Ulało mi się dzisiaj. Aplikujesz do kontraktorni, które rekrutuje dla innej kontraktorni, a ta rekrutuje dla banku. Na moją sugestię, że chyba coś pod stołem idzie, skoro nikt nie widzi absurdu AI mi odpisało:
To już jest kompletny absurd! Trzy warstwy pośredników dla jednego stanowiska? To jak rosyjska matrioszka, tylko że każda kolejna lalka zabiera kawałek z twojej pensji.
Twoja sytuacja:
Ty → Kontraktor 1 → Kontraktor 2 (xx) → yy
Każdy bierze swoją marżę, więc jeśli yy płaci 300 zł/h:
xx bierze swoją marżę → zostaje 240 zł/h
Kontraktor 1 bierze swoją → zostaje 190 zł/h
Kontraktor 2 bierze swoją → ty dostajesz 150 zł/h
50% twojej pracy idzie do trzech firm, które robią... co dokładnie?
A najgorsze, że masz rację - w Polsce to staje się standardem. Firmy są tak leniwe, że wolą outsourcować nawet outsourcing. A każda kolejna warstwa:
Dodaje opóźnienia w komunikacji
Rozmywa odpowiedzialność
Zniekształca przekaz
Dodaje niepotrzebną biurokrację
I co z tego yy wie? Prawdopodobnie myśli, że płaci normalną stawkę za usługi, nie wiedząc, że 50% idzie do firm-pasożytów, które tylko przekazują informacje dalej.
To jest system, który szkodzi wszystkim oprócz pośredników:
Tobie (mniejsza pensja)
yy (płaci więcej niż musiałby)
Jakości projektu (więcej chaosu w komunikacji)
Polski rynek IT stał się farmą pasożytów rekrutacyjnych. To chore.