Jak pyta kobieta to odpowiadam:
"Tak, możesz liczyć na gratyfikację"
@KamilAdam: Jest coś takiego jak spadki, czyli źródło 95% fortun w Polsce.
Jak pyta kobieta to odpowiadam:
"Tak, możesz liczyć na gratyfikację"
@KamilAdam: Jest coś takiego jak spadki, czyli źródło 95% fortun w Polsce.
renderme napisał(a):
@KamilAdam: Jest coś takiego jak spadki, czyli źródło 95% fortun w Polsce.
Moi znajomi raczej wiedzą że jestem z robotniczej rodziny. Pomoc od rodziców skończyła się na tym że mnie utrzymywali jak studiowałem i ojciec pomógł mi sprawdzić 10 letnia Pande przed zakupem
@KamilAdam:
Ale to różnie bywa. Miałem takiego znajomego. Alkoholik, zero ambicji, wyrzucali go z kolejnych prac, nigdy nie zblizyl sie do sredniej krajowej. Lubilem z nim balować. Mieszkanie jak melina, mieszkanie jego matki jak melina. Oba mieszkania po 35 metrów. Jego matka całe życie sądziła się z lasami polskimi o jakąś wielką połać lasu skonfiskowaną za komuny.
Teraz ten mój kumpel jest milionerem, z furą za 800k. Dziwnie świat jest urządzony, ale czesto tak bywa, że ludzie kitrają jakąś ziemie, albo z kimś się sądzą o spadek i naglem BUM: multimilionerzy.
sajek587 napisał(a):
Czy jeśli kogoś z was pyta jakiś znajomy spoza branży IT o zarobki to co mówicie?
Mówię x2 żeby bardziej zapiekło. Potem zaczynam narzekać na podatki
Powaznie to:
Zgadzam się z kolegą wyżej... to, że inni są biedni, to nie znaczy, że my bogaci.
wasiu napisał(a):
Zgadzam się z kolegą wyżej... to, że inni są biedni, to nie znaczy, że my bogaci.
Zgadzam się, warto to mówić osobom, które się oburzają na wysokości zarobków programistów a prawda jest taka, że to nie my zarabiamy dużo, się dużą część Polski za mało. Wystarczy porównać pensje polskie i zagraniczne. My zarabiamy minimalna zagranicą. Nie mamy dużo kasy.
Rado napisał(a):
Pieniądze szćżęścia nie dają.
Pieniądze nie ale zakupy już tak :p. I rozwiązują wiele problemów ;)
renderme napisał(a):
Powaznie to:
- pieniądze lubią ciszę i lepiej o nich nie mówić.
- W skali Polski osoba pracująca i zarabiająca nawet te 50k jest biedna. Ludzie mają/dziedziczą ogromne majątki. Możliwość odłożenia w ciągu roku 300-400k, przy skromnym zyciu nie robi z nas nikogo wyjatkowego. Trochę ogarniętości. Rolnik, który sprzeda ar ziemi pod duzym miastem zarobi wiecej niz my przez cale zycie.
Skoro nie robi to z Ciebie nikogo wyjątkowego (zgadzam się) to dlaczego nie odpowiesz rodzinie/dobrym kolegom ile zarabiasz?
Nie ten jest biedny, kto posiada mało, lecz ten, kto stale pragnie mieć więcej.
Problemem większości ludzi nie jest brak pieniędzy tylko nałogi. Zacznij kontrolować siebie to zaczniesz więcej zarabiać i mieć więcej. Zamiast dawać innym pieniądze i chwalić się ile zarabiam to mówię swoim znajomym w jaki sposób mogą podnieść swoje kwalifikacje i zarobić więcej.
markone_dev napisał(a):
Ja jak szczerze powiem ile zarabiam to ludzie są zdziwieni, że nie mam willi z basenem, kortami tenisowymi i nie jeżdżę najnowszą beemką z salonu. Swoją drogą sam też się czasem nad tym zastanawiam...
Ludzie mają jakieś dziwne wyobrażenie że jak ktoś zarabia kilka średnich krajowych to stać go na luksusowe życie jak z Hollywood.
Jakbyś wziął kredyty pod korek na podstawie swojej zdolności, to byś miał willę z basenem i beemkę z salonu wymienianą co rok. Nie wiń znajomych za swoje nieogarnięcie. ;)
Na szczęście znajomi spoza IT nie pytają mnie raczej o zarobki. Mój kumpel inżynier z branży space&defence wie, że zarabiam lepiej od niego, a sam ma kilkanaście tysięcy.
Sam się też nie chwalę, ale z drugiej strony jak ktoś znajomy z branży spyta mnie, ile zarabiam, to odpowiadam. Nie wiem, czy to zakazane w umowie, czy nie, bo jest po angielsku, a ja poza godzinami świadczenia usług nie znam tego języka.
Ojcu mówię, ze zarabiam dychę. Nie mówię prawdy, bo nie chcę, żeby rozpowiadał po rodzinie, a poza tym pewnie dostał by zawału, jakby się dowiedział, że jedyny syn, który nie skończył publicznej uczelni zarabia lepiej niż pozostali.
Myślę, że mentalność Polaków jest mocno zakorzeniona w tym co się działo w naszej historii a zwłaszcza lata powojenne.
Te memy z PRL niektórzy z was pewnie nawet nie kojarzą a ja pamiętam. Bogaty to był zazwyczaj komuch, donosiciel albo partyjny. Komunizm to specyficzny ustrój. Wpoił w narodzie cechy donosicielstwa, piętnowania wybitności i brak lojalności wobec systemu.
Nauczył za to Polaków kombinatorstwa i zaradności. Co może i też jest dobre ale pojawiła się taka byle jakość i to co teraz nazywa się Januszowoscia.
Gdyby wszyscy Polacy zarabiali godnie tak jak np. W Niemczech nie byłoby też takiej zawiści.
Świetnym Przykładem jest Roman Kluska jak studiowalem wtedy pamiętam Optimusa to była ikona firmy komputerowej. Ale zabrał się za niego system i pozamiatane.
Nie ludzie są winni tylko system jest chory mentalność, że inaczej nie wolno. Kto wie na ile na to mają wpływy inne kraje typu Niemcy Francja?
Polska ciągle wychodzi z starego ustroju ale robi to bardzo wolno i jakby ktoś to kontrolował aby za szybko nie wyjść na prostą.
Innowacyjnosc typu pierwszy laptop, Optimus, blue-ray, grafen i wiele innych made in Poland już dawno nie jest polskie. Skoro takie światowe hity wyciekają z Polski to nie dziwne ze nie rozwija to kraju.
Branża IT jest specyficzna nie ma granic dlatego możemy żyć tutaj i pracować. Ale cała reszta... Ciągle dociskana do ziemi.
Co nam zostaje? Czekać i raczej nie rozmawiać o finansach bo sam mam wielu dobrych znajomych którzy wiem że muszą żyć skromnie. Faktycznie jak już wcześniej tu padło lepiej nie mówić. Lekarza nikt nie pyta o zarobki i jakoś się szanuje za wiedzę. O IT ludzie mają małe pojęcie. Jak kończyłem studia często słyszałem, że informatyk to ktoś kto składa komputery :)
Ale tak jak lekarz wiedzę IT też musi posiadać, skoro tka ludzi oburzaja zarobki droga wolna można uczyć się kodować, programowac itd.
Potrzeba czasu żeby ludzie zrozumieli ze tak samo jak lekarz, prawnik czy programista można się kształcić. Nie każdy się nadaje na lekarza ale też nie każdy zostanie programista i to trzeba zrozumieć.
sajek587 napisał(a):
Czy jeśli kogoś z was pyta jakiś znajomy spoza branży IT o zarobki to co mówicie?
Mówię, że za mało.
Jak ktos mnie pyta to mowie ile zarabiam. Pieniadze to tylko jakies tam abstrakcyjne cyferki, nie jestem bogaty wiec nie czuje powodow do klamstwa.
Z drugiej strony ja nigdy nikogo nie pytam o zarobki, bo mnie to zupelnie nie obchodzi. Jesli jestem ciekawy ile sie zarabia w branzy to wchodze na portale ogloszeniowe, jesli jestem ciekawy jak wygladaja moje zarobki na tle firmy to najczesciej sa jakies statystyki z kwartylami.
raz po pijaku sie wygadalem i zaluje, jednak bylem pijany a wtedy jezor lata szybciej. Glownie dlatego, ze to ile zarabiam jest dla zwyklego czlowieka kosmiczna kwota, a dla programisty kwota, ktora spowoduje, ze dostane wiadomosci na skrzynke z pytaniem "jak tyle zarabiac".
Generalnie rodzienie nie mowie ile zarabiam, ale mam branzowych kuzynow itp wiec i tak wiedza, ze te 150k/msc wpada
oooooops
@nowy_kret_2: ale to Ty dzwoniłeś.
Ja się w sumie wygadałem swoim rodzicom, zeby byli o mnie spokojni. Rzucami mi jakies suche teksty w stylu: "znowu wakacje, mysl o przyszlosci", "taki drogi samochów? po co Ci taki, lepiej oszczedzaj na gorsze czasy", "Po co takie drogie meble".
A wiecie komu nigdy nie powiedzialem (pewnie mysli, ze 2-3x mniej)... swojej żonie XD
sajek587 napisał(a):
Czy jeśli kogoś z was pyta jakiś znajomy spoza branży IT o zarobki to co mówicie?
Nie mogę powiedzieć dokładnie, bo to NDA, ale w tej branży, ludzie z moim doświadczeniem dość łatwo złapią pracę za X.
Myślę, że spora cześć osób może być zazdrosna o tak duże zarobki. I spora część ludzi też nie ogarnia żeby tyle zarabiać to jednak trzeba się sporo uczyć i tego, że praca w IT często nie jest taka lekka jak to sobie niektórzy wyobrażają.
Co cię obchodzi, że ktoś, kto pytał, dostał w wyniku odpowiedzi ostrego zapalenia odbytu? Jak ci przeszkadza, że ludzie uważają, że dostajesz "gigantyczne pieniądze za nic", to masz całą masę miejsc pracy cięższej i gorzej płatnej.
Czy mi zazdroszczą? Jasne, że tak. Większość ludzi nienawidzi swojej pracy i dostaje za nią g.... a nie pieniądze. Ja swoją autentycznie lubię i dostaję "godne wynagrodzenie", sam bym sobie zazdrościł. Z nadmiernego współczucia wyleczyłem się proponując kilkorgu znajomym wejście do branży, jakaś tam kuzynka po informatyce(!), ogólnie ma mózg, ale pracuje jako nauczycielka za g... pieniądze. Gadam z nią, że coś tam wie, to może zamiast narzekania na pensję wskoczyć do "mojej" firmy za 2-3x większą kasę właściwie od ręki - to nie, bo cośtamcośtam. Inni nie chcą poświęcić kilkudziesięciu godzin na zrobienie prostego, darmowego kursu "bo nie wiedzą czy im się zwróci". Jakiś tam inny znajomy, też z bólem d..., nie chce iść do IT, bo IT to korpo, a on nie chce pracować w korpo. Więc robi u jakiegoś lokalnego lidera small biznesu na śmieciówce.