Przeglądałem sobie forum, jako że sam mam możliwość studiować na najlepszych uczelniach w kraju (PW,AGH) i dochodzę do smutnego wniosku, że chyba porzucę ten plan. Z tego co widzę to pracodawcy niezbyt interesują się skończoną uczelnią. Myślicie, że lepiej zrobię, jak nie pójdę na studia/pójdę na byle co w moim mieście żeby mieć papierek? A w domu będę się uczył rzeczy przydatnych w późniejszej pracy?
Jeżeli tylko dasz radę na najlepszych studiach (przy okazji do najlepszych zaliczyłbym jeszcze UW, UJ i UWr), to wg mnie lepiej pójść na lepsze. Jeżeli nie będziesz dawał rady, to rok później pójdziesz na gorsze. To Twój wybór. Zauważ, że obecnie jest o wiele więcej osób wchodzących na rynek pracy i ukonczenie jednej z najlepszych uczelni może być coraz bardziej respektowane, szczególnie w dobie bootcampów.
Ciężko mi powiedzieć czy dałbym radę, z matematyki nie jestem jakiś słaby (rozszerzenie na 80%) ale chyba matematyka na studiach to zupełnie inny poziom, nie wiem jak wygląda kwestia przeniesień. np jakbym nie dał rady zaliczyć 1 roku, przeniósł się na gorszą uczelnie, to muszę ten rok powtarzać?
Czy bys dal rade to wiesz dopiero po semestrze logiki :p albo tak w polowie (i nie przejmuj sie jesli na poczatku masz problemy)
Ale z tym 80% z analiza sobie poradzisz bo ona jest podobna do szkoly sredniej
A czy warto to zalezy od Ciebie. Jak chcesz poszerzac horyzonty to tak. Jak chcesz klepac CRUDy asap to pewnie bedziesz tylko narzekal
Ja wybrałem "słabszą" uczelnie i nie żałuje. Cały etat na UoP + studia dzienne nie tak ciężko. Niby słaba uczelnia a ćwiczeniowcami są senior developerzy, którzy są wyrozumiali na obecności :> a jak chccesz sie czegoś nauczyć to ogarniają najnowsze technologie. Do tego jak zagadasz to biorą Cie na rozmowę do siebie do firmy. W moim przypadku, nikt na prestiż uczelni nie patrzył tylko na status studenta/licencjat.
Często jest lepsza kadra z doswiadczeniem komercyjnym i nie traktuje się studentów jak śmieci. Poziom nauczania tez jest czesto spoko.
Jednak to tyle.
Nawet określiłbym to tak: Na słabszej uczelni jeśli chcesz to nauczysz się wiele w danym obszarze bo ćwiczeniowiec Ci nie odmówi pomocy. Na lepszej MUSISZ się tego nauczyć i zmarnujesz/poświęcisz na to czas (wybierz jedno :)). Na polibudach często siedzą stare zgredy :> ze starymi technologiami. Z drugiej strony "polibudowe" przedmioty też są ciekawe i przydatne w życiu
Prestiżowe uczelnie to są Stanford albo MIT. Czy skończysz AGH czy zwykłą polibudę to w perspektywie paru lat będzie bez znaczenia. Wszystkiego i tak trzeba się nauczyć samemu.
Moim zdaniem wystarczy się dostosować do panujących warunków. Jeżeli wybierzesz słabszą uczelnię to fajnie, jeżeli będziesz się uczył programować we własnym zakresie, robił może jakieś mikro zlecenia i zaoszczędzisz na wynajmie mieszkania (zakładając, że w mniejszym mieście jest to tańsze lub mieszkasz w takowym). Jeżeli wybierzesz się na lepszą uczelnię, czasu na programowanie będzie mniej, ale może załapiesz się do koła naukowego, pójdziesz na meetupy i złapiesz jakieś znajomości. Uwierz mi, że z perspektywy czasu wybór uczelni nie robi ogromnej różnicy, oczywiście, jeżeli nie przebimbasz czasu studiów :)
Studia i tak robisz dla siebie, więc kierwałbym się bardzej programem studiów niż prestiżem uczelni. Jeśli chodzi o pracę - ostatnio przeszłem przez kilka rekrutacji(Java) i dochodzę do wniosku, że studia nic nie pomagają w zdobyciu pierwszego doświadczenia... nawet na staże są rekrutowani ludzie bez studiów. Liczy się Twój skill i udział w wydarzeniach programistycznych, podczas których współtworzyłeś jakiś projekt.
Jak masz dobrą uczelnie to masz łatwy wjazd na praktyki do znanych firm, potem automatycznie do pracy w nich. Z wpisem w CV masz pewność że każda inna firma zaprosi Cię na rozmowę... Dalej i tak będziesz musiał się wykazać na miejscu. Do tego miejsca możesz dostać się bez studiów, ale mając background i dobrze to sprzedajac masz łatwiej kiedy myślimy o szansie na zaproszenie na rozmowę.
Potem jak wpiszesz w cv jakies imponujące projekty to znowu uczelnia szkodzi na plan nieistotny