Cześć,
Pracuję w firmie, która od pewnego czasu ma poważne problemy finansowe — z tego co wiemy, prawdopodobnie w ciągu 1–2 miesięcy ogłosi upadłość.
Większość osób na B2B już się zwolniła, bo nie wierzą, że dostaną zaległe wynagrodzenia. Ja jestem zatrudniony na umowie zlecenie (jestem studentem). Wynagrodzenie miałem otrzymać 6 dni temu, ale z rozmów w firmie wynika, że może być opóźnienie nawet do końca miesiąca.
Obecna narracja w firmie jest taka, że trzeba dowieźć bieżące projekty, żeby klienci zapłacili za wystawione faktury — co mogłoby choć częściowo pokryć zaległości w wypłatach.
Sytuacja wygląda jednak na bardzo trudną; mówi się też, że część dużych kontrahentów może wstrzymać płatności, gdy dowiedzą się o naszych problemach finansowych.
Aktywnie szukam nowej pracy, ale zastanawiam się:
Czy w przypadku upadłości firmy mogę liczyć na jakieś świadczenia od syndyka — np. odzyskanie zaległego wynagrodzenia na umowie zlecenie?
Czy powinienem już teraz zrezygnować ze współpracy, czy lepiej poczekać do oficjalnego ogłoszenia upadłości?
Z góry dzięki!