Na IT działają te same prawa fizyki, rynku i wszelkie inne prawa, co na inne dziedziny. Firmy potrzebują specjalistów, specjaliści się cenią, firmy muszą znaleźć kompromis pomiędzy pensją/umiejętnościami. Kiedyś specjalistów było mało, rynek był niszą, więc kto trafił w niszę ten wygrał. Teraz nie jest, więc działa tak samo jak każda inna dziedzina i tak samo jak w każdej innej dziedzinie potrzeba specjalistów, a nie marzycieli. W budownictwie, medycynie, lotnictwie, spawalnictwie, mechanice samochodowej, piłce nożnej, elektronice i elektryce i tysiącu innych dziedzin też można łatwo dostać pracę i dużo zarabiać jako specjalista. No tylko specjalistą nie tak łatwo być. W sumie to nawet ciężko. W IT również.
Ktoś nagadał ludziom, że praca w IT jest prosta, ba, sami programiści głosili światu, że "programowanie jest dla każdego", jak dołożyć nie rozumienie świata IT (klikanie? Co w tym może być trudnego?) to nic dziwnego, że nagle pojawiła się horda napalonych na 15k. No, a później przychodzi rzeczywistość i okazuje się, że faktycznie da się, ale trzeba być takim samym specjalistą jak w innych dziedzinach. Czyli trzeba umieć. I tutaj przychodzi zawód.
W IT wciąż łatwiej znaleźć się w gronie tych specjalistów, ale no jednak przestał być to rynek niszowy, w którym są takie braki, że biorą każdego kto wie co to Java, bo taniej jest go nauczyć niż szukać w nieskończoność. Kiedy przychodzi po 200-300 CV no to już można jednak wybierać :).
10/10. Ludzie myslą, że żeby zostać programistą, to wystarczy (nie mając nigdy styczności z tematem) usiąść na dwa lub trzy tygodnie i już wszyscy będą przyjmować z otwartymi ramionami.
A tymczasem jest to praca techniczna, pracują w niej inżynierowie i trzeba mieć analityczne podejście i pewne predyspozycje.
Po pierwsze - nie każdy takowe posiada.
Po drugie - nawet jeśli posiada, to wykwalifikowanie się jako specjalista wymaga ogromu zapału, samodeterminacji i pasji. Nie ważne czy jest się po studiach informatycznych, technicznych, czy w ogóle bez. Trzeba stale zdobywać wiedzę, lubić to i mieć zaplecze.
Po trzecie - to wymaga czasu, potu, krwi i łez. Częściowo też zmiany trybu życia - trzeba się zaprzyjaźnić z kompem, dosłownie.
Nie jest to kwestia przeczytania dwóch czy trzech artykułów na temat programowania, czy przerobiania podstaw Javy/JS/wstawcokolwiek.
To tak jakbyś nauczył się pisać i dziwił się: 'dlaczego nikt nie chce mnie zatrudnić do pisania artykułów w gazetach, skoro umiem kreślić litery'.
Polecam efekt Dunninga-Krugera dla tych, którzy myślą, że przeczytanie książki do Javy w tydzień czyni z nich programistów i gotowych do pracy juniorów.
Nie oszukujmy się - dobrych zawsze wezmą do pracy.
Baśki z kiosku, co przez weekend postanowiła pouczyć się HTMLa - niekoniecznie.
Mam wrażenie, we duża część osób która myśli o przekwalifikowywaniu się w weekendy, na pół gwizdka, a potem krzyczy w internecie, że nikt ich nie chce do pracy ma mylne wyobrażenie o pracy i odpowiedzialności developerów.
To nie jest praca gdzie sobie siadasz, otwierasz maka, stawiasz sojowe latte i klikasz w kompa od 9 do 17. Potem wychodzisz i nic cię nie obchodzi.
Tutaj pracuje się nad poważnymi, zazwyczaj wielkimi systemami, które przynoszą, lub mają przynosić duże pieniądze i spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność. To nie jest zabawa. Żaden system, nie ważne czy nowy, czy stary legacy potwór, nie wygląda jak Hello world z tutoriali.
Naprawdę - w tej branży nie płaci się 'za nic' tak dużych pieniędzy.
Nie wiem czemu niektóre osoby mają takie mylne pojęcie o tym jaki jest próg wejscia do pracy jako programista (nie piszę IT). To nie jest przedszkole, wymaga się umiejętności i przejścia pewnej ścieżki, jak w każdej innej technicznej pracy. **Nie ma drogi na skróty.
**
Jak ktoś w weekend przeczytał książkę, to raczej na pewno odbije się od ściany na rekrutacji. Jeśli jednak przez rok, dwa lata, sumiennie się uczył, obracał w środowisku, czytał i pisał programy - na 100% dostanie pracę i odpowiednie wynagrodzenie.