ktoś chciałby się pochwalić i powiedzieć coś na ten temat?
O ile się nic nie zmieniło, to nie ma z tego doktoratów w Polsce chyba.
@Juhas: yyyy że co?
Pierwsze z brzegu
https://www.mini.pw.edu.pl/tikiwiki/tiki-index.php?page=dokt_inf
Czyli się pozmieniało. "Za moich czasów" nie można było chyba tego zrobić. Chyba po prostu uczelnie tego uniemożliwiały. Ale możliwe, że znowu coś poknociłem. ;)
Zadaj konkretne pytanie to i odpowiedzi się pojawią...
@Juhas: a kiedy były te "Twoje" czasy?
Jak skończę to się będę mógł pochwalić, bo na razie nie ma czym ;-)
Ja zrobiłem i mam mieszane uczucia.
Minusy:
-
Oferta przedmiotów zaawansowanych była dość skromna, a ich głębokość w kilku przypadkach pozostawiala wiele do życzenia. Niektóre przedmioty były dobre, a wykładowcy sensowni, ale szkoda że to były wyjątki a nie reguła.
-
Beznadziejnie niskie stypendium, które nie starcza na życie. Połowa czasu studiów idzie na pracę zawodową niemającą nic wspólnego z pracą naukową, nawet jeśli się odbywa na uczelni. Instytuty są skrajnie niedofinansowane, więc łapią różne zlecenia z "biznesu", które innowacyjne są często tylko na papierze wniosku o dofinansowanie.
-
Możesz bezpiecznie założyć że nikt nie będzie znał się na tym co chcesz robić. Licz tylko na siebie.
-
Bardzo mało lub wręcz brak zespołów, które robią badania na poziomie światowym i mają dobre publikacje. Spodziewaj się presji na dużo średnich publikacji aby zrobić punkty, zamiast mało a dobrze.
-
Ogólnie patologiczne podejście do oceny dorobku. Liczy się popularność dziedziny w której coś robisz, a nie rzeczywista wartość badań. To jest problem nie tylko doktoratu i nie tylko nauki polskiej, a trend światowy.
-
Kółeczka wzajemnej adoracji.
-
Będziesz pracować z kiepskim kodem. Nikogo nie będzie obchodzić, czy Twój kod działa. Normą jest, że nic nie działa.
Plusy:
-
Możesz zdobyć znajomości z bardzo inteligentnymi ludźmi. Duża część tych ludzi wyląduje pewnie w Apple Google i różnych takich, część ma dostęp do stanowisk na poziomie wyższego szczebla zarządzania np. w bankach, więc jeśli nie zostaniesz w nauce, i tak masz łatwiejszy dostęp do działów R&D takich firm.
-
Masz dość dużą swobodę działania odnośnie tematyki, którą chcesz się zajmować. Przy odrobinie szczęścia da się zrobić tak, że dostaniesz za to ekstra pieniądze i będziesz robić coś naprawdę fajnego.
-
Jeśli jesteś dobry, masz szansę wyjechać gdzieś na postdoc robić badania z prawdziwego zdarzenia.
-
Możesz się nauczyć rzeczy, o których przeciętny absolwent studiów magisterskich nie ma pojęcia, a które mogą wbrew pozorom poprawić Twoje szanse na znalezienie ciekawej pracy i wyróżnienie się z tłumu klepiacego formatki. Efekt jest też taki, że może zamknąć Ci to drogę do firm klepiacych formatki. W moim przypadku tematyka doktoratu była zbiezna z pracą, którą chciałem podjąć i na rozmowie miałem z tego pytania. Gdyby nie doktorat, możliwe, że nie dostałbym nigdy roboty, która mam.
-
Praktycznie brak terminów. Wymagana duża samodyscyplina. Terminy wszystkiego są bardzo elastyczne. Oczywiście jak będziesz mieć opóźnienie 5 lat to pewnie Cię wywalą, ale to nic w porównaniu z terminami w biznesie.
Podsumowując, moim zdaniem plusy nie przeważają minusów, bo da się je uzyskać innymi sposobami. Idź na doktorat jeśli naprawdę bardzo dobrze wiesz czego chcesz. A najlepiej za granicę, nie w Polsce.
Gdzieś przewinęły mi się statystyki, że w Polsce 90% doktoratów nie jest finalizowanych.
Przewody doktorskie nie są zamykane.
Z moich obserwacji, ale też z rozmów z doświadczonymi ludźmi z branży uczelnianej, jest to spowodowane zwyczajnie brakiem czasu dosłownie na wszystko.
Niektórzy się poświęcają i jakoś kończą.
Zastanawiające jest to, jak dużo jest na uczelni rozwodników i gości, którzy sporo poświęcili (np. finansowo stracili bo nauka sama w sobie nie jest dochodowa, dopiero jej zastosowanie w przemyśle już tak) dla papierka.
Pół dekady później - czy coś się zmieniło?
Jak to w ogóle wygląda tak "przyziemnie", pytam bo moje wyobrażenie było takie że szuka się promotora który jest najbliżej tego tematu, z którego chcesz pisać
wymyślasz temat, klepiesz go sobie na boku przez rok-dwa i później review+obrona
Ile to trwa? (średnio)
Jakie są obowiązki?
Jak to połączyć z pracą (full-time)?
Jakież znów zajęcia? :P
Teraz się pozmieniało, bo zgodnie z nową ustawą są tzw. "szkoły doktorskie". Kształcenie w takiej szkole to 6-8 semestrów, dostaje się lepsze stypendium niż kiedyś (albo może tak brzmi tylko, niestety nie wiem). Można pracować normalnie i brać stypendium ze szkoły doktorskiej jednocześnie.
Możesz przejrzeć https://studia.gov.pl/doktoranci/prawa-i-obowiazki-doktorantow/ (i pozostałe podstrony z tej strony).
Jakoś też chyba nieco bardziej upowszechniły się "doktoraty wdrożeniowe", tj., że pracujesz w firmie i jednocześnie robisz doktorat z czegoś, czym się zajmujesz, kiedyś kompletnie o tym nie słyszałem, a teraz mogę policzyć znane mi przypadki na palcach (jednej ręki), więc jest wzrost o ∞ procent ;)
wymyślasz temat, klepiesz go sobie na boku przez rok-dwa i później review+obrona
Zasadniczo tak ;)
Kształcenie w takiej szkole to 6-8 semestrów
a jak z tym jest? jak to wygląda? czego tam uczą? mam nadzieje że nie jest to równie zmarnowany czas co na 1&2 stopniu
1a2b3c4d5e napisał(a):
Kształcenie w takiej szkole to 6-8 semestrów
a jak z tym jest? jak to wygląda? czego tam uczą? mam nadzieje że nie jest to równie zmarnowany czas co na 1&2 stopniu
To już zależy od uczelni.
Co do tego co poprzednik napisał to dodam że tam gdzie byłem na studiach to szkoła doktorska trwa 4 lata, ale z tego co rozmawiałem z doktorantem to bardzo mało osób kończy w terminie i realnie trwa to więcej np. 5 lat, bo nie starcza czasu jak jeszcze gdzieś pracujesz (oprócz zajęć to są inne rzeczy np. musisz ileś godzin wyrobić w dydaktyce). Stypendium z tego co pamiętam wynosiło około 3500-4000 brutto, nie wiem jak teraz.
Tylko oprócz tego to zostaje jeszcze kwestia rekrutacji, u mnie to było niewiele miejsc i ludzie z największą ilością punktów się dostawali, a punkty miałeś za rzeczy typu oceny ze studiów, aktywność naukowa np. jakieś publikacje naukowe, rozmowa kwalifikacyjna itd. - więc tak łatwo się nie jest teraz dostać.
Jest też druga droga jak wspomniał @Ktos nazywana "doktoratem wdrożeniowym". Nie pamiętam już dokładnych szczegółów, ale to wprowadziło jakieś ministerstwo i tu już nie ma takiej rekrutacji jak opisałem wyżej bo to jest akceptowane właśnie przez to ministerstwo. To jest taka współpraca między firmą gdzie pracujesz a uczelnią i musisz wyjść z jakimś tematem który byłby jakimś osiągnięciem w danej sferze naukowej czy coś takiego. Wtedy musisz przez całość doktoratu pracować w danej firmie, jak się zwolnisz to koniec.
Ta druga droga to bardziej jak pracujesz w jakimś Google i prowadzisz jakieś badania czy coś. Jako zwykły klepacz to doktorat raczej wiele nie zmienia, ale w niektórych działkach np. machine learning to posiadanie PhD jest coraz bardziej popularniejsze i pozwala wskoczyć gdzieś wyżej w takich firmach.
Słabo to brzmi
Pracowanie, studiowanie, klepanie pracy na boku, jeszcze jakieś uczenie studyntów lub przywiązanie się do pracodawcy na 4-5 lat?
Ale dobrze wiedzieć o tym wdrożeniowym, dzięki.
Opowiem, jak to wygląda na mojej uczelni (UJ) przy doktoracie niewdrożeniowym z informatyki. W założeniu jest się na doktoracie 4 lata i każdy doktorant otrzymuje stypednium przed te 4 lata. Przedmiotów obowiązkowych jest niewiele. Z takich przedmiotów, że czegoś się uczysz to trzeba zrealizować wybrane 2 w ciągu 2 pierwszych lat. Głównie są w postaci wykładu. Można zamiast tego wybrać jakiś przedmiot z II stopnia, którego nie realizowałeś (może być to przedmiot nawet nie z kierunku informatyka byle by miał związek z tym, co się zajmujesz). Oprócz tego należy zrealizować seminarium w każdym semestrze, konwersatorium w IV semestrze, które z założeniu ma pomóc przygotować się do oceny śródokresowej i lektorat z angielskiego na I roku na poziomie C1 (chyba, że masz certyfikat na tym poziomie). Zajęć to prowadzić można co najwyżej 60 godzin rocznie, co oznacza zwykle 2 grupy ćwiczeniowe. Jeżeli się prowadzi 2 grupy z jednego przedmiotu to w drugim semestrze nie prowadzi się żadnych zajęć. Jakoś dużo tego nie jest, gdyż w założeniu doktorant ma się zajmować głownie pracą naukową.
randomize111 napisał(a):
Co do tego co poprzednik napisał to dodam że tam gdzie byłem na studiach to szkoła doktorska trwa 4 lata, ale z tego co rozmawiałem z doktorantem to bardzo mało osób kończy w terminie i realnie trwa to więcej np. 5 lat, bo nie starcza czasu jak jeszcze gdzieś pracujesz (oprócz zajęć to są inne rzeczy np. musisz ileś godzin wyrobić w dydaktyce). Stypendium z tego co pamiętam wynosiło około 3500-4000 brutto, nie wiem jak teraz.
Raczej ciężko będzie obecnie natrafić na kogoś, kto skończył doktorat w obecnym trybie (po reformach Gowina), ponieważ Szkoły Doktorskie mogą działać dopiero od 1.10.2019. W przeszłości tak się zdarzało, że doktorat się ciągnął latami, obecnie jest to podobno utrudnione. W praktyce przedłużania doktoratu nikt jeszcze nie sprawdził w obecnym trybie. Zgodnie z regulaminem Szkoły Doktorskiej Nauk Ścisłych i Przyrodniczych UJ nie można przedłużyć terminu złożenia rozprawy doktorskiej o więcej niż 2 lata (bez prawa do stypendium).
Teoretycznie temu służy ocena śródokresowa po 2 latach, aby określić, czy ktoś rokuje dobrze. Jeżeli ocena śródokresowa jest negatywna, to jest się "wyrzucanym" ze szkoły doktorskiej. Jeżeli pozytywna, to stypendium jest zwiększane.
Kiedyś w nowej pracy zasłyszałem następującą historię: aplikacją, którą dostałem do dalszego rozwoju poprzednio zajmował się zatrudniony do tego celu doktorant wiodącej polskiej politechniki.
Siedział nad aplikacją przez kilka miesięcy i nic nie zrobił XD
Była to prosta aplikacja w Qt (GUI + komunikacja z serwerem (HTTPS + JSON)).
Edit: Wielokrotnie miałem okazję pracować przy projektach komercyjnych, w które byli zaangażowani ludzie z uczelni (pracownicy z różnymi tytułami) i nie zdarzyło się dotąd, żeby któryś z nich zrobił swoją robotę.
Wygląda na to, że jak ktoś chce być kompetentny w zawodzie, to polska kariera akademicka nie jest drogą, którą powinien iść.