Czyli jak się dużo nie uczy, to zaraz żul będzie, tak?
Nic takiego nie napisałam. Napisałam, że do samego życia to niewiele trzeba (w odpowiedzi na argument, że nauka nie jest do życia potrzebna), ale ja nie jestem psem, żeby sobie egzystować.
Oczywiście!
Lubię ( w zdrowych ilościach) zimne ciemne piwko z ciekawym towarzystwem (często o skrajnych poglądach).
A chodzę właśnie po to, by pogadać, pośmiać , na luzie cieszyć się chwilą - zamiast marnować ten czas na naukę jakiś bzdur.
Nie mam pojęcia co miało się kryć za tym "po co?".
Sens "po co" był taki: skoro nie uważasz za stratę czasu, którego celem jest "cieszenie się chwilą", to dlaczego uważasz za stracony czas na naukę np. tego jak się pisze słowo "jakichś"?
Tylko 30% tekstu ma znaczenie, reszta to wypełniacze. W takim wypadku nie ma żadnego specjalnego znaczenia, są zastosowane wyrazy o podobnym znaczeniu, a kontekst jest ten sam.
Tak, szczególnie w poezji tylko 30% tekstu ma znaczenie. W Haiku szczególnie.
Jeśli tak wypowiadasz się o literaturze, to sory, ale widać, że nie wgłębiałeś się zbytnio w analizę tekstu.
Myślę że przyjdzie to ocenić za kilkanaście-kilkadziesiąt lat, przecież nigdzie nie twierdzę że mam rację ; )
Skoro ani ty, ani ja nie twierdzimy, że masz rację, to tą dyskusję można spokojnie zakończyć :P
Laurearel, słowem podsumowania - ja lubię poznawać świat. Cały świat. Niemalże wszystko wydaje mi się interesujące, niektóre rzeczy mniej, inne bardziej, ale ogólnie - żal mi, że mam tak mało życia, przez co z pewnością nie dowiem się wielu rzeczy, które wiedzieć bym chciała.
Ty o nauce wypowiadasz się w stylu "tracić czas", "ślęczeć nad książkami", "tracić życie". To jasno wskazuje twój stosunek do kształcenia się - nie lubisz.