Lol, 25 dziewczyn to ja poznałem w pół roku na tinderze i dopiero ta ostatnia była moją dziewczyną przez kilka lat. A pozostałe albo mi nie spodobały albo ja im sie nie spodobałem. Związek się rozpad, po pół roku przerwy "od kobiet" po zerwaniu wróciłem do randkowania i po ok 2 miesiącach i 9 poznanych dziewczynach (nieudane spotkania) spotykam się z fajną dziewczyną i wszystko jest na dobrej drodze.
Wniosek jedyny z tego jest taki - statystyka. Jeśli na świecie jest tyle milionów kobiet i facetów to prawdopodobieństwo, że trafisz za 1, 2 czy 3 razem na tą dziewczynę dopasowaną do ciebie jest zerowe - o ile jesteś takim zwykłym average guyem, programistą. Więc na pewno to co robiłeś źle, to po prostu randkowałeś zbyt rzadko, 25 randek w 3 lata to za mało. Po prostu jak kogoś szukasz na stałe to musisz robic tzw: masówkę, czyli randkować z jak największą liczbą kobiet (oczywiście nie z każdą tylko tymi w twoim typie) i nie nastawiać się, że z każdą coś wyjdzie, realnie z mało którą coś wyjdzie bo to po prostu statystyka by dwie dopasowane osoby na siebie natrafiły.
To musisz wyglądać super. Bo ja w rok to mam z 50 par i to licząc kilka różnych portali. A z tego powiedzmy da się spotkać z 10% dziewczyn, bo inne w ogóle nie są zainteresowane rozmową. Ja nie jestem w stanie randkować częściej niż raz na ~2 miesiące. Bo zwyczajnie nie ma tylu chętnych dziewczyn. Żeby mieć masę chętnych dziewczyn to musisz mieć super profil, na którym wyglądasz jak model, chwalisz się kasą, super wycieczkami, itp. Większość facetów nie ma szans na to.
Co mogę więcej dodać - mam niecałe 175cm wzrostu, lekkie zakola, jestem przed 30-stką i nie mam samochodu (a nawet jakbym miał to już dawno zapomniałem jak się jeździ :D). Wygadany i ciekawy też niezbyt jestem, bo wiadomo IT introwertyzm. Czyli według pewnego portalu na w.... i jego użytkowników powinienem być całkowicie skreślony u płci przeciwnej, a jednak jak się chce to sie da. (Dlatego nie polecam tam nigdy, przenigdy zaglądać po jakieś porady/opinie matrymonialne, bo tylko sobie zryjecie psyche, a potrzebujecie pewności siebie w działaniu :D)
Porady zwykle wyglądają tak:
- bądź sobą (co za bzdura, laski nie lecą na charakter, tylko na wygląd i $$$)
- idź na siłkę i zrób mięśnie i najlepiej 6pak
- kupuj drogie markowe rzeczy (laski na to patrzą)
- miej super samochód (ktoś musi laski wozić, a auto nie może być byle jakie, bo wstyd laskom będzie)
- zarabiaj w cholerę kasy, najlepiej bądź prezesem własnej firmy
- bądź super ekstrawertyczny, wygadany, bądź duszą towarzystwa, uwielbiaj imprezy, itp.
Tylko że te porady nie są dla 99% ludzi.
Ja nawet powiem więcej, coś kontrowersyjnego - uważam, że będąc takim "średniakiem" z wadami i być nastawionym na masę ghostingu, odrzuceń, porażek. Dlaczego? Bo jak cię odrzuci te 50 lasek a 51 będzie zakochana po uszy (upewnić się, że nie jest desperatką/chora psychicznie :D) to znaczy że akceptuje mnie takiego jakim jestem, osobą która nie ma aż tak dużo do zaoferowania, więc relacja z pewnością będzie bardziej trwała i wartościowa.
Nie do końca... Jeśli taki przeciętniak kogoś pozna, to znaczy, że laska traktuje go jako ostatnią deskę ratunku, chce się go przyczepić, a na boku dalej będzie kogoś szukać. Nie oszukujmy się, dziewczyny mają taki wybór, że żadna nie zainteresuje się przeciętniakiem.
A mam takich znajomych typu: 190cm, kasa, 6pak - leci na nich dosłownie każda kobieta, tylko co z tego? Oni to dopiero mają problem, żeby znaleźć tą autentycznie zainteresowaną która rokuje na dłuższą relację. To własnie takie osoby są najbardziej narażone na jakieś rozwody, oszustwa itd bo nie znają intejcji kobiety z którą się spotykają.
Ale tacy z topu mają szansę kogoś poznać i mają wybór. A na portalach wygląd jest najważniejszy, bo to po fotkach decyduje się, czy będzie para, czy nie.
I nie zgodzę się, że tacy są bardziej narażeni na rozwody. Narażeni to są właśnie przeciętniacy, którzy są z jakąś dziewczyną. Bo ta na 100% będzie szukać zawsze kogoś lepszego.
To właśnie nie chodzi o to by wyrywać na siłkę, tylko mieć jakies dowolny sport, hobby który lubisz, by pokazać dziewczynie że nie żyjesz samą pracą i piciem piwka przed TV :D ale to nie musi być siłka, równie dobrze możesz grać w lokalnej lidze ping ponga (jeśli naprawdę cię to interesuje a nie robisz tego by kogoś poznać) - szczerze to nawet masz większe szanse kogoś poznać wtedy, bo raz że będziesz autentyczny (masz takie hobby jakie lubisz) a dwa - nie będziesz kolejnym gościem, po którym widać że on nawet tej siłowni nie lubi ale chodzi na nią by kogoś wyrwać. Trzy - wyróżnisz się z tłumu, bo teraz każdy chodzi na siłkę.
Jak koniecznie ktoś się upiera na ciężary to nie musi być koniecznie siłka - można chodzić na kalistęnikę, szutki walki, crossfit, kettle itd. jeśli coś wam bardziej spasuje to lepiej uprawiać sport taki jaki sie lubi a nie zmuszać do siłki.
Panie... Gram w piłkę w C klasie (teraz przerwa bo kontuzja), biegam półmaratony, nie pogardzę squashem. Ogólnie jestem mocno za sportem. Problem jest taki, że dziewczyn to nie interesuje, jeśli sama tego sportu nie uprawia. A 99% dziewczyn nie lubi sportu, więc facet co spędza czas na sporcie nie jest pożądany, bo dla dziewczyn to strata czasu i nuda. No i niestety mam lekki brzuszek, więc też odpadam od razu jak mnie zobaczą na randce (na portalach daję zdjęcia, żeby wyglądać lepiej).
Gram (tak jak sporo ludzi w IT) w planszówki. Dla dziewczyn to też zwykle spory minus. Bo to nudne, dla dzieci, itp. Nawet jeśli dziewczyna też gra i rozmawiacie o planszówkach, to też masz u niej minus. Bo jej nie interesuje nudny nerd, tylko facet, co jej wprowadzi dynamikę w życie.
Dziewczyny nie interesują Twoje zainteresowania, póki ona nie ma w tym własnego celu. Z reguły jak masz zainteresowania, które nie pokrywają się z tymi od dziewczyny, to będą one sporym minusem. Bo dziewczyny patrzą na to, czy dzięki czemuś są w stanie coś zyskać. Jeśli nie zyskają, to jest to dla nich strata czasu.
Co do tego, że dziewczyny zniechęca bycie programistą to jest prosty sposób - od razu im zaznaczyć, że nie głosujesz na konfederację. Bo one tego sie najbardziej boją u programistów.
Tu nie chodzi o politykę. Ale dla 99% dziewczyn programista to gruby zarośnięty piwniczak bez własnego życia, który siedzi całe życie przed komputerem . Więc dziewczyna jak słyszy "programista", to już z góry skreśla.
I nie, dobre zarobki programistów nie pomagają. Dziewczyn nie obchodzi ile zarabiasz, przynajmniej na początku znajomości.