Początek kariery i problemy psychiczne

Początek kariery i problemy psychiczne
Namlev
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 2
0

Cześć wszystkim, mam ostatnio trochę problemów na głowie i chciałbym spytać się doświadczonych kolegów o radę.
Tldr mam dosyć wszystkiego po 2,5 miesiąca + syndrom impostora

Kończę studia inżynierskie z informatyki na PW, od 2,5 miesiąca pracuję jako programista Fullstack Java + React. Ogólnie w życiu bardzo dużo się uczę i staram, co przynosi efekty. Mam bardzo dobre oceny, za jeden rok studiów dostałem stypendium za wyniki w nauce, mam skończonych dziesiątki własnych projektów (głównie webowych), jestem dużo bardziej obeznany w informatyce niż większość moich znajomych.

Poszedłem do pracy, i tak po prostu nie wiem... Bardzo duży projekt dla instytucji publicznej, ponad 100 osób na pokładzie z czego myślę że 90% to programiści lub techniczni. I nie jest to dla mnie w ogóle przyjemne.

Jestem sobie sam, nikt mi nie powie jak coś zrobić. Nikt nie ma czasu ze mną posiedzieć i mi coś wytłumaczyć. I nie podważam tego, widzę że mają naprawdę dużo rzeczy na głowie. Praca w 100% zdalna i myślałem że to marzenie, ale nawet nie wiem do kogo zagadać, nie wiem jak załapać kontakt. Z punktu widzenia oprogramowania też rozczarowanie. Chaos, brak dokumentacji, testów, nie rozumiem biznesu i nikt mi go nie pokaże, nie wytłumaczy strony technicznej, a nawet jeśli to i tak bym pewnie nie zrozumiał, bo to jest tak duże. Każdy zespół swoją rzepkę skrobie, architektura modułowa / mikroserwisowa ale muszę się za każdym razem pytać innych czy mogę zrobić coś w danym miejscu, bo nie wiem czy jakiś zespół akurat nie pracuje nad czymś we wspólnym kodzie. Nie uczę się niczego, po prostu klepię kod przez bite 7h dziennie. I ten kod też niewiele znaczy dla mnie albo dla świata. Robię wdrożenie i modlę się żeby nic się nie zepsuło. Ciągle mam wrażenie że robię coś nie tak, i nie wiem kurde skąd się dowiedzieć jak to robić. W sensie, o prostą rzecz mogę się dopytać, ale bardziej skomplikowane to mam wrażenie że oni oczekują po prostu, że będę to wiedział. W kodzie sobie radzę, ale poza nim mom wrażenie że nie za bardzo.

Ostatnio mam myśli w głowie, żeby rzucić to wszystko i dawać korepetycje z matematyki i infy. Robię to od 3 lat, jestem w tym dobry, kasa mniejsza, ale może będę mniej zestresowany i spełniony tym, że coś robię dla innych? Albo żeby wrócić do swojego byłego technikum i tam nauczać przedmiotów zawodowych. Będę miał jasne przedstawione zadania, ja sobie przygotuję materiały, 18h zajęć tygodniowo i jakoś to będzie. Jestem skromnym człowiekiem, nie wydaję dużo, nie zależy mi na dużych pieniądzach. Często zazdroszczę też bibliotekarzem na PW spokoju, z jakim wykonują swoją pracę.

Wiem co to syndrom impostora, mam to, walczę z tym, przeczytałem książkę na ten temat która bardzo dużo pomogła, ale co innego sam syndrom a realia pracy jako programista. I w tym drugim nie mam doświadczenia i wiedzy.

Powiedzcie mi, czy tak już jest? Czy to kwestia tej firmy, wielkości przedsięwzięcia, pracy online, całej branży, moja, czy może czegoś innego czego nie dostrzegam? Lubię programować, uwielbiam, ale samemu, nie w aktualnej pracy.

CZ
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 2536
3

Chaos, brak dokumentacji, testów, nie rozumiem biznesu i nikt mi go nie pokaże, nie wytłumaczy strony technicznej, a nawet jeśli to i tak bym pewnie nie zrozumiał, bo to jest tak duże

Witamy w IT. Właśnie przeszedłeś chrzest. Teraz wystarczy, żebyś zrozumiał, że każda branża ma swoje problemy, więc nie ma sensu jej zmieniać (później będziesz żałował) i tak na prawdę dużo musi się odjebać, żeby Cię zwolnili, więc nie ma co się przejmować. A jak potrzebujesz to idziesz na terapie, albo bierzesz L4 na miesiąc i elo.

SL
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 1017
3

Nierozumienie biznesu po 3 miesiącach to normalna sprawa również u zawodowców. Niestety IT to taka branża, że wiedza na temat systemu/biznesu jest bardzo ważna i jednocześnie nikt tego nie docenia (zwolnienia, brak podwyżek, burdel w procesie i ciągłe niepotrzebne zmiany. Więc nie ma z tym problemu, że czegoś nie ogarniasz.

Nie uczę się niczego, po prostu klepię kod przez bite 7h dziennie.

Samo obserwowanie procesu i tego jak ludzie rozmawiają ze sobą jest bezcenne. Oczywiście zakładam, że masz jakiś kontakt z innymi devami np. dysktujecie nad rozwiązaniami lub robicie sobie review. Jak pracujesz całkowicie sam to faktycznie słabo, bo nie mas od kogo się uczyć

TY
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 32
3

Mam bardzo dobre oceny, za jeden rok studiów dostałem stypendium za wyniki w nauce, mam skończonych dziesiątki własnych projektów (głównie webowych)

W rzeczywistym świecie nie liczą się oceny (zazwyczaj). Liczy się ogarnięcie, spryt, umiejętność przebywania i pracy z ludźmi.

jestem dużo bardziej obeznany w informatyce niż większość moich znajomych.

xD Każdy tak myśli.

Jestem sobie sam, nikt mi nie powie jak coś zrobić. Nikt nie ma czasu ze mną posiedzieć i mi coś wytłumaczyć.

Witamy w prawdziwym życiu. Brzmi trochę jak brak poprawnego onbordingu i wprowadzenia nowej osoby do projektu. Niestety zdarza się dość często. Temat na książkę.

Praca w 100% zdalna i myślałem że to marzenie, ale nawet nie wiem do kogo zagadać, nie wiem jak załapać kontakt.

Pracując zdalnie trzeba być męczybułą. Trzeba też być otwartym na ludzi i nie bać się zawracać głowę. Rozmawiałem z kilkoma doświadczonymi managerami i praca zdalna jest umiejętnością, w której różnym osobnikom różnie idzie.

Chaos, brak dokumentacji, testów, nie rozumiem biznesu i nikt mi go nie pokaże, nie wytłumaczy strony technicznej, a nawet jeśli to i tak bym pewnie nie zrozumiał, bo to jest tak duże.

Nihil novi. W IT mówią prawie jak Gargamel: następny projekt zrobimy już tak jak należy i wyciągniemy wnioski ze wszystkich błędów popełnionych w poprzednich dziesięciu projektach - "następnym razem na pewno nam się uda". ;)

W sensie, o prostą rzecz mogę się dopytać, ale bardziej skomplikowane to mam wrażenie że oni oczekują po prostu, że będę to wiedział. W kodzie sobie radzę, ale poza nim mom wrażenie że nie za bardzo.

Witamy w prawdziwym życiu. Jeśli system jest duży, inni też prawdopodobnie nie wie wiedzą i musieliby sprawdzić. Nie mniej jednak, ktoś powinien cię na początku wspomagać i podpowiedzieć jeśli trzeba, np. wskazać wysokopoziomowo mikroserwis, gdzie trzeba dokonać zmian związanych z zadaniem.

Lubię programować, uwielbiam, ale samemu, nie w aktualnej pracy.

W dzisiejszych czasach stety / niestety programuje i pracuje się w mniejszym, albo większym stopniu zespołowo. Zależy to od specjalizacji, firmy i jej wielkości i stanowiska.

Spróbuj zmienić firmę jeśli obecna nie odpowiada.

ZM
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 146
1
Namlev napisał(a):

jestem dużo bardziej obeznany w informatyce niż większość moich znajomych.

Powiedziało 90% ludzi w IT.

Namlev napisał(a):

Jestem sobie sam, nikt mi nie powie jak coś zrobić. Nikt nie ma czasu ze mną posiedzieć i mi coś wytłumaczyć. I nie podważam tego, widzę że mają naprawdę dużo rzeczy na głowie. Praca w 100% zdalna i myślałem że to marzenie, ale nawet nie wiem do kogo zagadać, nie wiem jak załapać kontakt.

Normalka. Poza jakimiś firmami z dużym, usystematyzowanym naciskiem na wdrażanie i rozwój młodych (nie wiem co dzisiaj, Nokia? Capgemini?) to dla większości jesteś tylko obciążeniem i kulą u nogi.

Nikt nie chce dzielić się wiedzą.
Nikomu się nie chce tobie pomagać bez wyraźnego polecenia i nawet jakiejś premii za to.
Nie wnosisz specjalnej wartości do projektu przez pierwsze pół roku.

Ciesz się, że jesteś na zdalnej, bo przynajmniej nie musisz ukrywać swojej frustracji i smutnej gęby.

Ja w swojej pierwszej robocie w IT (stacjonarnie) potrafiłem przesiedzieć np. 2 dni bez żadnego zadania.

Spróbuj 2 dni bez żadnego zadania siedzieć w biurze z innymi osobami udając, że coś robisz. Minuty ciągną się jak godziny. Ludzie zaczynają śmieszkować. Nie ma co ci dać, bo na niczym się nie znasz bez expa komercyjnego, szkolenie w firmie i onboarding nie istnieje, ale prezes kazał zatrudnić jakiegoś świeżaka ze grosze.

Nasłuchałem się od kumpli z branży podobnych historii. Jak to jeden chłop miesiąc pozyskiwał wszystkie potrzebne dostępy, więc siedział w biurze i patrzył w ścianę, bo głupio mu było surfować po internecie w robocie, a na nauce nie mógł się skupić bo był ciągle podenerwowany przez to. No i weź się ucz w open space, kiedy tłum ludzi klika śmieszkuje, plotkuje, kicha, smarka, sapie, siorba.

Koszmar.

Ciesz się, że przynajmniej dali ci coś do kodzenia.

Namlev napisał(a):

Z punktu widzenia oprogramowania też rozczarowanie. Chaos, brak dokumentacji, testów, nie rozumiem biznesu i nikt mi go nie pokaże, nie wytłumaczy strony technicznej, a nawet jeśli to i tak bym pewnie nie zrozumiał, bo to jest tak duże.

To tak prawie wszędzie wygląda. Do tego się lepiej przyzwyczaj.

Na dodatek większość udaje, że wszystko ogarnia (poza dinozaurami siedzącymi po >5 lat w jednym projekcie), a tak naprawdę poza swoim małym kawałkiem i wymaganym minimum większość ma w dupie.

Namlev napisał(a):

Każdy zespół swoją rzepkę skrobie, architektura modułowa / mikroserwisowa ale muszę się za każdym razem pytać innych czy mogę zrobić coś w danym miejscu, bo nie wiem czy jakiś zespół akurat nie pracuje nad czymś we wspólnym kodzie. Nie uczę się niczego, po prostu klepię kod przez bite 7h dziennie. I ten kod też niewiele znaczy dla mnie albo dla świata.

Nie macie daily na którym się omawia bieżące sprawy?

Namlev napisał(a):

Robię wdrożenie i modlę się żeby nic się nie zepsuło. Ciągle mam wrażenie że robię coś nie tak, i nie wiem kurde skąd się dowiedzieć jak to robić. W sensie, o prostą rzecz mogę się dopytać, ale bardziej skomplikowane to mam wrażenie że oni oczekują po prostu, że będę to wiedział. W kodzie sobie radzę, ale poza nim mom wrażenie że nie za bardzo.

Nie wstydź się pytać, bo inaczej nie pozyskasz wiedzy. Nikt sam z siebie ręki do ciebie nie wyciągnie. Musisz całą wiedzę od ludzi sobie wydrapać.

Namlev napisał(a):

Ostatnio mam myśli w głowie, żeby rzucić to wszystko i dawać korepetycje z matematyki i infy. Robię to od 3 lat, jestem w tym dobry, kasa mniejsza, ale może będę mniej zestresowany i spełniony tym, że coś robię dla innych? Albo żeby wrócić do swojego byłego technikum i tam nauczać przedmiotów zawodowych. Będę miał jasne przedstawione zadania, ja sobie przygotuję materiały, 18h zajęć tygodniowo i jakoś to będzie. Jestem skromnym człowiekiem, nie wydaję dużo, nie zależy mi na dużych pieniądzach. Często zazdroszczę też bibliotekarzem na PW spokoju, z jakim wykonują swoją pracę.

Klasyka. Jak robiłem w pierwszej firmie to moim ulubionym zajęciem po pracy było przeglądanie ofert pracy z innej branży. Nienawidziłem tej roboty. Moja żona, a wtedy jeszcze dziewczyna, do dzisiaj wspomina, że nigdy w życiu nie widziała mnie tak smutnego jak wtedy kiedy wróciłem do domu po pierwszym dniu tamtej pracy.

Namlev
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 2
0

Dzięki za odpowiedzi chłopaki, dla mnie to naprawdę dużo znaczy. Czyli w zasadzie tak po prostu jest. Teraz już wiem od was, że w sumie na początku to normalne. No nic, pożyjemy, zobaczymy. Postaram się przesiedzieć tutaj jeszcze jakiś czas z myślą, żeby po prostu się nie przejmować. I tyle. Albo wytrzymam, albo oszaleję, tak czy siak wtedy już będę wiedział czy chcę robić to dalej czy nie. Dzięki

Charles_Ray
  • Rejestracja: dni
  • Ostatnio: dni
  • Postów: 1907
0

Szczerze mówiąc, brzmi to fatalnie. Czy w tej firmie funkcjonuje coś tak podstawowego jak onboarding?

Przekazałeś uwagi odnośnie wdrożenia - zasadne - swojemu managerowi? Może masz w ogóle przypisanego mentora / buddiego, który nie spełnia swojej roli :)

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.