Było już kilka "grubszych" postów na temat tego jak programista Embedded C rzuca swoją robotę i wyjeżdza w Bieszczady. Potwierdzam wszystko o czym było tam napisane.
Co robię:
- One Man Army: dział handlowy mówi "takie coś chcemy" i tyle. Mam za zadanie stworzyć produkt od konceptu do gotowego sprzętu na stole
- wybór części i zrobienie projektu (schemat + pcb)
- zamówienie płytek+montaż prototypu
- oprogramowanie tego w C
- uruchomienie, testy, dokumentacja, poprawki
- ponad 15 lat doświadczenia w elektronice, prawie 5 lat w projektowaniu i pisaniu softu dla elektroniki komercyjnej (projekty są już na rynku, stała produkcja)
- własny sprzęt lutowniczo-pomiarowy i soft (pracuję na B2B więc wszystko po mojej stronie)
Niestety nie stać mnie już na to żeby to dłużej ciągnąć. Kasa już się nie zgadza, może w zeszłym roku było jeszcze ok ale w tym już nie (podwyżki cen wszystkiego) i lepiej nie będzie. Brak perspektyw na podwyżkę w obecnej firmie.
"To se pracę zmień", z ludźmi z mojej branży jest jak z programistami Cobola w banku, nowego zatrudnia się tylko gdy stary rzuci pracę lub umrze. Nowa osoba ma umieć wszystko to co poprzedni + coś jeszcze więcej. Tutaj nie ma juniorów, masz wymiatać w konstrukcji Klingońskich łazików zasilanych Elerium-115.
"To się dokształć", no fajnie ale elektronika to produkt fizyczny. Dokładnie tak, niektórzy tego nie pojmują. "Czysty" programista tylko doinstaluje sobie soft, u mnie to nie działa. Każde dokształcenie to kupno zestawu dev, jakieś podstawowe shieldy, nie obędzie się bez zrobienia całkowicie nowego urządzenia-demo bo najlepsza nauka jest na "życiowych" projektach. Nie biorę już tutaj nawet pod uwagę wejścia w soft Altriuma. Spoglądam na oferty pracy dla elektroników-konstruktorów / programistów embedded C, w zasadzie jest tylko kilkanaście ofert. Niestety ale próg wejścia w doszkolenie się dla tych ofert to kilka miesięcy dłubaniny w sprzęcie i sofcie. Do tego totalne zero gwarancji że te oferty pracy jeszcze będą, zarobki ściśle tajne.
Niestety jest to ślepa uliczka, melduję się tutaj jako kolejny poległy żołnierz.
Mam do Was proste pytanie: bare metal embedded c programmer, na jaki język się TERAZ przekwalifikować żeby za jakieś 6mc w Warszawie mieć chociaż 6k na rękę? Chciałem wejść w C++ ale i tutaj z ofertami cienko. Wiem że będę startował z poziomu juniora, mimo że w C siedzę prawie 5 lat. Najbliżej C mam Javę i moje pierwsze przemyślenie to właśnie ten kierunek. Wstępny research dla "juniora" wskazuje mi na podstawowy pakiet Java + Spring + Hibernate + Git.
Wszelkie opinie i Wasze przemyślenia/doświadczenia mile widziane. Lubię to co robię (elektronika), chciałbym to dalej robić ale zapadła decyzja o postawieniu już na tym krzyżyka.