cześć, stoję przed dość dużym dla mnie dylematem i sam co chwila zmieniam zdanie ;) dlatego zapytam co wy byście zrobili na moim miejscu.
1 praca: 1rok, 2 miesiące
2 praca: 3 miesiące - przyszedłem tutaj bo dawali tysiąc więcej niż tam ;) ale szybko uciekłem bo korpo-kupa i ogólnie wielka kupa ;)
3 praca (aktualna) - rok, zarobki takie jak w poprzedniej (pare stowek wiecej) ...
i teraz mam mały dylemat, otóż... w aktualnej firmie na prawdę fajnie mi się pracuję, mimo, że mało korzystamy z nowych technologii, sam sobie czasem robię powtórkę technologii z 1szej pracy pisząc projekt, doskonaląc go itd, ... ale no jednak moim zdaniem lepiej się nauczy technologii X pracując przy niej i mając kogoś mądrzejszego od siebie i wytykającego błędy.
poza tym że stare technologie to... słaba forsa.
aktualnie mam 4.5 do ręki (uop), kończy mi się umowa, więc rozmawiałem z górą o podwyżce.
Powiedziałem, że chcę 6.5 do ręki (uop), że na tyle się wyceniam i nie chcę negocjować...
usłyszałem że to dużo procentowo podwyżka i musi zaakceptować sam prezes który lubi negocjować. Szkoda, że już miesiac temu wspominałem, że chce tyle i tylko tyle zarabiać. W każdym razie czekam na decyzje prezesa.
W międzyczasie, przed tą ostatnią rozmową o kasie, wysłałem 2 CV na oferty, w których były odpowiadające mi widełki.
1 firma odpowiedziała dość szybko, wzięli mnie na rozmowę kwal, dość fajna chociaż specjalnie mi nie szło. Trzaskałem algorytmy i SQL-a na tablicy a w takich rzeczach raczej cienko idzie, raczej jestem typem który dopiero na debugu programuje w miarę "dobrze".
No i... o dziwo zadzwonili i powiedzieli, że mnie chcą.
Dają mi około 8500 do ręki (też uop), technologie chociaż troche zbliżone do tych, które miałem w 1 pracy oraz do tych, w których sam sobie dłubie...
Ale wracając do mojej aktualnej pracy - jest fajnie, bo jest to praca zdalna. Radzę sobie w miarę dobrze, większość tasków robie szybciej niż myślą, że zrobię, te trudniejsze też w końcu trzasnę. Czasem, dość rzadko, spytam kogoś bardziej doświadczonego o pomoc...
Warunki o tyle fajne, że nie mam zapieprzu, nawet mogę czasem trzasnąć drzemkę w pracy jak mi się pokończą zadania, chociaż wole wtedy jak to nazywam "nauke wlasna" - czyli klepie sobie znow swoje projekciki.
No i tu mam ten dylemat - boje się, że w nowej pracy wprowadzenie do projektu klęknie, że nie dam sobie rady, itd.
Proponują mi okres próbny 6 miesięcy. W przypadku mojej porażki (albo jak znow firma okarze sie gówniania) moje CV bedzie jeszcze mniej wiarygodne. Nie chcę uzyskać miana skoczka ;)
W tej firmie sobie daje radę, myślę, że głównie dzięki kierownikowi którego do tej pory miałem (niestety, odchodzi jak wielu innych pracownikow) - miał duza wiedze zarowno biznesowa jak i techniczna, wiec fajnie mnie wprowadzał do tutejszych frameworkow (niestety 90% rozwiazan to rękodzieło programistow którzy klepią to od 15 lat - slaba dokumentacja tego, a zeby w tym grzebac to jak... jakby zaczynać od 0).
Tutaj też mam dylemat związany z lojalnością... mam na prawdę fajnych ludzi w pracy i jest super atmosfera jak dla mnie, choć przy pracy zdalnej już się tak tego nie odczuwa (a pracę zdalną rozpocząłem gdzieś z 3 miesiące temu, z tym że na razie i tak często tam wpadam)
Co wy byście zrobili na moim miejscu?
Nie mówiłem u mnie w pracy, że w innej pracy dostałbym tyle (bo ci z innej pracy juz sie zgodzili, ja tylko poprosiłem o odrobinę więcej czasu na decyzję) bo nie lubię takich rzeczy robić, tzn. źle bym się czuł mówiąc, że rozglądałem się za inną pracą.