Skończysz tak jak @Rev w CERTcie jakimś albo w ESECie w Krakowie, dostaniesz ciepłą fuchę, kartę multisport i licencję na IDA ;), no chyba że będziesz miał więcej ambicji i pomysłów niż robienie analiz durnych botów i malware przez kolejnych 20 lat i założysz swój interes, co jednak bardzo rzadko się zdarza, bo zwykle jak ktoś wyląduje na ciepłej posadce to na tym kończą osobiste ambicje, przynajmniej w branży security.
Większość ludzi których kiedyś znałem i którzy zajmowali się reversingiem zupełnie porzuciła temat lub skończyła w firmach antywirusowych, od tego czasu ani żadnych publikacji nie robią, nie piszą żadnych książek, nikt z nich nie wydał żadnych znaczących narzędzi związanych z ich pracą (ReWolf DirtyJoe i to chyba koniec), biorą srebrniki i pracują na sukces zagranicznej firmy, od czasu do czasu na konferencję ich wyślą i tak wygląda kariera większości polskich specjalistów od security. Przykre ale prawdziwe. Ja zawsze myślałem, że Ci ludzie zostaną jakimiś pionierami technologicznymi, że założą swoje firmy (choćby antywirusowe), stworzą jakieś rewolucyjne narzędzia. Jeśli poznasz kilku ludzi zajmujących się security zrozumiesz również, że często mają oni sporo problemów psychicznych, emocjonalnych, dużo z nich to introwertycy, genialni często w tym co robią, ale zupełnie nieprzystosowani do prawdziwego świata i być może to jest przyczyna dlaczego wolą zaszyć się w boksie w jakiejś firmie i nie podejmować niepotrzebnego ryzyka.