Witam,
Zastanawiam się nad Informatyka Stosowana na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Czy licencjat jest inaczej odbierany przez pracodawców?
Często spotykałem się z opinią, że inżynier jest lepszy.
Mam możliwość również studiowania na Politechnice Krakowskiej Wrocławskiej czy też AGH natomiast z tych
kierunków, na które mam szansę się dostać Sylabus UJ wydaję się być najlepszym rozwiązaniem.
Czy to prawda, że na uniwersytetach jest bardziej teoretycznie?
W przypadku AGH słyszałem, że na 3 roku nikt nie ma problemu z podjęciem pracy w zawodzie, czy podobnie jest na UJ?
Chętnie wysłucham opinii o kierunku czy jest trudny i warto na niego pójść.
Z góry dziękuje za wszelkie odpowiedzi ;)
Tytuł ma marginalne znaczenie, uczelnia ma większe znaczenie, a najwieksze znaczenie ma podejście do studiów i własnego rozwoju. Żadna uczelnia sama nie sprawi, że będziesz dobry i bez problemu zdobędziesz pracę.
Mimo wszystko inżynier wygląda fajniej, więc mając do wyboru licencjat vs inżynier na UWr (jeden semestr więcej) robiłem inżyniera.
Cześć,
wypowiem się jako osoba, która studiowała 1 rok na informatyce analitycznej i odpadła, później skończyła licencjat na "zwykłej" informatyce na WMiI i potem studiowała magisterkę na FAIS na informatyce stosowanej.
'"Czy licencjat jest inaczej odbierany przez pracodawców?'
Nie spotkałem się z czymś takim. Wydaje mi się, że bardziej liczy się kierunek i prestiż uczelni. Najmocniejsza informatyka na AGH ma pewnie większy prestiż od UJ, UJ ma z kolei większy prestiż od słabych informatyk na AGH i Politechniki Krakowskiej. Ale mogę się mylić - nigdy nie rekrutowałem.
"Czy to prawda, że na uniwersytetach jest bardziej teoretycznie?"
Nie patrzyłem na obecny sylabus ale podejrzewam, że niewiele się zmieniło przez ostatnich kilka lat. Moim zdaniem to totalny mit.
UJ jest fajny jeśli nie lubisz fizyki, elektroniki itp. - tego tu nie ma, tak jak na AGH.
Na informatyce analitycznej był taki nacisk na programowanie (a nie na matematykę czy teorię informatyki), i to nie tylko na algorytmikę, że ciężko było się wyrobić z wszystkimi zadaniami czy projektami. Natomiast to kierunek raczej dla wybitnych, dla olimpijczyków. "Normalni" ludzie raczej stamtąd uciekali/odpadali.
Na zwykłej informatyce nie ma wcale specjalnego parcia na algorytmikę. Oczywiście algorytmika jest, ale podejrzewam, że na podobnym poziomie co na innych dobrych uczelniach.
Jednak programowania musisz tutaj uczyć się sam, bo nie ma aż tak dużo zadań (szczególnie na pierwszym i drugim roku) które przygotują Cię stricte pod rynek pracy. Ale podejrzewam, że na AGH jest podobnie, podobno na pierwszym roku to w ogóle jest tam sama teoria, elektronika i matematyka. Także wydaje mi się, że UJ jest wbrew pozorom jest bardziej praktyczny i stricte informatyczny niż AGH.
"W przypadku AGH słyszałem, że na 3 roku nikt nie ma problemu z podjęciem pracy w zawodzie, czy podobnie jest na UJ?"
Na mocnej informatyce na AGH nikt nie miał tego problemu w moich czasach, bo szli tam sami najlepsi studenci.
Natomiast na UJ porobiły się dwie grupy studentów:
- tacy, którzy mają bardzo dobre oceny i faktycznie się starają i coś umieją - nie mają problemów z pracą
- tacy, którzy ściągają na egzaminach, projekty piszą im Hindusi albo zgapiają od kolegów, znam osobiście przypadki gdzie ktoś doszedł do 3 roku a ledwo umiał napisać hello world.
Wynika to z tego - być może to się zmieniło - że gdy ja studiowałem na UJ, to nie było tam praktycznie żadnego progu pomimo prestiżu uczelni - na kierunek przyjmowano 280 osób czy coś koło tej liczby. W związku z tym na pierwszy rok trafiali albo bardzo dobrzy studenci, albo kombinatorzy którzy cudem zdawali, albo tacy, którzy byli za słabi i nie chcieli/nie umieli kombinować - oni po prostu wylecieli.
Z powyższego wynika, że studia na UJ mają sens, ale tylko wtedy jeśli faktycznie będziesz chciał się uczyć, a nie przebimbać studia byle mieć papierek.
Pozdro
@yagi: nie wiem jak jest teraz, ale mnie na UJ przecwiczyli z takich elementow matematyki o ktorych mi sie nie snilo ze istnieja (w dodatku nie dosc ze na cwiczeniach trzeba bylo praktycznie liczyc to egzaminy byly na zasadzie twierdzenie - dowod), wiec gdybym wiedzial na co sie pisze, to chyba wolalbym fizyke i elektronike :P Przy czym to bylo kilkanascie lat temu, jeszcze przed rozdzialem na dwie informatyki i patrzac na kadre to sporo osob to ludzie ode mnie z roku :)
Ja dopiero od 4go roku pracowalem, bo wczesniej nie wyrobilbym z nauka.
Co do tytulu: jak sie zatrudnialem w korpo, to za wyzsze wyksztalcenie obojetnie gdzie, dostawalo sie grade wyzej. Pozniej pomijajac ze mam wpis w CV o ktory nikt nie pyta, nie mialo to znaczenia. Mysle ze UJ czy AGH w CV daje to ze masz wieksze szanse zostac zaproszonym na pierwsza rozmowe i tyle.