Wiele mówi się o innowacyjności, kreatywności, nietuzinkowych rozwiązaniach (nie tylko w IT). Swego czasu czytałem jednak artykuł, w którym - dla odmiany - ostrzegano przed nadmiarem tychże. Ponoć nie tak trudno przekroczyć granicę, za którą użytkownik poczuje się przytłoczony nowością, nawet jeśli ma ona uzasadnienie, nie jest przejawem przekombinowania, dziwaczenia. Co o tym myślicie?
0
Czyli jednak ;). Jakieś ogólne reguły znacie, pozwalające z góry (oczywiście w przybliżeniu) określić przebieg tej granicy? Ile nowości jednorazowo może się pojawić (tak, wiem, że to nieprecyzyjne), aby zaciekawić i zarazem nie przytłoczyć? A może a priori dysponujemy tylko intuicją, a twardych danych dostarczą dopiero testy?
- Rejestracja:ponad 21 lat
- Ostatnio:4 minuty
1
Pytanie tylko, czy niechęć użytkowników do wersji rewolucyjnej jest bardziej wynikiem niedopracowania ze strony Microsoftu, czy też właśnie przytłoczenia nowościami?
I jedno i drugie. I trzecie.
Jest coś takiego jak pamięć mięśni, i pamięć wzrokowa. Jeśli wszystko nagle wygląda inaczej, i obsługuje się inaczej, to jest to denerwujące - zmuszają cię do nauki programu na nowo, podczas gdy stara wersja działała zupełnie dobrze.
Poza tym to co „nowe” czy „rewolucyjne” wcale nie zawsze jest lepsze, nawet jeśli jest dopracowane.
- Rejestracja:prawie 10 lat
- Ostatnio:prawie 9 lat
- Postów:21
0
Jakiś czas temu miałem okazję testować program. Niedopracowany, przejaskrawiony, pogmatwany... Jedyne dobre co można o nim powiedzieć to to, że działał. Pół roku po testach w naszej firmie dostaliśmy oprogramowanie eleganckie, funkcjonalnie dopracowane i dość intuicyjne. Po kolejnym pół roku okazało się, że testy programu wykonywano również w innych firmach. Tak to jest z Windowsem. Po wersji XP weszła Vista. Jak zebrała cięgi to wyszła wersja 7 i można było Vistę zamienić na Vistę poprawioną czyli Windows 7. Potem weszła wersja 8 i znów po cięgach wydali wersję 10. Po co zatrudniać rzesze testerów. Można sprzedać (zebrać kasę), a później poprawić pod komentarze. Kasa jest wcześniej, produkt trochę tańszy bo nie do końca sprawdzony, a na koniec użytkownik zadowolony bo dostał nowy system za darmo... Co do przejaskrawiania. Coraz łatwiej tworzy się aplikacje, coraz więcej gotowego kodu więc i przesadzić nie jest trudno. Najgorzej jak pomysłów nie brakuje, a zabranie chęci do optymalizacji.
- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:około 16 godzin
- Lokalizacja:Wrocław
0
Zimny Pomidor napisał(a):
Pytanie tylko, czy niechęć użytkowników do wersji rewolucyjnej jest bardziej wynikiem niedopracowania ze strony Microsoftu, czy też właśnie przytłoczenia nowościami?
Raczej braku umiejętności w obejściu niekorzystnych dla siebie zmian.
- Rejestracja:ponad 21 lat
- Ostatnio:4 minuty
0
Po wersji XP weszła Vista. Jak zebrała cięgi to wyszła wersja 7 i można było Vistę zamienić na Vistę poprawioną czyli Windows 7
Problem w tym, że tak naprawdę Windows 7 nie różni się istotnie od Visty. Tu bardziej zadziałał marketing i psychologia.
Główną bolączką Visty były wygórowane - jak na tamte czasy - wymagania sprzętowe. Płakał jaka Vista zła najbardziej ten, kto miał XP-ka z 256 czy 512 MB RAM. Zanim wyszedł Windows 7 parę lat minęło, XP-kowcy zdążyli kupić 1 czy 2 giga RAM, lepsze karty graficzne (które pociągną Aero) i nagle Windows 7 stał się taki dobry, cudowny. A to przecież prawie to samo co Vista, zwłaszcza zaktualizowana. To komputer stał się lepszy, a nie Windows.
Windows 7 mógłby być spokojnie darmową aktualizacją jak 8.1 do 8.0 - ale polityka Microsoftu była wtedy jeszcze inna.
Podobnie nie widzę cudownej różnicy między 8/8.1 a 10.
Prawda, Windows 8 miał zepsuty interfejs. W 8.1 co nieco naprawiono, w 10 też - ale popsuto inne rzeczy, jak nowe okna preferencji ekranu, z połową funkcjonalności tego co było od Visty do 8.1. I te nieszczęsne białe okienka.
Dlatego nie powiedziałbym "8 zła, 10 dobra". Obie wersje są.. takie sobie. Zobaczymy co przyniosą aktualizacje dziesiątki.
Raczej braku umiejętności w obejściu niekorzystnych dla siebie zmian.
Czy to znaczy że użytkownik powinien się masochizować niekorzystnymi dla niego zmianami i próbować je obchodzić?
edytowany 3x, ostatnio: Azarien
krzysiek050
W czasach królowania visty, moja siostra kupiła komputer i miała spore problemy z miejscem na dysku. Vista na potęgę ściągała jakieś pliki aktualizacyjne na dysk i jedynym rozwiązaniem było przeinstalowanie systemu. Spokój nastał dopiero po zainstalowaniu 7, więc jednak jakaś różnica była. Oczywiście może później to naprawiono, ale dla mnie vista będzie już istnieć jako system który w parę miesięcy z 10 GB potrafi zrobić 70 bez istotnego powodu.
Azarien
nie zauważyłem niczego podobnego.
Lectre
Zgadzam się co do podobieństwa Visty i 7, jednak optymalizacja leżała zdecydowanie po stronie 7. Na tej samej jednostce(512MB RAM) stała Vista, a potem 7. Vista potrzebowała około 30 sekund by odpalić, natomiast 7 około 3 razy mniej.
0
zmuszają cię do nauki programu na nowo, podczas gdy stara wersja działała zupełnie dobrze.
Zastanawiam się, czy - paradoksalnie - cecha ta nie jest (przynajmniej po części) przyczyną sukcesu niektórych programów. IMHO na Facebooku moża robić to samo co na Twitterze, czy Instagramie (odpowiednio krótkie posty i kwadratowe zdjęcia), mając do tego większe grono odbiorców, a ludzie i tak zakładają tam konta...no właśnie, dlaczego? bo nowe?
- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:około 16 godzin
- Lokalizacja:Wrocław
1
Azarien napisał(a):
Czy to znaczy że użytkownik powinien się masochizować niekorzystnymi dla niego zmianami i próbować je obchodzić?
Jeśli inne zmiany są korzystne to jak najbardziej można (a przede wszystkim warto) obejść utrudnienia.
jeżeli te inne zmiany są użytkownikowi w ogóle potrzebne..
- Rejestracja:ponad 12 lat
- Ostatnio:około 4 lata
- Postów:1272
1
W pewnym okresie, kiedy w Polsce bardziej popularna była nasza klasa niż facebook, został do niej dodany nowy feature "śledzik", który był zerżnięty z tego drugiego. Każdy płakał, pisano petycje o usunięcie i w ogóle rozpacz zmieszana z buntem. Potem NK padło i wszyscy hejterowcy twardo używają facebooka nie pamiętając o tym co kiedyś twierdzili.
Drugi przykład. Większość z nas ma przed sobą 30-40 lat pisania na klawiaturze. Większość pewnie wie że na dvoraka można pisać szybciej (po angielsku) niż w qwerty, a mimo wszystko nikt nie ma zamiaru się tego nauczyć mimo że jesteśmy świadomi potencjalnych długofalowych korzyści.
Takie do przemyślenia.
nasza klasa padła bo straciła swoją misję (odnajdywanie dawnych szkolnych znajomych) i zaczęła być wszystkim dla wszystkich. strzałem w skroń była zmiana regulaminu. odpowiedź negatywna na pytanie czy użytkownik wyraża na nią zgodę skutkowała natychmiastowym usunięciem konta.
Nasza-klasa padła przez brak algorytmów dobierających treść dla użytkownika (EdgeRank w FB). NK wyświetlało wszystko od znajomych i obserwowanych stron, większość niskiej jakości. Fejs podrzuca rzeczy podobne do tych, które lubisz lub od osób, z którymi często masz interakcje.
- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:około 16 godzin
- Lokalizacja:Wrocław
1
krzysiek050 napisał(a):
Większość pewnie wie że na dvoraka można pisać szybciej (po angielsku) niż w qwerty, a mimo wszystko nikt nie ma zamiaru się tego nauczyć mimo że jesteśmy świadomi potencjalnych długofalowych korzyści.
Większość z nas prawdopodobnie nie jest maszynopistkami, więc zwiększenie prędkości klepania nie jest istotną dla nas korzyścią.
- Rejestracja:prawie 14 lat
- Ostatnio:około 2 godziny
- Postów:3169
0
Szybkie pisanie nie zawsze jest potrzebne, po dwoch dniach debugowania okazalo sie ze blad i fix polega na wycieciu "/" w xpath :)
Bo bardziej spostrzegawczość jest potrzebna. I wyobraźnia. Programowanie to w większości obracanie abstrakcyjnymi koncepcjami w głowie, próby obejścia/rozwiązania problemów, oraz konfrontacja z rzeczywistością (choćby debugowanie albo refaktorowanie legacy kodu). A nie klepanie na akord ;)
Chociaż szybkie pisanie też się przydaje. Nie w rozumieniu klepania ale np. przydaje się móc zrobić szybko podstawowe operacje programistyczne np. wydzielenie kawałka kodu do funkcji (wszystko jedno czy ręcznie, czy korzystając z komendy IDE), bo te rzeczy kumulują się. A docelowo to jest różnica czy zrobi sie coś w godzinę czy w 5 godzin (jeśli jakość jest zachowana).
0
Zimny Szczur napisał(a):
Facebooku moża robić to samo co na Twitterze, czy Instagramie (odpowiednio krótkie posty i kwadratowe zdjęcia), mając do tego większe grono odbiorców, a ludzie i tak zakładają tam konta...no właśnie, dlaczego? bo nowe?
Twitter powstał mniej więcej w tym samym czasie co facebook - w polsce fb stał się popularny po powstaniu twittera więc można powiedzieć że miały równe szanse
Twitter i instagram przez parę drobnych różnic w idei diametralnie się różnią od facebooka - na facebooku masz "znajomych" (głównie przyjaciół i nieprzyjaciół z życia prywatnego z których każdy chce się pochwalić że ma lepszy samochód / wakacje / telefon / ubrania / dziecko)
na insta i twitterze z kolei masz "followersów" (głównie totalnie losowe osoby z całego świata którym się po prostu szczerze spodobały Twoje zdjęcia i wpisy i paru którzy chcą mieć followersa w zamian)
Najczęściej to ograniczenia tworzą funkcjonalność - można dać użytkownikowi wolny dostęp do bazy danych, ale to walidacja, wymuszanie wprowadzania danych w konkretnym formacie i kolejności, zabezpieczenie przed edycją przez parę osób na raz oraz kontrola dostępu do cudzych treści (a więc same ograniczenia) tworzą użyteczną aplikację
Tak samo można było dać aplikacjom na androida wolny dostęp do wszystkiego, ale sytuacja byłaby podobna jak na PC - instaluje się kilka znanych, zaufanych programów i trzy razy zastanawia się przed zainstalowaniem czegokolwiek innego bo może być zawirusowane
Na androidzie czy iOS masz zezwolenia, sandboxowe środowisko aplikacji i weryfikowanie aplikacji w sklepie dzięki czemu aplikacje stały się bardziej użyteczne - można praktycznie bez obaw instalować dziesiątki aplikacji, testować i wybierać najlepsze
Co do interfejsu - ludzie nie lubią za bardzo kilka razy uczyć się tego samego. Na przykładzie mojego ojca który cały czas korzysta ze starego office'a bo nie może przetrawić "wstążek". Skoro potrafi zrobić cokolwiek zechce w starych wersjach i poświęcił dużo czasu na naukę tego, po co właściwie każą mu uczyć się od nowa nowego interfejsu i każą szukać każdej znanej już funkcji przez kilka minut? Układ interfejsu IMO powinien być zmieniany powoli z wersji na wersję - po góra kilka przycisków na raz. Zmiana wszystkiego na raz zawsze spotka się z negatywnymi opiniami