Nie umiem się opierdalać przed kompem cały czas. Jakbym nie ćwiczył to bym chyba zdziczał :)
Codziennie brzuchy (ustalony plan) i pompki. Gdy mam dostęp do drążka (szkoła) to dochodzi podciąganie. Ponadto ćwiczę w domu 4-5x i na siłowni 1x w tygodniu (na rozbudowę muskulatury i na siłę). No akurat ja nie pracuję (szkoła) to mam trochę czasu.
Dieta to dieta na masę i duża ilość białka. Ryż, kurczak, mięso, warzywa, "napchane" kanapki, jogurty, mleko, woda, głownie takie rzeczy jem. Odzwyczaiłem się od słodyczy (ciężko było, ale w sumie nawet sam nie zauważyłem kiedy to się stało). Ogólnie mam szybki metabolizm, więc jakieś tam żarcie słodyczy nigdy mi nie skutkowało nadwagą (a kiedyś żarłem tonami), ale gdy się ćwiczy to każdy gram tłuszczu jest ważny.
Oprócz aktywności i diety jem sobie witaminki i tran (od czasu do czasu robię przerwę). Od święta pójdę na basen.
Ogólnie jestem przeciwnikiem odżywek, co naturalne to najlepsze. Mi bardzo ciężko przytyć, ale jak na razie 7 miesięcy daję radę bez żadnych gainerów... Z wspomagaczy to jedynie od czasu do czasu izotoniki do treningów. Nie polecam energoli, no ale jak ktoś musi, bo będzie spał w pracy to trudno. Na pewno też zarywanie nocy nie jest dobre dla zdrowia i zalewanie się w trupa %. Wiem, że jako my programiści często ciężko nie przesiadywać nocami, no ale przynajmniej trzeba starać się jakoś wypoczywać i regenerować. Kawa, energole i takie sztuczne "podtrzymywanie" życia kończy się tym, że potem są poważne problemy czy to z sercem czy z mózgiem i resztą. Pamiętajmy, żeby nawet w pracy starać się ruszać, organizm potrzebuje ruchu i co najmniej lekkiego wysiłku fizycznego. Nikt nie każe ćwiczyć codziennie na maksa jak ja czy inni, ale raz na 2 tygodnie chociaż ruszyć dupę wypada z krzesła nawet na spacer do lasu. Uwierzcie, głupi spacer dużo daje jeżeli tylko przesiadujemy na krześle.
Odnośnie transportu, preferuję z buta, ale czasem jak trzeba gdzieś dalej jechać to przecież nie bd chodził 40km żeby coś załatwić. Bardzo lubię rower, zawsze gdy jest sezon, praktycznie codziennie jeżdżę, no tak, mam dużo czasu, ale tym co normalnie nie mają, też przydałoby się w weekend np. rozruszać mocniej na rowerku poza miastem. I moim zdaniem do 3-4km powinno się chodzić na piechotę jak macie coś załatwić. Wysiłek fizyczny poprawia samopoczucie, poprawia siłę i wytrzymałość, jak zacznie się człowiek ruszać to od razu zauważy, że jest lepiej niż miałby siedzieć na tłustym dupsku otwierając browar nie skończywszy poprzedniego. Tyle ode mnie. ;)
A i jak kolega niżej wspomniał o żarciu śmieciowym to też dodam coś. Takie tłuszcze z fast foodów są bardzo nie zdrowe i ich nadmiar wiąże się z chorobami układu krwionośnego i nie tylko. Oprócz tego po prostu rośniemy jak miśki. Tak więc ograniczać się powinno do 0 takiego typu żarcie.