- Możesz ściągnąć orka spod zachodniej bramy (tam, gdzie polowałeś z myśliwym) na strażników. Oni go zabiją, ty weźmiesz broń.
- Możesz ściągnąć orka spod wschodniej bramy na strażników. Siedzi w jaskini powyżej ścieżki.
Oooo, ściągnąłem. Zabił obu :D
- Możesz się zasadzić na jakiejś półce skalnej i własnoręcznie ubić jakiegoś orka.
W zasadzie to tylko kupnym zwojem bym mógł to zdziałać, bo broń dystansowa na tych niskich poziomach to czyste kalectwo.
Tak, wiem. Wolałbyś znacznik na mapie i w HUD z opisem: Idź 150 metrów, żeby zabić orka, i - jak już byś doszedł na miejsce - żeby ten ork sam się zabił z rozpaczy nad upadkiem grywalności dzisiejszych gier ;)
Oj tam. Znaczników jako takich nie chcę, jedynie opcji abym mógł sam sobie stawiać, gdzie znajdę coś ciekawego na przyszłość, a nie mam tu akurat pod ręką drukarki by sobie wydrukować na papierze (tak wiem, trzeba by iść do punktu ksero, jeden ekstra quest więcej dla lepszej immersji, lel).
Heroic fantasy, to się robi, jak już rozwiniesz postać. Jeden deszcz ognia wypasionego maga i z całej hordy orków ledwo, ledwo przeżywają ze dwa Orki Elita.
Fascynujące, że pierwszej części już od ~5 poziomu jak najbardziej smakuje to jak heroic fantasy, mimo że dalej milion rzeczy jest w stanie mnie zabić. I jakoś mnie to nie frustrowało, tylko sobie w myślach zapisywałem: "aha, to tutaj muszę iść później". W G2: NotR cały czas miałem wrażenie, że nawet jak przykokszę to zaraz gra dołoży mocniejszych wrogów, bym się miał czym frustrować.
Ale tak, wiem. W dzisiejszych czasach Mario powinien zaczynać grę z karabinem maszynowym ;)
Ale co mają do tego dzisiejsze czasy? Ja nie gram w nowe gry. W rzeczy samej, praktycznie nic nie gram od jakichś 10 lat - poza okazyjnie Heroes 3 i Soldatem (z sentymentu). Skyrima czy Wieśki widziałem tylko na memach i YouTubie. Najnowszy RPG jaki przeszedłem to, ja wiem...? Fable: The Lost Chapters...? (fakt, że dużo łatwiejszy :D)
Bosper tak się wszelkimi sposobami namawia na terminowanie u siebie, że trzeba bardzo tego nie chcieć, żeby się nie zgodzić. I można się nie zgodzić, jak już przynajmniej raz przeszedłeś grę i tym razem chciałbyś np. terminować u alchemika.
Miałem wrażenie, że myślistwo oznacza, że będę miał z tego bonusy do łucznictwa, a chciałem grać melee.
U kowala możesz się nauczyć robienia mieczy. Bierzesz surową stal, obrabiasz i masz przebitkę na swojej robocie.
Jak wydam punkty, których mi wiecznie brakowało (a widzę w sklepie miecz wymagający jakichś 160 siły i myślę sobie "rany boskie").
Jak grałam pierwszy raz, to doszłam do miasta, podjęłam kilka głupich decyzji, kupując za punkty doświadczenia różne niespójne umiejętności i po kilku godzinach grania powiedziałam: acha! I odpaliłam do nowa, żeby tym razem przejść lepiej. Za każdym razem możesz grać coraz lepiej.
Faktycznie szkoda mi życia na kopanie się z koniem, poświęcenie X godzin i rozpoczęcie od nowa, ba za 10-tym restartem w końcu z mozołem dobrnąć do końca. Najwyraźniej jest to gra "difficult to learn and difficult to master"...
Co prawda bez Nocy Kruka, ale w pierwszym rozdziale bez pancerza i ze słabą, pierwszorozdziałową bronią i bez wyrafinowanych umiejętności walki, które dostępne są dopiero w późniejszych rozdziałach, poszłam kilka razy przez góry do Górniczej Doliny i wykosiłam tam wszystko, co tam było do wykoszenia.
Gratuluję, może jakbym zagrał bez dodatku też bym tak zrobił i nie drażnił fanów krytykując ich świętość :D