Języki obce to strata czasu!

Języki obce to strata czasu!
aurel
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

Czyli jak się dużo nie uczy, to zaraz żul będzie, tak?

Nic takiego nie napisałam. Napisałam, że do samego życia to niewiele trzeba (w odpowiedzi na argument, że nauka nie jest do życia potrzebna), ale ja nie jestem psem, żeby sobie egzystować.

Oczywiście!
Lubię ( w zdrowych ilościach) zimne ciemne piwko z ciekawym towarzystwem (często o skrajnych poglądach).
A chodzę właśnie po to, by pogadać, pośmiać , na luzie cieszyć się chwilą - zamiast marnować ten czas na naukę jakiś bzdur.
Nie mam pojęcia co miało się kryć za tym "po co?".

Sens "po co" był taki: skoro nie uważasz za stratę czasu, którego celem jest "cieszenie się chwilą", to dlaczego uważasz za stracony czas na naukę np. tego jak się pisze słowo "jakichś"?

Tylko 30% tekstu ma znaczenie, reszta to wypełniacze. W takim wypadku nie ma żadnego specjalnego znaczenia, są zastosowane wyrazy o podobnym znaczeniu, a kontekst jest ten sam.

Tak, szczególnie w poezji tylko 30% tekstu ma znaczenie. W Haiku szczególnie.
Jeśli tak wypowiadasz się o literaturze, to sory, ale widać, że nie wgłębiałeś się zbytnio w analizę tekstu.

Myślę że przyjdzie to ocenić za kilkanaście-kilkadziesiąt lat, przecież nigdzie nie twierdzę że mam rację ; )

Skoro ani ty, ani ja nie twierdzimy, że masz rację, to tą dyskusję można spokojnie zakończyć :P

Laurearel, słowem podsumowania - ja lubię poznawać świat. Cały świat. Niemalże wszystko wydaje mi się interesujące, niektóre rzeczy mniej, inne bardziej, ale ogólnie - żal mi, że mam tak mało życia, przez co z pewnością nie dowiem się wielu rzeczy, które wiedzieć bym chciała.
Ty o nauce wypowiadasz się w stylu "tracić czas", "ślęczeć nad książkami", "tracić życie". To jasno wskazuje twój stosunek do kształcenia się - nie lubisz.

LA
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

Nic takiego nie napisałam. Napisałam, że do samego życia to niewiele trzeba (w odpowiedzi na argument, że nauka nie jest do życia potrzebna), ale ja nie jestem psem, żeby sobie egzystować.

Elektrowstrząsy, duża dawka benzodiazepin albo innych amnezyjnych, wypadek i wiedza na którą człowiek tak pracował idzie w cholerę. Jeżeli zamiast suchej wiedzy wykształcił sposoby ich szybkiego pozyskiwania i budowania analogii na podstawie informacji które posiada, może bez problemów dalej funkcjonować.

Sens "po co" był taki: skoro nie uważasz za stratę czasu, którego celem jest "cieszenie się chwilą", to dlaczego uważasz za stracony czas na naukę np. tego jak się pisze słowo "jakichś"?

Nie bardzo łapię, nauka jednego języka na poziomie dobrym zajmuje n czasu, 4ch języków 4n-podobieństwa. Zamiast tego lepiej poświęcić 2n albo 3n na bardzo dobrą znajomość rzeczywiście potrzebnego języka, a kolejne n poświęcić na odpoczynek (czy to nie dziwne, że w czasie odpoczynku przychodzą często dobre pomysły i chęci?).

Laurearel, słowem podsumowania - ja lubię poznawać świat. Cały świat. Niemalże wszystko wydaje mi się interesujące, niektóre rzeczy mniej, inne bardziej, ale ogólnie - żal mi, że mam tak mało życia, przez co z pewnością nie dowiem się wielu rzeczy, które wiedzieć bym chciała.
Ty o nauce wypowiadasz się w stylu "tracić czas", "ślęczeć nad książkami", "tracić życie". To jasno wskazuje twój stosunek do kształcenia się - nie lubisz.

Oj nie tak, cytując tekst "Boskie Buenos":
"Więcej się można nauczyć podróżując,
Podróżować, podróżować jest bosko!"

Potraktuj to jako przenośnię, nie tylko samo zwiedzanie i odkrywanie świata, ale ogólnie zdobywanie wiedzy w praktyce na sensownych przykładach - być w Rzymie a widzieć zdjęcia Rzymu to dwie różne rzeczy.

Wibowit
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Lokalizacja: XML Hills
0

Jeśli chodzi o mnie to jeżeli w czymś nie siedzę to to automatycznie zapominam. Dla przykładu niemieckiego i rosyjskiego uczyłem się po kilka lat, teraz nie potrafiłbym się w nich nawet przedstawić. Na geografię nauczyłem się pewnego razu nazw kilkuset miast, rzek, dolin, wyżyn, etc, zaskoczyłem nauczycielkę znajomością położenia jakichś tam dziur zabitych dechami na mapie, tylko po to, aby następnego dnia o wszystkim zapomnieć - naprawdę: po dwóch czy trzech dniach pamiętałem może 10 % z tego, a dzisiaj nie wiem np gdzie jest Koszalin czy Lublin. Mieszkam w Krakowie (tzn teraz chwilowo jestem na wsi) i nie pamiętam nazw ulic. Historię kułem bo musiałem, chemię też (tak, chemia na poziomie liceum to kucie, bo więcej tam wyjątków niż reguł), żadnej pamięciówy już nie pamiętam. A więc dla mnie nie ma dylematów czy uczyć się czegoś co mnie jakoś mocno nie interesuje i co może się przydać dopiero za kilkanaście/ kilkadziesiąt lat, bo jeżeli nie będę ciągle się w tym doszkalał to to całkowicie zapomnę.

Być może mam bardzo nieobiektywną opinię przez moją słabą pamięć, ale uważam że wszelka pamięciówa w szkole, która nie jest przeciętnemu człowiekowi potrzebna do życia, powinna być wywalona i zastąpiona ćwiczeniem logicznego wnioskowania na podstawie niewielkiego zbioru faktów. Wszak cała nauka dąży do tego, aby móc opisać świat za pomocą niewielkiej ilości teorii i stałych zamiast rzeki wyjątków od słabych reguł i różnorodnych stałych. W zasadzie im coś jest mniej logiczne dla mnie, bądź nie mogę sobie tego jakoś prosto skojarzyć, tym trudniej mi to zapamiętać (względnie: szybciej o tym zapominam). Żeby zrozumieć jakieś zjawisko trzeba zwykle drążyć temat, to co jest podawane w szkole podstawowej czy średniej to tylko suche "wysokopoziomowe" fakty, tzn bez objaśniania w szczegółach co się skąd wzięło - zresztą nikt dzisiaj nie jest w stanie przecież objąć nawet jednego tematu całkowicie (np jest ktoś kto rozumie wszystkie aspekty informatyki dogłębnie?).

Jeśli chodzi o język przyszłości to ja bardzo chciałbym, aby został nim język typu Lojban (np Lojban :D ). Jest to język jednoznaczny i generalnie łatwy do sparsowania przez komputer. Praktycznie wszystko w nim jest mocno regularne i wydaje mi się, że bardzo ułatwiłoby to zbudowanie dobrej sztucznej inteligencji rozumiejącej język mówiony (wszak Lojban jest językiem mówionym). Nauka Lojbana oraz zrobienie jakichś narzędzi opartych na Lojbanie jest na mojej liście rzeczy do zrobienia (niestety ta lista się coraz bardziej wydłuża, a postępy niewielkie :/ ).

Poszedłbym nawet dalej i wprowadził system szesnastkowy na szeroką skalę. Potrzeba oczywiście do tego wymyślić nowy zestaw cyfr. System szesnastkowy znacznie ułatwiłby pracę z komputerami, a być może i samą matematykę. W ogólnoświatowej kulturze jest dużo pozostałości po systemach dwunastkowym i sześć-dziesiątkowym, kiedyś takie się sprawdzały, dzisiaj bardziej odpowiedni jest system szesnastkowy.

somekind
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Lokalizacja: Wrocław
0
Laurearel napisał(a)

Mylisz debilstwo z czystym umysłem. I nie trzeba tu wcale odwoływać się do filozoficznych przykładów, wystarczy prosty stan "flow", kiedy umysł odrzuca co niepotrzebne i w ten sposób łatwo przyswaja nowe rzeczy oraz jest kreatywny.

A Ty uważasz, że jak ktoś "stracił czas na naukę" i dużo wie, jest głupi i niekreatywny? Bo Twoje słowa sprawiają takie wrażenie.

Tylko 30% tekstu ma znaczenie, reszta to wypełniacze. W takim wypadku nie ma żadnego specjalnego znaczenia, są zastosowane wyrazy o podobnym znaczeniu, a kontekst jest ten sam.

Bzdura. Idiomy, nowe słowa (wymyślone przez autora), slang, aluzje do kultury, sztuki i literatury. Te rzeczy są często nieprzetłumaczalne. Zobacz sobie, ile jest różnych polskich przekładów chociażby "Alicji w Krainie Czarów".

No i dałaś kolejny argument, dlaczego nie warto się uczyć innych języków niż angielski (i ojczysty) - gdzie upchać te "ciągłe procesy" ?! Oh tak, kult pracy typowy dla świata Zachodu.

Hę? To trzeba coś upychać? 2x1 godziny języka w tygodniu, do tego 2h miesięcznie na przeczytanie czasopism popularnonaukowych i poświęcenie dziennie 30 minut na poczytanie jakichś ciekawych informacji w necie...
Ech, chyba dla Ciebie nauka oznacza siedzenie nocą nad książkami i nie rozumiesz, że można inaczej. ;]

Nie, właśnie się mylisz. Kluczem nie jest znać nazwę stolicy, tylko miejsca ośrodków władzy. Subtelna różnica, ale bardzo ważna. W takim wypadku ośrodki mogą być po za jednym miastem, a stolica jest jedna ( z tego co się orientuje po połączeniu Niemiec część ośrodków była w Berlinie, część w Bonn, czy w takim wypadku ma znaczenie tylko jedno miasto oznaczone mianem stolicy?).

A czym się różni znanie nazwy jednego miasta od dwóch? Nic to nie zmienia bez względu na to, ile ich jest, bo kto ich nie zna jest ignorantem.

Oczywiście!
Lubię ( w zdrowych ilościach) zimne ciemne piwko z ciekawym towarzystwem (często o skrajnych poglądach).
A chodzę właśnie po to, by pogadać, pośmiać , na luzie cieszyć się chwilą - zamiast marnować ten czas na naukę jakiś bzdur.
Nie mam pojęcia co miało się kryć za tym "po co?".

Bo to "nie ma sensu, jest stratą czasu i pieniędzy".

cytuje:
"nowe pojęcia trudno sobie w dojrzałym wieku przyswoić (zbyt wiele wiemy i plastyczność mózgu jest mniejsza);"

Co to znaczy "wiedzieć zbyt wiele"? Jest jakaś możliwość określenia czy wiem zbyt wiele czy nie? Jakaś jednostka miary albo inny wskaźnik? Ja np. ciągle uważam, że wiem zbyt mało.
A co do przyswajania - po sobie wiem, że im więcej mam wiedzy i doświadczenia, tym łatwiej mi się uczyć kolejnych rzeczy. Chociaż istnieją rzeczy, których w ogóle nie jestem w stanie zrozumieć i z tym już raczej nic nie zrobię.

  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

Kolejny flame specjalizacja vs wszechstronność :] . Ja tylko zacytuje:

A human being should be able to change a diaper, plan an invasion, butcher a hog, conn a ship, design a building, write a sonnet, balance accounts, build a wall, set a bone, comfort the dying, take orders, give orders, cooperate, act alone, solve equations, analyze a new problem, pitch manure, program a computer, cook a tasty meal, fight efficiently, die gallantly. Specialization is for insects.

02
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 1176
0

Jeszcze takie pytanie do Lauraela - gdzie ty widzisz nagonke na naukę języków obcych? Obecnie raczej wszyscy idą po linii najmniejszego oporu ucząc się wymaganego minimum. Nagonka to jest raczej na ludzi, którzy śmiali wyjrzeć poza swoją wąską specjalizację...

bogdans
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

@Laurearel, pogódź się z tym, że ludzie są różni. Dla jednych poznawanie nowych rzeczy nie dających praktycznych korzyści jest tylko stratą czasu, dla innych głównie przyjemnością.

LA
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0
0x200x20 napisał(a)

Jeszcze takie pytanie do Lauraela - gdzie ty widzisz nagonke na naukę języków obcych? Obecnie raczej wszyscy idą po linii najmniejszego oporu ucząc się wymaganego minimum. Nagonka to jest raczej na ludzi, którzy śmiali wyjrzeć poza swoją wąską specjalizację...

No ja od dziecka miałem wmawiane i słyszałem na około "ucz się języków, bo bez jezyków człowiek jest zerem". Co ciekawe ciągle słyszę.

@Laurearel, pogódź się z tym, że ludzie są różni. Dla jednych poznawanie nowych rzeczy nie dających praktycznych korzyści jest tylko stratą czasu, dla innych głównie przyjemnością.

To nie ma związku z tematem, miał być flejm z seri warto się uczyć wielu języków vs nie warto się uczyć wielu języków, a jak zwykle zszedł na inne tereny (sam poniekąd również do tego doprowadziłem ciągnąć kwestie nie zwiazane z samym językiem).

Liczę na racjonalną dyskusję ; ]

somekind
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Lokalizacja: Wrocław
0
Laurearel napisał(a)

No ja od dziecka miałem wmawiane i słyszałem na około "ucz się języków, bo bez jezyków człowiek jest zerem". Co ciekawe ciągle słyszę.

Znaczy budzisz się rano spocony z krzykiem: "O NIE, ZNOWU TE GŁOSY W MOJEJ GŁOWIE"?

LA
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0
somekind napisał(a)
Laurearel napisał(a)

No ja od dziecka miałem wmawiane i słyszałem na około "ucz się języków, bo bez jezyków człowiek jest zerem". Co ciekawe ciągle słyszę.

Znaczy budzisz się rano spocony z krzykiem: "O NIE, ZNOWU TE GŁOSY W MOJEJ GŁOWIE"?

To tylko wtedy gdy przypomnę sobie jeden z Twoich postów.

somekind
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Lokalizacja: Wrocław
0
Laurearel napisał(a)

To tylko wtedy gdy przypomnę sobie jeden z Twoich postów.

Moje posty też ryjesz po nocach na pamięć? Nic dziwnego, że masz umysł zanieczyszczony śmieciami i potrzebne informacje już się nie mieszczą.

A tak na serio - jeśli ktoś Ci coś wmawia, to miej pretensje do tego kogoś, a nie do reszty świata.

KA
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Lokalizacja: Gród Króla Kraka
0

Języków należy się uczyć. Kropka.

LA
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0
somekind napisał(a)
Laurearel napisał(a)

To tylko wtedy gdy przypomnę sobie jeden z Twoich postów.

Moje posty też ryjesz po nocach na pamięć? Nic dziwnego, że masz umysł zanieczyszczony śmieciami i potrzebne informacje już się nie mieszczą.

To traumatyczne przeżycia kolego :)

kubARek napisał(a)

Języków należy się uczyć. Kropka.

bo?

  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

Ja znam angielski na poziomie CAE (zdany 10 lat temu, od tego czasu ciagle postepy), aktualnie pracuje w Niemczech i nauczylem sie niemieckiego - bardzo ulatwia zycie. Niby angielski to angielski, ale zadzwon do urzedu podatkowego cos wyjasnic, albo idz do marketu - po niemiecku o wiele wiele latwiej. No i przydal sie na wakacjach i w Turcji i we Wloszech.
Aktualnie startuje z hiszpanskim, mam zamiar w ciagu 2 lat opanowac na tyle zeby moc sie swobodnie dogadac w hotelu, restauracji, na ulicy, obejrzec jakis film. Dlaczego? Chce jechac do Am Pld na jakies wakacje, a bylem tam juz i rozowo z angielskim nie wyglada. Poza tym bardzo mi sie ten jezyk podoba. No i chyba po prostu lubie sie uczyc jezykow. Marzy mi sie japonski / chinski, moze kiedys.
Co do niemieckiego - niby IT, niby angielski itp, ale ze znajomoscia niemeickiego moje akcje na rynku wzrosly wielokrotnie - wiem bo mam kontakt z firma rekrutujaca. W tej chwili wyglada to tak ze daje Cv i mam 10 ofert w ciagu tygodnia. Z samym angielskim jednak nie bylo tak rozowo, chyba nie traktuja do konca powaznie takiej osoby.

Swoja droga, Laurareal, to juz kolejny Twoj temat w ktorym sie wypowiadac w sposob, ktory mozna uznac za promojacy glupote, ograniczenia i lenistwo. Zajmij sie uczeniem a nie wyplakuj na forum. Z tego co pamietam to i na temat angielskiego marudziles ze nie mozesz sie nauczyc. Co do nauki jednego porzadnie lub wielu po lebkach - przyszlo Ci do glowy ze sa ludzie ktorzy sa w stanie nauczyc sie wielu porzadnie? Ja np znam w tej chwili 2 obce jezyki plynnie. Owszem, nie mowie jak native i nigdy pewnie nie bede (chyba ze bede mieszkal w Niemczech kilkanascie lat), ale nie o to chodzi - przeciez to nic nie zmienia ze mam akcent. Umiem sie dogadac tak samo. Moim zdaniem wlasnie lepiej umiec wiele, moze sie zawsze przydac. Twoje posty w tym watku sa tak glupie ze az nie chce mi sie dalej wymieniac i argumentowac przeciwko nim...

LA
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0
miauczek napisał(a)

Swoja droga, Laurareal, to juz kolejny Twoj temat w ktorym sie wypowiadac w sposob, ktory mozna uznac za promojacy glupote, ograniczenia i lenistwo. Zajmij sie uczeniem a nie wyplakuj na forum. Z tego co pamietam to i na temat angielskiego marudziles ze nie mozesz sie nauczyc. Co do nauki jednego porzadnie lub wielu po lebkach - przyszlo Ci do glowy ze sa ludzie ktorzy sa w stanie nauczyc sie wielu porzadnie? Ja np znam w tej chwili 2 obce jezyki plynnie. Owszem, nie mowie jak native i nigdy pewnie nie bede (chyba ze bede mieszkal w Niemczech kilkanascie lat), ale nie o to chodzi - przeciez to nic nie zmienia ze mam akcent. Umiem sie dogadac tak samo. Moim zdaniem wlasnie lepiej umiec wiele, moze sie zawsze przydac. Twoje posty w tym watku sa tak glupie ze az nie chce mi sie dalej wymieniac i argumentowac przeciwko nim...

Pieprzysz i nie czytasz uważnie. Pragmatyczne podejście a głupota i ograniczenia to dwie różne rzeczy, neguję sens uczenia się wielu niepotrzebnych rzeczy, na których miejscu proponuję naukę kolejnych sensownych, gdzie tu masz ograniczenie i głupotę?

A lenistwo to złe jest? Lenistwo sprzyja kreatywności, lenistwo daje radość z życia, a przede wszystkimi lenistwo uczy ułatwiać sobie w życiu. Osoba leniwa nie udaje, że pracuje 8 czy 10 godzin, by to wyglądało, tylko stara się jak najszybszymi, najłatwiejszymi i najlepszymi sposobami osiągnąć rezultat, a potem zajmuje się swoimi sprawami, albo odpoczynkiem. Owszem, promuję lenistwo :) Jeżeli ktoś nie jest w stanie wykonać żadnych czynności, pracy, pasji, co najwyżej może spać i TV oglądać na okrągło, to są to objawy choroby, nie lenistwa - lenistwo to ułatwianie, nie ograniczanie.

Problemem tego forum jest brak dyskusji na temat, tylko atakowanie osoby ją tworzącej. Jak na razie tylko jest kilka postów za/przeciw nauce. I umiejętności czytania - tłumaczysz swój niemiecki pobytem, a pewnie nawet pierwszego akapitu ze zrozumieniem nie przeczytałeś.

  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

Powiem tak - a skad wiesz teraz co jest niepotrzebne a co potrzebne? A co bedzie za 10 lat? Ja np. mialem takie wlasnie podejscie w ogolniaku i czesciowo na studiach (troche zaczalem sie prostowac) i olewalem... niemiecki. Po co sie uczyc, nigdzy nie wyjade do Niemiec a jak wyjade to na wycieczke / biznes i po angielsku bede mowic. I co? Po 6 latach od skonczenia ogolniaka sytuacja zmienila sie diametralnie.
Ty mozesz teraz, z perspektywy czasu, twierdzic ze 80% tego co miales w ogolniaku / technikum jest nieprzydatne. Ale inni maja takie zdanie o matmie, jak ty o historii - pewnie studiuja cos innego. Ile bylo placzu na temat obowiazkowej matmy na maturze, a pozniej sie okazuje ze jednak kazdy musi podatki policzyc... i znac procenty, liczyc walute i takie tam podstawowe rzeczy.

LA
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

@miauczek

Powiem tak - a skad wiesz teraz co jest niepotrzebne a co potrzebne? A co bedzie za 10 lat? Ja np. mialem takie wlasnie podejscie w ogolniaku i czesciowo na studiach (troche zaczalem sie prostowac) i olewalem... niemiecki. Po co sie uczyc, nigdzy nie wyjade do Niemiec a jak wyjade to na wycieczke / biznes i po angielsku bede mowic. I co? Po 6 latach od skonczenia ogolniaka sytuacja zmienila sie diametralnie.
Ty mozesz teraz, z perspektywy czasu, twierdzic ze 80% tego co miales w ogolniaku / technikum jest nieprzydatne. Ale inni maja takie zdanie o matmie, jak ty o historii - pewnie studiuja cos innego. Ile bylo placzu na temat obowiazkowej matmy na maturze, a pozniej sie okazuje ze jednak kazdy musi podatki policzyc... i znac procenty, liczyc walute i takie tam podstawowe rzeczy.

Ok.
Dlaczego więc nie uczyć się medycyny? Nawet wstępna diagnoza może pozwolić wykryć chorobę czy zagrożenie. Czy więc nauka kolejnego języka ma większe znaczenie w porównaniu z faktem, że zaraz jakieś niezdiagnozowane cholerstwo może nas do grobu wpędzić? Powiesz zapewne jest lekarz, lekarz który bierze za to słoną kasę. Tak samo jest tłumacz, jeżeli coś jest rzeczywiście tak ważne, że nie można się odwołać do angielskiego.

Idąc dalej Twoim tokiem myślenia "a skąd wiesz co będzie potrzebne" powinniśmy poświecić całe życie na naukę masy bzdur których i tak nam się nie uda w życiu nauczyć wszystkich, a nawet połowy, po czym umieramy i to wszystko wychodzi na stratę czasu.

Kolejny fakt - jedziesz na wycieczkę gdzieś, to jesteś klientem - chcą z Ciebie mieć kasę to sami muszą się uczyć. A jak jest w hotelach? Na recepcji znać muszą języki, bo to ich biznes - jeżeli ktoś uderza w ten target to siłą rzeczy język jest narzędziem zawodowym używanym na codzień. Tyle że to tylko procent wszystkich, procent który sam z własnej woli się będzie ich uczył by się lepiej usytuować.

Zauważ pewien fakt - jesteś kolejną (3cią albo 4tą osobą w tym temacie) która nie dość że nie potrafi czytać ze zrozumieniem tematu, to jeszcze powtarzasz coś, na co już odpowiedziałem. Weź dwie zupełnie różne sprawy: nauka w szkole/na kursach, w tym wypadku języków, oraz uczenie się na miejscu. W przypadku pierwszym po za angielskim uważam to za stratę czasu co również wyraźnie piszę. W przypadku drugim masz odniesienie w pierwszym poście (akapit pierwszy) oraz w innych moich postach. Pochwalam tutaj naukę rzeczy, których prawdopodobieństwo używania jest niższe (czy dużo niższe) "ad hoc", natomiast koncentrację na kluczowych zagadnieniach. W tym wypadku jest to nauka angielskiego i tylko angielskiego na miejscu, oraz np. ad hoc niemieckiego na miejscu, posiadając do tego dużo lepsze możliwości (nic nie zastąpi kontaktu z native speakerami).

Jeżeli muszę nauczyć się np. liczyć podatki jak wspomniałeś, to w wolnej chwili douczam się tego bo i tak bym zapomniał większość tego co było w szkole po jakimś czasie. A jeżeli uczę się czegoś, co za chwilę wykorzystam w praktyce to siłą rzeczy zapamiętuje to na długo.

To samo języki obce - jaki sens ma nauka dla samych ambicji? Ambicja z łaciny ambitio - żądza uznania - czyli robienie coś dla uznania przez innych. W takim wypadku uczysz się dla siebie czy innych? Jeżeli dla siebie, to czy rzeczywiście Ci jest to teraz potrzebne albo raczej na pewno będzie potrzebne?

somekind
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Lokalizacja: Wrocław
0
Laurearel napisał(a)

Pragmatyczne podejście a głupota i ograniczenia to dwie różne rzeczy, neguję sens uczenia się wielu niepotrzebnych rzeczy, na których miejscu proponuję naukę kolejnych sensownych, gdzie tu masz ograniczenie i głupotę?

Głupotą jest totalitarna (by nie rzec socjalistyczna) tendencja do odgórnego narzucenia wszystkim, co ma sens, a co nie. ;]

Dlaczego więc nie uczyć się medycyny? Nawet wstępna diagnoza może pozwolić wykryć chorobę czy zagrożenie. Czy więc nauka kolejnego języka ma większe znaczenie w porównaniu z faktem, że zaraz jakieś niezdiagnozowane cholerstwo może nas do grobu wpędzić? Powiesz zapewne jest lekarz, lekarz który bierze za to słoną kasę. Tak samo jest tłumacz, jeżeli coś jest rzeczywiście tak ważne, że nie można się odwołać do angielskiego.

Podobnie można płacić elektrykowi za wymianę gniazdka w ścianie. Tylko po co, jeśli to można zrobić samemu?

Idąc dalej Twoim tokiem myślenia "a skąd wiesz co będzie potrzebne" powinniśmy poświecić całe życie na naukę masy bzdur których i tak nam się nie uda w życiu nauczyć wszystkich, a nawet połowy, po czym umieramy i to wszystko wychodzi na stratę czasu.

Idąc Twoim tokiem myślenia, każda nauka jest stratą czasu, bo gdy umrzemy, do niczego się nam już nie przyda. Więc po co w ogóle czegokolwiek się uczyć?

Kolejny fakt - jedziesz na wycieczkę gdzieś, to jesteś klientem - chcą z Ciebie mieć kasę to sami muszą się uczyć.

A jeśli jedziesz gdzieś, gdzie nie jesteś klientem, bo chcesz pozwiedzać coś więcej niż hotel i plażę, które oferują biura podróży?

W tym wypadku jest to nauka angielskiego i tylko angielskiego na miejscu, oraz np. ad hoc niemieckiego na miejscu, posiadając do tego dużo lepsze możliwości (nic nie zastąpi kontaktu z native speakerami).

Czy znajomość niemieckiego nabyta w Polsce nie ułatwi kontynuowania nauki w kraju niemieckojęzycznym? [rotfl]

To samo języki obce - jaki sens ma nauka dla samych ambicji?

Pytanie z serii "jaki sens mają cycki?".

Wibowit
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Lokalizacja: XML Hills
0

Ja polecam uczyć się sztuk walki. Niedługo się na pewno przyda, gdy wyjdziemy na ulice i będziemy się posługiwać wyłącznie łaciną podwórkową.

Pytanie za 1000 punktów:
Jeżeli spędziłem 3 lata na nauce niemieckiego w gimnazjum i 3 lata na nauce rosyjskiego w liceum, a teraz nie potrafię się nawet przedstawić w żadnym z tych języków, to jestem do przodu czy do tyłu? Czy ta nauka miała jakikolwiek sens? A może lepiej byłoby poświęcić ten czas czemuś innemu, stworzyć coś co przydałoby się innym osobom?

Idąc Twoim tokiem myślenia, każda nauka jest stratą czasu, bo gdy umrzemy, do niczego się nam już nie przyda. Więc po co w ogóle czegokolwiek się uczyć?

Hmmm, rozwój cywilizacji nie polega na tym, żeby się tylko i wyłącznie uczyć, tylko żeby coś wymyślać. Ewentualnie pomagać komuś, kto się lepiej zna, tym samym zwiększając jego produktywność. Powielanie w kółko tego samego nie prowadzi do żadnego rozwoju. Nauka języków sama w sobie jest generalnie bez sensu, bo nic nie wnosi.

KR
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 2518
0

Jeśli podświadomie myślisz, że nie jest Ci coś potrzebne to i tak się tego nie nauczysz, więc w zasadzie nauka w takim wypadku nie ma sensu. Jakbyś dowiedział się, że masz sporą szansę dostać jakąś zajebistą robotę gdzieś za granicą to byś nauczył się języka szybciej niż myślisz - miałbyś motywację i chęci.

Nauka dla samej nauki nie ma sensu.

LA
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

Nauka języków sama w sobie jest generalnie bez sensu, bo nic nie wnosi.

Więc dlaczego nie zbudować konsekwentnie jednego sztucznego języka dla całego świata, obok języków lokalnych, uczonego wszędzie od młodego wieku, w którym byłby publikowane materiały naukowe, w którym można byłoby się bez problemu komunikować na całym świecie? Wówczas ile czasu można by oszczędzić na ważniejsze, twórcze rzeczy.

Z drugiej strony, skoro 85-90% zasobów internetu jest po angielsku (a jest to dzisiaj główne źródło informacji), angielski jest językiem międzynarodowym i nie ma szans na wprowadzenie języka sztucznego w ciągu najbliższych lat (a zapewne nawet i za naszego życia), to czemu nie skoncentrować się na tym języku i konsekwentnie zajmować się tylko nim? W końcu to tylko narzędzie do komunikacji, nie ma sensu komplikować go przez zapędy nacjonalistyczne w wielu krajach. Sero. jezeli w takim wypadku ktoś ma kaprys napisania w swoim ojczystym języku, to zapewne robi to albo dlatgo że nie zna angielskiego (co akurat źle świadczy), albo z nacjonalistycznych zapędów. Jeżeli komuś zależy na łatwym dostępie do jego materiałów udostępni je w angielskim. Pytanie więc po co zawracać sobie głowę jakimiś nawiedzonymi nacjonalistami? W kwestii podróży napisałem wcześniej - turysta == $, nie mają wyboru i czy im się podoba czy nie angielski umieć muszą. W kwestii życia w danym kraju przez dłuższy czas sprawa jest chyba prosta, że komunikacyjnie język każdy opanuje w dosyć krótkim czasie, a resztę w zależności od potrzeb.

  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

Moje podrozowanie polega na organizowaniu wszystkiego samemu - nie korzystam z biur podrozy. Uwierz - tak jest o wiele ciekawiej, ale trzeba to i owo wiedziec.
Chcesz z tlumaczem latac do pracy, zeby pomagal na spotkaniach? Nikt w sumie by cie nie bral na powaznie.
Ja lubie sie uczyc aby poznawac nowe rzeczy - poszerzac horyzonty, wiedziec, co sie chce zobaczyc i gdzie. Nie mowie o wkuwaniu historii Polski - skad bedziesz wiedzial ze chcesz zobaczyc Maczu W Piczy a nie Delhi? Nauka, poznawanie pozwala mi podejmowac decyzje, a nie polegac na opiniach innych, np. katalogow. Ciekawe jak sie ad-hoc chcesz dowiedziec gdzie jechac na wakacje - przeciez musisz cos wiedziec. Chyba ze molo w mielnie, dyska i lody amerykanskie to caly twoj swiat.

PR
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 1
0

"Dziwi mnie strasznie nagonka na naukę języków obcych."
Laurearel, masz może jakieś przykłady na tą "nagonkę"? (nawiasem mówiąc,
"nagonka" to atak, podczas gdy tobie chodziło pewnie o wychwalanie czy promocję tej nauki,
co jest antonimem słowa "nagonka").
Ja jak dotąd spotkałem się z nakłanianiem do nauki zwłaszcza języka angielskiego
(z powodów oczywistych i będących usprawiedliwieniem tej nauki także dla ciebie)
oraz języka niemieckiego (jako urzędowego w państwie będącym najważniejszym
partnerem gospodarczym Polski, co także usprawiedliwia "marnowanie czasu" na jego naukę).

Powodów do nauki wielu języków obcych jest cała masa, ale dojście do nich jest tak banalne,
że aż mi się o tym nie chce pisać :-)

somekind
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Lokalizacja: Wrocław
0
Wibowit napisał(a)

Ja polecam uczyć się sztuk walki.

Tylko do tego trzeba mieć zdrowie i kondycje.

Jeżeli spędziłem 3 lata na nauce niemieckiego w gimnazjum i 3 lata na nauce rosyjskiego w liceum, a teraz nie potrafię się nawet przedstawić w żadnym z tych języków, to jestem do przodu czy do tyłu? Czy ta nauka miała jakikolwiek sens? A może lepiej byłoby poświęcić ten czas czemuś innemu, stworzyć coś co przydałoby się innym osobom?

A czemu poszedłeś do gimnazjum z niemieckim i liceum z angielskim, jeśli Cię te języki nie interesowały?
Myślę, że teraz ponowna nauka jednego z tych języków zajęłaby Ci mniej czasu.

Hmmm, rozwój cywilizacji nie polega na tym, żeby się tylko i wyłącznie uczyć, tylko żeby coś wymyślać. Ewentualnie pomagać komuś, kto się lepiej zna, tym samym zwiększając jego produktywność. Powielanie w kółko tego samego nie prowadzi do żadnego rozwoju. Nauka języków sama w sobie jest generalnie bez sensu, bo nic nie wnosi.

Analogicznie można stwierdzić, że nauka matematyki jest bez sensu, bo nic nie wnosi.
Języki są narzędziami, dzięki którymi można współpracować z innymi ludźmi, aby razem rozwijać tę cywilizację, więc ich nauka jest jak najbardziej sensowna.

Owszem, optymalne byłoby istnienie jednego języka na świecie, ale tak po prostu nie jest, co wynika z historii i rozwoju kultury różnych narodów. Płakanie nad takim stanem rzeczy jest dopiero stratą czasu, który można byłoby poświęcić na rozwój cywilizacji.
A pomysł przymuszania ludzi do porzucania własnego języka (będącego częścią kultury) jest iście totalitarny.

rafal__
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

dlaczego nie warto uczyć się języków obcych, szczególnie rosyjkiego:

zawsze uważałem go za ograniczonego umysłowo konserwatystę, ale teraz to przegiął

Azarien
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

Więc dlaczego nie zbudować konsekwentnie jednego sztucznego języka dla całego świata,
A po co?

Nie ma szans wprowadzenia języka sztucznego kiedykolwiek. Ludzie nie chcą mówić sztucznie! powstają od czasu do czasu nowe języki do komunikacji międzynarodowej (tzw. pidgin), ale są zawsze ograniczone do lokalnej społeczności, i mają tendencję do albo zanikania, albo rozwinięcia się w pełny, „trudny” język naturalny.

Mamy kilka języków do komunikacji międzynarodowej (domyślnie zakładamy że jest to angielski, ale nie zapominajmy że taki status ma też hiszpański, rosyjski, swahili, …) i to działa.
Rzeczywiście, niektóre narody mają przewagę (już mówią w danym języku i nie muszą się go uczyć) — ale sytuacja, w której WSZYSCY musieliby się uczyć sztucznego języka jest „przeciętnie gorsza”.

Zresztą języków sztucznych mamy bez liku — ot chociażby Esperanto, stworzone dokładnie w tym celu. I co, przyjęło się?
A przyjęły się może nowe jego wersje, jak Interlingua?
Nie - i się nie przyjmą. To nie działa.

02
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 1176
0

Jeżeli spędziłem 3 lata na nauce niemieckiego w gimnazjum i 3 lata na nauce rosyjskiego w liceum, a teraz nie potrafię się nawet przedstawić w żadnym z tych języków, to jestem do przodu czy do tyłu? Czy ta nauka miała jakikolwiek sens? A może lepiej byłoby poświęcić ten czas czemuś innemu, stworzyć coś co przydałoby się innym osobom?

Tak na prawdę to tylko kwestia odświeżenia starej wiedzy a nie nauka od początku. A to jest znacznie prostsze i szybsze.

No ja od dziecka miałem wmawiane i słyszałem na około "ucz się języków, bo bez jezyków człowiek jest zerem". Co ciekawe ciągle słyszę.

Kiedyś były inne czasy, teraz realia się trochę zmieniły, a starsze osoby mają to do siebie, że przeceniają swoje "życiowe doświadczenie". Trudno ich o to obwiniać.

somekind
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Lokalizacja: Wrocław
0

Dobra mądrale dezawuujący niemiecki. Jak bez niego chcecie dotrzeć i dogadać się w Legolandzie? Hę?
Absurd.

Nagły
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 4
0

Ja się nie mogę nauczyć jestem informatykiem a nie poliglotą, wystarczy mi język <ort>komęd</ort>, po co mi więcejniż action skript :P

Azarien
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
0

A mnie wczoraj Rusek na dworcu zaczepił i o hotel pytał. Po polsku ;-)

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.