Czytając różne posty o wykształceniu (szczególnie ostatnie) można dojść do wniosku, że w większości przypadków papierek jest potrzebny, żeby dostać się do FAANG. Pewnie jest to prawda ale mnie nurtuje inne pytanie - ile osób z obecnych na forum pracuje w którymś z "wielkiej" piątki?
Rozszerzyłbym ankietę o tych, co pracowali :) W Polsce da się dosyć prosto dostać do największych firm (Google, Meta, Apple, Microsoft itp) ale najczęściej jako kontraktor przez firmę posredniczaca. Zatrudnienie bezpośrednie np do Google wymaga już przejścia nieco ciezszej rekrutacji. Ale w obydwu przypadkach często jest np background check wykształcenia czy doświadczenia.
Jeżeli mowa o bezpośrednich /pośrednich to miałem team leada, któremu w podzięce za osiągnięcia zaproponowali etat bezpośrednio. Ale nie udało mi się przejść rekrutacji wewnętrznej że względu na algorytmy. A pracował w zespole 2 lata, zadania miałby takie same tylko praca bezpośrednio .. :)
Znam ludzi pracujących w google, którzy nie mają nawet matury. No, ale nadal jest to dowód anegdotyczny. Ja bym rozszerzył pytanie - Co jest takiego fascynującego w faangu? Na dzień dzisiejszy to już żadne wyróżnienie, bo mnóstwo innych firm proponuje podobne warunki a szczególnie finansowe.
@ledi12 Co jest takiego fascynującego w faangu -> jak pracujesz w USA to RSU i Total compensation jakie dostajesz. jako senior mozesz miec 400-500 K USD TC rocznie w Silicon Valley.
Nie pracuję. Gdybym chciał z bliska obserwować tęczową rewolucję i mieć znikomy wpływ na produkt nad którym pracuje to być może bym rozważył.
Szczerze mówiąc, nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl, żeby spróbować do którejś z nich aplikować.
Nie pracuję i nie chcę.
Nie, a czy chcę, nie wiem, pewnie chcę ale nie ma co się przejmować bo przejście rekrutacji z tysiącem innych kandydatów i zadaniami z leetcode jest w praktyce nieprawdopodobnie rzadkie i nie ma nawet sensu próbować.
Pewnie jest to prawda ale mnie nurtuje inne pytanie - ile osób z obecnych na forum pracuje w którymś z "wielkiej" piątki?
Z tego co kojarzę mamy/mieliśmy na 4p:
1x Amazon
1x MSFT
3x Google
Ja nie pracuję, ale "każdy" z moich najbliższych znaj już tak, przez co czuję się trochę gorszy. Ale potem patrzę na zarobki i (na razie) nie wychodzę na tym źle.
Rekruterzy cyklicznie pytają o mój status. Niektórzy już tam nie pracują ale pojawiają się nowi. xD Zaaplikuję dopiero jak będę gotowy na to żeby się tam rekrutować, żeby nie robić wcześniej z siebie debila, i żeby mieć konkurencyjne oferty i negocjować lepsze TC / signing bonusy.
Miałem zaproszenia z wewnątrz do MS i amazona, ale oba wymagały przeprowadzki do innego kraju / stanu. Stawka w amazonie z bonusem i RSU to było jakieś $350k brutto ale wymagana przeprowadzka do Seattle i jakość życia by mi jakoś szczególnie nie skoczyła biorąc pod uwagę koszty życia i mieszkania.
Wolę bardziej słoneczne rejony, poza tym Amazon jest chyba najbardziej evil z całej piątki (/ szóstki). Na samo przeprowadzenie rozmowy rekrutacyjnej mieli budżet jakoś $2000 żeby opłacić lot, hotel i weekend w Seattle z wyżywieniem, jednocześnie pracownicy na magazynie są biczowani za pójście do toalety albo podczas covida kazali pracownikom whole foodsa robić zrzutkę urlopu i pożyczać go współpracownikom którzy zachorowali...
A może ktoś z forum pracuje w firemkach tier wyżej od FAANGa czyli Citadel Securities, Jane Street, Two Sigma, itd.?
</prowo>
Hodor napisał(a):
<prowo>A może ktoś z forum pracuje w firemkach tier wyżej od FAANGa czyli Citadel Securities, Jane Street, Two Sigma, itd.?
</prowo>
czy tier wyzej to mozna by sie klocic, zalezy od desku/biznesu. jak pracujesz np w post trade w citadel czy jane to nie rozni sie to od pracy w typowym banku, tzn na rekrutacji cisna dynamic programming w jakims lispie, a jak przejdziesz to klepiesz watpliwej jakosc sqle zeby zrobic raport dla middle-managementu.
co do patologicznych lokalizacji/drozyzny - powodzenia z dobrze platnymi rolami w faang czy hedge funds pracujac z szalasu na podlasiu. to dosc ciezkie s-f i mam nadzieje ze nikt nie wierzy w takie bzdury :)
obscurity napisał(a):
Miałem zaproszenia z wewnątrz do MS i amazona, ale oba wymagały przeprowadzki do innego kraju / stanu. Stawka w amazonie z bonusem i RSU to było jakieś $350k brutto [...]
Ładnie, mi MS parę miesięcy temu zaproponował 20k PLN na UoPie (plus $15k rocznie w akcjach).
czytajac zagraniczne fora dla pracownikow FAANG, to czlowiek sie tylko cieszy, ze nie pracuje w Amazonie, co za patologiczna firma, powszechna kultura PIP , backstabbingu itp
Ja przeszedłem rekrutację do google. Nie dość, że sama rekrutacja jest beznadziejna, technologie w których miałem robić stare to dodatkowo niefajny projekt i niska kasa.
Są w Polsce firmy które realizuja dla FAANG różne projekty. Jak powinny odpowiedzieć w tej ankiecie osoby pracujące w takich firmach?
Satanistyczny Awatar napisał(a):
Są w Polsce firmy które realizuja dla FAANG różne projekty. Jak powinny odpowiedzieć w tej ankiecie osoby pracujące w takich firmach?
Znam takie osoby, ale to pracujesz jako kontraktor, moim zdaniem nijak się to ma o przywilejów i wynagrodzeń na normalnym natywnym stanowisku. Moim zdaniem nie powinny się wypowiadać, bo de facto pracujesz, robisz zlecenia gdzie indziej.
Satanistyczny Awatar napisał(a):
Są w Polsce firmy które realizuja dla FAANG różne projekty. Jak powinny odpowiedzieć w tej ankiecie osoby pracujące w takich firmach?
Prestiż FAANG wynika chyba z ich rekrutacji i marketingu. Jeżeli tego nie przeszedłeś to imo nie mozna o tym mówić. Inaczej byłyby to zwykłe korpo coś jak motorola i nokia. Też spore firmy z znanymi produktami a jednak nie mają tej renomy.
No to tutaj masz firmy które pracują dla nich ale nie musieli przechodzić jakichś dziwnych wieloetapowych wygłupów na kiju. I były to dość ważne projekty.
Nie, ale pracowałem w polskim FAANGu - ACA (Allegro, Comarch, Asseco)
Google i Netflix
Brałem udział w rekrutacji do Amazon, tak z czystej ciekawości, bo praca w Kanadzie, a nie chciałem się przeprowadzać
Odpadłem już na algorytmach, cóż jeszcze nie jestem z tego mocny, a dodatkowo zadanie przypominało zagadnienie webdevowe, a ja bardziej siedzę w embedded
Do tego jeszcze robiłem sobie zadania z "culture fit", tu pewnie też bardzo słabo wypadałem, po prostu sobie odpowiadałem szczerze na pytania, a większość pewnie była podchytliwa żebyś nie wyłapał sensu czemu pytają o takie rzeczy
Raczej nie interesuje mnie praca w FAANG, trochę już dorosłem do faktu, że kariera to nie wszystko, nie mam ochoty się zajeżdżać po nocach, aktualnie wolę bardziej spokojne korpo, z fajną atmosferą, work-life balance i rynkową stawką
Ciekawy wątek. Kilka lat temu jak żyłem za granicą to miałem rekrutację do szitflixa na jakiegoś poganiacza helpdesku.
Te ich rekrutacje wtedy były komiczne, bo głównie sondowali jakiś wirtualny culture fit, mało za to pytali o wiedzę merytoryczną.
Ogólnie to
Dla mnie praca w takim fangu to:
- zmieniasz swój charakter na chaotic neutral corpo schizo bo jest taki cyrk, że nie dasz rady inaczej imo
- masz wykazywać swoją zajebistość często, może nie codziennie, ale co któreś Ważne Spotkanie
- co za tym idzie - Twoja osobowość nie jest ważna, masz być NPC szitflixa, masz tak myśleć i żyć
- jak masz problem życiowy typu coś zdrowotnego, to o ile to nie jest poważne, to Firma pomoże. Jak jest poważne, to raczej szykuj się na kopsa w dupsa, bo im potrzeba wydajnych zdrowych roboli, nie ludzi którym czasem coś się zdarzy
- zero żartów o euro rtv LGBT agd - dywanwik za to. Drugiego nie dostaniesz.
- jak masz jakiegoś bloga czy coś i to HR kommando szitflixowe znajdzie to dywanik, bo robisz złą famę dla Firmy
- cały czas jesteś w pracy - jak wychodzisz na miasto i ktoś coś pyta to masz chwalić szitflixa, bo w razie w to wiadomo, dywanik u HR Obersturmbannführer'a
- ogólnie mental zero, to co na obrazku
- jak uzyskasz samoświadomość to raczej szybciej niż później Cię wywalą, bo wolą grzecznych i potulnych rockerów kodu (czy w moim wypadku zarządzania helpdeskiem) niż tych, co myślą po swojemu
- podkreślę - zero własnej opinii, jak chcesz się wypłakać to w domu, nie w firmie. Wojny na świecie, jakieś problemy głodu, tak dalej - to w domu, Firma jest poza takimi problemami
- polityka
- gra aktorska, jak umiesz gadać korpogliszem to się wygadasz z sytuacji jakby co, jak mówisz wprost to dywanik
Nie wiem, może na wyższych poziomach jest na to wyj***, jak się derektorzy przy wódeczce dogadują bo rozkazują HR kommando. Na niższych jak ten poganiacz helpdeska to cały czas jest jakiś oficer dyżurny który ma swój interes, bo chce awansować na Obersturmbannführer'a HR.
Znam kilku ludzi o których wiem, że pracowali u podwykonawców FAANG, różnie wyglądają ich ścieżki zawodowe w ostatnich latach. Jedni wciąż są aktywni w tej samej firmie od lat, inni mieli bardziej urozmaiconą paletę pracodawców (niektórzy przechodzili potem z jednego FAANGU do drugiego, jeden zaś co kilkanaście miesięcy zaliczył szeroką gamę dość znanych i poważanych firm ale spoza grona FAANG przy okazji zaliczając kilka kontynentów). Z opisów wynika, że główny trzon ich pracy to była jednak praca około dostosowywania istniejących rozwiązań do produktów czy wewnetrznej infrastruktury tych korporacji. Okazjonalnie mieli bardziej autorskie projekty ale to niewielka (raz na wiele lat) część "timeline" ich karier. Większość to rutyna ticketów i debugowania które w skrajnych przypadkach dopiero po kilku miesiącach potrafią owocować kilkulinijkowym patchem. To oczywiście skrajne przypadki, większość to niewielkie poprawki na maks kilka dni roboty, ale kilkutygodniowe polowanie na buga połączone z debatami na listach dyskusyjnych o tym kto zawinił i jak należy interpretować jakiś standard protokołów (bo klient z serwerem czy aplikacja z biblioteką albo kernel z biblioteką czy jeszcze inne konfiguracje robią to każdy po swojemu w niezgodny ze sobą sposób) nie jest już czymś niespotykanym. Co do technologii, to różnie bywa jedni mieli niezłą żąglerkę w ramach jednej firmy, inni zaliczyli pracę w kilku firmach bo znali dobrze jedno narzędzie w oparciu o które były zbudowane usługi czy ważne elementy wewnętrznej infrastruktury ich pracodawców i wiedzieli jak je dostosowywać i utrzymywać. Wygląda to w praktyce dużo mniej ekscytująco niż wielu sobie wyobraża pomimo dość wysokiego jednak progu wejścia.
Tak, super praca. Problemy skali T+ (tysięcy miliardów) eventów dziennie. Setki milionów QPM. Systemy wymagają dobrego i skalowalnego designu. Nie da się doświadczyć większości tego typu problemów w firmie krzak.
Potem praktyka weryfikuje skalowalność i wydajność i ktoś musi ratować fragmenty gdzie dochodzi do zatorów. Tutaj z pomocą przychodzi algorytmika, znajomość architektury hardware (CPU i innych "bebechów" uczestniczących w spisku przeciwko wydajności) by rozumieć niuanse takie jak to które struktury danych czy algorytmy szybciej się wykonają jeśli przy ich implementacji weźmiemy pod uwagę niuanse typu długość cache line, pojemność cache, czy "przyjazność" dla podsystemu branch prediction wewnątrz CPU, możliwość wykonania przez CPU kilku operacji w tym samym czasie itd. To sporo wiedzy do wykorzystania ale czas jaki zajmują takie medytacje to często niewielka część czasu realizacji takich projektów. Sporo trzeba poświęcić na wymyślanie jakichś benchmarków i weryfikowanie czy twój kod aby na pewno realizuje to co jest zaprojektowane. Jeśli jest to kod który ma działać też na kilku różnych platformach sprzętowych czy systemach operacyjnych to dochodzą dodatkowe zależności czy korespondencje z zespołami obsługującymi te platformy o różnych wielce interesujących tematach typu - czemu wprowadzili taką a taką zmianę która wymaga przerabiania logiki systemu budowania projektu czy co autor jakiegoś patcha miał na myśli albo jak pogodzić jakieś rozbierzności w budowie kilku platform ze sobą by nie trzeba było czegoś przeprojektować wprowadzając dodatkowy poziom abstrakcji w sposób możliwie minimalnie wpływający na wydajność czy zasobożerność zależnie co jest priorytetem. Po drodze potrafią dochodzić też probelmy typu wasz kod ujawnia jakieś bugi w kompilatorach czy różne problemy w bibliotekach typu glibc i trzeba to łatać albo czekać aż developerzy tych projektów to załatają.
Ilosc etapow rekrutacyjnych + ilosc osob chetnych na jedno stanowisko jest niewspolmiernie absurdalna do potencjalnego "zysku" z pracy w FAANG. Dodatkowo patrzac na zarobki w PL, to duzo wiecej zarabiam tu gdzie zarabiam, wiec mija sie z to celem. Chyba ze ktos celuje zeby w CV sobie wpisac FAANGa, to ok.
Chdzk napisał(a):
Ilosc etapow rekrutacyjnych + ilosc osob chetnych na jedno stanowisko jest niewspolmiernie absurdalna do potencjalnego "zysku" z pracy w FAANG. Dodatkowo patrzac na zarobki w PL, to duzo wiecej zarabiam tu gdzie zarabiam, wiec mija sie z to celem. Chyba ze ktos celuje zeby w CV sobie wpisac FAANGa, to ok.
Jak chcesz się przenieść za granicę oraz zarabiać spoko pieniądze na jednym etacie mając gdzieś pracę przez kontraktornie na b2b to ma sens.
Jak ma to byc po prostu firma bez chęci przeprowadzki to imo strata czasu. No chyba, że w końcu rząd zechce zabrać się za b2b i wprowadzi ryczałt 12% na UOP(marzenie), żeby ludzie ta metodę wybierali.
Nie pracuję
kiedyś baaaaaardzo chciałem
ale z algo jestem byłem i będę cienki jak dupa wężą
próbowałem się uczyć - przyrost wiedzy do czasu w to zainwestowanego niewielki, koszt utrzymania wiedzy ogromny, szybkość wietrzenia wierzy spory
dla porównania bazy danych mi lepiej siadają
teraz też chciałbym, ale zdecydowanie mniej, bo zrobiłem taką swoją niszę, gdzie źle nie mam, to już chyba dla prestiżu tylko (nie wiem jak z $ czy bym zyskał czy nie, mówię o pracy w PL), może dla jakiegoś wewnętrznego spełnienia
ale komu bym tym zaimponował z drugiej strony
dziewczyny na to lecą?