komunikacji miejskiej - jak ktoś jest za biedny to niech wali z buta lub rowerem typu Ukraina. Ryzyko że autobusy zostaną zwandalizowane jest zbyt duże.
Myślisz, że menelom przeszkadza brak biletom? Naprawdę myślisz, że chuligan idąc zdemolować tramwaj (co jest zagrożone kodeksami i chyba do 2-3 lat więzienia) przejmie się brakiem biletu (wykroczenie i to tylko jak unika płacenia kary)?
Wibowit napisał(a):
W cywilizowanych państwach odchodzi się raczej od przemieszczania się samochodem wewnątrz dużych miast.
Wynika z tego, że USA to nie jest cywilizowane państwo.
W Stanach nie byłem, ale... znam kogoś kto był. Mniejsza o to. Wyobraź sobie polskie miasta gdzie każdy posiada auto. :D Już widzę te zastawione chodniki, krwawe bitwy o miejsca parkingowe itd. :) To nie jest dobra droga. Po prostu dobrze jest zorganizować sprawną komunikację miejską za pieniądze podatników, a ludzi zachęcić do zostawienia auta na obrzeżach miasta i niedzielnych wypadów na zakupy.
vpiotr napisał(a):
Właśnie wróciłem z miasta gdzie mniej więcej tak właśnie centrum wygląda - ludzie swobodnie chodzą po ulicy (nawet na czerwonym) a samochody grzecznie zwalniają gdy widzą pieszego (w Polsce zdarzyło mi się zauważyć że przyspieszają).
Najwyraźniej mają dobre priorytety. Miasto powinno być przyjazne pieszym, a w Polsce przez jakiś czas pokutowało odwrotne myślenie. Kładki dla pieszych, przejścia podziemne... Niby dobry pomysł, ale co z ludźmi starszymi lub niepełnosprawnymi? Przeszkoda często nie do pokonania.
Myślisz, że menelom przeszkadza brak biletom? Naprawdę myślisz, że chuligan idąc zdemolować tramwaj (co jest zagrożone kodeksami i chyba do 2-3 lat więzienia) przejmie się brakiem biletu (wykroczenie i to tylko jak unika płacenia kary)?
Nie pamiętam w jakim kraju, ale wyczytałem o systemie specjalnych kart z nadajnikami. Każdy kto wsiada so autobusu lub tramwaju musi mieć taką kartę z nadajnikiem ew skasować bilet. System wykrywa ilość ludzi, ilość kart, skasowanych biletów i jeśli liczba ludzi się nie zgadza to autobus czy tramwaj nie ruszają z miejsca.
Kraków moim zdaniem to nie jest jakaś pipidówa, a mimo tego dość często przy jeździe tramwajami czy autobusami czuję mocz. Osczani menele siadają na fotelach (czy tam krzesłach) i zasmradzają je. Jednocześnie czuć smród z ich nieumytych dup, ale to tylko na czas przejazdu. Te rzeczy skutecznie odstraszają całą masę ludzi od jeżdżenia komunikacją miejską.
W Stanach nie byłem, ale... znam kogoś kto był. Mniejsza o to. Wyobraź sobie polskie miasta gdzie każdy posiada auto. :D Już widzę te zastawione chodniki, krwawe bitwy o miejsca parkingowe itd. :) To nie jest dobra droga. Po prostu dobrze jest zorganizować sprawną komunikację miejską za pieniądze podatników, a ludzi zachęcić do zostawienia auta na obrzeżach miasta i niedzielnych wypadów na zakupy.
Spoko, nie twierdzę, że busy są złe. Po prostu zbiłem głupi argument typu "a w cywilizowanych krajach coś tam". Taki owczy bezmyślny pęd - jak kilka "cywilizowanych" krajów coś zrobi to my też musimy, bez względu na to, co to jest. Ale i tak jestem przeciw jeżdżeniu za darmo.
Problemem nie jest to, że bilety są za drogie, bo jak kogoś stać na codzienną jazdę samochodem to stać by go było i na bilety (nie wiem, chyba to do większości forumowiczów nie dociera). Problemem jest niska jakość usług. Zarówno smród z nieumytych dup meneli, jak i spóźnienia lub w ogóle nierzadko pewne autobusy czy tramwaje nie pojadą sobie na kurs. I czekaj tu człowieku 20 min lub więcej bo ktoś tam dał d**y już kolejny raz.
Rozwiązaniem byłoby prawdopodobnie podziemne metro, ale znając nasze tempo budowania to chyba się w swoim obecnym życiu nie doczekam.
PS:
Sam jeżdżę MPK, ale to z dwóch powodów:
Nie pamiętam w jakim kraju, ale wyczytałem o systemie specjalnych kart z nadajnikami. Każdy kto wsiada so autobusu lub tramwaju musi mieć taką kartę z nadajnikiem ew skasować bilet. System wykrywa ilość ludzi, ilość kart, skasowanych biletów i jeśli liczba ludzi się nie zgadza to autobus czy tramwaj nie ruszają z miejsca.
I Tobie się taki system odpowiedzialności zbiorowej podoba? Jeden delikwent zapomniał wziąć kartę z nadajnikiem, a tłum ludzi czeka?
No to jak ktoś "zapomni" karty, to zamykamy drzwi i robimy kontrolę - kierowcy i maszyniści mają do tego uprawnienia. A meneli można z miejsca wypraszać ;]
Ja również powtórzę - gdyby więcej ludzi jeździło komunikacją miejską i płaciło za bilety, to pieniędzy na komunikację byłoby więcej, więc mogłaby być lepsza
Jaka lepsza? Jakie więcej? Przecież teraz autobusy i pociągi często są zatłoczone, zasyfione; dlaczego jest coraz gorzej zamiast coraz lepiej?
Ja rozumiem system, ale nie automatyczne zatrzymanie autobusu w każdym przypadku, bo o tym była chyba mowa.
Nie wiem co oznaczało "w każdym przypadku", ale w autobusach czy tramwajach ludzie wsiadają i wysiadają tylko na przystankach . Więc winowajcami mogą być tylko i wyłącznie ludzie którzy wsiedli na przystanku, z którego nie można ruszyć. Co znacząco przyspiesza wykrycie winnego (o ile wskaże się tych świeżo wsiadających).
A może taki system? :)
http://io9.com/this-futuristic-looking-mass-transit-system-is-really-h-950593364
Azarien napisał(a):
Jaka lepsza? Jakie więcej? Przecież teraz autobusy i pociągi często są zatłoczone, zasyfione;
Jeden zatłoczony autobus nie znaczy jeszcze, że komunikacja jest popularna. ;]
dlaczego jest coraz gorzej zamiast coraz lepiej?
Na szczęście mieszkam tam, gdzie jest coraz lepiej zamiast gorzej.
Zajrzałem sobie na jeden z tzw. onetoidow żeby sprawdzić czy aby nie rozbił się jakiś pociąg albo nie wybuchł wulkan, a tu proszę, nie wiem, czy to jakiś spóźniony/przyśpieszony pierwszy kwietnia, czy co, ale rozbawiło mnie to na tyle, że właściwie nie powinno trafić do tego tematu, tylko do Humoru:
dsa napisał(a):
Zajrzałem sobie na jeden z tzw. onetoidow żeby sprawdzić czy aby nie rozbił się jakiś pociąg albo nie wybuchł wulkan, a tu proszę, nie wiem, czy to jakiś spóźniony/przyśpieszony pierwszy kwietnia, czy co, ale rozbawiło mnie to na tyle, że właściwie nie powinno trafić do tego tematu, tylko do Humoru:
Każdy obywatel powinien mieć wszczepiony pod skórę mały i elegancki układ scalony umożliwiający określenie jak daleko obywatel znajduje się od najbliższego przejścia dla pieszych. Przy 50 m od przejścia odpowiednio zaprojektowana sygnalizacja świetlna informowałaby kierowców o zbliżających się pieszych do przejścia oraz ich liczbie, a przy około 20 m od przejścia ruch byłby całkowicie wstrzymywany, co by ów pieszy, czy też owi piesi mogli bezpiecznie oraz ze spokojem na ciele i duszy pokonać asfaltowy Styks. Dodatkowo kierowca pojazdu znajdującego się najbliżej przejścia dla pieszych powinien powinien uśmiechem oraz radosnymi zawołaniami pokrzepiać serca pieszych w ich bezpiecznej wędrówce na drugi brzeg.
A co do pomysłu 30 km/h - genialne :D Wprowadziłbym jeszcze strefę wolną od spalin na 30 km od centrum każdego większego miasta, a na każdym skrzyżowaniu stragany z darmowymi jabłkami i bananami. Bezpieczeństwo i zdrowie przede wszystkim ,,/
Nie ma się czym przejmować. Polscy kierowcy to takie buraki, że żadna siła ich nie zmusi do przepuszczenia pieszego na przejściu.
Siedzę sobie w holandii i tutaj maja karty chipowe do płacenia za przejazdy autobusem. Wygląda to tak że kierowca wpuszcza tylko pierwszymi drzwiami i każdy musi się "odpiknąć" lub kupić u kierowcy bilet. Karta daje 40% zniżki (!) toteż prawie nigdy nikt biletu u kierowcy nie kupuje, bo zwyczajnie się to nie opłaca. W efekcie załadowanie autobusu trwa tyle ile wejście wszystkich przez pierwsze drzwi.
http://zdm.poznan.pl/projekty-drogowe.php?site=view&id=64
20km/h
"Strafa 3" coraz bliżej :>
Zrobię mini Off-top z tym i obliczyłem co się bardziej opłaca czy mały samochód i jeżdżenie nim do pracy czy komunikacja miejska (autobus / w tym przypadku PKS)
w moim przypadku bilet do szkoły miesięczny kosztuje 110zł
za samochód wziąłem Renault Clio IV 1.2 16v 75KM
i tak:
Komunikacja miejska:
wychodzi że na 1os / rok = 1320zł - oczywiście jeszcze da się odliczyć od tego podatek jednak nie znalazłem ile procent, ale założyłem, że 7% (bo tam kiedyś tak słyszałem) to daje 1227,60zł/rok
Samochód (Renault Clio IV 1.2 75KM) :
robiąc 5840km rocznie co 5 miesięcy musimy robić przegląd w ASO (bądź obok ale podliczyłem to) wychodzi tak:
1 osoba - 3577,77zł /rok
2 osoby - 1788,89zł/rok
3 osoby - 1192,59zł/rok
4 osoby - 894,44zł/rok
5 osób - 715,55zł/rok
przy założeniu, że:
Wynik: samochód opłaca się dopiero jak ma się 3 osoby oczywiście + i - dla tamtych możecie wymienić sobie sami.
Wynik: samochód opłaca się dopiero jak ma się 3 osoby oczywiście + i - dla tamtych możecie wymienić sobie sami.
Zbytnio upraszczasz, bo:
z jednej strony, mogą ci wybitnie nie pasować połączenia, i półgodzinna trasa zajmie ci dwie godziny z dojściem, czekaniem i przesiadkami, a
z drugiej strony, koło miejsca docelowego może nie być gdzie parkować, albo parkowanie być płatne.
a poza tym pieniądz to nie wszystko, i nie powinien być jedynym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji.
Jeśli firmę mam zarejestrowaną w Łomży, to podejrzewam, że fakturę za paliwo z Karpacza mogą mi zakwestionować.
Bez przesady, mogłeś jechać na rozmowę z klientem albo po towar. Nie ich sprawa.
Pierwszy wynik z Google:
http://otomoto.pl/renault-clio-iv-expression-1-2-16v-75km-C28812032.html
49 160 PLN
Nie widzę tego w Twoich wyliczeniach. Gdzie ukryłeś koszt samochodu?
Bo wszystkie takie generalizujące obliczenia to można sobie w d**pę włożyć bo każdy przypadek trzeba rozpatrywać osobno. Komuś to się może opłacać, komuś nie. Z tworzenia takich tabel nic nie wynika, tylko wojny się zaczynają.
Hehe, fajny wątek...
Mi przypomniał się jeden ze skeczy kabaretu moralnego niepokoju, gdy jest jakaś rozmowa przez telefon i jeden z kolesi mówi, że wpadł pod samochód. Gdy ten drugi pyta się czy nic mu się nie stało to okazuje się, że na szczęście samochód był zaparkowany ;D.
Druga kwestia to fajnie by było złamać owe ograniczenie prędkości biegnąc do autobusu O_o - taki Bolt biega ponad 37,5 km/h.
Jakiś czas temu było w wiadomościach o człowieku, który jechał **nago **rowerem i przekroczył dozwoloną prędkość a radar go sfotografował i dostał mandat O_o.
Chyba też w jakimś kabarecie kiedyś było o pozytywnych skutkach zażywania marihuany i porównaniu jej do alkoholu - jak jesteś najarany to jesteś zrelaksowany i jedziesz spokojnie i dzięki temu bezpiecznie ;-).