WTF jest dodawanie przez rekruterów uśmieszka do informacji o braku live codingu na rozmowie tylko po to, żeby później zostać zasypanym dupoteoretycznymi pytaniami jakby to było lepsze. Chyba dla vibe coderów którzy wkuwają się regułek na pamięć i udają speców.
Rekrutacyjne WTF jakie Was spotkały
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 594
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 597
Rok 2012. Dwoch programistow w nowej firmie opowiada, jak to dostali po 3-4 latach od wyslania CV zaproszenie do wyslania CV do firmy. (Chodzilo oczywiscie o inne firmy.) Widocznie firmy odczekaly 3-4 lata, zeby programisci nabrali odpowiednio duzego doswiadczenia. Po paru miesiacach dostaje telefon. Dzwoni z "januszsoft" mikro firmy ze wsi 1500 mieszkancow i mowi, ze "dwa lata temu wyslal nam Pan swoje CV. Moze Pan to jeszcze raz zrobic?" W skrzynce patrze i rzeczywiscie minelo 1 rok i 9 miesiecy od wyslania tej mikro firmie CV. W tej mikro firmie zreszta praca byla tylko na jednoosobowa dzialalnosc gospodarcza, co w tamtych czasach bylo rzadkoscia.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 142
Może nie WTF bo w sumie to już standard. Wysłałem CV w połowie września, kontakt był szybki, bo już tego samego dnia umówiłem się na rozmowę z HR. Rozmowa była dwa dni później, wszystko sprawnie szło, bo niedługo później był pierwszy etap techniczny, który przeszedłem. Wtedy też pojawił się pierwszy red flag, rekruter na rozmowie mówił, że czekają mnie jeszcze dwa dodatkowe etapy, a HRówka mówiła tylko o jeszcze jednym. Jeszcze rekruter mnie chyba próbował nastraszyć, bo mówił, że tego następnego etapu jeszcze nikt nie przeszedł xD 3 etapy techniczne trochę dużo, ale uznałem, że jak już jestem w trakcie, to spróbuję.
Po kilku dniach przychodzi mail, że mam do zrobienia zadanie domowe. Rzeczywiście HRówka mówiła, że będzie live coding albo zadanie. Tylko że w mailu ani słowa o tym rzekomo bardzo ciężkim kolejnym etapie technicznym z hamerykanami. OK niech będzie, zrobię to zadanie. I to był błąd. Poświęciłem na nie jeden weekend, przyłożyłem się, zrobiłem wszystkie dodatkowe punkty. Spokojnie mogę powiedzieć, że było to zrobione dobrze, gdybym miał więcej czasu, to poprawiłbym kilka rzeczy, ale szanujmy się. To nie praca zarobkowa a zadanie domowe na rekrutację, na które miałem max tydzień i robiłem je w czasie wolnym. Uznałem, że wszelkie uwagi omówimy na następnym etapie. Błąd xD
Napisali do mnie, że nie mogą odpalić tego zadania u siebie lokalnie. Dziwne, bo u mnie działa. Stawiam, że różnice Windows vs MacOS. Odpisałem, co może być przyczyną. Był jeszcze jeden problem z Dockerem, który szybko naprawiłem i puściłem fixa. Głupi błąd, migracja bazodanowa się niepoprawnie odpalała przy tworzeniu bazy. Lokalnie bazę miałem utworzoną, więc tego nie zauważyłem. No trudno, pomyślałem, wytłumaczę przyczynę błędu na rozmowie.
Następnie była cisza z ich strony na prawie 3 tygodnie, mimo że obiecywali, że cała rekrutacja potrwa max 4-5 tygodni (trwała 6 ostatecznie). Przyszedł tylko mail z odmową napisany w sposób pasywno-agresywny z zarzutem, że nie przetestowałem tego u siebie, co było nieprawdą. Nie zaprosili mnie na jakąkolwiek następną rozmowę. Uważam to za brak szacunku do kandydata. Poświęciłem na to kilkanaście godzin, zrobiłem wszystko łącznie z punktami dodatkowymi, wszystko działało poza problemami u nich lokalnie na Windowsie, a i tak mnie zlali i nawet nie dali tych 30-40 minut na omówienie. Rozumiem, gdyby mnie odrzucili po kolejnej rozmowie. Może był ktoś lepszy, kogoś rozwiązanie było lepsze od mojego. Ale nie, kompletna olewka. Żal czasu poświęconego na zadanie. Nie mówiąc już o tym, że tego typu zadania mogą być zrobione przez LLMy, więc decydowanie o zatrudnieniu/odrzuceniu kandydata bez rozmowy z nim o tym zadaniu nie wydaje mi się zbyt rozsądne. No cóż, szukam dalej.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 597
Rok 2019. Rozmowa z technicznym kolesiem z firmy, ktory mowi mi, zebym mu wyslal jakis swoj kod, obojetnie jaki, ma byc moj kod. Wyslam mu wiec kod z testami. To byl task, ktory robilem 2-3h na jakas inna rozmowe pare dni wczesniej. Koles dzwoni po paru dniach i pyta sie mnie: "co to za kod?" Ja mu mowie, ze to jest moj kod z innej rozmowy rekrutacyjnej. Koles mi mowi, zebym mu wyslal inny kod.
(Dalem sobie spokoj z ta firma i zdanego innego kodu nie wyslalem.)
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
dzis dostalem ten dokladnie problem na livecodingu, co jest ze male SH daja zadania jak w faang xD
https://leetcode.com/problems/n-queens/
gg ;_;
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 40
kimikini napisał(a):
dzis dostalem ten dokladnie problem na livecodingu, co jest ze male SH daja zadania jak w faang xD
https://leetcode.com/problems/n-queens/
gg ;_;
Problemem takich zadań jest, to, że średnio ogarnięty programista napisze jakiegoś bruteforca który zadziała dla małych przypadków, ale do poprawnego rozwiązania które rekruter oczekuje to już trzeba znać pewien sposób rozwiązania takich problemów. I teraz zrobienie tego może sygnalizować a) jesteś geniuszem który to wymyślił na poczekaniu b) znasz rozwiązanie przy czym opcja b zachodzi w 99% przypadków. Analogia do szkoły podstawowej, to, że jakieś dziecko umie rozwiązać równanie kwadratowe zanim nauczyciel je wprowadził nie znaczy, że jest geniuszem, tylko, że wcześniej niż inni przeczytało wzór. Więc zadawanie takich pytań (o ile to nie była rekrutacja do portalu który tworzy rozgrywkę w szachy) nie ma żadnego sensu.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 2536
kimikini napisał(a):
dzis dostalem ten dokladnie problem na livecodingu, co jest ze male SH daja zadania jak w faang xD
https://leetcode.com/problems/n-queens/
gg ;_;
Pamiętam to gówienko akurat ze studiów, ale nikt normalny takich rzeczy nie pamięta. Jest to zwykły bruteforce backtracking, ale still jak ktoś nie jest FAANG-iem to bez sensu o coś takiego pytać. Ktoś wie czemu w polskim IT przyszła nagle moda na LeetCody? Nie było tego od wielu lat. Myślałem, że polscy programiści, którzy siedzą tylko w PL tego nie rozwiązują.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 493
Ja do dziś wspominam historię programisty, którą wyczytałem chyba gdzieś na Quora. Akcja działa się na początku lat 2000 w UK, więc naturalnie rozmowy odbywały się onsite. Gość pisał, że jechał 400km na rozmowę na stanowisko programisty. Na dzień dobry dostał do rozwiązania sudoku. Gość mówi, że nigdy w życiu sudoku nie rozwiązywał. A rekrutujący niby menago niby też programista, albo po prostu miłośnik sudoku powiada "przecież to logiczne, jak można być programistą i nie umieć rozwiązać sudoku".
Kurtyna xD
Ja właśnie zabieram się do szukania nowej roboty, CV odświeżone. Zobaczymy co mnie czeka.
Jedno jest pewne. Zadań domowych nie robię, nawet płatnych.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 597
tefu napisał(a):
Zadań domowych nie robię, nawet płatnych.
Takich ludzi się szanuje i takich ludzi potrzebujemy w IT.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 493
still.still napisał(a):
tefu napisał(a):
Zadań domowych nie robię, nawet płatnych.
Takich ludzi się szanuje i takich ludzi potrzebujemy w IT.
Jeśli mam do wyboru robić zadania albo zmienić branżę to ja zmieniam branżę. Do IT trafiłem w zasadzie z przypadku.
Po prostu miałem na pewnym etapie do wyboru dwie oferty za te same pieniądze. Jedna IT druga nie IT.
Robiłem w życiu różne rzeczy ale jak mam z siebie robić debila to wolę iść do jakiejkolwiek innej pracy niż zakuwać jakieś dziwactwa i poświęcać mój własny czas na obiecanki macanki.
Za stary na to jestem (40stka tuż tuż) a mam jeszcze trochę innych umiejętności niż programowanie.
Może na początek będzie trzeba zejść trochę z kasy ale jeśli średnia krajowa to 9k brutto to myślę, że jestem w stanie znaleźć jakąkolwiek robotę za 9-12k brutto na UoP na początek w innej branży. Może nie będzie zdalnie, może nie będzie tak wygodnie, ale na rachunki na początek wystarczy.
Ale zanim ucieknę z IT to powalczę trochę o jakieś przebranżowienie w ramach tej samej branży. Coś tam dłubałem z Openshiftem, Dockerem i Jenkinsem to będę szukał czegoś w obszarze DevOps'owym. Przypomnę sobie jakieś Linuxowe tematy, ogarnę podstawy popularnych narzędzi DevOps'owych i zobaczymy.
Nawet za mniejszą kasę na początek byleby experience leciał.
- Rejestracja: dni
- Ostatnio: dni
- Postów: 9
Na początku 2025 skontaktował się ze mną rekruter ze Szwajcarii z ofertą pracy (programowanie PLC). Wyraziłem zainteresowanie. Kilka dni później odbyłem pierwszą rozmowę online z kierownikiem działu. W miarę luźna rozmowa. Poszła dobrze. Po dwóch tygodniach ciszy zaproszenie na następną rozmowę online z tym samym kierownikiem oraz teamleadem. Byli zadowoleni i zaprosili na wizytę w firmie. Moje pytanie: czy zapłacą za podróż (800+km)? Odpowiedź: nie, nie zapłacą, takiej praktyki w Szwajcarii nie ma. Cóż - zgodziłem się i 10 dni później pojawiłem się na miejscu. Ludzie okazali się bardzo sympatyczni. Już na wstępie przeszliśmy z kierownikiem i teamleadem na ty, przedstawili mnie wszystkim obecnym w biurze, zaprosili na obiad. Na samym końcu wizyty kierownik wspomniał tylko, że moje wymagania finansowe są trochę za wysokie. Ja na to: możemy coś wynegocjować. On, że księgowa jest akurat na urlopie ale wróci za kilka dni to się zgłoszą.
Wróciłem nocnym pociągiem i z marszu poszedłem do pracy. Wczesnym popołudniem dzwoni telefon ze Szwajcarii. Nie mam jak odebrać (praca w biurze, nie ma się gdzie skryć). Po jakimś kwadransie oddzwaniam ale nikt nie odbiera. Sprawdzam skrzynkę pocztową. Jest wiadomość: sformułowana oficjalnym tonem per "pan" odmowa - moje kwalifikacje nie odpowiadają oczekiwaniom.
Na tym historia się kończy. Mam tylko nadzieję, że to taka ich szablonowa odpowiedź, bo różnych rzeczy mogli się byli czepiać ale nie tego że ich technologii nie znam - robię w niej od ośmiu lat. Tajemnice HR-u. Nigdy się nie dowiem co spowodowało taki obrót o 180 stopni w 12 godzin.