Cześć. Od dłuższego czasu mam w głowie pewną rozterkę. Jestem studentem i pracuję w firmie (nie korpo) od prawie 3.5 roku i jestem zaangażowany w praktycznie wszystkie technologie. Ogarniam backend (PHP na kilku framworkach, spring boot), frontend (react, vue) i mobile (framework androida, flutter). W związku z tym, że seniorzy umieją albo backend albo/i frontend, to z takiego mobile wszystko muszę ogarniać sam. Przykładowo jeśli mam coś do zrobienia na mobile to sam sobie piszę API, ogarniam apkę mobilną i deploy'e.
Nie daje spokoju jedna rzecz - czy praca w tak wielu technologiach przy moim doświadczeniu to jest dobry pomysł? Mówi się, że jak ktoś jest ekspertem od wszystkiego, to jest ekspertem od niczego. Przez takie warunki sam nie wiem, czy jestem już midem czy dalej juniorem, mimo że na własną rekę utrzymuje kilka projektów i robię rzeczy, którymi zajmują się seniorzy. Teraz gdybym chciał zmienić pracę, to myślę, że biorąc pod uwagę realia rynku pracy, trafiłbym z automatu na juniora z beznadziejną stawką. Raczej w korpo zatrudnia się ludzi na stanowisko stricte pod backend / frontend / mobile / devops itp. Będąc w temacie stawki to mam wrażenie, że jest absurdalna. Moi znajomi, którzy są zatrudnieni w korpo i klepią tylko backend w jednej technologii, mając mniejszy exp i pojęcie o programowaniu, potrafią zarobić x2/x3 więcej. I obstawiam, że to samo tyczy się moich kolegów z pracy, którzy znają się tylko na jednej rzeczy. Właśnie to prowadzi mnie do frustracji, bo potrafię wykonać ich pracę, zaproponować samemu rozwiązanie, skonfigurować co trzeba w np. cloud, ale moja stawka tego nie odzwierciedla. Dodam, że akurat atmosfera w firmie jest super tak samo elastyczne godziny pracy.
Z drugiej strony daje mi to pewną przewagę. Mam większą wiedzę w stosunku do innych osób i jestem bardziej elastyczny. Dodatkowo uwalnia to trochę od przemęczenia przy pracy z jednym językiem. Gdybym miał super pomysł na startup, to mogę w całości sam sprototypować apki, niskim kosztem. Tylko patrząc na to realistycznie, z punktu widzenia innego pracodawcy, byłbym słabym ogniwem w zespole, w porównaniu do osób, które mają certy czy zaliczonych kilka szkoleń z np. architektury, co przekłada się na niską stawkę.
Co o tym myślicie? Powinienem zmienić pracodawcę i skupić się tylko na backendzie, bo to mnie najbardziej interesuje? Wtedy miałbym zapewne lepszą stawkę. Czy może się mylę i taki rozwój w przyszłości wyjdzie mi na lepsze?