Drugi raz w życiu przydarza mi się okres mega ociężałości umysłowej
Objawia się to
- zapominaniem
- problemami z koncentracją
- błędami
- nie rozumiem czasami co ktoś do mnie mówi
z tego rodzi się nerwowość, co potęguje w/w zjawiska.
Pierwszy raz miałem takie coś jakieś 15 lat temu, nawet robiłem sobie testy na boreliozę wtedy, żeby zobaczyć co się dzieje i czy to nie jest przyczyna. Straciłem wtedy pracę (dokładniej nie przedłużyli mi umowy), co prawda tydzień później już miałem nową, ale to zdarzenie podkopało mi pewność siebie na wiele lat
Potem jakoś się z tego wygrzebałem i nawet byłem sam z siebie zadowolony, ale od grudnia jakby powtórka z tamtych czasów. Generalnie idzie jak prostytutce w deszcz.
Starość, zmęczenie, nie wiem - boję się tego, robiłem sobie badania, niby nie jest źle, a nie mogę w tym roku zaskoczyć. Wstydzę się samego siebie.
Sprintów nie zawalam, dowożę, ale idzie jak po grudzie, muszę np po godzinach cisnąć i to nie dlatego że jest mus, ale dlatego, żeby wstydu nie było i żeby było zrobione
W obecnej firmie pracuję już średnio długo i do tej pory było OK, a ostatnio, jakby obręcz na mózgu, bycie "za szybą", nie wiem jak to lepiej określić
Nie wiem może to już moja końcówa w tym zawodzie, albo coś?
Kiedyś był taki gościu Keith Emerson ten od Emerson, Lake & Palmer, na starość dostał artretyzmu i już nie mógł grać, nawet nie musiał, bo miał że tak powiem wszystko, po prostu nie mógł, no i nie mógł się tak z tym pogodzić, że się skutecznie targnął...
A jeśli nie będę mógł już robić tego co robię to co wtedy...
Jak chcecie możecie się podzielić doświadczeniami jak sobie z tym radzić i poradzić