Niedawno zacząłem pracę z GitHubem, mam u siebie trzy "projekty-samouczki" – i już zaczynam odczuwać, jak to jest być contributor do projektów, w których brakuje zarządzania (mówię o własnych). Liczba issues rośnie (dodaję nowe), a liczba pull requests nie (nie naprawiam starych)...
W czym problem – wiadomo, co poprawić, ale nie ma czasu na poprawę. Brakuje zarządzania, czyli kogoś, kto powie: to robimy, tamto nie. Czas nie rozmnoży się przez podział jak komórka; trzeba z pewnych rzeczy zrezygnować. :( Ale… przecież do własnych projektów dodam wszystko, co sensownego przyjdzie mi do głowy.
Dlatego też nie dziwię się, że projekt Coyote (nasze forum) ma na GitHubie 81 otwartych issues, a tylko 1 pull request. Nie chodzi mi tu nawet o to, że zarządzanie nim jest dobre czy złe. Raczej o to, że jakkolwiek to projekt społecznościowy (czyli inna bajka, niż opisałem wyżej), to po prostu też projekt jak każdy projekt, w którym są issues i pull requests. Tak, myślę, po prostu bywa z pisaniem kodu.
Oczywiście należy tu uwzględnić czynnik, że inaczej wygląda zarządzanie projektem w sumie dopracowanym, jakim jest to forum (domniemywam, że mniejsza dynamika zmian – issues przybywa szybko, pull requests raczej nie), a inaczej takim, który dopiero się rozwija (domniemywam, że liczba pull requests powinna gonić liczbę issues). Zakładam tu 1 pull request na 1 issue. Może zresztą 81 to wcale nie tak dużo, szczególnie jak na jedenaścioro contributors?
#GitHub #Coyote #Społeczność #Przemyślenia #Projekty #Software-development #Contributing